Newsy

Polski rynek piwowarski w zapaści z powodu pandemii. Nowe ograniczenia ponownie uderzą w branżę i całą gastronomię

2020-10-19  |  06:20
Mówi:Bartłomiej Morzycki, dyrektor generalny Związku Pracodawców Przemysłu Piwowarskiego – Browary Polskie
Marcin Nowacki, wiceprezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców
Andrzej Olkowski, Prezes Stowarzyszenia Regionalnych Browarów Polskich
Marek Kamiński, prezes Polskiego Stowarzyszenia Browarów Rzemieślniczych
  • MP4
  • Dwumiesięczny lockdown, ograniczenia w działalności sklepów, lokali gastronomicznych i odwołanie imprez masowych pogorszyły kondycję branży piwnej, w którą z początkiem tego roku uderzyła jeszcze podwyżka akcyzy o 10 proc. Najmocniej ucierpiały browary rzemieślnicze, które notują nawet 90-proc. spadki sprzedaży. Strat do tej pory nie udało się odrobić, a druga fala covidowych restrykcji może jeszcze dotkliwiej uderzyć w rynek. Dlatego też branża apeluje do rządu o wsparcie, które nie wymaga uruchomienia żadnych dodatkowych środków z budżetu. Raport Związku Przedsiębiorców i Pracodawców wskazuje pięć takich postulatów.

    Raport pt. „Branża piwowarska i sektory powiązane wobec pandemii COVID-19” przygotowany przez Związek Przedsiębiorców i Pracodawców we współpracy z przedstawicielami sektora browarniczego, handlowego, małych i średnich przedsiębiorstw oraz ekspertami gospodarczymi i podatkowymi wskazuje kilka rekomendacji, których wdrożenie przez państwo może pomóc firmom w przetrwaniu pandemii i w powrocie na ścieżkę rozwoju. Wśród postulatów branża wymienia: powstrzymanie się przez rząd i parlament od zmian legislacyjnych, które mogą negatywnie wpłynąć na sytuację przedsiębiorców, utrzymanie bez zmian wysokości stawki oraz sposobu naliczania podatku akcyzowego od piwa, wprowadzenie jednolitej 8-proc. stawki VAT dla gastronomii, przedłużenie możliwości odliczenia akcyzy od piw przeterminowanych oraz umożliwienie sprzedaży piwa na odległość (przez internet).

    – Rok 2020 jest trudny dla wielu branż, w tym dla branży piwowarskiej. Pandemia koronawirusa odbiła się negatywnie na naszych wynikach. Piwo jest napojem, który spożywa się przede wszystkim w towarzystwie. W momencie, kiedy nie możemy się spotykać, kiedy obowiązują restrykcje, obostrzenia i dystans społeczny, zamknięta jest gastronomia i odwoływane są wielkie imprezy masowe, naturalnych kontekstów do konsumpcji piwa jest mniej – mówi agencji Newseria Biznes Bartłomiej Morzycki, dyrektor generalny Związku Pracodawców Przemysłu Piwowarskiego – Browary Polskie.

    Polska jest drugim po Niemczech największym producentem piwa w UE, z produkcją na poziomie 40 mln hektolitrów piwa rocznie. Przed pandemią COVID-19 ponad 300 browarów warzących piwo na terenie naszego kraju kontrybuowało do polskiego PKB, tworząc miejsca pracy i zapewniając wpływy do budżetu państwa na poziomie ponad 11 mld zł rocznie (czyli ok. 3 proc. dochodów podatkowych państwa ogółem). W tej chwili branża piwowarska i powiązane z nią sektory są w najtrudniejszym momencie od ponad 30 lat.

    Specjaliści podkreślają, że dla utrzymania tak istotnego wpływu branży na polską gospodarkę przedsiębiorcom potrzebny jest spokój regulacyjny. Aby nie pogłębiać destabilizacji spowodowanej pandemią, należy zapewnić browarnikom i firmom działającym w sektorach powiązanych przewidywalne otoczenie prawno-podatkowe.

