Newsy

Coraz głośniej o konieczności podniesienia akcyzy na piwo. Ten krok może zwiększyć wpływy do budżetu o 4–5 mld zł i ograniczyć spożycie alkoholu

2021-09-10  |  06:20
Mówi:Henryk Kowalczyk, przewodniczący sejmowej Komisji Finansów Publicznych
dr Artur Bartoszewicz, ekonomista, Szkoła Główna Handlowa w Warszawie
Witold Włodarczyk, prezes zarządu, Związek Pracodawców Polski Przemysł Spirytusowy
  • MP4
  • Dyskusja na temat niesprawiedliwego traktowania przez prawo producentów alkoholi różnych rodzajów powraca jak bumerang. Eksperci podkreślają, że to nie tylko zaburza równowagę na rynku, lecz także ma negatywne skutki finansowe dla budżetu oraz skutki zdrowotne dla społeczeństwa. Producenci mocnych alkoholi, ale też Państwowa Agencja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych zwracają uwagę na preferencyjne traktowanie piwa w polityce akcyzowej, co powoduje straty dla budżetu państwa i przyczynia się do wzrostu spożycia alkoholu w ogóle. Drugim obszarem nierównego traktowania jest możliwość – ograniczonej czasowo, ale jednak – reklamy jedynie piwa, co wyklucza zazwyczaj zawierający porównywalną ilość alkoholu cydr.

     Wyroby alkoholowe według ustawy, która obowiązuje w tym kształcie od 2001 roku, są opodatkowane nierówno co do ilości alkoholu zawartego w napojach różnego typu. Tu uprzywilejowane jest piwo, dlatego że np. cydr – niskoprocentowy napój alkoholowy – jest obłożony taką akcyzą jak napoje spirytusowe – mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes Henryk Kowalczyk, przewodniczący sejmowej Komisji Finansów Publicznych.

    Podatek akcyzowy od napojów spirytusowych jest liczony od procentowej zawartości alkoholu etylowego. Gdy napój zawiera więcej alkoholu, płacony jest wyższy podatek. Z kolei akcyza od piwa płacona jest na 1 stopień Plato, za który uważa się ułamek masowy o wartości 1 proc. ekstraktu brzeczki podstawowej, obliczony na podstawie zawartości alkoholu oraz ekstraktu rzeczywistego w gotowym wyrobie. Oznacza to, że piwa wysokiej jakości, o wysokim ekstrakcie, a średniej lub niskiej zawartości alkoholu, płacą wyższą akcyzę niż tanie piwa o wysokiej zawartości alkoholu i niskim ekstrakcie. Udział takiego piwa w rynku wprawdzie spada, ale producenci pozostałych alkoholi i tak płacą proporcjonalnie do zawartości alkoholu wyższą akcyzę. Dla porównania w półlitrowej butelce 40-proc. wódki, kosztującej 20 zł, akcyza stanowi 12,55 zł. W półlitrowej butelce piwa 5,5 proc., kosztującego 3 zł, akcyza wynosi 0,54 zł.

    – To ma swoje skutki społeczne i zdrowotne, bo niemalże trzykrotny wzrost spożycia piwa przez ostatnich kilkanaście lat jest spowodowany tym, że akcyza jest nierówna, że piwo jest tanie w stosunku do innych napojów alkoholowych – ocenia Henryk Kowalczyk. – To te skutki zdrowotne powinny być na pierwszym planie w dyskusji o zmianie prawa w zakresie akcyzy. Na drugim planie są skutki fiskalne.

    Piwo odpowiada za 55 proc. krajowego spożycia alkoholu, ale generuje tylko 28 proc. wpływów budżetowych z akcyzy, podczas gdy alkohol wysokoprocentowy to 38 proc. krajowego spożycia, a generuje 69 proc. wpływów.

    – Akcyza w branży piwnej jest znacznie niedoszacowana i powoduje bardzo konkretne straty do budżetu państwa, które można uznać za lukę akcyzową – mówi Witold Włodarczyk, prezes zarządu Związku Pracodawców Polski Przemysł Spirytusowy.

    Jak podkreśla Henryk Kowalczyk, w tej chwili Komisja Finansów Publicznych jeszcze nie dyskutuje nad zmianą prawa akcyzowego, ale dyskusja taka narodziła się w momencie wprowadzania ustawy o tzw. podatku cukrowym, która zawiera też zapis o dodatkowej opłacie za wyroby spirytusowe w małych pojemnościach (tzw. małpki). Zainspirowało to posłów do przeprowadzenia wspólnie z Komisją Zdrowia głębokiej dyskusji na temat polityki akcyzowej i zdrowotnej. Przeszkodziła temu pandemia, teraz jednak, gdy Sejm już pracuje stacjonarnie, dyskusje mają być kontynuowane. Poza ewidentnymi korzyściami społeczno-zdrowotnymi mają one przynieść także korzyści budżetowe.

    Jedną z propozycji jest to, aby branża piwna, podobnie jak branża spirytusowa, płaciła podatek akcyzowy od zawartości alkoholu. Czym wyższa zawartość alkoholu, tym wyższa akcyza. To jest podatek sprawiedliwy, łatwo egzekwowalny, dużo bardziej sprawny dla budżetu państwa – ocenia Witold Włodarczyk. – Należy się spodziewać, że dzięki takiemu rozwiązaniu budżet państwa zyskałby rocznie od 4 do 5 mld zł.

