Newsy

Zaczyna brakować ryb. Coraz większa konsumpcja grozi wyginięciem niektórych gatunków

2018-07-20  |  06:10

Rośnie globalne spożycie ryb. Już teraz przeciętny człowiek konsumuje ponad 20 kg ryb rocznie. Coraz większy popyt na ryby nie pozostaje bez wpływu na cały ekosystem. Co trzecie stado ryb jest już przeławiane. Najgorzej wygląda sytuacja na Morzu Śródziemnym i Czarnym, ale problem nie omija także Bałtyku. W bardzo złym stanie jest populacja dorsza i łososia bałtyckiego. Eksperci podkreślają, że należy kupować ryby tylko ze zrównoważonych połowów, żeby kolejne pokolenia mogły się cieszyć ich smakiem.

Przez ostatnie 50 lat intensyfikacja połowów spowodowała, że zaczyna nam brakować ryb. Według raportu FAO opublikowanego w lipcu br. 33 proc. stad jest przełowionych. Kolejne 50–60 proc. jest poławianych na możliwie maksymalnym poziomie, czyli jakakolwiek zmienna, w metodach połowowych, zmianach klimatycznych czy katastrofa ekologiczna, może spowodować również załamanie się tych stad – podkreśla w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Biznes Anna Dębicka z Marine Stewardship Council.

Raport FAO „The State of World Fisheries and Aquaculture 2018” wskazuje, że globalne spożycie ryb systematycznie rośnie. W latach 60. było to ok. 9 kg na osobę rocznie, w latach 90. – ponad 14 kg, a obecnie to już ponad 20 kg. Najwięcej ryb i owoców morza jedzą Chińczycy – nawet 40 kg rocznie. Im większe spożycie, tym lepiej dla naszego zdrowia, ale skutki dla ekosystemu są znacznie gorsze. Coraz więcej stad ryb jest przeławianych.

Najbardziej zagrożonym rejonem w tej chwili jest Morze Śródziemne, gdzie ponad 60 proc. stad jest już przełowionych – wskazuje Anna Dębicka. – Północny Atlantyk i Pacyfik wypadają zdecydowanie lepiej. Tam większość połowów jest już certyfikowana, jest dosyć sprawne zarządzanie, jednakże należy pamiętać, że nie jest to sytuacja na stałe.

Z danych FAO wynika, że przeławianych jest już ponad 33 proc. stad ryb – trzykrotnie więcej niż w połowie lat 70. Najgorsza sytuacja panuje na Morzu Śródziemnym i Morzu Czarnym, gdzie problem dotyka ponad 62 proc. stad, także na południowo-wschodnim Pacyfiku (61,5 proc.) czy południowo-zachodnim Atlantyku (58,8 proc).

Według ostatnich szacunków naukowców, którzy badali zasoby ryb i owoców morza, jedynie 58 proc. stad ryb na całym świecie jest poławianych w sposób zrównoważony, który gwarantuje ich naturalne odnawianie.

Jeśli danego drapieżnika zabraknie, może się to przyczynić do rozwoju np. roślin. Następuje wówczas proces eutrofizacji, to, co czasami spotykamy w Bałtyku, czyli zielona poświata na plażach. To zatrucie danego akwenu morskiego powodujące braki tlenowe. To może mieć później konsekwencje dla zmian klimatycznych i powodować wzrost intensywnych zmian pogodowych oraz zamykać dostęp do plaż. Zachowanie odpowiednich proporcji między rybami a funkcjonowania całego ekosystemu jest gwarancją przetrwania naszej planety w przyszłości – przekonuje Anna Dębicka.

Wyginięciem zagrożony jest m.in. tuńczyk błękitnopłetwy, obecnie najdroższa ryba na świecie, używana do przygotowania ekskluzywnego sushi.

Z naszych regionalnych gatunków nie polecamy dorsza bałtyckiego, a także łososia bałtyckiego. To ryba, która jest odtwarzana w naszym rejonie, cały czas ma problemy z naturalnymi siedliskami rozrodu w basenie Morza Bałtyckiego, potrzebuje czasu, żeby mogła się odrodzić. Na szczęście większość niedużych ryb, które spożywamy, ma krótki okres rozwoju, więc wystarczą 2–4 lata, żeby ryba mogła się odrodzić – ocenia ekspertka MSC.

W ciągu ostatnich 40 lat światowy handel rybami i produktami rybnymi wzrósł osiemnastokrotnie. W 2016 roku wart był 143 mld dol. Rośnie też świadomość konsumentów dotycząca problemów, z jakimi borykają się morza i oceany. Jak wynika z badania GlobeScan, już 41 proc. osób wskazuje, że przełowienie oraz spadek liczby gatunków ryb to jeden z najważniejszych problemów, z jakim borykają się morza i oceany.

