Newsy

Polscy naukowcy zbadali szkodliwość e-papierosów. Wydzielają one o kilka tysięcy mniej toksycznych substancji niż tradycyjne wyroby tytoniowe

2018-12-21  |  06:30
Mówi:prof. dr hab. n. med. Andrzej Sobczak
Funkcja:kierownik Zakładu Chemii Ogólnej i Nieorganicznej. Śląski Uniwersytet Medyczny w Katowicach
  • MP4
  • W Polsce, podobnie jak w innych krajach rozwiniętych, odsetek palaczy papierosów systematycznie się zmniejsza, ale problem nadal dotyczy blisko 8-9 mln osób. Około 60 tys. rocznie umiera z powodu chorób wywołanych dymem tytoniowym. Wbrew obiegowej opinii, ich bezpośrednią przyczyną nie jest nikotyna, ale substancje smoliste i toksyczne metale zawarte dymie tytoniowym, takie jak ołów czy kadm. Badania naukowców ze Śląskiego Uniwersytetu Medycznego pod przewodnictwem prof. Andrzeja Sobczaka pokazują, że użytkownicy e-papierosów są na nie narażeni w znacznie mniejszym stopniu i wdychają o kilka tysięcy mniej szkodliwych substancji, niż tradycyjni palacze.

    Polityka redukcji szkód wywołanych paleniem tytoniu polega na zaprzestaniu palenia na rzecz zamienników papierosów. Bowiem dostarczają one nikotynę, ale jednocześnie ograniczają liczbę szkodliwych substancji zawartych w dymie. Na polskim rynku obok papierosów elektronicznych dostępne są także podgrzewacze tytoniu.

    – Palacz konwencjonalnych papierosów inhaluje kilka tysięcy szkodliwych związków chemicznych, różne źródła podają liczbę 6-7 tys. Natomiast użytkownik e-papierosów inhaluje od kilkunastu do kilkudziesięciu takich związków. To zależy od składu płynu nikotynowego, potrzebnego żeby wytworzyć aerozol z nikotyną, który przedostaje się do płuc użytkownika e-papierosów – mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes prof. dr hab. n. med. Andrzej Sobczak, kierownik Zakładu Chemii Ogólnej i Organicznej na Wydziale Farmaceutycznym Śląskiego Uniwersytetu Medycznego.

    Dane Ministerstwa Zdrowia pokazują, że problem palenia tytoniu dotyczy ok. ¼ dorosłych Polaków, co daje 8-9 mln osób. Z raportu "Palenie tytoniu w Polsce, obraz zjawiska, nowe trendy i wyzwania" wynika, że liczba osób palących papierosy maleje systematycznie od lat 90-tych, ale w zbyt wolnym tempie. W 2011 roku papierosy paliło 31 proc. Polaków, w 2015 roku, 24 proc. (31 proc. mężczyzn i 18 proc. kobiet). Natomiast z powodu chorób wywołanych dymem tytoniowym umiera co roku ok. 60 tys. osób.

    W przypadku tradycyjnych papierosów tytoń jest spalany, a powstały w wyniku tej reakcji dym zawiera 6-7 tys. związków chemicznych, z których około 150 to substancje smoliste i toksyczne pierwiastki, takie jak ołów i kadm. Co istotne, wbrew obiegowej opinii to nie nikotyna, ale właśnie toksyczne substancje zawarte w dymie papierosowym są odpowiedzialne za powstawanie chorób związanych z paleniem.

    – Kadm i ołów to dwa metale, które w dymie z papierosów konwencjonalnych znajdują się w największych ilościach spośród wszystkich metali ciężkich. Na tyle dużych, że stanowią realne zagrożenie. Kadm jest metalem rakotwórczym, zaliczany przez Międzynarodową Agencję Badań nad Rakiem do grupy pierwszej, czyli do grupy związków o udowodnionym działaniu rakotwórczym na człowieka. Są cztery takie grupy, ale te z grupy pierwszej mają bezwzględnie udowodnione działanie rakotwórcze. Natomiast ołów, o czym również doskonale wiadomo, wpływa negatywnie na układ sercowo-naczyniowy. Jest szczególnie niebezpieczny w przypadku narażenia dzieci na ten metal, ponieważ w okresie rozwoju ołów wpływa negatywnie na centralny układ nerwowy. Z tym wiążą się odpowiednie konsekwencje dla dalszego rozwoju dziecka – podkreśla prof. Andrzej Sobczak.

    Mniej szkodliwą alternatywą dla palaczy wydają się e-papierosy. Podstawową różnicą między elektronicznymi i tradycyjnymi papierosami jest brak chemicznej reakcji spalania tytoniu.

    W elektronicznych papierosach reakcja spalania nie zachodzi. W ich przypadku roztwór gliceryny lub propylenu glikolowego, który zawiera nikotynę i związki aromatyzujące, jest podgrzewany do temperatury 200-250°C. Dzięki temu ilość szkodliwych związków wdychanych przez e-palaczy ma być wielokrotnie mniejsza i zależeć głównie od dodatków smakowych i zapachowych zawartych w aerozolu.

    – Użytkownik e-papierosów w znacznym stopniu ogranicza narażenie organizmu na kadm i ołów. Badania, które przeprowadzaliśmy w moim zespole, pokazują że po okresie 5-6 miesięcy od zaprzestania palenia papierosów konwencjonalnych i przejścia na elektroniczne, stężenie kadmu normalizuje się, tzn. spada do poziomu który możemy wykryć u osób niepalących – mówi prof. Andrzej Sobczak.