    – Najciężej dotknięty przez pandemię został segment piw rzemieślniczych, ponieważ ich producenci są mocno związani z gastronomią. Średnio w Polsce wszystkie browary kierują do lokali gastronomicznych około 15 proc. sprzedawanego piwa, natomiast dla browarów rzemieślniczych wynosi ona średnio ok. 30 proc. Są też browary rzemieślnicze, które w ogóle nie mają rozlewu w butelkę i opierają się wyłącznie na współpracy z gastronomią. Dlatego w warunkach całkowitego lockdownu, z którym mieliśmy do czynienia od połowy marca do drugiej połowy maja, bardzo wiele browarów w ogóle straciło możliwość prowadzenia sprzedaży i jakiegokolwiek zarobkowania – mówi Marek Kamiński, prezes Polskiego Stowarzyszenia Browarów Rzemieślniczych.

    Obecnie, w związku z drugą, gwałtowną falą pandemii powracają ograniczenia dla barów i restauracji. Dla wielu lokali oznaczać to będzie faktyczny powrót do lockdownu, zwłaszcza że planowane są dalsze restrykcje dla branży gastronomicznej.

    – Branża gastronomiczna ciągle jest pogrążona w kryzysie i niektórym segmentom tego rynku grozi upadłość. Mowa tutaj głównie o restauracjach i kawiarniach, które są na szlakach turystycznych czy w miejscowościach turystycznych. Turystyka nadal się nie odbudowała, nawet po uwzględnieniu okresu wakacyjnego – mówi Marcin Nowacki, wiceprezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców. – Wsparcie sektora gastronomicznego może zostać wprowadzone łatwo i szybko, właściwie jednym ruchem. Postulujemy, żeby obniżyć VAT na usługi gastronomiczne z 23 proc. na 8 proc. To łatwe narzędzie, które z dnia na dzień zwiększy rentowność całej gastronomii.

    – Widzimy wyraźnie, że gastronomia cierpi, a spadek sprzedaży w tym kanale źle wpływa na rynek. Puby, restauracje i hotele, z którymi współpracujemy, mają maksymalnie 50-proc. obłożenie w wyniku różnych restrykcji, które są na nie nałożone. Niestety to oznacza też połowiczną sprzedaż – dodaje Andrzej Olkowski, prezes Stowarzyszenia Regionalnych Browarów Polskich.

    Jak podkreśla, na sytuację w branży piwowarskiej negatywnie wpływają także pogarszające się nastroje konsumenckie. Na dodatek kryzys związany z koronawirusem pojawił się dokładnie w momencie, w którym rynek piwny zazwyczaj sezonowo rośnie.

    – Zauważamy dużo mniejsze zainteresowanie konsumentów piwami. To było widać zwłaszcza w pierwszym, wiosennym okresie lockdownu. Do maja widzieliśmy też wyraźne spadki w produkcji, część zakładów korzystała z pomocy Polskiego Funduszu Rozwoju, bo trzeba było jakoś się ratować. Letnie miesiące udały się już lepiej, szczególnie że Polacy wypoczywali w kraju, nie wyjechali za granicę. Dzięki temu obrót letni był wyraźnie lepszy. Jednak wciąż mocno odczuwamy ten kryzys i sprzedaż całoroczna będzie niższa niż w ubiegłym roku – mówi Andrzej Olkowski.

    Co istotne, dla branży piwowarskiej spadki sprzedaży i przychodów w II kwartale były kolejnym ciosem po nieoczekiwanej podwyżce akcyzy o 10 proc., ogłoszonej pod koniec 2019 roku. Strat nie udało się odrobić pomimo odmrożenia gospodarki tuż przed wakacjami. Dlatego też apel do rządzących o powstrzymanie się od skokowego podnoszenia tego podatku znalazł się wśród postulatów nazywanych „piątką dla piwa”. Eksperci ostrzegają, że podwyżki wpłyną negatywnie nie tylko na przedsiębiorców, ale i na konsumentów, którzy finalnie zapłacą więcej.

