Newsy

Kłopoty amerykańskiego rynku pracy odbiją się rykoszetem także na polskich firmach. Powrót do normalności zajmie co najmniej cztery–sześć kwartałów

2020-05-22  |  06:25

W Stanach Zjednoczonych na zasiłku dla bezrobotnych jest 25 mln osób. Co tydzień przybywa ich kilka milionów. Tylko w ubiegłym tygodniu pojawiło się prawie 2,5 mln nowych zgłoszeń. Jednak gigantyczny pakiet stymulacyjny i elastyczność amerykańskiego rynku pracy, a także ogólna siła gospodarki USA oraz dolara powinny pomóc przetrwać Amerykanom najgorszy okres. – Powrót do stanu sprzed pandemii zajmie co najmniej rok–półtora, ale te szacunki są jednak obarczone dużym ryzykiem – mówi ekonomista Paweł Cymcyk.

 Najnowsze dane z amerykańskiego rynku pracy są fatalne, a wręcz katastrofalne – mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes Paweł Cymcyk, główny ekonomista DNA Rynków. – Dla porównania słabe dane z poprzednich recesji to było mniej więcej 700–800 tys. bezrobotnych w skali miesiąca, a teraz to są miliony. Jest to pochodną lockdownu, ale też tego, że amerykański rynek pracy jest bardzo elastyczny. Można tam bardzo szybko zwolnić pracownika, można też go bardzo szybko zatrudnić. Przedsiębiorcy nie czekali na rządowe programy pomocowe, tylko jednym cięciem postanowili pozbyć się wszystkich osób, które nie są absolutnie krytyczne dla prowadzenia biznesu.

Pierwszym szokiem dla rynków był odczyt opublikowany 26 marca, gdy okazało się, że w poprzednim tygodniu wnioski o zasiłki dla bezrobotnych złożyło niemal 3,3 mln osób, podczas gdy rynek spodziewał się miliona. Jeszcze tydzień wcześniej przyrost był ponaddziesięciokrotnie niższy. Tydzień później odnotowano już prawie 6,9 mln nowych zgłoszeń przy prognozie na poziomie 3,5 mln. W poprzednim tygodniu przybyło 2,5 mln bezrobotnych. Choć liczba zgłoszeń systematycznie spada, to wciąż rzeczywiste odczyty przekraczają prognozy. W kwietniu stopa bezrobocia wzrosła do 14,7 proc. z 4,4 proc. w marcu. Na zasiłku jest już ponad 25 mln osób. Średnia płaca wzrosła jednak o 7,9 proc. rok do roku.

– Widać, że zwolnienia dotknęły najgorzej zarabiających Amerykanów, i można sądzić, że skierowana do nich pomoc rządowa może rzeczywiście pomóc przejść amerykańskiej gospodarce przez kryzys w miarę suchą stopą. Jednak jeżeli nie wrócą oni do pracy, rządowa administracja nie będzie mogła utrzymywać tej rzeszy bezrobotnych, oni przestaną kupować i wtedy cały łańcuch ekonomicznych zależności pociągnie większość firm na dno – przewiduje Paweł Cymcyk. – Amerykański konsument sam w sobie stanowi 15–17 proc. światowego PKB. Gdy w jednym momencie znika tak duża konsumpcja, to uderza w większość firm, sektorów i gospodarek, także polską.

Pod koniec marca Izba Reprezentantów i Senat przegłosowały gigantyczny pakiet stymulacyjny dla amerykańskiej gospodarki – o wartości 2 bln dol., co odpowiada ok. 10 proc. PKB tej największej gospodarki świata. Zakłada on pomoc dla dużych, małych i średnich przedsiębiorców, bezpośrednie transfery na rzecz gospodarstw domowych oraz dopłaty w wysokości 600 dol. tygodniowo do zasiłków dla bezrobotnych, co spowodowało, że większość zwolnionych otrzymała wyższy dochód niż przed pandemią. Izba Reprezentantów, w której przewagę mają Demokraci, zaproponowała kolejny pakiet o wartości 3 bln dol. I choć nie zgadzają się na niego rządzący w Senacie republikanie, dalsza pomoc dla firm i obywateli jest prawdopodobna. Zdaniem eksperta pakiety pomocowe pozwolą przetrwać pierwsze załamanie gospodarki, wiele jednak zależy od tego, ile potrwa kryzys.

