Mówi: | Jan Budzyński, współwłaściciel restauracji Kafe Zielony Niedźwiedź Sylwester Cacek, prezes zarządu Sfinks Polska, przewodniczący Związku Pracodawców HoReCa Bartosz Griese, restaurator, Sfinks Polska |
Restauratorzy są gotowi na wznowienie działalności. Wdrożyli procedury i czekają na zielone światło od rządu
Gastronomia jest jedną z branż najbardziej poszkodowanych wskutek pandemii. Restauratorzy liczą straty i czekają na decyzję rządu znoszącą obowiązujące w niej obostrzenia. Podkreślają też, że w ciągu minionych dwóch miesięcy wypracowali wysokie standardy i procedury, które pozwolą im bezpiecznie obsługiwać klientów po wznowieniu działalności. Właściciele restauracji obawiają się jednak, że część szykowanych przez rząd obostrzeń sprawi, że będzie to całkowicie nieopłacalne. Tymczasem branża potrzebuje restartu już teraz.
– Ten ośmiotygodniowy przestój kosztował nas już zwolnienie prawie 70 proc. pracowników. Ci ludzie czekają na powrót do pracy u nas, bo nie mają gdzie pójść, nigdzie w gastronomii nie przyjmuje się teraz nowych pracowników – alarmuje Jan Budzyński, współwłaściciel Kafe Zielony Niedźwiedź. – Szczerze mówiąc, wyczerpują się już nasze możliwości przetrwania. To będzie dla nas i tak wielki problem nawet po rozpoczęciu działalności. Zwykle wszystkie zaszłości, straty i problemy ze zbyt wysokimi kosztami odbijają się po jakimś czasie. Dlatego te minione dwa miesiące sprawiły, że z dużym niepokojem patrzymy na czerwiec, który normalnie powinien być dla nas najlepszym okresem – mówi agencji Newseria Biznes Jan Budzyński, współwłaściciel restauracji Kafe Zielony Niedźwiedź.
Restauracje, kawiarnie i bary pozostają zamknięte od połowy marca (mogą serwować jedynie jedzenie na wynos i z dowozem do domu). To oznacza dwumiesięczną przerwę w działalności i radykalny spadek przychodów. Dlatego też restauratorzy liczą straty i niecierpliwie czekają na decyzję rządu znoszącą obostrzenia w gastronomii.
– Restauracje są gotowe na otwarcie, dlatego że cały czas pracują w dość dużym reżimie sanitarnym, kontrolowanym przez sanepid i audyt wewnętrzny. Dodatkowe wymagania ze względu na stan epidemii nie będą trudne do spełnienia, tylko będą po prostu bardziej kosztowne – mówi Sylwester Cacek, prezes zarządu Sfinks Polska, przewodniczący Związku Pracodawców HoReCa.
– Te ostatnie dwa miesiące, poświęcone na organizację dostaw posiłków na wynos, przygotowały nas na wdrożenie nowych zasad bezpieczeństwa. I udało się to zrobić – dodaje Jan Budzyński.
Restauratorzy wyraźnie podkreślają, że w ciągu minionych dwóch miesięcy wypracowali takie standardy i procedury bezpieczeństwa, które pozwolą im bezpiecznie obsługiwać klientów po wznowieniu działalności. Poza tym branża gastronomiczna – podlegająca ciągłym kontrolom sanepidu – i tak jest przyzwyczajona do wysokich standardów higieny i bezpieczeństwa żywności.
– Poza tym, że funkcjonuje u nas system HACCP, wdrożyliśmy własny zestaw procedur, który ma zwiększyć bezpieczeństwo gości i pracowników. Ci będą obsługiwać klientów w maseczkach i rękawiczkach, podobnie kucharze. Kelnerzy po wyjściu klienta – i każdorazowo na życzenie – będą dezynfekować stoliki. Goście będą zapraszani tylko do zdezynfekowanych stolików oznaczonych specjalnymi naklejkami, żeby uniknąć pomyłki. Zapewniamy płyny dezynfekujące w toaletach oraz w widocznych miejscach w restauracji. Karty menu będą dezynfekowane każdorazowo po użyciu przez gości, a do tego udostępnimy menu w wersji elektronicznej, które każdy będzie mógł uruchomić na swoim telefonie – wymienia Bartosz Griese, restaurator sieci Sfinks Polska.
