Newsy

Warto sprawdzić, czy śledź kupowany na wigilijny stół ma certyfikat zrównoważonych połowów. Sytuacja tego gatunku dramatycznie się pogarsza

2023-12-06  |  06:20

Nie wyobrażamy sobie świąt Bożego Narodzenia bez śledzia na wigilijnym stole, ale dobrze pomyśleć nie tylko o swoich przyzwyczajeniach kulinarnych, ale również o tym, jak nasze wybory konsumenckie wpływają na stan środowiska, mórz i oceanów – mówi Marta Kalinowska z Marine Stewardship Council. Wybierając rybę na świąteczny stół, warto sprawdzić, czy pochodzi ona ze zrównoważonych połowów, co poświadcza certyfikat MSC. Wskutek nadmiernych połowów sytuacja gatunku śledzia się pogarsza, a brak odpowiednich decyzji w zakresie zarządzania rybołówstwem spowodował, że ważne dla polskich przetwórców łowiska śledzi straciły certyfikaty MSC. – Jeżeli nie wiemy skąd śledź pochodzi, dobrze by było jednak zmienić przyzwyczajenia i wybrać inny gatunek – mówi Marta Kalinowska.

W okresie świąt Bożego Narodzenia Polacy konsumują znaczną ilość ryb, a śledź i karp na wigilijnym stole jest narodową tradycją. Wybierając rybę na święta, zwykle zwracamy uwagę na jej cenę, ale warto jednocześnie sprawdzić, skąd pochodzi.

– Jeżeli chodzi o ryby i owoce morza dziko żyjące, to warto jest poszukać na danym produkcie w sklepie niebieskiego certyfikatu MSC, który świadczy o tym, że zostały złowione w sposób zrównoważony, który nie szkodzi środowisku. Natomiast ryby hodowlane, takie jak pstrąg czy karp na święta, powinny posiadać zielony certyfikat ASC, który świadczy o tym, że ryba pochodzi z hodowli odpowiedzialnej społecznie, która nie ma negatywnego wpływu środowiskowego – mówi agencji Newseria Biznes Marta Kalinowska.

Uważnej weryfikacji tego, czy ryba pochodzi ze zrównoważonych połowów, wymaga w tej chwili zwłaszcza śledź – jedna z ulubionych ryb Polaków, która w wielu domach jest nieodłącznym elementem wigilii. Z danych Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej, podawanych przez MSC, wynika, że do 2000 roku jego spożycie utrzymywało się na poziomie 3 kg rocznie na osobę. Pod koniec 2013 roku spadło poniżej 2 kg, ale w 2020 roku ponownie powróciło w okolice 3 kg. W wartościach bezwzględnych to ponad 100 tys. t śledzi rocznie i pierwsze miejsce spośród wszystkich gatunków spożywanych w Polsce.

Szacowany udział produktów z certyfikatem MSC w ogólnej liczbie produktów śledziowych dostępnych na polskim rynku wzrósł z 1,5 proc. w 2014 roku do 8–9 proc. w 2019 roku. Dzisiaj jednak ta tendencja się odwraca.

W Polsce od kilku lat coraz trudniej znaleźć na sklepowych półkach śledzia z niebieskim certyfikatem MSC. Wynika to z dużych zmian w środowisku morskim, a na poziomie politycznym nie było niestety odpowiednich decyzji w zakresie zarządzania rybołówstwem. To sprawiło, że ważne stada śledzi – zarówno bałtyckich, jak i śledzi z północno-wschodniego Atlantyku – utraciły certyfikację MSC. Dlatego teraz właśnie apelujemy do konsumentów w Polsce, by szczególnie dużą uwagę przed świętami zwracali na to, skąd pochodzi ich śledź – mówi ekspertka MSC.

