Newsy

FOR: Przez niższy wiek emerytalny coraz więcej osób będzie otrzymywać minimalne świadczenia. Ratunkiem może być system kapitałowy

2018-05-10  |  06:18

Obniżenie wieku emerytalnego, zaniżanie przewidywanej długości trwania życia czy zbyt hojnie przyznawane renty wdowom przyczyniają się do problemów w obecnym systemie emerytalnym – ocenia Aleksander Łaszek, główny ekonomista Fundacji FOR. Niski wiek emerytalny i wciąż mała aktywność zawodowa kobiet oznaczają, że nawet 40 proc. z nich będzie w przyszłości otrzymywało minimalną emeryturę. Ratunkiem może się okazać – poza wydłużaniem czasu pracy – zwiększanie oszczędności pracowników na emeryturę, czemu sprzyjać będzie utworzenie pracowniczych planów kapitałowych. O ile środki na nich gromadzone nie będą upolitycznione – podkreśla ekonomista.

Zgodnie z reformą z 1999 roku system emerytalny jest oparty o bardzo zdrową zasadę – ile wpłacimy do systemu, tyle z niego pobierzemy. Kiedy wpłacamy składki do ZUS, są one tam indeksowane i w momencie przechodzenia na emeryturę suma wpłaconych składek jest dzielona przez oczekiwaną długość trwania życia i tak otrzymujemy emeryturę. Niemniej jednak, żeby ten system działał, trzeba jeszcze dopracować szereg parametrów – podkreśla w rozmowie z agencją informacyjna Newseria Biznes dr Aleksander Łaszek, główny ekonomista Fundacji Forum Obywatelskiego Rozwoju.

Jak przekonuje ekspert, reforma emerytalna z 1999 roku okazała się sukcesem. Wcześniej funkcjonujący system groził załamaniem finansowym, wysokość emerytury nie była powiązana z sumą wpłaconych składek. W efekcie, żeby pokryć rosnącą dziurę w budżecie ZUS, podnoszono składki. O ile jeszcze w latach 80. wszystkie składki na ubezpieczenia społeczne wynosiły 15,5 proc., o tyle w latach 90. już 45 proc. System wciąż jednak wymaga szeregu zmian.

– ZUS zaniża oczekiwaną długość życia, nie bierze pod uwagę tego, że z roku na rok ona rośnie, emerytury są więc wyższe, niż powinny być. Po drugie, hojnie przyznajemy renty wdowom. Kiedy mężczyzna przechodzi na emeryturę, system nie bierze pod uwagę sporego prawdopodobieństwa, że jego świadczenie w przyszłości będzie pobierała wdowa. Po trzecie, mamy techniczne szczegóły, które też obciążają system, takie jak brak ujemnej waloryzacji kont w ZUS-ie, co sprawia, że dochody ZUS-u odrywają się od zobowiązań. Mamy też kwartalną waloryzację, która sprawia, że osoba odchodząca na emeryturę w konkretnych miesiącach, otrzymuje wyższą emeryturę niż osoba odchodząca w innych miesiącach – wymienia dr Aleksander Łaszek.

Z informacji o wykonaniu planu finansowego FUS opublikowanego przez ZUS wynika, że 2017 rok zakończył się deficytem na poziomie 2,19 mld zł (wpływy ze składek wyniosły nieco ponad 166,6 mld zł przy planowanych 164,8 mld zł). Wydatki z FUS przekroczyły 212 mld zł. W ostatnich latach pokrycie wydatków FUS wpływami jest jednak coraz większe. Z danych ZUS wynika, że w 2017 roku wyniosło 78,5 proc., rok wcześniej – 74,2 proc. W 2010 roku było to nieco tylko powyżej 55 proc. Zdaniem ekonomisty FOR problem będzie jednak się pogłębiał.

– Przy tak niskim wieku emerytalnym kobiet – 60 lat – bardzo dużo osób będzie otrzymywało emeryturę minimalną. Zasady jej przyznawania są bardzo łagodne, a to znaczy, że do tych emerytur minimalnych będą dopłacali podatnicy, co będzie powodowało utrzymywanie się deficytu i konieczność wzrostu podatków – ocenia ekonomista.

Obecnie emeryturę niższą niż minimalna otrzymuje 250 tys. Polaków, a emeryturę minimalną – 150 tys. osób. Aby ją otrzymać, należy wykazać 20-letni okres składkowy w przypadku kobiet i 25 lat dla mężczyzn. Obniżenie wieku emerytalnego sprawia, że liczba osób pobierających minimalne świadczenie będzie jednak rosnąć. Przykłada się do tego m.in. stosunkowo niska aktywność zawodowa kobiet. Według różnych analiz nawet 40 proc. pań może w przyszłości otrzymywać minimalną emeryturę.

Jeżeli chcemy, żeby system ZUS nie generował deficytu, czyli nie obciążał pracujących, musimy wprowadzić tablice trwania życia uwzględniające rosnącą długość życia, doprecyzować renty wdowie, doprecyzować waloryzacje i indeksacje świadczeń, ale też zastanowić się nad konstrukcją emerytury minimalnej i sposobami dopłaty do niej, a także – od tego nie uciekniemy – podnosić wiek emerytalny, szczególnie w przypadku kobiet – przekonuje Łaszek.

