Newsy

2 mln polskich dzieci cierpi na alergiczny nieżyt nosa. Nieleczony zwiększa o 80 proc. ryzyko rozwoju astmy oskrzelowej

2019-09-16  |  06:20
Mówi:prof. Piotr Kuna, kierownik Kliniki Chorób Wewnętrznych, Astmy i Alergii, Uniwersytet Medyczny w Łodzi

prof. Krzysztof Kowal, kierownik Zakładu Alergologii i Immunologii Doświadczalnej, Uniwersytet Medyczny w Białymstoku

prof. Maciej Kupczyk, Klinika Chorób Wewnętrznych, Astmy i Alergii Uniwersytetu Medycznego w Łodzi

  • MP4
  • Nieleczony alergiczny nieżyt nosa prowadzi do zaburzenia koncentracji i permanentnego zmęczenia, może mieć także bardzo negatywne skutki zdrowotne w przyszłości. Nawet o 80 proc. zwiększa ryzyko rozwoju astmy oskrzelowej, może też być przyczyną nadciśnienia tętniczego i udaru mózgu. Z problemem tym zmaga się ok. 2 mln dzieci. Najskuteczniejszą przyczynową metodą leczenia jest podjęzykowa immunoterapia alergenowa, która zastosowana odpowiednio wcześnie nawet trzykrotnie zmniejsza zagrożenie wystąpieniem astmy. W Polsce wciąż nie podlega jednak refundacji.

    Alergiczny nieżyt nosa, czasem nazywany też katarem siennym, to stan zapalny śluzówek nosa i zatok wywołany działaniem alergenów. Coraz częściej dotyka dzieci i młodzież, zapadają i cierpią na nią również osoby starsze. Alergiczny nieżyt nosa może występować sezonowo, w okresie od stycznia do października, na skutek obecności takich alergenów, jak pyłki kwitnących drzew, traw chwastów i zarodników pleśni. Najbardziej uciążliwe są jednak alergeny całoroczne np. roztocza kurzu domowego. Roztocza szczególnie dają się we znaki jesienią i zimą przez zmiany pogody i wilgotność powietrza oraz z powodu rozpoczęcia sezonu grzewczego. Poza tym jest to okres częstszego występowania infekcji układu oddechowego.

    – Są to alergeny przede wszystkim kurzu, pleśni, sierści zwierząt, nawet, o czym mało kto wie, w szkołach czy przedszkolach są to alergeny prusaków, różnego rodzaju owadów, które żyją wokół nas – mówi agencji informacyjnej Newseria prof. Piotr Kuna, kierownik Kliniki Chorób Wewnętrznych, Astmy i Alergii Uniwersytetu Medycznego w Łodzi.

    W Polsce na alergiczny nieżyt nosa cierpi ok. 25 proc. populacji, z czego prawie 2 mln to dzieci i młodzież do 18 roku życia. Objawy choroby to przede wszystkim obrzęk błony śluzowej nosa utrudniający oddychanie, katar, kichanie, ból głowy w okolicy czołowej oraz problemy ze snem. Symptomy te często są lekceważone, w dłuższej perspektywie jednak istotnie obniżają jakość życia chorego. W przypadku dzieci przyczyniają się też do pogorszenia wyników w nauce, zaburzają bowiem zdolność koncentracji i prowadzą do permanentnego zmęczenia. Nieleczony alergiczny nieżyt nosa może mieć też wiele negatywnych konsekwencji zdrowotnych w przyszłości.

    – Ten, kto choruje na nieżyt nosa, o 20 lat wcześniej dostanie nadciśnienia tętniczego prowadzącego do udaru mózgu. Ma o 80 proc. skumulowane ryzyko rozwoju astmy oskrzelowej, choroby, która powoduje niedotlenienie organizmu – mówi prof. Piotr Kuna.

    W leczeniu alergicznego nieżytu nosa często stosuje się donosowe glikokortykosteroidy oraz leki przeciwhistaminowe. W przypadku stwierdzenia związku między konkretnym alergenem a objawami możliwe jest zastosowanie immunoterapii alergenowej, polegającej na podawaniu choremu małych, lecz stopniowo zwiększanych dawek alergenu. Terapia ta, jako obecnie jedyna, jest w stanie skutecznie wpłynąć na modyfikację przebiegu alergii. Badania pokazują, że zastosowanie immunoterapii zmniejsza również ryzyko progresji rozwoju alergii w kierunku astmy oskrzelowej nawet o 50 proc.

    – Ostatnie standardy GINA i standardy terapii chorób alergicznych, które zostały na początku tego roku opublikowane przez Europejską Akademię Alergologii, Immunologii Klinicznej jasno o tym mówią. Leczmy w ten sposób pacjentów z astmą alergiczną, chorych na alergiczny nieżyt błony śluzowej nosa z współistniejącymi chorobami, uczulonych na alergeny roztoczy kurzu domowego, a uzyskamy w ten sposób lepszą kontrolę astmy oskrzelowej – mówi prof. Maciej Kupczyk z Kliniki Chorób Wewnętrznych, Astmy i Alergii Uniwersytetu Medycznego w Łodzi.