– Odpowiedź na to pytanie może się opierać tylko na spekulacjach. Nie wiemy, czy nie będzie drugiej fali pandemii, która oznaczałaby kolejne gospodarcze zatrzymanie. Nie wiemy też, czy obecne zatrzymanie nie będzie miało ekonomicznych konsekwencji za kwartał czy dwa, kiedy już nie wirus może być problemem, ale duża liczba bankructw – zastrzega główny ekonomista DNA Rynków. – Zakładając, że nie będziemy mieli do czynienia z najgorszym scenariuszem, czyli powrotem pandemii i ponownym zamknięciem gospodarki, oraz nie będzie masowych bankructw firm, to w skali czterech–sześciu kwartałów powinniśmy wrócić do czasów gospodarczych sprzed pandemii. Przy czym są to szacunki obarczone bardzo dużym ryzykiem błędu.

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Ochrona środowiska

Coraz więcej głosów za przesunięciem systemu kaucyjnego na 2026 rok. Pospieszne zmiany mogą wywołać problemy w gminach

System kaucyjny w Polsce, zgodnie z ustawą, powinien zacząć działać od 2025 roku. To sposób na motywowanie konsumentów do zwrotu zużytych butelek i puszek, by zwiększyć poziom recyklingu. Zmniejszy się w ten sposób także ilość zmieszanych odpadów komunalnych odbieranych przez gminy. Zdaniem ekspertów bez wcześniejszego albo równoległego wprowadzenia rozszerzonej odpowiedzialności producenta (ROP) nowe przepisy mogą oznaczać jednak poważne reperkusje dla gmin. – Odpady pochodzące z systemu kaucyjnego mogą wyciągnąć ze strumieni gminnych ok. 30 proc. najbardziej przychodowego surowca – ocenia  Klaudia Subutkiewicz, dyrektorka Wydziału Gospodarki Odpadami w Urzędzie Miasta Bydgoszczy.

Finanse

Rekordowe notowania złota. Ryzyko eskalacji konfliktu na Bliskim Wschodzie będzie napędzać dalsze wzrosty

W ostatni piątek, kiedy światowe media zdominował temat planowanego irańskiego ataku na Izrael, ceny złota pobiły kolejny rekord, docierając do poziomu 2,4 tys. dol. za uncję. Inwestorzy, obawiając się o eskalację konfliktu na Bliskim Wschodzie, będą bardzo chętnie trzymać ten kruszec w swoich portfelach, co raczej nie wskazuje na możliwość korekty notowań. Podobnie jak zapowiadane obniżki stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych, i to mimo wyższego od oczekiwań odczytu inflacji w marcu. – Bazowym scenariuszem jest łagodzenie polityki monetarnej, a niskie stopy zazwyczaj sprzyjają wyższym cenom złota – mówi Dorota Sierakowska, analityczka surowcowa z DM BOŚ.

Infrastruktura

Szybko rośnie udział odnawialnych źródeł w krajowym miksie energetycznym. Potrzebne przyspieszenie w inwestycjach w sieci przesyłowe

W ubiegłym roku odnawialne źródła energii stanowiły już ponad 40 proc. mocy zainstalowanej w krajowym miksie energetycznym i odpowiadały za 27 proc. całkowitej produkcji energii. Tym samym Polska pobiła kolejne rekordy, ale w kontekście rozwoju OZE na rodzimym rynku wciąż pozostaje wiele do zrobienia. Eksperci i branża wskazują m.in. na konieczność aktualizacji strategicznych dokumentów wyznaczających kierunki polityki energetycznej, szerszego wdrożenia magazynów energii, a przede wszystkim – pilną potrzebę rozwoju systemu przesyłowego i dystrybucyjnego oraz regulacji sprzyjających inwestorom. – Zielona energia potrzebuje przede wszystkim stabilności regulacyjnej i niskiego kosztu kapitału. To kluczowe elementy, które definiują ryzyko i tempo, w jakim możemy budować nowe źródła – mówi Piotr Maciołek, członek zarządu Polenergii.

Partner serwisu

Instytut Monitorowania Mediów

Szkolenia

Akademia Newserii

Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a  także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.