Newsy

Kryzys energetyczny, wojna i pandemia przyspieszyły proces deglobalizacji. Do Europy może wrócić produkcja do tej pory nieopłacalna

2022-08-17  |  06:20
Mówi:dr Paweł Kłobukowski
Firma:Wydział Zarządzania, Uniwersytet Warszawski
  • MP4
  • Pandemia i wybuch wojny w Ukrainie zaburzyły łańcuchy dostaw w globalnej gospodarce. Świat znów podzielił się na bloki, a drożyzna i możliwe braki surowców sprzyjają dalszej regionalizacji. To oznacza, że do Europy może wrócić produkcja niektórych towarów, która do tej pory nie była tutaj opłacalna. Problem w tym, że planowanie poważnych inwestycji w sytuacji niepewności gospodarczej, szybko rosnących cen i kosztów oraz coraz wyższych stóp procentowych jest bardzo trudne. Dlatego wiele firm wstrzymuje się z decyzjami, spodziewając się w najbliższym czasie kryzysu gospodarczego. Na dłuższą metę swoich szans upatrują w długoterminowych trendach, takich jak zeroemisyjność.

    Wzrost cen paliw powoduje deglobalizację. Skracamy łańcuchy dostaw, większa część produkcji przenosi się do Europy, coraz silniejszą rolę zaczynają pełnić takie organizacje, które są bardziej elastyczne. Pojawią się też modele bardziej regionalne, modele biznesowe będą bardziej nakierowane na działania regionalne, w mniejszej skali firmy będą się kierowały globalnie – mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes dr Paweł Kłobukowski z Wydziału Zarządzania Uniwersytetu Warszawskiego. ­– Dla firm będzie to miało duże znaczenie, gdyż pojawią się olbrzymie przestrzenie i rynki w Europie, których do tej pory nie było, gdyż produkcja była nieopłacalna. Teraz ona staje się coraz bardziej opłacalna.

    Po ataku Rosji na Ukrainę ceny ropy naftowej, a wraz z nią i ceny paliw na stacjach benzynowych błyskawicznie wzrosły. Sprzyjało temu dodatkowo umocnienie się dolara, co przełożyło się na wzrost cen wszystkich produktów i rosnącą inflację na całym świecie. Na przełomie lutego i marca cena ropy WTI podskoczyła z nieco ponad 90 dol. za baryłkę do przeszło 120 dol., czyli o jedną trzecią. Właściciele samochodów mogli zatęsknić za czasami, gdy obawiali się – jak w minionych latach – że zobaczą na stacjach benzynowych ceny z „piątką” z przodu, bo zobaczyli „ósemkę”. Podrożało też paliwo lotnicze, a przewoźnicy podnieśli ceny biletów. Tendencja deglobalizacji zapoczątkowana przez pandemię została pogłębiona przez podział świata na ośrodki: z jednej strony Chiny konsolidujące wokół siebie kraje azjatyckie i Rosję, z drugiej świat zachodni skupiony wokół Stanów Zjednoczonych i Europy, które jednak rozdziela odległość. Ten trend widać także w podróżach.

    – Coraz więcej analityków podkreśla, że prawdopodobnie skrócą nam się loty, będą bardziej regionalne, mniej kontynentalne. Więksi gracze na rynku lotniczym coraz większą wagę przywiązują do lotów lokalnych, a tam wygrywają tanie linie, które są w stanie zoptymalizować ten proces. Rośnie rola małych lotnisk i powinna rosnąć rola możliwości szybkiej komunikacji – mówi dr Paweł Kłobukowski. – Tanie linie optymalizują koszty, strategie i w ten sposób lepiej zarabiają, tym samym trochę wypierając tradycyjnych przewoźników, co skutkuje tym, że tamci mają niższą opłacalność i prawdopodobnie zmniejszą liczbę lotów międzykontynentalnych.

    Choć obecnie ceny ropy spadły poniżej 100 dol. za baryłkę, na jesieni może ona znów podrożeć w obliczu przewidywanego braku gazu z Rosji i niemożności znaczącego zwiększenia wydobycia ropy. Jak podaje GUS, ceny paliw, choć w lipcu nieco spadły wobec czerwca, i tak były wyższe niż rok wcześniej o ponad 36 proc. Podobnie nośniki energii, które były w lipcu droższe o 37 proc. w porównaniu do sytuacji sprzed roku. Wprawdzie energia elektryczna podrożała o 5,1 proc., ale energia cieplna o 14,3 proc., gaz jest o prawie 45 proc. droższy, a opał – o 131 proc.

    Wzrost cen energii jest poważną barierą utrudniającą działalność polskim firmom. Lipcowe badanie koniunktury PIE i BGK wskazało, że po raz pierwszy od początku roku ten czynnik wyprzedził niepewność sytuacji gospodarczej w odpowiedziach firm (76 proc. vs. 72 proc.). 49 proc. badanych firm twierdzi, że ceny energii są barierą o bardzo dużym znaczeniu, zaś 27 proc. – o dużym znaczeniu.

