Newsy

Co piąta branża ma problemy ze znalezieniem pracowników. Konieczna większa mobilność pracowników i zaktywizowanie osób starszych

2019-04-12  |  06:30

Zdaniem ekspertów tylko ekonomiści mogą mieć problem ze znalezieniem pracy w swoim zawodzie. Pozostałe branże mają problem ze znalezieniem pracowników, z biegiem czasu coraz większy. Najgorsza sytuacja panuje w branży budowlanej i produkcyjnej. Choć pracodawcy narzekają na problemy z zapełnieniem wakatów, to w rejestrach urzędów pracy figuruje 986 tys. osób, z czego blisko połowa to długotrwale bezrobotni. Rozwiązaniem może być aktywizacja osób biernych zawodowo czy wykorzystanie potencjału osób 50+. Kluczowe jest też optymalne wykorzystanie absolwentów uczelni i szkół zawodowych.

– Już od pewnego czasu rynek boryka się z niedoborami pracowników, w szczególności w segmencie produkcyjnym. To bardzo wyraźny trend, na który wpływa wiele czynników. Jeśli chodzi o dostępność samych miejsc pracy, tu na szczęście jest dobrze, widać to także po wskaźniku bezrobocia. Ale problemem są bardzo subtelne, lokalne kwestie, jak same lokalizacje miejsc, w których pracownicy mają podjąć pracę i też dosyć twarde rzeczy takie jak dostępność wykwalifikowanych pracowników – podkreśla w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Biznes Rafał Glogier-Osiński, dyrektor marketingu w Grafton Recruitment.

Z najnowszej prognozy Barometru zawodów na 2019 rok wynika, że coraz więcej branży ma problem ze znalezieniem wykwalifikowanej kadry. Przybędzie zawodów deficytowych, a więc takich, w których ofert pracy będzie więcej niż pracowników chętnych do jej podjęcia i spełniających kryteria rekrutacyjne. W 2018 roku deficytowe profesje stanowiły 16 proc. ogółu analizowanych zawodów, obecnie to już 19 proc. Problem mają branża budowlana, produkcyjna, transportowa czy gastronomiczna.

– Zmagamy się z niedoborami zarówno pracowników niewykwalifikowanych, i tutaj coraz większy odsetek pracowników w tym segmencie zajmują pracownicy spoza granic Polski, jak i pracowników wykwalifikowanych – wskazuje Rafał Glogier-Osiński.

Najnowsze statystyki resortu pracy mówią o tym, że bezrobocie w marcu spadło do 5,9 proc. wobec 6,1 proc. w lutym. Na koniec marca w urzędach pracy zarejestrowanych było 986 tys. bezrobotnych, o ok. 31 tys. mniej niż miesiąc wcześniej. Zdaniem ekspertów zapotrzebowania na pracowników nie będą jednak w stanie wypełnić bezrobotni zarejestrowani w urzędach pracy. Problemem jest też duże zróżnicowanie rynku pracy w całym kraju.

– Rynek pracownika oglądany z perspektywy makro- i średnich statystyk to jest jedna rzecz, a bardzo lokalny rynek pracownika, ten, z którym na co dzień spotyka się statystyczny Kowalski, to jest zupełnie inna sprawa. I to jest główna różnica pomiędzy statystykami oficjalnie komunikowanymi a rzeczywistością – przekonuje ekspert.

Dane resortu wskazują, że najgorsza sytuacja panuje w warmińsko-mazurskim, gdzie pracy nie ma ponad 10 proc. mieszkańców. O zatrudnienie nie jest łatwo też w kujawsko-pomorskim, podkarpackim, świętokrzyskim i lubelskim (ponad 8 proc. bezrobocia). Z kolei w przypadku województwa dolnośląskiego, lubuskiego i wielkopolskiego żadna z grup zawodowych nie została zaklasyfikowana jako nadwyżka poszukujących pracy.

– Polski kandydat i polski pracownik jest średnio migrującym pracownikiem, trudno się też dziwić, bo Polska na tle innych krajów Europy Środkowo-Wschodniej jest dosyć duża i każde miasto jest innym ekosystemem rynku pracy. Biorąc pod uwagę dominantę wynagrodzeń w Polsce, gdzie najczęściej występuje kwota zdecydowanie niższa od średniego wynagrodzenia krajowego, nie jest to dostateczny motywator i nie pozwala też na zapewnienie bezpieczeństwa finansowego w typowym poszukiwaniu pracy daleko poza miejscem zamieszkania – tłumaczy Glogier-Osiński.

W regionach o największym deficycie pracowników, bezrobotni i nieaktywni zawodowo nie zawsze mogą uzupełnić lukę. Jednym z rozwiązań, które mogą pomóc pracodawcom zapełnić luki kadrowej, jest przekwalifikowanie pracowników, gdzie wsparciem dla pracodawców w tym zakresie jest Krajowy Fundusz Szkoleniowy. Pracodawcy mogą się starać o uzyskanie refundacji części lub całości kosztów szkoleń. W 2019 roku na ten cel trafi 228 mln zł. Brakuje jednak programów, które pomogłyby w lepszym wykorzystaniu potencjału młodych osób – absolwentów szkół zawodowych czy uczelni wyższych.