    Zgodnie z danymi Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych w 2019 roku statystyczny Polak spożył 97,1 l piwa, 9,25 l napojów spirytusowych i 6,2 l wina. Piwo pozostaje najpopularniejszym alkoholem w Polsce. Szczególnie dotyczy to młodzieży, ponieważ ten rodzaj trunku jest ich pierwszym wyborem i często służy inicjacji alkoholowej.

    Niestety piwo w wielu miejscach sprzedaży jest tańsze niż woda i traktowane jako substytut, jest utożsamiane z koniecznością zaspokojenia pragnienia, z odpoczynkiem, rozluźnieniem – mówi dr Artur Bartoszewicz, ekonomista ze Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie. – Z badań wynika, że część społeczeństwa nie utożsamia piwa z alkoholem. To jest bardzo niebezpieczne, dlatego że jeżeli mamy wrażenie, że to, co pijemy, nie jest alkoholem, może to spowodować upicie się w sposób nieświadomy. Ten brak świadomości jest bardzo niebezpieczny społecznie, generuje duże koszty społeczno-ekonomiczne i często doprowadza do tragedii życiowych.

    Jak podkreślają eksperci, za bardziej beztroskie podejście do konsumpcji piwa odpowiada także możliwość – chociaż ograniczona – jego reklamowania. To kolejny aspekt, który nierówno traktuje producentów alkoholi. Przykładowo cydry, które zawierają podobną, a czasem mniejszą ilość alkoholu niż piwo, są objęte całkowitym zakazem reklamy.

    – Nikt poza branżą piwną nie jest uprawniony do jakiejkolwiek reklamy w przestrzeni publicznej. To, co robi branża piwna, jest łamaniem ustawy, wychodzeniem poza ramy ograniczeń, które zostały przez ustawodawcę określone. To jest poszukiwanie środków i metod do tego, żeby zmienić naszą świadomość i zrobić z nas bezwolnego konsumenta, który identyfikuje spożywanie piwa z przyjemnością, pewną postawą życiową, rozrywką – ocenia dr Artur Bartoszewicz.

    Czytaj także

    Kalendarium

    Więcej ważnych informacji

    Newseria na XVI Europejskim Kongresie Gospodarczym

    Jedynka Newserii

    Jedynka Newserii

    Finanse

    Zwolnienia lekarskie w prywatnej opiece medycznej są ponad dwa razy krótsze niż w publicznej. Oszczędności dla gospodarki to ok. 25 mld zł

    Stan zdrowia pracujących Polaków wpływa nie tylko na konkurencyjność firm i koszty ponoszone przez pracodawców, ale i na całą gospodarkę. Jednak zapewnienie dostępu do szybkiej i efektywnej opieki zdrowotnej może te koszty znacząco zmniejszyć. Podczas gdy średnia długość zwolnienia lekarskiego w publicznym systemie ochrony zdrowia wynosi 10 dni, w przypadku opieki prywatnej to już tylko 4,5 dnia – wynika z badania Medicover. Kilkukrotnie niższe są też koszty generowane przez poszczególne jednostki chorobowe, co pokazuje wyraźną przewagę prywatnej opieki. Zapewnienie dostępu do niej może ograniczyć ponoszone przez pracodawców koszty związane z prezenteizmem i absencjami chorobowymi w wysokości nawet 1,5 tys. zł na pracownika.

    Ochrona środowiska

    Trwają prace nad szczegółami ścisłej ochrony 20 proc. lasów. Prawie gotowy jest także projekt ws. kontroli społecznej nad lasami

    Postulat ochrony najcenniejszych lasów w Polsce znalazł się zarówno w „100 konkretach na pierwsze 100 dni rządów”, jak i w umowie koalicyjnej zawartej po wyborach 15 października 2023 roku. W wyznaczonym terminie nie udało się dotrzymać wyborczej obietnicy, ale prace nad nowymi regulacjami przyspieszają. Wśród priorytetów jest objęcie ochroną 20 proc. lasów najbardziej cennych przyrodniczo i ustanowienie kontroli społecznej nad lasami. Ministerstwo Klimatu i Środowiska konsultuje swoje pomysły z przedstawicielami różnych stron, m.in. z leśnikami, ekologami, branżą drzewną i samorządami.

    Motoryzacja

    Dwie duże marki chińskich samochodów w tym roku trafią do sprzedaży w Polsce. Są w stanie konkurować jakością z europejskimi producentami aut

    Według danych IBRM Samar w Polsce w pierwszych dwóch miesiącach 2024 roku zarejestrowano 533 auta chińskich producentów. Jednak niedługo mogą się one pojawiać na polskich drogach znacznie częściej, ponieważ swoją obecność na tutejszym rynku zapowiedziało już kilku kolejnych producentów z Państwa Środka. Chińskich samochodów, przede wszystkim elektryków, coraz więcej sprzedaje się również w Europie. Prognozy zakładają, że ich udział w europejskim rynku do 2025 roku ma zostać niemal podwojony. – Jakość produktów dostarczanych przez chińskich producentów jest dzisiaj zdecydowanie lepsza i dlatego one z powodzeniem konkurują z producentami europejskimi – mówi Wojciech Drzewiecki, prezes IBRM Samar.

    Partner serwisu

    Instytut Monitorowania Mediów

    Szkolenia

    Akademia Newserii

    Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a  także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.