Newsy

Modlin: na razie nie zwalniamy pracowników. Lotnisko będzie nieczynne co najmniej przez 4 miesiące

2013-02-06  |  06:45
Mówi:Marcin Danił
Funkcja:Wiceprezes
Firma:Lotnisko Modlin
  • MP4

    Zamknięte lotnisko w Modlinie traci dziennie ponad 150 tys. zł, ale płynność finansowa spółki nie jest zagrożona. Pracownicy na razie wykorzystują zaległe urlopy wypoczynkowe. Tymczasową restrukturyzację władze lotniska dopuszczają tylko w ostateczności. Ponadto, według przedstawicieli portu, przewoźnicy, którzy do grudnia latali do Modlina, nie maja podstaw, by domagać się odszkodowań.

     – Wizz Air przeniósł się na Lotnisko Chopina przed zamknięciem, więc nie ma nawet tutaj tytułu prawnego do żądania odszkodowań. Podobnie jest z Ryanairem, z którym nawet nie mieliśmy umowy – mówi Marcin Danił, wiceprezes lotniska w Modlinie.

    Podkreśla, że linie lotnicze nie potrzebują umowy, by latać do dowolnego lotniska. Wystarczy, że zaakceptują cennik i zdobędą sloty, czyli zezwolenia na wykonanie operacji lotniczej w określonych godzinach. Marcin Danił dodaje, że wbrew doniesieniom medialnym przewoźnicy nie mają podstaw prawnych, by domagać się odszkodowania za częste przekierowania i odwołania lotów, spowodowane mgłą czy złymi warunkami pogodowymi.

     – Co do tego okresu, w którym przewoźnicy zmuszeni są do ponoszenia dużo wyższych opłat na Lotnisku Chopina, to my też za to nie możemy brać odpowiedzialności. Tam, gdzie będą wykazane poniesione szkody, oczywiście rozważymy to i w ramach umów, porozumień będziemy starali się te szkody wyrównać. Natomiast to nie będzie w taki bezpośredni sposób, jak informowano w mediach – zastrzega Marcin Danił.

    Wiceprezes podwarszawskiego lotniska przyznaje jednak, że zamknięcie kilometrowej długości fragmentów pasa to poważny problem finansowy dla spółki. Choć w Modlinie nadal mogą lądować małe samoloty, przewożące kilkoro pasażerów, taki ruch jest minimalny i nie generuje istotnych przychodów.

    Marcin Danił tłumaczy, że dziennie lotnisko traci ok. 150-180 tys. zł. Według niego kwota ta obejmuje przychody, których port lotniczy nie osiąga, a mógłby. Jednak dzięki nadwyżkom wypracowanym w ciągu sześciu miesięcy działalności, w ciągu których lotnisko obsłużyło ok. 900 tys. pasażerów, płynność finansowa spółki nie jest zagrożona.

     – Jeśli mówimy o długotrwałym funkcjonowaniu portu lotniczego bez przychodów, to wiadomo, że ta płynność będzie zagrożona. Na pewno jak najszybciej musimy uruchomić port lotniczy. Ale chodzi nam o to, by zrobić te remonty w sposób właściwy i ostateczny, więc nie zależy nam tylko na tymczasowych naprawach, ale na dokonaniu ostatecznych napraw nawierzchni, by taka sytuacja się więcej nie powtórzyła – podkreśla Marcin Danił.

    Problemy pracowników i przedsiębiorców współpracujących z lotniskiem

    Tymczasem port lotniczy musi ograniczać koszty. Terminal pasażerski jest zamknięty, by oszczędzać na ogrzewaniu i elektryczności. Służby operacyjne są utrzymywane przez port w ograniczonym zakresie. Strefa bezpieczeństwa i liczba pracowników ochrony zostały zmniejszone, ale wciąż funkcjonują. Cały czas pracują również osoby odpowiedzialne za kontrolę drogi startowej. Według Marcina Daniła ich zadaniem jest m.in. obserwacja tego, jak nawierzchnia znosi wahania temperatury.

