Newsy

Posiadanie domowych zwierząt nie wpływa na rezygnację młodych ludzi z posiadania potomstwa. Przyczyn spadku dzietności należy poszukiwać gdzie indziej

2025-09-25  |  06:15

Prawie połowa polskich gospodarstw domowych ma psa, a ponad 40 proc. – kota. Jednocześnie współczynnik dzietności spadł już tak bardzo, że jest o połowę niższy od takiego, który zapewniałby minimalną zastępowalność pokoleń. Demografowie nie wiążą jednak tych dwóch zjawisk. Jak przekonują, mniejsza otwartość na posiadanie potomstwa może wynikać raczej z trudnych doświadczeń i lęków. Szansę na poprawę sytuacji demograficznej widzą w pokoleniach Z i Y – prawie 90 proc. ich przedstawicieli chciałoby mieć dzieci, a prawie połowa więcej niż jedno. Do sukcesu potrzebne są jednak działania, które zaspokoją potrzeby mieszkaniowe oraz ustabilizują sytuację materialną tych osób.

Z danych opublikowanych w ubiegłorocznym raporcie FEDIAF wynika, że w 2022 roku 49 proc. polskich gospodarstw domowych miało przynajmniej jednego psa. Wśród krajów europejskich wyprzedzają nas pod tym względem tylko Węgry, z odsetkiem 50 proc. Z kolei w 41 proc. polskich gospodarstw domowych jest kot. Również pod tym względem Polska zajmuje drugie miejsce, za Rumunią (48 proc.).

– W ostatnich dekadach mamy przejście zwierzęcia domowego, psa, kota, z roli funkcjonalnej, że pilnuje obejścia czy łapie myszy, do bardziej emocjonalnej – że staje się członkiem rodziny. Wyraźnie to widzimy na przykład w wyobrażeniach dotyczących idealnej rodziny wśród Polaków: jest tam małżeństwo, dwójka lub trójka dzieci, domek na przedmieściach i pies albo kot – bardzo ważny element i bardzo ważne dopełnienie. W ostatnich latach tak się mówi, że  tzw. psiecko rywalizuje w oczach niektórych kobiet o to, czy mieć dziecko, czy lepiej mieć właśnie psa. Ale to nie jest prawda. Pies raczej kompensuje pewne braki, kompensuje to, że dziecka nie ma – mówi w wywiadzie dla agencji Newseria Mateusz Łakomy, demograf.

Z badań przeprowadzonych na Uniwersytecie Loránda Eötvösa w Budapeszcie wynika, że psy, poprzez cechy wyglądu i zachowania komunikacyjne, zbliżone do tych, jakie wykazują dzieci, a także przez relację zależności, mogą budzić instynkt opiekuńczy. Wykazali też, że dog parenting jest nie przyczyną, ale konsekwencją spadku liczby urodzeń dzieci.

Pies czy kot w wielu podstawowych funkcjach bardzo podobnie się zachowuje jak mało dziecko. Potrzebuje podobnej opieki, ale pobudza też nasze potrzeby emocjonalne. Natomiast gdyby pojawił się partner, z którym kobieta czułaby się bezpiecznie, zakochałaby się, to również pojawiłaby się chęć posiadania dzieci i wtedy pies nie przeszkadzałby, dalej byłby ukochanym pupilem, ale cały czas byłoby miejsce na dziecko, a nawet kolejne dzieci – dodaje Mateusz Łakomy.

Jak wynika z danych Głównego Urzędu Statystycznego, systematycznie spada w Polsce współczynnik dzietności (liczba dzieci na kobietę). W 2017 roku wynosił 1,45, a w 2023 – 1,16. Z opracowania opublikowanego przez Birth Gauge wynika natomiast, że trend utrzymuje się nadal i w 2024 roku współczynnik spadł do 1,11, a w 2025 wyniesie 1,01. Współczynnik dzietności zapewniający zastępowalność pokoleń wynosi natomiast 2,1.