W polskich sklepach można jeszcze spotkać produkty śledziowe z certyfikatem MSC, np. pochodzące z połowów śledzi na Morzu Północnym, gdzie stada są wciąż w dobrej kondycji. Jak podkreśla ekspertka, jeśli jednak nie zostaną podjęte zdecydowane działania, możemy się spodziewać całkowitego braku śledzi ze zrównoważonych połowów.

Powinniśmy wybierać certyfikowane ryby i owoce morza chociażby dlatego, żeby nie zabrakło ich dla przyszłych pokoleń. Według Organizacji Narodów Zjednoczonych w tej chwili już ponad 1/3 wszystkich światowych zasobów stad ryb jest przełowiona. I tendencja jest wzrostowa – zwraca uwagę Marta Kalinowska.

Odsetek przełowionych stad jest dziś ponad trzykrotnie wyższy niż jeszcze w połowie lat 70.

 ONZ wskazuje też, że ryby i owoce morza to ważne źródło białka w obliczu rosnącej populacji, którą trzeba wyżywić, a pamiętajmy, że do 2050 roku na świecie będzie już ok. 10 mld ludzi. Ryby są źródłem białka, które jest pozyskiwane w sposób niskoemisyjny, nie potrzeba do tego wielkich połaci ziemi ani zasobów wodnych. I te wszystkie czynniki będą sprawiały, że presja połowowa będzie stale rosła – mówi przedstawicielka MSC.

Według ubiegłorocznego raportu agencji Organizacji Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa („The State of World Fisheries and Aquaculture 2022”) światowa produkcja ryb i owoców morza jest obecnie na rekordowo wysokim poziomie. Natomiast globalne spożycie ryb i owoców morza w 2020 roku sięgnęło 20,2 kg na osobę, czyli ponad dwukrotnie więcej niż w latach 60. Szacuje się, że do 2030 roku konsumpcja wzrośnie o kolejne 15 proc., do 21,4 kg na osobę.

FAO zauważa też, że rybołówstwo i akwakultura zatrudniają bezpośrednio ok. 58,5 mln osób (ok. 1,5 raza więcej niż liczba mieszkańców Polski), a życie i utrzymanie ok. 600 mln zależy od tego sektora. Przyczynia się on również do rozwoju gospodarczego, a w przyszłości będzie odgrywał coraz ważniejszą rolę w dostarczaniu żywności i zapewnieniu bezpieczeństwa żywnościowego na całym świecie. Całkowita wartość bezpośredniej sprzedaży ryb i owoców morza w 2020 roku wyniosła 406 mld dol. – to więcej niż roczne PKB Argentyny, Norwegii czy Danii.

– Dziś zjadamy przeciętnie ok. 20 kg ryb rocznie, ale szacuje się, że do 2030 roku to będzie już 21,5 kg rocznie, więc presja połowowa rośnie. My, jako konsumenci, możemy jednak – poprzez nasze wybory – wspierać zrównoważone połowy. Wybierając produkty z certyfikatem MSC, wspieramy również rybaków, którzy ponieśli bardzo duży wysiłek, żeby łowić w sposób zrównoważony – mówi Marta Kalinowska.

Zrównoważone połowy to takie, które w jak najmniejszym stopniu wpływają na ekosystem morski, nie zaburzają jego równowagi oraz pozostawiają więcej ryb w morzach i oceanach. To z kolei przekłada się na bezpieczną przyszłość społeczności rybackich oraz ludzi bezpośrednio lub pośrednio zatrudnionych w tej branży. Rybołówstwo przystępujące do programu certyfikacji MSC jest kontrolowane przez zespół niezależnych audytorów. Obecnie jest nim objętych ok. 19 proc. dzikich połowów morskich. Raz przyznany certyfikat nie jest ważny bezterminowo – certyfikat MSC dla rybołówstwa jest ważny pięć lat oraz podlega corocznym audytom. Dodatkowo rybacy muszą stale usprawniać swoje działania, co jest warunkiem certyfikacji. Ma to ich zachęcać do wykorzystywania coraz nowszych i lepszych sposobów na zachowanie dobrego stanu środowiska morskiego.

