Newsy

W Polsce działa 11 robotów chirurgicznych. W szpitalach potrzeba ich prawie cztery razy więcej

2021-03-18  |  06:15

– W tej chwili w Polsce mamy już około tuzina robotów chirurgicznych. Co prawda powinniśmy mieć średnio jedno takie urządzenie na milion pacjentów, żeby zbliżyć się do krajów takich jak Niemcy czy Włochy, ale postęp jest niesamowity – mówi dr hab. Zbigniew Nawrat, pomysłodawca i konstruktor pierwszego w Europie robota do operacji serca Robin Heart. Operacje wykonywane przy pomocy robotów chirurgicznych są krótsze i bezpieczniejsze, wymagają mniej personelu, a pacjent traci mniej krwi i jest w mniejszym stopniu narażony na powikłania. W Polsce barierą wciąż pozostaje brak finansowania ze środków NFZ dla procedur wykonywanych przy wsparciu robotów.

Według prognoz firm PMR i Upper Finance rynek robotyki chirurgicznej w Polsce jest wart ok. 166 mln zł i w ciągu pięciu lat wzrośnie do prawie 570 mln zł, co oznacza średnioroczny wzrost o 28 proc. Wartość ta obejmuje zarówno zakup i serwis robotów, narzędzia, jednorazowe materiały potrzebne do wykonania procedur, jak i wartość samych świadczeń medycznych wykonywanych przy wsparciu robotyki – wynika z raportu „Rynek robotyki chirurgicznej w Polsce 2029. Prognozy rozwoju na lata 2020–2025”.

– W robotyce medycznej wypadamy coraz lepiej i – szczerze mówiąc – najdziwniejsze jest to, że w ogóle bez pomocy państwa i rządu. Od kilkunastu lat trwają starania, żeby NFZ płacił za operacje wykonywane robotami chirurgicznymi, które na świecie są już standardem. Takich operacji na świecie wykonuje się już ponad 1 mln rocznie, z czego połowa to zabiegi ginekologiczne, operacje prostaty etc., przywracające ludzi do aktywności życiowej i zawodowej, z lepszym skutkiem i większą efektywnością – mówi agencji Newseria Biznes dr hab. n. med. Zbigniew Nawrat, profesor Instytutu Protez Serca Fundacji Rozwoju Kardiochirurgii oraz pomysłodawca i konstruktor pierwszego w Europie robota do operacji na sercu Robin Heart, a także prezydent Międzynarodowego Stowarzyszenia na rzecz Robotyki Medycznej.

Najbardziej rozpowszechnionym robotem chirurgicznym jest da Vinci – robot amerykańskiej produkcji, wykorzystywany przede wszystkim w urologii i ginekologii, choć lista jego zastosowań jest dłuższa (może być wykorzystywany w ok. 170 typach zabiegów). W ubiegłym roku na całym świecie było zainstalowanych 5,7 tys. takich urządzeń, które przeprowadziły ponad 7,2 mln operacji. Najwięcej jest ich w Stanach Zjednoczonych, gdzie jeden robot da Vinci przypadał na prawie 100 tys. pacjentów. W Europie jeden przypada na 749 tys. osób, natomiast w Polsce – na 3,4 mln. W porównaniu do raportu PMR i Upper Finance z połowy 2019 roku to i tak ogromny postęp – rok wcześniej było to bowiem 6,4 mln Polaków.

– W tej chwili w całej Polsce mamy już około tuzina robotów. Co prawda powinniśmy mieć średnio jedno takie urządzenie na ok. 1 mln pacjentów, żeby zbliżyć się do krajów takich jak Niemcy czy Włochy, nie mówiąc już o Stanach Zjednoczonych, bo tam jest ich bardzo wiele ze względów komercyjnych. To są roboty kupione przez prywatne firmy i działają dzięki ludziom, którzy sami płacą za swoje operacje. Natomiast w Polsce postęp też jest niesamowity. Gratuluję szpitalom, które dojrzały szansę, kupiły takie roboty i wychodzą na tym zyskownie – mówi profesor Instytutu Protez Serca FRK.

Pierwsze takie urządzenie pojawiło się na polskim rynku dekadę temu, w 2019 roku było ich już osiem, a przy ich pomocy przeprowadzono rekordową liczę 900 operacji. Do czerwca 2020 roku jeszcze trzy szpitale zakupiły roboty da Vinci, a liczba operacji – mimo początkowego spowolnienia z powodu pandemii – w całym roku wzrosła (szacunki mówiły o prawie 1,5 tys.). W tym roku liczba przeprowadzonych operacji może wzrosnąć już do 3,1 tys., a w 2022 roku – do 5,4 tys. Eksperci Upper Finance, PMR i Synektik – wyłącznego dystrybutora systemów da Vinci w Polsce – oceniają, że w kraju o wielkości Polski powinno być ok. 40–50 robotów.

– Dziś jesteśmy już tak dobrzy jak Czesi. W ubiegłym roku po raz pierwszy wykonaliśmy w Polsce tyle samo operacji co oni. Mamy mniej więcej tyle samo robotów chirurgicznych, ale wciąż niestety jednej firmy – mówi dr hab. n. med. Zbigniew Nawrat.

Eksperci podkreślają, że największe szanse na dogonienie popularności da Vinci w ciągu najbliższych pięciu lat ma system Medtronic, który ma być gotowy w tym roku. Również Polacy mogą się pochwalić osiągnięciami w rozwoju robotyki medycznej. Ponad 20 lat temu podjęto w Polsce działania na rzecz stworzenia robota kardiochirurgicznego o nazwie Robin Heart. Jedną z jego wersji, stworzoną w Instytucie Protez Serca w Zabrzu, jest Robin Heart mc2 – trójramienny robot zastępujący przy stole operacyjnym trzy osoby, w tym dwóch chirurgów. Do tej pory nie udało się jednak wdrożyć do produkcji żadnego z nich.