    Naukowcy ze Śląskiego Uniwersytetu Medycznego pod przewodnictwem prof. Sobczaka – który wraz z zespołem prowadzi badania nad szkodliwością e-papierosów niemal od momentu ich pojawienia się na rynku – sprawdzili czy aerozole wytwarzane przez elektroniczne papierosy zawierają niższą zawartość kadmu (Cd) i ołowiu (Pb) niż dymu papierosowego oraz wykrycie wszelkich zmian w narażeniu na Cd i Pb wśród palaczy. Przekrojowe, grupowe badanie zostało przeprowadzone z udziałem 156 ochotników podzielonych na grupy osób niepalących, użytkowników e-papierosów, palaczy tradycyjnych i hybrydowych. Następnie, przy użyciu elektrotermicznej spektrometrii absorpcji atomowej, zmierzono poziomy kadmu i ołowiu w ich krwi.

    – Co jest bardzo istotne, spadek stężenia kadmu obserwujemy tylko u użytkowników elektronicznych papierosów, a nie u tzw. duali, czyli palaczy hybrydowych, którzy palą zarówno papierosy zwykłe i elektroniczne. U nich takiego spadku nie obserwujemy, zresztą to potwierdza inne doniesienia naukowe, według których tylko całkowite przestawienie się z papierosów konwencjonalnych na elektroniczne prowadzi do znacznej poprawy stanu zdrowia – lub inaczej do zmniejszenia szkodliwości wywołanej paleniem. W tym momencie papierosy elektroniczne możemy traktować jako terapię substytucyjną, czyli zastępujemy wysoce szkodliwe papierosy konwencjonalne, wyrobem mniej szkodliwym – uważa prof. Andrzej Sobczak.

    Badania polskich naukowców zostały opublikowane na łamach wydawanego przez Oxford University Press „Nicotine & Tobacco Research” – jednego z niewielu na świecie recenzowanych czasopism poświęconych wyłącznie badaniu nikotyny i tytoniu. Prof. Andrzej Sobczak jest także autorem książki "1500 razy mniej. Papierosy elektroniczne w świetle badań naukowych", w której analizuje mity, które narosły wokół e-papierosów, nie opowiadając się przy tym za żadną formą palenia wyrobów tytoniowych.

    Czytaj także

    Kalendarium

    Więcej ważnych informacji

    Newseria na XVI Europejskim Kongresie Gospodarczym

    Jedynka Newserii

    Jedynka Newserii

    Finanse

    Zwolnienia lekarskie w prywatnej opiece medycznej są ponad dwa razy krótsze niż w publicznej. Oszczędności dla gospodarki to ok. 25 mld zł

    Stan zdrowia pracujących Polaków wpływa nie tylko na konkurencyjność firm i koszty ponoszone przez pracodawców, ale i na całą gospodarkę. Jednak zapewnienie dostępu do szybkiej i efektywnej opieki zdrowotnej może te koszty znacząco zmniejszyć. Podczas gdy średnia długość zwolnienia lekarskiego w publicznym systemie ochrony zdrowia wynosi 10 dni, w przypadku opieki prywatnej to już tylko 4,5 dnia – wynika z badania Medicover. Kilkukrotnie niższe są też koszty generowane przez poszczególne jednostki chorobowe, co pokazuje wyraźną przewagę prywatnej opieki. Zapewnienie dostępu do niej może ograniczyć ponoszone przez pracodawców koszty związane z prezenteizmem i absencjami chorobowymi w wysokości nawet 1,5 tys. zł na pracownika.

    Ochrona środowiska

    Trwają prace nad szczegółami ścisłej ochrony 20 proc. lasów. Prawie gotowy jest także projekt ws. kontroli społecznej nad lasami

    Postulat ochrony najcenniejszych lasów w Polsce znalazł się zarówno w „100 konkretach na pierwsze 100 dni rządów”, jak i w umowie koalicyjnej zawartej po wyborach 15 października 2023 roku. W wyznaczonym terminie nie udało się dotrzymać wyborczej obietnicy, ale prace nad nowymi regulacjami przyspieszają. Wśród priorytetów jest objęcie ochroną 20 proc. lasów najbardziej cennych przyrodniczo i ustanowienie kontroli społecznej nad lasami. Ministerstwo Klimatu i Środowiska konsultuje swoje pomysły z przedstawicielami różnych stron, m.in. z leśnikami, ekologami, branżą drzewną i samorządami.

    Motoryzacja

    Dwie duże marki chińskich samochodów w tym roku trafią do sprzedaży w Polsce. Są w stanie konkurować jakością z europejskimi producentami aut

    Według danych IBRM Samar w Polsce w pierwszych dwóch miesiącach 2024 roku zarejestrowano 533 auta chińskich producentów. Jednak niedługo mogą się one pojawiać na polskich drogach znacznie częściej, ponieważ swoją obecność na tutejszym rynku zapowiedziało już kilku kolejnych producentów z Państwa Środka. Chińskich samochodów, przede wszystkim elektryków, coraz więcej sprzedaje się również w Europie. Prognozy zakładają, że ich udział w europejskim rynku do 2025 roku ma zostać niemal podwojony. – Jakość produktów dostarczanych przez chińskich producentów jest dzisiaj zdecydowanie lepsza i dlatego one z powodzeniem konkurują z producentami europejskimi – mówi Wojciech Drzewiecki, prezes IBRM Samar.

    Partner serwisu

    Instytut Monitorowania Mediów

    Szkolenia

    Akademia Newserii

    Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a  także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.