W ciągu ośmiu lat od roku 2017 liczba urodzeń w Polsce spadła z ponad 400 do 250 tys. – to jest bardzo duży spadek. Natomiast wciąż potwierdzam, że koty i psy z nimi nie rywalizują. One przez swój sposób funkcjonowania mają dużo sympatii, często poświęcamy im uwagę, nawet pojawiają się usługi rynkowe związane na przykład z hotelami. Ale mimo tego, że często inwestujemy w psy, to wciąż nie jest to bariera do posiadania dzieci – podkreśla demograf.

Tym, co może być przeszkodą w posiadaniu potomstwa, w dużo większym stopniu mogą być zdaniem ekspertów doświadczenia z dzieciństwa – to, czy osoba w wieku reprodukcyjnym wychowywała się w pełnej, funkcjonalnej rodzinie.

– Posiadaniu dzieci sprzyja to, że dziecko wychowuje się w rodzinie złożonej z obojga biologicznych rodziców. Najlepiej, kiedy są oni powiązani trwałym związkiem małżeńskim i jest on w miarę zgodny. Wszystkie odstępstwa od tej zasady, to znaczy, że dziecko się wychowało w rodzinie samotnego rodzica albo w rodzinie rekonstytuowanej, gdzie pojawił się ojczym albo macocha, czy były jeszcze inne rzeczy, na przykład jakieś poważne konflikty w rodzinie, bardzo utrudnia wchodzenie w związek. Nawet jeżeli ta osoba wejdzie w związek i związek się rozpadł, to sprzyja to temu, że ma się mniejsze intencje do posiadania dzieci – wskazuje Mateusz Łakomy.

Innym czynnikiem utrudniającym budowanie relacji, a co za tym idzie podejmowanie decyzji o potomstwie, jest przeniesienie kontaktów ze świata rzeczywistego do mediów społecznościowych, a także czerpanie wzorców o relacjach intymnych z niewłaściwych źródeł – zwłaszcza pornografii.

– W smartfonie i mediach społecznościowych są jednocześnie informacje, które są często lękowe i negatywne, na przykład gry online. Jest też, co bardzo ważne i często zapomniane, dostępna pornografia. Te czynniki utrudniają nam zbudowanie relacji, ponieważ są bardzo przywiązujące do smartfona i powodują  że relacje ze smartfonem, z oglądanymi treściami są silniejsze niż relacje z przyjaciółmi, kolegami, wyjście na spacer, spotkanie się z kimś. Tu w szczególności uzależniający charakter ma pornografia, która bardzo silnie uderza w nasz układ nagrody i powoduje w nas reakcje przywiązania, analogiczne do innych uzależnień, na przykład od narkotyków, alkoholu czy innych substancji – ocenia demograf.

Jak jednak dodaje, wśród pokolenia osób poniżej 30. roku życia wyraźnie widać pozytywne nastawienie do rodzicielstwa. Potwierdza się to w danych z opublikowanego w tym roku badania Centrum Badań Opinii Społecznej „Pokolenia Z i Y o rodzicielstwie”. Młodzi Polacy zapytani o to, ile dzieci chcieliby mieć, najczęściej odpowiadają, że dwoje (44 proc.). Co piąta osoba (20 proc.) chciałaby mieć troje lub więcej dzieci. 15 proc. osób planuje mieć tylko jedno dziecko, a 12 proc. nie chce mieć dzieci w ogóle. Jednocześnie 86 proc. młodych uważa, że wychowanie dziecka to w obecnych czasach duże wyzwanie. Podobny odsetek wskazuje, że wiąże się to z dużymi wyrzeczeniami. Jednocześnie zauważają oni, że bycie rodzicem ma też swoje dobre strony.