    – Obecne działania rządu to de facto kolejny lockdown dla gastronomii – mówi Marcin Nowacki. – Jesień będzie kolejnym ciosem dla całej branży gastronomicznej.

    W Polsce branża piwowarska tworzy ekosystem gospodarczy, wpływając na powiązane z nią sektory, m.in. rolnictwo, handel czy gastronomię. Piwo jest obecne w 80 proc. placówek gastronomicznych i generuje w nich ok. 15 proc. obrotów. Odgrywa też kluczową rolę dla handlu, szczególnie małoformatowego. W tej kategorii mieszczą się lokalne sklepy osiedlowe i rodzinne, a 64 proc. zakupów piwa odbywa się właśnie w tym kanale sprzedaży. Według analizy opracowanej przez Deloitte cały łańcuch produkcji i sprzedaży piwa w Polsce tworzy łączną wartość dodaną w wysokości 19,4 mld zł rocznie oraz zapewnia w sumie prawie 158 tys. miejsc pracy.

    – Branża piwowarska to nie tylko browary, które warzą piwo. To również przedsiębiorstwa, które z browarami współpracują. Od rolnika, który dostarcza słód i chmiel, poprzez browary, po całą logistykę, handel i gastronomię – wszystkie te branże w mniejszym lub większym stopniu ucierpiały z powodu koronawirusa. Dlatego jeżeli piwowarstwo nadal ma być tak dużym kontrybutorem do budżetu i tworzyć miejsca pracy, trzeba pomóc browarom w odbiciu gospodarczym – podkreśla Bartłomiej Morzycki.

    Dla całego rynku piwnego dużym wsparciem byłoby też umożliwienie sprzedaży piwa w kanale e-commerce. Zgodnie z przepisami ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi niemożliwa jest sprzedaż piwa na odległość, czyli z dostawą. Może się ona odbywać wyłącznie w fizycznych placówkach sprzedaży detalicznej, na które przedsiębiorca uzyskał zezwolenie.

    Polska jest w tej chwili jedynym krajem w UE, w którym sprzedaż piwa przez internet nie jest dozwolona. Jeszcze kilka miesięcy temu zaliczała się do nich także Łotwa, ale tamtejszy rząd w marcu, w ramach pierwszych działań antykryzysowych i pomocowych dla przedsiębiorców, zezwolił na zdalną sprzedaż piwa, zwłaszcza małym, regionalnym przedsiębiorcom i browarom rzemieślniczym.

    – Segment browarów rzemieślniczych, czyli najmniejszych producentów piwa, w największym stopniu oczekuje na zmianę w tym zakresie. Znaczne spadki sprzedaży sprawiły, że przedsiębiorstwa te znalazły się w bardzo poważnych tarapatach. To są małe browary tworzone przez pasjonatów, którzy sami w nich pracują. To jest w 100 proc. polski kapitał – podkreśla Marek Kamiński.

    Więcej na temat
    Problemy społeczne Jedna trzecia wyprodukowanej na świecie żywności jest marnowana. Na każdego głodującego można by przeznaczyć 2 tony żywności Wszystkie newsy
    2020-10-16 | 06:15

    Jedna trzecia wyprodukowanej na świecie żywności jest marnowana. Na każdego głodującego można by przeznaczyć 2 tony żywności

    Polska jest na piątym miejscu wśród krajów UE pod względem skali wyrzucania nadającej się do spożycia żywności. Co roku w koszach ląduje 9 mln ton jedzenia, podczas gdy
    Ochrona środowiska Walka ze zmianami klimatu wpływa na sposób produkcji i dystrybucji piwa. Rosną także wymagania wobec dostawców surowców
    2020-09-24 | 06:20

    Walka ze zmianami klimatu wpływa na sposób produkcji i dystrybucji piwa. Rosną także wymagania wobec dostawców surowców