– Chcemy też, żeby kelnerzy więcej uwagi poświęcali na wielokrotne dezynfekowanie tych przedmiotów w restauracji, które są wielokrotnie dotykane przez gości, jak np. klamki – dodaje Jan Budzyński – Na pewno będziemy musieli też zadbać, żeby każdy stolik po jego opuszczeniu przez gości został zdezynfekowany. Wielkiego ruchu i tak się nie spodziewamy. Szacujemy, że będzie to około 1/3 gości, co w tym samym czasie rok temu.
Właściciele restauracji i kawiarni podkreślają też, że od tego, kiedy będą mogli wznowić działalność w nowym reżimie sanitarnym, zależy utrzymanie zatrudnienia. W tej chwili – z uwagi na brak przychodów– są zmuszeni w coraz większym stopniu redukować liczbę pracowników.
– Zależy nam na tym, żebyśmy jak najszybciej mogli wrócić do pracy z gośćmi. Od tego, kiedy to się wydarzy, zależy możliwość utrzymania naszych pracowników. Każdy dodatkowy tydzień zamknięcia naszych lokali przynosi gigantyczne straty – dodaje Bartosz Griese.
Według planów rządu odmrażanie gospodarki będzie przebiegać w trzech etapach. Dwa pierwsze zostały już wdrożone. Trzeci etap – obejmujący również gastronomię – ma wejść w życie 18 maja, co potwierdziła w tym tygodniu wicepremier Jadwiga Emilewicz. Według nieoficjalnych jeszcze informacji restauracje będą mogły wznowić działalność i serwować posiłki i napoje stacjonarnie – ale wyłącznie w ogródkach gastronomicznych obsługiwanych przez kelnerów. Goście nie będą mogli samodzielnie podchodzić do baru, a stoliki mają być oddalone od siebie co najmniej o 2 metry. Restauratorzy obawiają się jednak, że część szykowanych przez rząd obostrzeń sprawi, że wznowienie działalności będzie zupełnie nieopłacalne.
– Zbyt radykalne ograniczenia przestrzenne mogą spowodować nierentowność otwierania restauracji. Osoby, które się spotykają przy jednym stoliku, powinny mieć możliwość siedzenia jak wcześniej, bo jeżeli będą chciały – i tak spotkają się u siebie w domu czy na działce. Zatem zbyt daleko idące restrykcje mogą doprowadzić tylko do tego, że dla ludzi wychodzenie z domu nie będzie żadną atrakcją – wskazuje Jan Budzyński.
– Klienci przychodzą do restauracji głównie nie po to, żeby coś zjeść – ale żeby się przy tej okazji socjalizować. Restrykcje, o których już słyszymy – np. jeden klient przy jednym stoliku – w praktyce zabiją biznes restauracyjny. Mało kto będzie chciał samotnie jeść. Nie wyobrażam sobie też dwóch osób, które będą chciały rozmawiać ze sobą z odległości kilku metrów – dodaje Sylwester Cacek.
Jeżeli szykowane przez rząd obostrzenia wejdą w życie, po 18 maja zamknięte pozostaną wszystkie bary samoobsługowe i restauracje, które nie mają ogródków. Te będą musiały poczekać na kolejny, czwarty etap odmrażania gospodarki, co oznacza dalszy przestój, a dla wielu z nich – widmo bankructwa.
Jak wynika z badania Konfederacji Lewiatan, opublikowanego w zeszłym tygodniu – przedsiębiorcy bardzo liczą na odmrażanie gospodarki. 71 proc. uważa, że jest to w tej chwili jednym z kluczowych zadań rządu. Blisko 2/3 z nich zaangażowało swoje oszczędności, aby poradzić sobie w bieżącej sytuacji, 5 proc. podjęło już działania w kierunku likwidacji firmy, a 43 proc. wytrzyma jeszcze maksymalnie dwa miesiące. Ponad połowa firm zadeklarowała, że ich sytuacja zdecydowanie się pogorszyła w porównaniu do okresu sprzed pandemii. Bez rządowego wsparcia przedsiębiorcy nie przetrwają długo.
Ponadto aż 75 proc. jest przekonanych, że brak jasnej strategii odmrażania gospodarki ma negatywne konsekwencje gospodarcze i społeczne. Prawie połowa firm wskazała też, że brak współpracy administracji rządowej utrudnia im zarządzanie sytuacją kryzysową.