W polskich sklepach dostępnych jest blisko 400 różnych produktów rybnych i owoców morza oznaczonych niebieskim certyfikatem MSC. Są wśród nich m.in. dzikie łososie, dorsz, miruna, mintaj, morszczuk, czarniak (dorsz czarny), tuńczyk, a nawet małż, krewetki i homary. Są̨ to zarówno produkty chłodzone, mrożone, w puszkach, potrawy w słoiczkach z dodatkiem ryb, jak i certyfikowane suplementy diety.

 Naprawdę jest z czego wybierać. Produkty z certyfikatem MSC można znaleźć zarówno w osiedlowych sklepikach, jak i popularnych sieciach handlowych, takich jak np. Aldi, Lidl czy Kaufland – wskazuje Marta Kalinowska. – Warto tu też wspomnieć, że w tej chwili mamy w Polsce tylko jedną sieć handlową, która na ladach rybnych oferuje na wagę świeże ryby z certyfikatem MSC. Mamy nadzieję, że to się będzie zmieniać i że w ślad pójdą też inne sieci handlowe.

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Newseria na XVI Europejskim Kongresie Gospodarczym

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Konsument

T-Mobile startuje w Polsce z nowym konceptem. Pozwoli klientom przetestować i doświadczyć najnowocześniejszych technologii

T-Mobile już od kilku lat realizuje strategię, która mocno skupia się na innowacjach i doświadczeniach klienta związanych z nowymi technologiami. Połączeniem obu tych elementów jest Magenta Experience Center – nowoczesny koncept, który ma zapewnić klientom możliwość samodzielnego przetestowania najnowszych technologii. Format, z sukcesem działający już na innych rynkach zachodnioeuropejskich, właśnie zadebiutował w Warszawie. Będą z niego mogli korzystać zarówno klienci indywidualni, jak i biznesowi.

Problemy społeczne

W Polsce brakuje dostępnych cenowo mieszkań. Eksperci mówią o kryzysie mieszkaniowym

 Większość osób – nawet ze średnimi, wcale nie najgorszymi dochodami – ma problem, żeby zaspokoić swoje potrzeby mieszkaniowe, ale też z tym, żeby po zaspokojeniu tych potrzeb, po opłaceniu wszystkich rachunków i opłat związanych z mieszkaniem, mieć jeszcze środki na godne życie – mówi Aleksandra Krugły z Fundacji Habitat for Humanity Poland. Jak wskazuje, problem stanowi nie tylko wysoki współczynnik przeciążenia kosztami mieszkaniowymi, ale i tzw. luka czynszowa, w której mieści się ponad 1/3 społeczeństwa. Tych problemów nie rozwiąże jednak samo zwiększanie liczby nowych lokali. Potrzebne są również rozwiązania, które umożliwią zaangażowanie sektora prywatnego w zwiększenie podaży dostępnych cenowo mieszkań na wynajem.

Konsument

Od 28 kwietnia Polacy żyją na ekologiczny kredyt. Zmiana zachowań konsumentów może odwrócić negatywny trend

Dzień Długu Ekologicznego, czyli data, do której zużyliśmy wszystkie zasoby, jakie w ciągu roku może zapewnić Ziemia, w tym roku w Polsce przypada 28 kwietnia, kilka dni wcześniej niż rok temu. Coroczne przyspieszenie tego terminu to sygnał, że czerpiemy bez umiaru z naturalnych systemów, nie dając im czasu na odbudowę. – Polskie społeczeństwo staje się coraz bardziej konsumpcyjne, kupujemy i wyrzucamy coraz więcej. Ale też nie mamy tak naprawdę efektywnego narzędzia, żeby temu zapobiec – ocenia Filip Piotrowski, ekspert ds. gospodarki obiegu zamkniętego z UNEP/GRID-Warszawa.

Partner serwisu

Instytut Monitorowania Mediów

Szkolenia

Akademia Newserii

Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a  także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.