– Na cały projekt Robin Hearta, który trwa 20 lat, nie dostaliśmy nawet połowy tego, ile dzisiaj kosztuje jeden robot komercyjny. Proszę zobaczyć, jaką straciliśmy szansę, żeby w ogóle zaistnieć na tym rynku. Nowa dziedzina nauki i techniki powstała w Polsce za mniejszy koszt niż jedno urządzenie – mówi ekspert.

Dynamika rynku robotyki chirurgicznej byłaby jeszcze większa, gdyby wprowadzono program finansowania tych procedur przez NFZ. Mimo zapowiedzi zmian ze strony Ministerstwa Zdrowia i pozytywnej oceny Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji wydanej już prawie cztery lata temu nie ma w Polsce możliwości refundacji takich zabiegów. Dlatego szpitale, które chcą otrzymać zwrot części kosztów, muszą wykonywać je w formule prywatnej albo starać się o specjalne granty. Eksperci spodziewają się jednak, że jest to decyzja nieunikniona ze względu na korzyści, jakie przynosi robotyka w medycynie. Prognoza Upper Finance i PMR zakłada, że publiczne finansowanie wejdzie w życie od 2023 roku. Ocenia także, że średnia cena za zabieg w latach 2020–2022 spadnie z 45 do 40 tys. zł, a do 2025 roku do 36 tys. zł.

– Kilka kolejnych firm zaczyna produkować swoje roboty dla chirurgii. Są już roboty do rehabilitacji, diagnostyki, roboty dla neurochirurgii i onkologii. One właściwie są już niezbędne. W niektórych obszarach roboty są już tak „zadomowione”, że nie wyobrażamy sobie, żeby mógł je zastąpić człowiek czy jakaś inna metoda – mówi profesor Instytutu Protez Serca FRK.

Operacje wykonywane z pomocą robotów chirurgicznych są krótsze, zapewniają większe bezpieczeństwo, a pacjent traci mniej krwi i jest w mniejszym stopniu narażony na powikłania. Takie zabiegi wymagają też mniej personelu, więc w przyszłości roboty mogą się okazać rozwiązaniem problemu, jakim jest niedobór kadr medycznych i malejąca liczba chirurgów.

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Ochrona środowiska

Coraz więcej głosów za przesunięciem systemu kaucyjnego na 2026 rok. Pospieszne zmiany mogą wywołać problemy w gminach

System kaucyjny w Polsce, zgodnie z ustawą, powinien zacząć działać od 2025 roku. To sposób na motywowanie konsumentów do zwrotu zużytych butelek i puszek, by zwiększyć poziom recyklingu. Zmniejszy się w ten sposób także ilość zmieszanych odpadów komunalnych odbieranych przez gminy. Zdaniem ekspertów bez wcześniejszego albo równoległego wprowadzenia rozszerzonej odpowiedzialności producenta (ROP) nowe przepisy mogą oznaczać jednak poważne reperkusje dla gmin. – Odpady pochodzące z systemu kaucyjnego mogą wyciągnąć ze strumieni gminnych ok. 30 proc. najbardziej przychodowego surowca – ocenia  Klaudia Subutkiewicz, dyrektorka Wydziału Gospodarki Odpadami w Urzędzie Miasta Bydgoszczy.

Finanse

Rekordowe notowania złota. Ryzyko eskalacji konfliktu na Bliskim Wschodzie będzie napędzać dalsze wzrosty

W ostatni piątek, kiedy światowe media zdominował temat planowanego irańskiego ataku na Izrael, ceny złota pobiły kolejny rekord, docierając do poziomu 2,4 tys. dol. za uncję. Inwestorzy, obawiając się o eskalację konfliktu na Bliskim Wschodzie, będą bardzo chętnie trzymać ten kruszec w swoich portfelach, co raczej nie wskazuje na możliwość korekty notowań. Podobnie jak zapowiadane obniżki stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych, i to mimo wyższego od oczekiwań odczytu inflacji w marcu. – Bazowym scenariuszem jest łagodzenie polityki monetarnej, a niskie stopy zazwyczaj sprzyjają wyższym cenom złota – mówi Dorota Sierakowska, analityczka surowcowa z DM BOŚ.

Infrastruktura

Szybko rośnie udział odnawialnych źródeł w krajowym miksie energetycznym. Potrzebne przyspieszenie w inwestycjach w sieci przesyłowe

W ubiegłym roku odnawialne źródła energii stanowiły już ponad 40 proc. mocy zainstalowanej w krajowym miksie energetycznym i odpowiadały za 27 proc. całkowitej produkcji energii. Tym samym Polska pobiła kolejne rekordy, ale w kontekście rozwoju OZE na rodzimym rynku wciąż pozostaje wiele do zrobienia. Eksperci i branża wskazują m.in. na konieczność aktualizacji strategicznych dokumentów wyznaczających kierunki polityki energetycznej, szerszego wdrożenia magazynów energii, a przede wszystkim – pilną potrzebę rozwoju systemu przesyłowego i dystrybucyjnego oraz regulacji sprzyjających inwestorom. – Zielona energia potrzebuje przede wszystkim stabilności regulacyjnej i niskiego kosztu kapitału. To kluczowe elementy, które definiują ryzyko i tempo, w jakim możemy budować nowe źródła – mówi Piotr Maciołek, członek zarządu Polenergii.

Partner serwisu

Instytut Monitorowania Mediów

Szkolenia

Akademia Newserii

Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a  także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.