Mówi: | Aleksandra Dejewska-Wysogrocka |
Funkcja: | psycholożka, terapeutka zaburzeń odżywiania, właścicielka Dejewska Clinic |
Coraz więcej nastolatków i dorosłych zmaga się z zaburzeniami jedzenia. W kwestii ich leczenia mamy w Polsce wiele do nadrobienia
W czasie pandemii COVID-19 wzrosła liczba osób z zaburzeniami jedzenia, które trafiały na oddziały ratunkowe i do szpitali. Problem dotyczy przede wszystkim nastolatków i młodych dorosłych – wynika z badań opublikowanych w „Canadian Medical Association Journal”. Napadowe jedzenie, anoreksja czy bulimia dotykają nawet kilkuletnie dzieci. Droga leczenia jest długa i nie zawsze kończy się sukcesem. Wiele osób próbuje sobie samodzielnie radzić z problemem, skupiając się wyłącznie na zmianie nawyków żywieniowych, jednak kluczowe jest zajęcie się obszarami emocjonalnymi, które mogły się przyczynić do choroby.
– Niewątpliwie pandemia wpłynęła na stan psychiczny społeczeństwa, tyczy się to młodzieży, ale i dorosłych osób. Spora część kobiet, mężczyzn czy nastolatków mierzyła się z problemami jedzenia czy nadmierną wagą, bo było zajadanie stresu, nudy, nagradzanie siebie, sprawianie sobie przyjemności. Oczywiście to jeszcze nie są zaburzenia odżywiania, ale gdy skonfliktowana rodzina nagle została zamknięta w jednym mieszkaniu albo pojawiło się widmo utraty pracy, zdrowia, życia, zwiększyło to występowanie zaburzeń lękowych, depresyjnych, ale też zaburzeń odżywiania – ocenia w rozmowie z agencją Newseria Biznes Aleksandra Dejewska-Wysogrocka, psycholożka, terapeutka zaburzeń odżywiania, właścicielka Dejewska Clinic.
Badania przeprowadzone przez naukowców z Uniwersytetu w Toronto, opublikowane w „Canadian Medical Association Journal”, wskazują, że pandemia przyczyniła się do wzrostu zaburzeń odżywiania zwłaszcza w grupie nastolatków i młodych dorosłych. W Kanadzie po 30 miesiącach od rozpoczęcia pandemii o 121 proc. wzrosła liczba wizyt na oddziałach ratunkowych z powodu zaburzeń odżywiania u nastolatków w porównaniu do okresu sprzed pandemii. Wskaźnik hospitalizacji w tej grupie wzrósł o 54 proc. U młodych dorosłych (18–26 lata) liczba wizyt na oddziałach ratunkowych w związku z zaburzeniami odżywiania wzrosła o 13 proc.
– Według statystyk anoreksja to jest około 1 proc., bulimia również, napadowe jedzenie, wcześniej zwane kompulsywnym, potrafi stanowić nawet ponad 5 proc. przypadków. Ale to statystyki uwzględniające osoby, które trafiły do służby zdrowia, a część pacjentów próbuje własnym sumptem sobie z tym poradzić albo chodzi do prywatnych specjalistów i nie są uwzględniani w statystykach. Nie zdziwiłoby mnie więc, gdyby skala tych zaburzeń była większa – mówi ekspertka.
Według National Association of Anorexia Nervosa and Associated Disorders, na które powołuje się resort zdrowia, ok. 0,9 proc. kobiet może cierpieć z powodu anoreksji, a 1,5 proc. z powodu bulimii. W Polsce obecnie nie przeprowadzono szeroko zakrojonych badań epidemiologicznych na ten temat, jednak szacuje się, że anoreksja może dotyczyć od 0,8–1,8 proc. populacji dziewcząt poniżej 18. roku życia.
Kompleksowe badanie stanu zdrowia psychicznego społeczeństwa i jego uwarunkowań (EZOP II) wskazuje z kolei, że w populacji dzieci i nastolatków w wieku 7–17 lat zaburzenia odżywiania dotyczyły 2,6 proc. tej grupy. Dla porównania zaburzenia internalizacyjne (np. lęki, fobie) mogą dotyczyć 7,3 proc. osób, zaburzenia afektywne (np. depresja, mania) – 1,7 proc., a zaburzenia eksternalizacyjne (np. zaburzenia zachowania, zachowania opozycyjno-buntownicze, ADHD) – 4 proc.
– Najczęściej występującym zaburzeniem odżywiania jest napadowe jedzenie. Część z tych osób mierzy się też z otyłością, ale to nie oznacza, że każda osoba z otyłością ma napadowe jedzenie, ale może się to łączyć. Rzadziej jest potem bulimia i anoreksja. Wśród chorujących mniej jest panów, ale teraz warto byłoby zadać pytanie, czy jest ich mniej, bo się rzadziej zgłaszają, bo jest większe przyzwolenie na to, by kobiety korzystały z pomocy, czy faktycznie ich to rzadziej dopada – zastanawia się Aleksandra Dejewska-Wysogrocka.
Wśród zaburzeń odżywiania pojawia się również m.in. dysmorfofobia, czyli zaburzone postrzeganie własnego ciała. Często łączy się z bulimią i anoreksją, może też być osobną jednostką chorobową. W Międzynarodowej Statystycznej Klasyfikacji Chorób i Problemów Zdrowotnych (ICD-10) dysmorfofobia została zaklasyfikowana do kategorii zaburzeń hipochondrycznych. W nowszej klasyfikacji ICD-11 znalazła się z kolei w grupie zaburzeń obsesyjno-kompulsyjnych.
– To mogą być osoby, które jak nie pójdą raz na trening, to uważają, że spadnie im masa mięśniowa. Nie mają zaburzeń jedzenia, ale są zafiksowane na punkcie jedzenia białka, bo białko jest do tego, aby budować masę – tłumaczy terapeutka.