    Na razie lotnisko nie zwalnia ani nie wysyła pracowników na urlopy bezpłatne. W pierwszej kolejności wykorzystują oni zaległe urlopy wypoczynkowe. Wiceprezes lotniska podkreśla, że jeszcze za wcześnie, by kalkulować, czy do ponownego uruchomienia portu uda się utrzymać wszystkich pracowników.

     – Jak już będziemy wiedzieli, kiedy lotnisko ruszy, będziemy robili kalkulację, czy wystarczy środków finansowych na utrzymanie całej załogi, czy będziemy zmuszeni proponować inne rozwiązania, które będą miały za zadanie chwilową restrukturyzację – podkreśla Danił. I dodaje Te koszty pracownicze są u nas istotne. Natomiast my chcielibyśmy w ostatniej kolejności mówić o zwalnianiu pracowników, redukcji personelu.

    Według niego 240 pracowników, czyli tylu, ilu obecnie pracuje w Modlinie, to odpowiednia liczba. Wiceprezes lotniska podkreśla, że zależy mu na utrzymaniu obecnych, już przeszkolonych pracowników. W jego opinii dobrze sprawdzili się oni przez pół roku działalności lotniska.

    Nieczynne lotnisko boryka się nie tylko z problemami związanymi z roszczeniami linii lotniczych oraz kosztami pracowników i utrzymania lotniska, ale także z presją lokalnych przedsiębiorców. Wiele firm w okolicy lotniska zarabiało na pasażerach. Nie mają jednak możliwości ubiegania się o żadną formę rekompensaty od samego lotniska.

     – Lotnisko jest generatorem różnych przedsięwzięć i miejsc pracy wokół. I zależy nam na tym, by jak najszybciej je uruchomić, by ludzie mogli zarabiać pieniądze. Ten aspekt społeczny jest dla nas bardzo istotny – zaznacza Marcin Danił.

    Według wiceprezesa Modlina ewentualne roszczenia będą kierowane do generalnego wykonawcy pasa startowego. Ten ma w ciągu najbliższych dni przedstawić plan naprawy drogi startowej. Do przeprowadzenia robót konieczne są dodatnie temperatury, więc prace najprawdopodobniej nie rozpoczną się przed kwietniem. Oznacza to, że lotnisko w Modlinie będzie w najlepszym wypadku zamknięte przez kolejne cztery miesiące.

    Kalendarium

    Więcej ważnych informacji

    Jedynka Newserii

    Jedynka Newserii

    Prawo

    Polityka

    Wynik wyborów prezydenckich w USA zależeć będzie od kilku stanów. Jest ryzyko nieuznania przegranej jednej ze stron, zwłaszcza przez Donalda Trumpa

    Kończy się kampania prezydencka w Stanach Zjednoczonych, obfitująca w historyczne wydarzenia. Symbolicznie wybory rozstrzygną się we wtorek 5 listopada, ale ostateczną decyzję podejmie Kolegium Elektorów dopiero w grudniu. O wyniku zadecydują głosy w tzw. stanach wahających się, czyli niepopierających tradycyjnie demokratów ani republikanów. Najnowszy sondaż wskazuje na minimalną przewagę Kamali Harris w większości tych okręgów. Istnieje ryzyko, że Donald Trump nie uzna niekorzystnego dla siebie wyniku wyborów, jak było to cztery lata temu.

    Konsument

    Sztuczna inteligencja wzbudza w Polakach głównie ciekawość i obawy. Ponad połowa widzi w niej zagrożenie

    Prawie połowa Polaków twierdzi, że myśląc o sztucznej inteligencji, odczuwa zaciekawienie, ale aż 39 proc. przyznaje, że są to głównie obawy. Dotyczą one niewłaściwego wykorzystania SI, utraty kontroli nad nią i marginalizacji roli człowieka na rynku pracy. Na razie jednak tylko 11 proc. badanych używa narzędzi opartych na sztucznej inteligencji w swojej pracy. Chociaż rozwiązania te zyskują zwolenników, to wciąż duża grupa pracowników nie wie, w jaki sposób mogłyby one wspomóc ich w obowiązkach zawodowych – wskazuje badanie „Polacy o AI. Codzienność, nadzieje, obawy”.

    Partner serwisu

    Instytut Monitorowania Mediów

    Szkolenia

    Akademia Newserii

    Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a  także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.