Newsy

Rośnie liczba chorych na chłoniaka. Nowe terapie są jednak wciąż poza zasięgiem polskich pacjentów

2017-04-26  |  06:40
Mówi:prof. Wiesław Jędrzejczak, konsultant krajowy w dziedzinie hematologii

prof. Wojciech Jurczak, hematolog, Katedra i Klinika Hematologii Uniwersytetu Jagiellońskiego Collegium Medicum w Krakowie

  • MP4
  • Dzięki nowoczesnym metodom leczenia nawet agresywne postaci chłoniaków nie muszą już być chorobami śmiertelnymi, a mogą stać się przewlekłymi. Nowa terapia opornej lub nawrotowej postaci rozlanego chłoniaka z dużych komórek B z powodzeniem stosowana jest w wielu krajach UE nawet u starszych pacjentów wymagających szczególnej troski o układ sercowo-naczyniowy. Polscy pacjenci nie mają jednak jeszcze do niej dostępu.

    Chłoniaki to złośliwe nowotwory układu chłonnego charakteryzujące się niekontrolowanym rozrostem białych krwinek. Medycyna wciąż nie zna przyczyny ich powstawania. Istnieją jednak czynniki sprzyjające rozwojowi choroby, m.in. kontakt z niektórymi środkami chemicznymi, ekspozycja na promieniowanie jonizujące, wcześniejsze leczenie za pomocą radioterapii lub chemioterapii, przebyta mononukleoza zakaźna bądź infekcje wirusowe i bakteryjne. Większość chłoniaków długo rozwija się bezobjawowo, co utrudnia rozpoznanie choroby i sprawia, że pacjenci zgłaszają się do lekarza z zaawansowaną postacią nowotworu.

    – Objaw, który powinien nas zaniepokoić, to powiększenie węzłów chłonnych. Ale jeżeli węzły chłonne powiększają się w klatce piersiowej albo w jamie brzusznej, to tego nie widać, przez co choroba długo nie jest rozpoznawana, ponieważ nie jest sygnalizowana organizmowi chorego – mówi agencji informacyjnej Newseria Wiesław Jędrzejczak, konsultant krajowy w dziedzinie hematologii.

    Inne nieswoiste symptomy chłoniaka to utrata masy ciała, świąd, nocne poty, gorączka, narastające osłabienie i bóle brzucha. W Polsce stale o ok. 5 proc. rocznie rośnie liczba zachorowań na chłoniaki – co roku nowotwór ten diagnozuje się u blisko 7,5 tys. osób.

    Wykrycie nowotworu układu chłonnego nie musi być równoznaczne z wyrokiem śmierci, współczesna medycyna potrafi bowiem coraz skuteczniej z nim walczyć. W przypadku ziarnicy złośliwej, zwanej także chłoniakiem Hodgkina, całkowite wyleczenie można uzyskać u 95 proc. chorych. W pozostałych odmianach wyleczenie następuje u 40–70 proc. pacjentów.

    – Chłoniaki agresywne postępują dynamicznie, ale można je „wyrwać z korzeniami” u większości pacjentów. Mamy też chłoniaki indolentne, łagodne, gdzie kolejne wznowy są wpisane w naturalny rozwój choroby, i gdzie rokowanie co do przeżycia kolejnych 20–30 lat jest dobre. Natomiast są to procesy nieuleczalne – mówi prof. Wojciech Jurczak, hematolog z Katedry i Kliniki Hematologii Uniwersytetu Jagiellońskiego Collegium Medicum w Krakowie.

    Do grupy chłoniaków źle rokujących należą: szpiczak, chłoniak z komórek płaszcza oraz chłoniak rozlany z dużych komórek B (DLBCL), diagnozowany głównie u osób po 65. roku życia. Pacjenci ci często cierpią także z powodu innych schorzeń, np. kardiologicznych, co znacznie utrudnia skuteczne leczenie. W dodatku DLBCL bardzo szybko uodparnia się na tradycyjną chemioterapię.

    Wielka nadzieja dla chorych to nowoczesna immunoterapia, której celem jest stymulowanie naturalnych mechanizmów obronnych organizmu do walki z komórkami nowotworowymi. Obecnie standardem leczenia jest schemat R-CHOP, w ramach którego pacjentom podaje się kombinację leków cytostatycznych oraz przeciwciał monoklonalnych, głównie leku o nazwie rytuksymab. Terapia ta jest dostępna w Polsce w ramach programu lekowego.

    W chłoniaku rozlanym z dużych komórek B immunoterapia R-CHOP, czyli podstawa leczenia pierwszego rzutu, jest refundowana. Brak możliwości stosowania przeciwciał u pacjentów, u których nie można stosować antracyklin, czyli u znacznej części starszych osób z chorobami serca, to pierwsza rzecz, którą należałoby zmienić. Kolejną jest brak możliwości stosowania rytuksymabu w leczeniu drugiego rzutu – mówi prof. Wojciech Jurczak.

    Wielu pacjentów nie odpowiada jednak na tego rodzaju leczenie, nie mogą być poddawani immunochemioterapii ze względu na choroby towarzyszące lub mają drugi bądź trzeci rzut choroby.

    – Leczenie pierwszego rzutu jest na tyle skuteczne, że wznawia 20–30 proc. chorych, podczas gdy 10–20 lat temu wznawiała połowa pacjentów, a połowę z nich byliśmy w stanie uratować przy pomocy wysokodawkowanej chemioterapii i przeszczepu – mówi prof. Wojciech Jurczak.

