Newsy

Budowa mieszkań coraz droższa. Deweloperzy będą próbować przerzucić koszty na klientów

2018-02-09  |  06:10

Na rynku mieszkaniowym hossa trwa już piąty rok z rzędu. Niskie stopy procentowe napędzają popyt, na wysokim poziomie utrzymuje się też podaż. Na dostępność nowych inwestycji mogą jednak wpłynąć rosnące ceny gruntów – nawet o kilkadziesiąt procent. Ten czynnik, w połączeniu z coraz większym brakiem siły roboczej w budownictwie, przekłada się też na wzrost kosztów realizacji inwestycji mieszkaniowych. Niewykluczone, że deweloperzy spróbują w części przerzucić je na nabywców. 

– Obserwujemy wzrost cen transakcyjnych mieszkań. W Warszawie ten wzrost jest najmniejszy i wynosi około 2 proc. rok do roku. Dynamicznie rosną natomiast ceny w dużych miastach – w Gdańsku i Krakowie jest to już ok. 8 proc. Z kolei we Wrocławiu wzrost cen transakcyjnych sięga około 4,5 proc. –mówi agencji Newseria Biznes Mateusz Mucha, menadżer w Domu Maklerskim Navigator SA.

Ubiegły rok był okresem bardzo dobrej koniunktury na rynku mieszkaniowym. Na wysokim poziomie utrzymywała się podaż, a popyt na mieszkania wzrósł o 20 proc. W podsumowaniu przygotowanym przez agencję Metrohouse i RynekPierwotny.pl eksperci zauważają, że ten trend trwa już od czterech lat, a w 2018 roku może paść kolejny sprzedażowy rekord.

Z końcem ubiegłego roku zaczęły rosnąć też ceny. Ponadprzeciętne wzrosty odnotowały rynki w Gdańsku, Krakowie i Łodzi. Najmniej było to odczuwalne w Warszawie, gdzie stawki podlegały tylko niewielkim wahaniom. Z raportu Amron – SARFiN za III kwartał 2017 roku wynika, że w tym okresie średnia cena transakcyjna za 1 mkw. wzrosła raptem o 1,8 proc. (83 zł). W Warszawie coraz gorzej wygląda jednak podaż mieszkań, za co w dużej mierze odpowiadają rosnące ceny gruntów.

Duża aktywność w zakresie sprzedaży mieszkań powoduje, że mamy efekty w postaci rosnących cen gruntów dla deweloperów. W Warszawie wzrosły nawet o 80 proc., w innych miastach o około 40–50 proc. Wiąże się to również z brakiem rąk do pracy. Generalni wykonawcy podnoszą ceny, bo jest presja płacowa ze strony pracowników, więc rosną koszty wykonania mieszkań po stronie dewelopera, co w naszej ocenie przełoży się na dalszy wzrost cen mieszkań dla przeciętnego Kowalskiego – mówi Mateusz Mucha.

Deweloperzy mają kłopoty z pozyskaniem pracowników, bo na polskim rynku panuje historycznie niskie bezrobocie (6,6 proc. na koniec grudnia według GUS). Budownictwo jest w czołówce branż, które mają największe problemy ze znalezieniem rąk do pracy.

Ekspert Domu Maklerskiego Navigator prognozuje, że w 2018 roku deweloperzy będą chcieli przerzucić część wyższych kosztów realizacji inwestycji na nabywców. Rekordowo niskie stopy procentowe w dalszym ciągu będą jednak napędzać duży popyt na mieszkania.

– Patrzymy na rynek z umiarkowanym optymizmem. Niski poziom stóp procentowych będzie dalej mocno wspierać popyt. Wiele osób nadal zamiast trzymać środki na lokacie, przeznacza je na zakup mieszkań na wynajem, które dają obecnie wyższy zwrot niż lokata. Sądzimy, że ten trend utrzyma się w 2018 roku, ponieważ RPP skłania się raczej ku utrzymaniu poziomu stóp procentowych na obecnym poziomie. Dużo zależy od tego, na ile deweloperzy będą w stanie uzupełniać ofertę mieszkań, jak szybko będą w stanie procedować nowe wnioski o pozwolenia na budowę – mówi Mateusz Mucha.

Z danych Izby Zarządzających Funduszami i Aktywami wynika, że w 2016 roku 51 proc. inwestujących Polaków wybrało nieruchomości jako formę lokowania kapitału.