– Naszą demografię zdecydowanie uda się uratować. My jesteśmy w dłuższej perspektywie w stanie istotnie zwiększyć dzietność w Polsce, tylko oczywiście trzeba przez wiele lat cierpliwie pracować. Na pewno nie będziemy w stanie osiągnąć 40 mln mieszkańców. Na pewno jeszcze przez kilka lat czy nawet kilkanaście lat liczba ludności w Polsce będzie spadać, ale jest w naszym zasięgu, żeby tę liczbę ludności ustabilizować na niższym, ale jednak stabilnym poziomie i zatrzymać proces starzenia się społeczeństwa. A nawet jak policzymy symulacje, to się okaże, że od pewnego momentu przy wyższej dzietności populacja Polski zacznie młodnieć – wskazuje Mateusz Łakomy.

Jak podkreśla, aby to się udało, osobom w wieku prokreacyjnym trzeba stworzyć warunki, w których decyzja o posiadaniu potomstwa byłaby łatwiejsza do podjęcia. Chodzi przede wszystkim o działania podejmowane na szczeblu rządowym.

– Trzeba oddziaływać we wszystkich obszarach, które wpływają na dzietność, związanych przede wszystkim z kwestiami związanymi z równowagą w kształceniu między kobietami i mężczyznami, z rynkiem pracy – tutaj w szczególności dostępności umów na czas nieokreślony dla najmłodszych pracujących, dostępności umów na część etatu. Chodzi o dostępność mieszkań dla młodych, a także kwestie wsparcia dla osób z trudnościami emocjonalnymi, żeby one mogły w ramach dojrzewania, w ramach kursów czy terapii psychologicznych uzyskać pewną stabilność emocjonalną i zbudować związek, nawet jeżeli mają trudniejsze doświadczenia – podsumowuje demograf. 

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Prawo

Polscy plantatorzy tytoniu protestują przeciwko planom WHO i UE. Ostrzegają, że nowe regulacje mogą doprowadzić do likwidacji całego sektora

Rekomendacje Światowej Organizacji Zdrowia i planowane zmiany w unijnej dyrektywie podatkowej TED budzą coraz większy sprzeciw polskich plantatorów tytoniu. 3 listopada w Warszawie protestowali przeciwko propozycjom, które – jak podkreślają – zagrażają tysiącom miejsc pracy i mogą doprowadzić do wygaszenia upraw tytoniu w Polsce, która jest jednym z największych producentów w Unii Europejskiej​. Rolnicy apelują do rządu o obronę sektora na forum międzynarodowym.

Prawo

Nowy pomysł na ochronę praworządności w UE. Dotychczasowe mechanizmy nie są wystarczające

Europejski Semestr Praworządności to propozycja nowego unijnego mechanizmu, który ma przeciwdziałać łamaniu praworządności przez państwa członkowskie. Istniejące dziś instrumenty, choć pełnią istotne funkcje, nie są wystarczająco skoordynowane i – co istotne – mogą się wzajemnie wykluczać. – Stąd pomysł na ich uzupełnienie, aby instytucje UE mogły szybciej i skuteczniej reagować na nieprawidłowości – podkreśla Michał Wawrykiewicz, który wspólnie z eurodeputowanymi Sophie Wilmès i Alessandro Zanem przedstawił w Parlamencie Europejskim ten projekt.

Ochrona środowiska

Większa produkcja biogazu i biometanu poprawiłaby bezpieczeństwo energetyczne Polski. Teraz ich potencjał pozostaje niewykorzystany

Polska ma duży, ale wciąż niewykorzystany potencjał w produkcji biogazu i biometanu. Eksperci podkreślają, że w związku z rosnącym zapotrzebowaniem na gaz w elektroenergetyce i ciepłownictwie powinniśmy mocniej postawić na rozwój instalacji biogazowych i biometanowych. Można w ten sposób, po pierwsze, zmniejszyć zależność od importu gazu ziemnego, a po drugie, uzyskać stabilne, niezależne pogodowe i sterowalne źródło energii. Oba te aspekty są kluczowe dla bezpieczeństwa energetycznego.

Partner serwisu

Instytut Monitorowania Mediów

Szkolenia

Akademia Newserii

Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a  także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.