    Właściciele firm i menedżerowie obawiają się kryzysu tej zimy, dlatego wstrzymują się z dalekosiężnymi inwestycjami. Szybkimi krokami nadchodzi spowolnienie gospodarcze, nawet Stany Zjednoczone mają już techniczną recesję (dwa z rzędu kwartały spadku PKB). Dostęp do kredytów jest utrudniony, a kredyty są drogie ze względu na stopy procentowe. Tymczasem inflacja nie odpuszcza, a możliwości przekładania na klientów wzrostu kosztów powoli się wyczerpują. Jeżeli zima będzie mroźna, niewykluczone są blackouty, a wraz z nimi przestoje w pracy i produkcji. W tej sytuacji przedsiębiorcy starają się zminimalizować ryzyko.

    – Firmy spodziewają się, że ten kryzys nastąpi w ciągu roku, że będziemy mieli pewnego rodzaju tąpnięcie, więc możliwości planowania w takiej perspektywie są bardzo trudne – wyjaśnia ekspert Wydziału Zarządzania UW. – Wiele firm przyjmuje taką strategię, że przenosi pewne ryzyka na późniejszy czas po to, żeby się przekonać, jak będą wyglądały długofalowo łańcuchy dostaw. To jest największe zagrożenie, bo tak duże zmiany łańcuchów dostaw, jakie obserwujemy obecnie, od dłuższego czasu się nie zdarzały.

    Duży wpływ na modele biznesowe będą też miały skutki zmian klimatycznych i strategie zmierzające do ich niwelowania.

     Firmy starają się dostosować do zmian klimatycznych i na tym zarobić. To jest jedno ze stanowisk  budujemy coraz więcej OZE, stajemy się coraz bardziej odpowiedzialni, zieloni, ale też na tym zarabiamy. Drugie stanowisko to jest podejście typowo PR-owe, czyli firmy starają się pokazać swój wizerunek jako firmy ekologicznej, starają się podjąć pewne działania, też czasami bardzo skrajne, żeby pokazać, że są w stanie to zrobić – mówi dr Paweł Kłobukowski. – Widzimy w firmach tendencje do pokazywania światu, że są w stanie to osiągnąć, że są w stanie przeciwdziałać zmianom klimatycznym, czasami lepiej niż państwa. Bo korporacje są bardzo skuteczne w pewnych swoich działaniach, które prowadzą do zeroemisyjności.

    Czytaj także

    Kalendarium

    Więcej ważnych informacji

    Jedynka Newserii

    Jedynka Newserii

    Infrastruktura

    Szybki rozwój 5G w Orange Polska. Do końca roku operator uruchomi 3 tys. stacji dających dostęp do nowej technologii

    – W całym kraju jest już 1,5 tys. stacji 5G obsługujących pasmo C, ale cały czas pracujemy nad zwiększeniem zasięgu i włączamy kolejne. Do końca roku klienci Orange Polska będą korzystać łącznie z 3 tys. stacji, które włączamy zarówno w dużych aglomeracjach, jak i w mniejszych miejscowościach – zapowiada Jolanta Dudek, wiceprezes Orange Polska ds. rynku konsumenckiego. Jak podkreśla, ta technologia, która na dobre ruszyła w Polsce z początkiem tego roku, jest dla konsumentów rewolucją w korzystaniu z mobilnego internetu. Wraz z jej upowszechnianiem Polacy kupują też coraz więcej telefonów obsługujących sieć 5G – łącznie w ich rękach jest już 3,25 mln takich smartfonów, a dostępność takiego sprzętu poprawiają coraz bardziej przystępne ceny.

    Finanse

    Trwają prace nad reformą finansowania samorządów. Mają zyskać większą autonomię i niezależność budżetu od zmian w podatkach

    Ministerstwo Finansów przedstawiło założenia reformy finansowania jednostek samorządu terytorialnego. Resort przekonuje, że po jej wprowadzeniu dochody samorządów będą wyższe i niezależne od decyzji podatkowych podejmowanych na szczeblu centralnym. Dochody JST mają być określane poprzez wskazanie procentowego udziału danej jednostki w dochodach podatkowych na jej terenie, nie tylko w przypadku PIT-u i CIT-u, ale też podatku zryczałtowanego. Ministerstwa do końca maja mają też dokonać przeglądu zadań zlecanych samorządom, co będzie służyć ich wystandaryzowaniu.

    Transport

    Nadchodzi kumulacja inwestycji finansowanych ze środków UE. Wykonawcy muszą się przygotować na problemy z dostępnością kadr i zasobów

    W związku z odblokowaniem środków unijnych firmy – zwłaszcza z sektora budowlanego – spodziewają się w tym roku boomu w inwestycjach infrastrukturalnych. Barierą dla ich realizacji może się jednak okazać dostępność rąk do pracy. Przedsiębiorcy obawiają się też, że kumulacja inwestycji w krótkim czasie może pociągnąć za sobą wzrost popytu nie tylko na kadry, ale i materiały czy specjalistyczne usługi podwykonawcze, co z kolei może się przełożyć na wzrost cen. – Od strony formalnej jesteśmy przygotowani do poradzenia sobie z tą kumulacją. Jest możliwość punktowych zmian w prawie zamówień publicznych i tego nie wykluczam – mówi Hubert Nowak, prezes Urzędu Zamówień Publicznych.

    Partner serwisu

    Instytut Monitorowania Mediów

    Szkolenia

    Akademia Newserii

    Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a  także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.