Czytaj także
- 2024-04-22: Bezpieczeństwo paliwowe w Polsce wymaga inwestycji w nowe moce magazynowe. Branża przyspiesza też zieloną transformację
- 2024-04-15: Mocny wzrost sprzedaży paliw płynnych w 2023 roku. W tym roku popyt napędzą nowe inwestycje
- 2024-04-23: Efekt Taylor Swift na rynku najmu krótkoterminowego. Europejska trasa koncertowa pozwoli wynajmującym zarobić miliony
- 2024-04-18: Prawie 60 proc. Polaków podejmowało próby odchudzania. U większości efekty były krótkotrwałe i powodowały problemy zdrowotne
- 2024-04-23: Dwie duże marki chińskich samochodów w tym roku trafią do sprzedaży w Polsce. Są w stanie konkurować jakością z europejskimi producentami aut
- 2024-04-22: Rynek makaronów w Polsce wart jest około 800 mln zł. Producenci pracują nad nowymi funkcjami tych produktów w diecie
- 2024-04-05: Sprzedaż nagrań muzycznych rośnie w tempie prawie 20-proc. Streaming motorem napędowym, ale do łask wracają nośniki sprzed lat
- 2024-04-16: Polskie uczelnie są coraz bliższe wprowadzenia mikropoświadczeń. Dla studentów takie certyfikaty to szansa na wzmocnienie pozycji na rynku pracy
- 2024-04-08: Całkowity zakaz sprzedaży e-papierosów jednorazowych może mieć skutek odwrotny do zamierzonego. Konsekwencje będą zarówno ekonomiczne, jak i zdrowotne
- 2024-04-03: Wielu Polaków od bankructwa po utracie pracy dzieli jedna pensja. 61 proc. uważa, że wydarzenia ostatniego roku powinny skłonić ich do regularnego oszczędzania
Kalendarium
Więcej ważnych informacji
Jedynka Newserii
Jedynka Newserii
Finanse
Zwolnienia lekarskie w prywatnej opiece medycznej są ponad dwa razy krótsze niż w publicznej. Oszczędności dla gospodarki to ok. 25 mld zł
Stan zdrowia pracujących Polaków wpływa nie tylko na konkurencyjność firm i koszty ponoszone przez pracodawców, ale i na całą gospodarkę. Jednak zapewnienie dostępu do szybkiej i efektywnej opieki zdrowotnej może te koszty znacząco zmniejszyć. Podczas gdy średnia długość zwolnienia lekarskiego w publicznym systemie ochrony zdrowia wynosi 10 dni, w przypadku opieki prywatnej to już tylko 4,5 dnia – wynika z badania Medicover. Kilkukrotnie niższe są też koszty generowane przez poszczególne jednostki chorobowe, co pokazuje wyraźną przewagę prywatnej opieki. Zapewnienie dostępu do niej może ograniczyć ponoszone przez pracodawców koszty związane z prezenteizmem i absencjami chorobowymi w wysokości nawet 1,5 tys. zł na pracownika.
Ochrona środowiska
Trwają prace nad szczegółami ścisłej ochrony 20 proc. lasów. Prawie gotowy jest także projekt ws. kontroli społecznej nad lasami
Postulat ochrony najcenniejszych lasów w Polsce znalazł się zarówno w „100 konkretach na pierwsze 100 dni rządów”, jak i w umowie koalicyjnej zawartej po wyborach 15 października 2023 roku. W wyznaczonym terminie nie udało się dotrzymać wyborczej obietnicy, ale prace nad nowymi regulacjami przyspieszają. Wśród priorytetów jest objęcie ochroną 20 proc. lasów najbardziej cennych przyrodniczo i ustanowienie kontroli społecznej nad lasami. Ministerstwo Klimatu i Środowiska konsultuje swoje pomysły z przedstawicielami różnych stron, m.in. z leśnikami, ekologami, branżą drzewną i samorządami.
Motoryzacja
Dwie duże marki chińskich samochodów w tym roku trafią do sprzedaży w Polsce. Są w stanie konkurować jakością z europejskimi producentami aut
Według danych IBRM Samar w Polsce w pierwszych dwóch miesiącach 2024 roku zarejestrowano 533 auta chińskich producentów. Jednak niedługo mogą się one pojawiać na polskich drogach znacznie częściej, ponieważ swoją obecność na tutejszym rynku zapowiedziało już kilku kolejnych producentów z Państwa Środka. Chińskich samochodów, przede wszystkim elektryków, coraz więcej sprzedaje się również w Europie. Prognozy zakładają, że ich udział w europejskim rynku do 2025 roku ma zostać niemal podwojony. – Jakość produktów dostarczanych przez chińskich producentów jest dzisiaj zdecydowanie lepsza i dlatego one z powodzeniem konkurują z producentami europejskimi – mówi Wojciech Drzewiecki, prezes IBRM Samar.
Partner serwisu
Szkolenia
Akademia Newserii
Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.