– Kiedy kupujemy mięso, to wybieramy kurczaka, polędwicę wołową, wieprzową, jesteśmy zainteresowani tym, jaki to jest gatunek mięsa. Tak samo przy rybach. Powinniśmy się interesować, czy kupujemy dorsza atlantyckiego, który jest poławiany stabilnie i ma certyfikat MSC, czy kupujemy halibuta, który jest gatunkiem zagrożonym – mówi Anna Dębicka.

Międzynarodowe certyfikaty to najprostszy sposób, by w czasie zakupów wybrać produkty, które pozyskiwane są w sposób nieeksploatujący zasobów mórz i oceanów, np. certyfikat MSC. Obecnie już ponad trzysta dwadzieścia rybołówstw z trzydziestu pięciu krajów świata ma taki certyfikat, a ponad osiemdziesiąt kolejnych jest w trakcie procesu oceny.

Program MSC stworzył dwa standardy. Jeden dotyczy zrównoważonego rybołówstwa i ocenia pracę rybaków, ale również administracji, nauki, oraz pokazuje kierunki, w których może się zmieniać, żeby dostarczać więcej cennego surowca i zachować zdrowe stada ryb na przyszłość. Kolejnym etapem jest standard łańcucha dostaw. To on zapewnia, że ryba, która została złowiona w sposób zrównoważony, to jest na pewno ta ryba, którą kupujemy w sklepie – wskazuje Anna Dębicka.

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Newseria na XVI Europejskim Kongresie Gospodarczym

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Finanse

Zmiany klimatu i dezinformacja wśród największych globalnych zagrożeń. Potrzeba nowego podejścia do zarządzania ryzykiem

Niestabilność polityczna i gospodarcza, coraz większa polaryzacja społeczeństwa, kryzys kosztów utrzymania, rosnąca liczba konfliktów zbrojnych i ryzyka cybernetyczne związane z rozwojem sztucznej inteligencji – to największe zagrożenia dla biznesu wskazywane w tegorocznym „Global Risks Report 2024”. Z raportu wynika, że obawy o bliską i dalszą przyszłość wciąż są zdominowane przez ryzyka klimatyczne i środowiskowe. Jednak w tym roku przykryły je niebezpieczeństwa związane z dezinformacją, wspieraną przez AI, która może wywoływać coraz większe niepokoje społeczne. – W tym roku na świecie 3 mld ludzi weźmie udział w wyborach, więc konieczność zaradzenia temu ryzyku staje się coraz pilniejsza – podkreśla Christos Adamantiadis, CEO Marsh McLennan w Europie.

Ochrona środowiska

Ciech od czerwca będzie działać jako Qemetica. Chemiczny gigant ma globalne aspiracje i nową strategię na sześć lat

Globalizacja biznesu, w tym możliwe akwizycje w Europie i poza nią – to jeden z głównych celów nowej strategii Grupy Ciech. Przedstawione plany na sześć lat zakładają także m.in. większe wykorzystanie patentów, współpracę ze start-upami w obszarze czystych technologii i przestawienie biznesu na zielone tory. – Mamy ambitny cel obniżenia emisji CO2 o 45 proc. do 2029 roku – zapowiada prezes spółki Kamil Majczak. Nowej strategii towarzyszy zmiana nazwy, która ma podsumować prowadzoną w ostatnich latach transformację i lepiej podkreślać globalne aspiracje spółki. Ciech oficjalnie zacznie działać jako Qemetica od czerwca br.

Finanse

72 proc. firm IT planuje podwyżki. W branży wciąż ogromna jest różnica w wynagrodzeniach kobiet i mężczyzn

W ubiegłym roku rynek pracy IT był znacznie mniej dynamiczny niż w poprzednich latach – wynika z „Raportu płacowego branży IT w 2024” Organizacji Pracodawców Usług IT. Przy wysokim poziomie podwyżek specjaliści rzadziej zmieniali pracę, ale niektórych zmusiły do tego cięcia w zatrudnieniu wynoszące w zależności od wielkości firmy od 12 do 26 proc. Ten rok zapowiada się bardziej optymistycznie: 61 proc. przedsiębiorstw planuje zwiększać zatrudnienie, a 72 proc. – pensje. Eksperci zwracają uwagę na wciąż duży rozstrzał między wynagrodzeniami kobiet i mężczyzn w tej branży.

Partner serwisu

Instytut Monitorowania Mediów

Szkolenia

Akademia Newserii

Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a  także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.