    Celem immunoterapii jest wywołanie tolerancji organizmu na konkretny alergen, a więc przywrócenie normalnego funkcjonowanie układu immunologicznego. Najlepsze efekty osiągane są w przypadku uczulenia na pyłki traw, drzew i roztocza kurzu domowego. Na znaczną poprawę samopoczucia mogą jednak liczyć także osoby uczulone na sierść zwierząt i jady owadów. Początkowo immunoterapię aplikowano w formie podskórnej, obecnie istnieją także leki podawane podjęzykowo. Mechanizm działania jest ten sam, terapia podjęzykowa jest jednak wygodniejsza dla pacjentów, może być bowiem aplikowana w warunkach domowych.

    – Preparaty są dostępne, ale niestety są pełnopłatne. Cena jest pewnym ograniczeniem, stąd może zbyt małe rozpowszechnienie tej metody terapii w porównaniu do tego, jakie są potrzeby z punktu widzenia zdrowia publicznego. Efekt terapii w naszej codziennej praktyce jest doskonały – mówi prof. Maciej Kupczyk.

    Eksperci nie mają wątpliwości, że nowoczesna immunoterapia podjęzykowa powinna podlegać refundacji. Na całym świecie gwałtownie wzrasta zachorowalność na alergie. W Polsce choruje już blisko 15 mln osób, przy czym, jak pokazało badanie Epidemiologia Chorób Alergicznych w Polsce (ECAP), 12 proc. społeczeństwa ma rozpoznaną astmę oskrzelową.

     Szczepienia, czyli immunoterapia alergenowa, jest jedynym działaniem profilaktycznym i dlatego w zasadzie powinniśmy zrobić wszystko, żeby metody profilaktyczne były stosowane na jak najszerszą skalę – mówi prof. Krzysztof Kowal, kierownik Zakładu Alergologii i Immunologii Doświadczalnej na Uniwersytecie Medycznym w Białymstoku.

    – Immunoterapia podjęzykowa powinna być refundowana. Jeżeli państwo ponosi odpowiedzialność za dzieci, młodych ludzi, którzy wkraczają w dorosłe życie i chcą pracować, to ten rodzaj leczenia powinien być dla nich dostępny. To jest nieporozumienie, że te leki są nierefundowane i dla wielu naszych pacjentów niedostępne ze względu na zbyt wysoką cenę – mówi prof. Piotr Kuna.

     


    Materiał powstał w ramach kampanii edukacyjnej. Więcej informacji na jej temat na profilu na Facebooku: Zerwij z alergią - wybierz zdrowie.

    Kampania edukacyjna

     

    Czytaj także

    Kalendarium

    Więcej ważnych informacji

    Jedynka Newserii

    Jedynka Newserii

    Farmacja

    Sztuczna inteligencja pomaga odkrywać nowe leki. Skraca czas i obniża koszty badań klinicznych

    Statystycznie tylko jedna na 10 tys. cząsteczek testowanych w laboratoriach firm farmaceutycznych pomyślnie przechodzi wszystkie fazy badań. Jednak zanim stanie się lekiem rynkowym, upływa średnio 12–13 lat. Cały ten proces jest nie tylko czasochłonny, ale i bardzo kosztowny – według EFPIA przeciętne koszty opracowania nowego leku sięgają obecnie prawie 2 mld euro. Wykorzystanie sztucznej inteligencji pozwala jednak obniżyć te koszty i skrócić cały proces. – Dzięki AI preselekcja samych cząsteczek, które wchodzą do badań klinicznych, jest o wiele szybsza, co zaoszczędza nam czas. W efekcie pacjenci krócej czekają na nowe rozwiązania terapeutyczne – mówi Łukasz Hak z firmy Johnson & Johnson Innovative Medicine, która wykorzystuje AI w celu usprawnienia badań klinicznych i opracowywania nowych, przełomowych terapii m.in. w chorobach rzadkich.

    Zagranica

    Chiny przygotowują się do ewentualnej eskalacji konfliktu z USA. Mocno inwestują w swoją niezależność energetyczną i technologiczną

    Najnowsze dane gospodarcze z Państwa Środka okazały się lepsze od prognoz. Choć część analityków spodziewa się powrotu optymizmu i poprawy nastrojów, to jednak w długim terminie chińska gospodarka mierzy się z kryzysem demograficznym i załamaniem w sektorze nieruchomości. Władze Chin zresztą już przedefiniowały swoje priorytety i teraz bardziej skupiają się na bezpieczeństwie ekonomicznym, a nie na samym wzroście gospodarczym. – Chiny szykują się na eskalację konfliktu z USA i pod tym kątem należy obserwować chińską gospodarkę – zauważa Maciej Kalwasiński z Ośrodka Studiów Wschodnich. Jak wskazuje, Chiny mocno inwestują w rozwój swojego przemysłu i niezależność energetyczną, chcąc zmniejszyć uzależnienie od zagranicy.

    Infrastruktura

    Inwestycje w przydomowe elektrownie wiatrowe w Polsce mogą się okazać nieopłacalne. Eksperci ostrzegają przed wysokimi kosztami produkcji energii

    Małe przydomowe elektrownie wiatrowe mogą być drogą pułapką – ostrzega Fundacja Instrat. Jej zdaniem koszt wytworzenia prądu z takich instalacji może być kilkukrotnie wyższy od tego z sieci. Tymczasem rząd proponuje program wsparcia dla przydomowych instalacji tego typu wart 400 mln zł. Zdaniem ekspertów warto się zastanowić nad jego rewizją i zmniejszeniem jego skali.

    Partner serwisu

    Instytut Monitorowania Mediów

    Szkolenia

    Akademia Newserii

    Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a  także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.