W 2013 roku w klasyfikacji DSM-5 zdefiniowano zaburzenie ARFID (Avoidant/Restrictive Food Intake Disorder), które polega na ograniczaniu lub unikaniu przyjmowania pokarmów. Wśród problemów z odżywianiem rozpoznaje się też ortoreksję, czyli obsesyjne kontrolowanie jakości spożywanych produktów i wybieranie tych zdrowych, czy jedzenie emocjonalne.
– Rozpiętość zaburzeń odżywiania jest szeroka. Warto też mieć na uwadze tzw. diagnostyczny wór, czyli kiedy nie jesteśmy w stanie przypisać kogoś konkretnie do anoreksji, napadowego jedzenia czy bulimii, to mamy jeszcze „worek”, do którego wkładamy inne diagnozy, inne zaburzenia, gdzie indziej niesklasyfikowane – zauważa Aleksandra Dejewska-Wysogrocka.
Przyczyną zaburzeń odżywiania jest kombinacja kilku czynników ryzyka. Duże znaczenie mają czynniki genetyczne, cechy osobowości i trudne doświadczenia czy sytuacje życiowe.
– Wpływ mają także relacje, rodzina, ale nie chodzi tylko o postawy rodziców, ale też innych członków rodziny, jak np. dziadkowie, wujkowie, ciotki, kuzynostwo. To również relacje w szkole, czy dziecko było nękane w szkole, czy doświadczyło przemocy rówieśniczej – wymienia psycholożka. – Czasami jedzenie jest odwróceniem uwagi od problemu, kiedy na przykład w domu jest problem alkoholowy albo przemoc. Więc tak naprawdę patrzymy na kontekst społeczny i kulturowy.
Problemy z jedzeniem to często próba kompensaty niskiej samooceny, nieradzenia sobie z własnymi emocjami i szukania kontroli choć w jednym aspekcie życia. Na nieprawidłowe postrzeganie własnego ciała duży wpływ mają też media społecznościowe, które pogłębiają tendencję do bycia perfekcyjnym. Poza tym w niektórych przypadkach przyczyną zaburzeń odżywiania jest presja posiadania szczupłej sylwetki ze względu na wykonywany zawód czy uprawiany sport, np. u tancerzy baletowych, dżokejów czy modelek.
Zaburzenia odżywiania można wyleczyć, choć tylko część chorych zdrowieje całkowicie.
– W pewnym obszarze możemy przepracować zaburzenia odżywiania, tylko wiele osób, które próbują same się z tym uporać, podchodzi do tego błędnie, bo myśli, że to jest kwestia nawyków i sposobu odżywiania, ale to jest coś głębszego. To rozładowanie napięcia emocjonalnego, zapełnianie pustki emocjonalnej, poczucie bezpieczeństwa, kontroli, wpływu, samooceny, więc tego nie zmienimy samą dietą, tutaj ważna jest praca w tych obszarach – przekonuje Aleksandra Dejewska-Wysogrocka.
Problemem w Polsce jest jednak dostęp do psychiatry. Obecnie średni czas oczekiwania na konsultację wynosi 121 dni. W województwie z najkrótszym czasem oczekiwania średnio czeka się 38 dni, a w rejonie z najdłuższymi kolejkami – 257 dni. Dlatego część chorych decyduje się na prywatne wizyty, na te jednak stać tylko część, a też dostępność specjalistów jest ograniczona.
– Pojawia się też trudność, gdzie skierować pacjenta. Czasami pacjent ma niskie BMI, ale nie na tyle, aby iść do szpitala na dokarmianie. Zresztą zwykły szpital może być przepełniony, a szpital psychiatryczny takiego pacjenta też nie przyjmie, bo ma on zbyt niską wagę – zaznacza psycholożka i terapeutka zaburzeń odżywiania. – U nas w Polsce nie ma pewnych modeli dotyczących pracy z zaburzeniami odżywania, które stosuje się za granicą, a są skuteczne i opomiarowane. Z takich rozwiązań korzystają Anglia, Holandia, Stany Zjednoczone, Nowa Zelandia, Australia. Na pewno jest lepiej niż 15 lat temu z leczeniem zaburzeń odżywiania, natomiast nadal mamy obszary do rozwoju.
Czytaj także
- 2025-02-19: Wycofanie się USA z WHO może mieć katastrofalne skutki. Cenę zapłacą także kraje UE
- 2025-01-30: Za rok USA oficjalnie wycofają się z porozumienia paryskiego. To nie musi oznaczać rezygnacji z zielonych inwestycji
- 2025-02-20: Przyszłość centrów zdrowia psychicznego nadal nie jest znana. Pilotaż kończy się w lipcu
- 2025-02-07: Miasta będą się starzały wolniej niż reszta kraju. Jednak w niektórych do 2050 roku seniorzy będą stanowić 37 proc. populacji
- 2025-01-21: Polacy nie wiedzą zbyt dużo o chorobach mózgu. Jeszcze mniej o tym, jak o niego dbać
- 2025-01-13: Wciąż niewielkie finansowanie wsparcia psychicznego przez państwo. Usługi terapeutyczne są dziś głównie prywatne
- 2025-01-17: Styczeń powinien przynieść wzrost popytu na hipoteki i sprzedaży mieszkań. Klientom pomogłyby obniżki stóp procentowych
- 2024-12-12: Wdrażanie GenAI może oznaczać nasilenie stresu wśród pracowników. Firmy potrzebują odpowiedniej strategii komunikacyjnej
- 2024-12-05: Opieka długoterminowa mierzy się z niedoborem kadr. Brakuje szczególnie pielęgniarek
- 2024-10-29: Trudno gojące się rany to problem miliona Polaków. System ochrony zdrowia go bagatelizuje
Kalendarium
Więcej ważnych informacji
Jedynka Newserii