Problemem systemu będą też coraz większe różnice w wysokości otrzymywanych świadczeń. Z analizy GRAPE „Wiek emerytalny i wydatki na emerytury. Jakie będą skutki obniżenia wieku emerytalnego” wynika, że w 2020 roku, przy zachowaniu obecnego wieku emerytalnego, świadczenie blisko 70 proc. seniorów nie przekroczy minimalnego (przy wieku emerytalnym 67 lat niezależnie od płci – nieco ponad 30 proc.). Jednocześnie propozycja zniesienia limitu trzydziestokrotności składek na ZUS dla najlepiej zarabiających sprawią, że będą rosły napięcia społeczne.

– To będzie podważało polityczną stabilność systemu, bo system będzie wypłacał z jednej strony bardzo dużo bardzo niskich emerytur, a z drugiej strony mało, ale bardzo wysokich. Będzie to tworzyło polityczną presję na zmianę systemu – albo obniżenie najwyższych emerytur i dofinansowanie najniższych, albo zwiększenie opodatkowania pracujących, żeby podnosić te najniższe emerytury – ocenia ekonomista FOR.

Ratunkiem dla polskiego systemu emerytalnego mogą być – pod pewnymi warunkami – pracownicze plany kapitałowe (PPK), zwłaszcza w kontekście zmian w OFE. Dopóki fundusze mogą inwestować za granicą, dopóty wysokość emerytury będzie w pewnym stopniu uniezależniona od krajowego rynku, a ten zależy od demografii.

– OFE zakładało budowę systemu kapitałowego w oparciu o obowiązkową składkę. Wpływy ZUS spadły, były refundowane przez budżet państwa, ale nie obciążało to dodatkowo pensji netto. PPK wychodzi z innej zasad – składka ZUS cała jest konsumowana na bieżące wydatki emerytalne, natomiast budowa systemu kapitałowego ma być finansowana z dodatkowej składki obciążającej dochody netto emerytów. Przez to ten system będzie mniej powszechny, nie wszyscy w nim będą uczestniczyć, i bardziej ograniczony, ale też może się przyczynić do szybszego wzrostu, o ile – to kluczowe założenie – te środki nie będą upolitycznione – tłumaczy dr Aleksander Łaszek.

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Newseria na XVI Europejskim Kongresie Gospodarczym

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Finanse

Zmiany klimatu i dezinformacja wśród największych globalnych zagrożeń. Potrzeba nowego podejścia do zarządzania ryzykiem

Niestabilność polityczna i gospodarcza, coraz większa polaryzacja społeczeństwa, kryzys kosztów utrzymania, rosnąca liczba konfliktów zbrojnych i ryzyka cybernetyczne związane z rozwojem sztucznej inteligencji – to największe zagrożenia dla biznesu wskazywane w tegorocznym „Global Risks Report 2024”. Z raportu wynika, że obawy o bliską i dalszą przyszłość wciąż są zdominowane przez ryzyka klimatyczne i środowiskowe. Jednak w tym roku przykryły je niebezpieczeństwa związane z dezinformacją, wspieraną przez AI, która może wywoływać coraz większe niepokoje społeczne. – W tym roku na świecie 3 mld ludzi weźmie udział w wyborach, więc konieczność zaradzenia temu ryzyku staje się coraz pilniejsza – podkreśla Christos Adamantiadis, CEO Marsh McLennan w Europie.

Ochrona środowiska

Ciech od czerwca będzie działać jako Qemetica. Chemiczny gigant ma globalne aspiracje i nową strategię na sześć lat

Globalizacja biznesu, w tym możliwe akwizycje w Europie i poza nią – to jeden z głównych celów nowej strategii Grupy Ciech. Przedstawione plany na sześć lat zakładają także m.in. większe wykorzystanie patentów, współpracę ze start-upami w obszarze czystych technologii i przestawienie biznesu na zielone tory. – Mamy ambitny cel obniżenia emisji CO2 o 45 proc. do 2029 roku – zapowiada prezes spółki Kamil Majczak. Nowej strategii towarzyszy zmiana nazwy, która ma podsumować prowadzoną w ostatnich latach transformację i lepiej podkreślać globalne aspiracje spółki. Ciech oficjalnie zacznie działać jako Qemetica od czerwca br.

Finanse

72 proc. firm IT planuje podwyżki. W branży wciąż ogromna jest różnica w wynagrodzeniach kobiet i mężczyzn

W ubiegłym roku rynek pracy IT był znacznie mniej dynamiczny niż w poprzednich latach – wynika z „Raportu płacowego branży IT w 2024” Organizacji Pracodawców Usług IT. Przy wysokim poziomie podwyżek specjaliści rzadziej zmieniali pracę, ale niektórych zmusiły do tego cięcia w zatrudnieniu wynoszące w zależności od wielkości firmy od 12 do 26 proc. Ten rok zapowiada się bardziej optymistycznie: 61 proc. przedsiębiorstw planuje zwiększać zatrudnienie, a 72 proc. – pensje. Eksperci zwracają uwagę na wciąż duży rozstrzał między wynagrodzeniami kobiet i mężczyzn w tej branży.

Partner serwisu

Instytut Monitorowania Mediów

Szkolenia

Akademia Newserii

Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a  także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.