    Szansą dla chorych są leki od kilku lat zarejestrowane w Unii Europejskiej, ale w Polsce jeszcze niedostępne. Jednym z nich jest piksantron – refundowany w 13 krajach Europy, w tym w Słowacji i Słowenii, które mają porównywalny z naszym poziom PKB. Terapia piksantronem wskazana jest w leczeniu dorosłych pacjentów z wielokrotnie nawracającym lub opornym na leczenie agresywnym chłoniakiem rozlanym z dużych komórek B. Lek ten może być stosowany u seniorów, u których obok nowotworu występują także choroby układu sercowo-naczyniowego. Terapia piksantronem nie jest dożywotnia, zazwyczaj lek podawany jest przez kilka miesięcy (od 4 do maksymalnie 6 cykli).

    Jeżeli jeszcze parę lat temu mogliśmy mówić, że większość naszych chorych jest leczona według najlepszych europejskich standardów, to dziś jest to niemożliwe. Nie dlatego że coś strasznego stało się z NFZ czy, że drastycznie zmniejszono liczbę pieniędzy, po prostu świat uciekł nam do przodu. Ostatnie parę lat to rejestracja kolejnych nowych cząstek aktywnych w leczeniu chłoniaków, które stały się standardem w leczeniu większości niepowodzeń – mówi prof. Jurczak. – Niestety żaden lek nie jest na razie refundowany dla pacjentów polskich, chociaż wszystkie są zarejestrowane w UE, więc jako lekarze mamy prawo stosować te leki u każdego chorego, ale NFZ ich nie refunduje.

    Latem 2017 roku w Unii Europejskiej zostaną zarejestrowane biosymilary rytuksymabu, co zdaniem ekspertów doprowadzi do spadku cen leków. Według prof. Wojciecha Jurczaka może to dać nawet 50 proc. oszczędności, co pozwoli na rozszerzenie wskazań do terapii rytuksymabem oraz wprowadzenie nowych leków dotąd nierefundowanych.

    W 2016 roku pojawiły się generyki imatinibu i bortezomibu, co spowodowało spadek nakładów na te refundowane dotąd leki o blisko 25 proc. w skali budżetu całej hematologii, bo to były bardzo drogie leki. Liczymy na to, że w zamian za te oszczędności dostaniemy któreś z cząsteczek, które są już zarejestrowane w Unii Europejskiej i czekają na refundację – podkreśla prof. Wojciech Jurczak.

    Czytaj także

    Kalendarium

    Więcej ważnych informacji

    Jedynka Newserii

    Jedynka Newserii

    Bankowość

    Ponad 70 proc. budynków w Polsce wymaga gruntownej modernizacji. 1 mln zł trafi na granty na innowacje w tym obszarze

    Ograniczenie zużycia energii w budynkach to jeden z najbardziej efektywnych ekonomicznie sposobów redukcji emisji dwutlenku węgla. Tymczasem w Unii Europejskiej zdecydowana większość budynków mieszkalnych wymaga poprawy efektywności energetycznej. Innowacji, które mają w tym pomóc, poszukuje ING Bank Śląski w piątej edycji swojego Programu Grantowego dla start-upów i młodych naukowców. Najlepsi mogą liczyć na zastrzyk finansowania z przeznaczeniem na rozwój i komercjalizację swojego pomysłu. Budżet Programu Grantowego ING to 1 mln zł w każdej edycji.

    Infrastruktura

    Branża infrastrukturalna szykuje się na inwestycyjny boom. Projektanci i inżynierowie wskazują na szereg wyzwań w kolejnych latach

    W kolejnych latach w polskiej gospodarce ma być odczuwalne przyspieszenie realizacji inwestycji infrastrukturalnych. Ma to związek z finansową perspektywą unijną na lata 2021–2027 i odblokowaniem środków z KPO. To inwestycje planowane na dziesiątki albo nawet na setki lat, a w dyskusji dotyczącej takich projektów często pomijana jest rola projektantów i inżynierów. Przedstawiciele tych zawodów wskazują na szereg wyzwań, które będą rzutować na planowanie i realizowanie wielkich projektów infrastrukturalnych. Do najważniejszych zaliczają się m.in. relacje z zamawiającymi, coraz mniejsza dostępność kadr, konieczność inwestowania w nowe, cyfrowe technologie oraz unijne regulacje dotyczące zrównoważonego rozwoju w branży budowlanej.

    Konsument

    Techniki genomowe mogą zrewolucjonizować europejskie rolnictwo i uodpornić je na zmiany klimatu. UE pracuje nad nowymi ramami prawnymi

    Techniki genomowe (NTG) pozwalają uzyskiwać rośliny o większej odporności na susze i choroby, a ich hodowla wymaga mniej nawozów i pestycydów. Komisja Europejska wskazuje, że NTG to innowacja, która może m.in. zwiększyć odporność systemu żywnościowego na zmiany klimatu. W tej chwili wszystkie rośliny uzyskane w ten sposób podlegają tym samym, mocno wyśrubowanym zasadom, co GMO. Dlatego w ub.r. KE zaproponowała nowe rozporządzenie dotyczące roślin uzyskiwanych za pomocą technik genomowych. W lutym br. przychylił się do niego Parlament UE, co otworzyło drogę do rozpoczęcia negocjacji z rządami państw UE w Radzie. Wątpliwości wielu państw członkowskich, również Polski, budzi kwestia patentów NGT pozostających w rękach globalnych koncernów, które mogłyby zaszkodzić pozycji europejskich hodowców.

    Partner serwisu

    Instytut Monitorowania Mediów

    Szkolenia

    Akademia Newserii

    Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a  także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.