    – ​Już dziś myślimy strategicznie o przyszłości naszej, społeczności, w których funkcjonujemy, oraz naszej planety – mówi Igor Tikhonov,
    Handel Handel przyspiesza z cyfryzacją. Pierwsze centra handlowe w pełni zautomatyzowały swoje programy lojalnościowe
    2020-09-18 | 06:25

    Handel przyspiesza z cyfryzacją. Pierwsze centra handlowe w pełni zautomatyzowały swoje programy lojalnościowe

    Blisko 2/3 Polaków należy do przynajmniej jednego programu lojalnościowego, a 72 proc. korzysta z niego w aplikacji mobilnej. Galerie stawiają mocny akcent na ich wygodę

    Czytaj także

    Kalendarium

    Więcej ważnych informacji

    Newseria na XVI Europejskim Kongresie Gospodarczym

    Jedynka Newserii

    Jedynka Newserii

    Finanse

    Zwolnienia lekarskie w prywatnej opiece medycznej są ponad dwa razy krótsze niż w publicznej. Oszczędności dla gospodarki to ok. 25 mld zł

    Stan zdrowia pracujących Polaków wpływa nie tylko na konkurencyjność firm i koszty ponoszone przez pracodawców, ale i na całą gospodarkę. Jednak zapewnienie dostępu do szybkiej i efektywnej opieki zdrowotnej może te koszty znacząco zmniejszyć. Podczas gdy średnia długość zwolnienia lekarskiego w publicznym systemie ochrony zdrowia wynosi 10 dni, w przypadku opieki prywatnej to już tylko 4,5 dnia – wynika z badania Medicover. Kilkukrotnie niższe są też koszty generowane przez poszczególne jednostki chorobowe, co pokazuje wyraźną przewagę prywatnej opieki. Zapewnienie dostępu do niej może ograniczyć ponoszone przez pracodawców koszty związane z prezenteizmem i absencjami chorobowymi w wysokości nawet 1,5 tys. zł na pracownika.

    Ochrona środowiska

    Trwają prace nad szczegółami ścisłej ochrony 20 proc. lasów. Prawie gotowy jest także projekt ws. kontroli społecznej nad lasami

    Postulat ochrony najcenniejszych lasów w Polsce znalazł się zarówno w „100 konkretach na pierwsze 100 dni rządów”, jak i w umowie koalicyjnej zawartej po wyborach 15 października 2023 roku. W wyznaczonym terminie nie udało się dotrzymać wyborczej obietnicy, ale prace nad nowymi regulacjami przyspieszają. Wśród priorytetów jest objęcie ochroną 20 proc. lasów najbardziej cennych przyrodniczo i ustanowienie kontroli społecznej nad lasami. Ministerstwo Klimatu i Środowiska konsultuje swoje pomysły z przedstawicielami różnych stron, m.in. z leśnikami, ekologami, branżą drzewną i samorządami.

    Motoryzacja

    Dwie duże marki chińskich samochodów w tym roku trafią do sprzedaży w Polsce. Są w stanie konkurować jakością z europejskimi producentami aut

    Według danych IBRM Samar w Polsce w pierwszych dwóch miesiącach 2024 roku zarejestrowano 533 auta chińskich producentów. Jednak niedługo mogą się one pojawiać na polskich drogach znacznie częściej, ponieważ swoją obecność na tutejszym rynku zapowiedziało już kilku kolejnych producentów z Państwa Środka. Chińskich samochodów, przede wszystkim elektryków, coraz więcej sprzedaje się również w Europie. Prognozy zakładają, że ich udział w europejskim rynku do 2025 roku ma zostać niemal podwojony. – Jakość produktów dostarczanych przez chińskich producentów jest dzisiaj zdecydowanie lepsza i dlatego one z powodzeniem konkurują z producentami europejskimi – mówi Wojciech Drzewiecki, prezes IBRM Samar.

    Partner serwisu

    Instytut Monitorowania Mediów

    Szkolenia

    Akademia Newserii

    Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a  także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.