Handel

Są już pierwsze propozycje deregulacji przepisów dla biznesu. Ten proces może pobudzić inwestycje i zwiększyć konkurencyjność Polski
– Deregulacja prawa gospodarczego ma kluczowe znaczenie dla zwiększenia konkurencyjności polskich firm i przyciągania inwestycji – ocenia prezes Polskiej Agencji Inwestycji i Handlu Andrzej Dycha. W tym tygodniu zespół ds. tej deregulacji, który powstał w odpowiedzi na apel premiera Donalda Tuska, przedstawił już pierwsze propozycje zmian, w tym m.in. ograniczenie kontroli firm, uproszczenie przepisów podatkowych i ułatwienia w zatrudnianiu cudzoziemców. Prezes PAIH wskazuje, że jednym z punktów tej listy powinno być również wzmocnienie roli izb gospodarczych, które mogą odgrywać większą rolę w dialogu między biznesem a rządem.
Polityka
Trzy lata wojny w Ukrainie. UE i kraje członkowskie przeznaczyły na wsparcie ponad 134 mld euro

Instytucje UE deklarują w dalszym ciągu mocne poparcie dla Ukrainy. Łącznie w ciągu trzech lat od rozpoczęcia rosyjskiej agresji Unia i jej państwa członkowskie przeznaczyły na wsparcie walczącej Ukrainy i jej obywateli 134 mld euro, w tym ponad 67 mld euro pomocy finansowej i 50 mld wojskowej. Skala potrzeb nadal jest jednak ogromna. Tym bardziej że dalsze wsparcie ze strony amerykańskiego sojusznika stoi pod znakiem zapytania.
Transport
Polska drugim największym rynkiem dla Mercedesa-Maybacha w Europie. Liczba zamówień na nowego kabrioleta SL 680 wskazuje na duże zainteresowanie klientów

W Arkadach Kubickiego na Zamku Królewskim w Warszawie odbyła się polska premiera najnowszego modelu Mercedes-Maybach – SL 680 Monogram Series. To najbardziej sportowy Maybach w historii. – Liczba zamówień składanych w systemie wskazuje, że premierowe auto cieszy się dużym zainteresowaniem klientów – podkreślają przedstawiciele marki. Polska jest drugim największym rynkiem dla luksusowych samochodów Maybacha w Europie.
Partner serwisu
Szkolenia

Akademia Newserii
Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.