Prezes Narodowego Banku Polskiego prof. Adam Glapiński konsekwentnie zapowiadał w ostatnich tygodniach, że stopy procentowe najprawdopodobniej nie wzrosną w 2018, a być może również i w 2019 roku. To dobra wiadomość dla kredytobiorców, którzy mogą liczyć na atrakcyjne warunki kredytowe przy zakupie mieszkania.

W 2018 roku na rynek mieszkaniowy duży wpływ będzie mieć również wygaszenie programu Mieszkanie dla Młodych, który cieszył się rekordowo dużą popularnością (ostatnia, styczniowa pula dopłat w wysokości 380 mln zł została rozdysponowana w ciągu dwóch dni). Agencja Metrohouse jednak prognozuje, że nie będzie on jeszcze zbyt duży, bo współfinansowane dzięki dopłatom z MdM mieszkania będą nadal oddawane do użytku. Prawdziwy obraz tempa sprzedaży pokażą nowe inwestycje, a rynkowej zadyszki należy wypatrywać nie wcześniej niż w I–II kwartale 2019 roku. 

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Newseria na XVI Europejskim Kongresie Gospodarczym

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Finanse

Zwolnienia lekarskie w prywatnej opiece medycznej są ponad dwa razy krótsze niż w publicznej. Oszczędności dla gospodarki to ok. 25 mld zł

Stan zdrowia pracujących Polaków wpływa nie tylko na konkurencyjność firm i koszty ponoszone przez pracodawców, ale i na całą gospodarkę. Jednak zapewnienie dostępu do szybkiej i efektywnej opieki zdrowotnej może te koszty znacząco zmniejszyć. Podczas gdy średnia długość zwolnienia lekarskiego w publicznym systemie ochrony zdrowia wynosi 10 dni, w przypadku opieki prywatnej to już tylko 4,5 dnia – wynika z badania Medicover. Kilkukrotnie niższe są też koszty generowane przez poszczególne jednostki chorobowe, co pokazuje wyraźną przewagę prywatnej opieki. Zapewnienie dostępu do niej może ograniczyć ponoszone przez pracodawców koszty związane z prezenteizmem i absencjami chorobowymi w wysokości nawet 1,5 tys. zł na pracownika.

Ochrona środowiska

Trwają prace nad szczegółami ścisłej ochrony 20 proc. lasów. Prawie gotowy jest także projekt ws. kontroli społecznej nad lasami

Postulat ochrony najcenniejszych lasów w Polsce znalazł się zarówno w „100 konkretach na pierwsze 100 dni rządów”, jak i w umowie koalicyjnej zawartej po wyborach 15 października 2023 roku. W wyznaczonym terminie nie udało się dotrzymać wyborczej obietnicy, ale prace nad nowymi regulacjami przyspieszają. Wśród priorytetów jest objęcie ochroną 20 proc. lasów najbardziej cennych przyrodniczo i ustanowienie kontroli społecznej nad lasami. Ministerstwo Klimatu i Środowiska konsultuje swoje pomysły z przedstawicielami różnych stron, m.in. z leśnikami, ekologami, branżą drzewną i samorządami.

Motoryzacja

Dwie duże marki chińskich samochodów w tym roku trafią do sprzedaży w Polsce. Są w stanie konkurować jakością z europejskimi producentami aut

Według danych IBRM Samar w Polsce w pierwszych dwóch miesiącach 2024 roku zarejestrowano 533 auta chińskich producentów. Jednak niedługo mogą się one pojawiać na polskich drogach znacznie częściej, ponieważ swoją obecność na tutejszym rynku zapowiedziało już kilku kolejnych producentów z Państwa Środka. Chińskich samochodów, przede wszystkim elektryków, coraz więcej sprzedaje się również w Europie. Prognozy zakładają, że ich udział w europejskim rynku do 2025 roku ma zostać niemal podwojony. – Jakość produktów dostarczanych przez chińskich producentów jest dzisiaj zdecydowanie lepsza i dlatego one z powodzeniem konkurują z producentami europejskimi – mówi Wojciech Drzewiecki, prezes IBRM Samar.

Partner serwisu

Instytut Monitorowania Mediów

Szkolenia

Akademia Newserii

Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a  także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.