– Uważam, że na polskim rynku pracy są zasoby, do których możemy sięgnąć. Na pewno jest to pula absolwentów i studentów, ale też jest to pula uczniów szkół zawodowych. Choć system szkolnictwa zawodowego nie tkwi w miejscu i jednym z pierwszych impulsów do dosyć dużych zmian było otwarcie niemieckiego rynku pracy ładnych parę lat temu, to w dalszym ciągu jest tutaj jeszcze dosyć duże pole do poprawy. Więc ta pula istnieje i jest statystycznie interesująca, bo samych studentów i absolwentów w ubiegłym roku akademickim było ponad 1,2 mln osób w Polsce – zauważa ekspert.

Z raportu Global Talent Competitiveness Index przygotowanego przez Adecco, INSEAD i Tata Communications wynika, że pod względem pozyskiwania utalentowanych pracowników Polska zajmuje dopiero 42. miejsce i stopniowo spada w tym rankingu. Problemem jest wciąż zbyt mała liczba osób, które decydują się na szkolnictwo zawodowe.

– Pytanie, czy ten zasób rynku pracy jest optymalnie wykorzystywany, to oczywiście wiąże się z faktem, w jakim kierunku kształcą się ci studenci i absolwenci, czy w poinformowany sposób dokonują swoich wyborów edukacyjnych, a co za tym idzie – zawodowych – zaznacza Glogier-Osiński.

Zaktywizowania wymaga też grupa kobiet, które zrezygnowały z pracy w związku z programem 500+, oraz osoby starsze – obecnie co trzecia jest aktywna zawodowo.

– Osoby po 50. roku życia mają oczywiście zupełnie inny zestaw kompetencji niż w momencie wchodzenia na rynek pracy. I pytanie, czy te osoby są w dosyć dużym stopniu rozpoznawane jako atrakcyjne przez pracodawców na rynku pracy – analizuje Rafał Glogier-Osiński

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Bankowość

Ponad 70 proc. budynków w Polsce wymaga gruntownej modernizacji. 1 mln zł trafi na granty na innowacje w tym obszarze

Ograniczenie zużycia energii w budynkach to jeden z najbardziej efektywnych ekonomicznie sposobów redukcji emisji dwutlenku węgla. Tymczasem w Unii Europejskiej zdecydowana większość budynków mieszkalnych wymaga poprawy efektywności energetycznej. Innowacji, które mają w tym pomóc, poszukuje ING Bank Śląski w piątej edycji swojego Programu Grantowego dla start-upów i młodych naukowców. Najlepsi mogą liczyć na zastrzyk finansowania z przeznaczeniem na rozwój i komercjalizację swojego pomysłu. Budżet Programu Grantowego ING to 1 mln zł w każdej edycji.

Infrastruktura

Branża infrastrukturalna szykuje się na inwestycyjny boom. Projektanci i inżynierowie wskazują na szereg wyzwań w kolejnych latach

W kolejnych latach w polskiej gospodarce ma być odczuwalne przyspieszenie realizacji inwestycji infrastrukturalnych. Ma to związek z finansową perspektywą unijną na lata 2021–2027 i odblokowaniem środków z KPO. To inwestycje planowane na dziesiątki albo nawet na setki lat, a w dyskusji dotyczącej takich projektów często pomijana jest rola projektantów i inżynierów. Przedstawiciele tych zawodów wskazują na szereg wyzwań, które będą rzutować na planowanie i realizowanie wielkich projektów infrastrukturalnych. Do najważniejszych zaliczają się m.in. relacje z zamawiającymi, coraz mniejsza dostępność kadr, konieczność inwestowania w nowe, cyfrowe technologie oraz unijne regulacje dotyczące zrównoważonego rozwoju w branży budowlanej.

Konsument

Techniki genomowe mogą zrewolucjonizować europejskie rolnictwo i uodpornić je na zmiany klimatu. UE pracuje nad nowymi ramami prawnymi

Techniki genomowe (NTG) pozwalają uzyskiwać rośliny o większej odporności na susze i choroby, a ich hodowla wymaga mniej nawozów i pestycydów. Komisja Europejska wskazuje, że NTG to innowacja, która może m.in. zwiększyć odporność systemu żywnościowego na zmiany klimatu. W tej chwili wszystkie rośliny uzyskane w ten sposób podlegają tym samym, mocno wyśrubowanym zasadom, co GMO. Dlatego w ub.r. KE zaproponowała nowe rozporządzenie dotyczące roślin uzyskiwanych za pomocą technik genomowych. W lutym br. przychylił się do niego Parlament UE, co otworzyło drogę do rozpoczęcia negocjacji z rządami państw UE w Radzie. Wątpliwości wielu państw członkowskich, również Polski, budzi kwestia patentów NGT pozostających w rękach globalnych koncernów, które mogłyby zaszkodzić pozycji europejskich hodowców.

Partner serwisu

Instytut Monitorowania Mediów

Szkolenia

Akademia Newserii

Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a  także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.