Mówi: | Marcin Żukowski |
Funkcja: | twórca portalu ZglosTrolla.pl |
Dezinformacja i fake newsy znacząco nasiliły się po wybuchu wojny. Szczególnie podatni na nie są młodzi ludzie
Po wybuchu wojny w Ukrainie skala dezinformacji i fake newsów w internecie znacznie wzrosła. – Do naszego projektu „Zgłoś trolla” wpływają dziennie tysiące zgłoszeń – mówi Marcin Żukowski, współzałożyciel platformy. Chociaż świadomość odbiorców na temat mechanizmów propagandy rośnie, wciąż wielu z nich daje się na to nabrać. Szczególnie ludzie młodzi, którzy wiedzę o świecie czerpią przede wszystkim z mediów społecznościowych.
– Fake newsy są elementem naszego codziennego życia w internecie, bo wszyscy korzystamy z internetu. Wiele osób po przebudzeniu zagląda do smartfona i od razu może być odbiorcami fake newsów. A w sytuacji wojny ilość tych fake newsów się nasila i też nasza świadomość związana z fake newsami rośnie – mówi agencji Newseria Biznes Marcin Żukowski z Nieagencji, twórca portalu ZglosTrolla.pl. – W naszym projekcie „Zgłoś trolla” mamy dziennie tysiące zgłoszeń od ludzi, więc tego jest znacznie więcej.
Z raportu opublikowanego tuż przed wybuchem wojny przez Fundację Digital „Dezinformacja oczami Polaków” wynika, że aż ośmiu na dziesięciu Polaków zetknęło się z fake newsami. Trzy czwarte badanych wskazuje, że ich wysyp to efekt celowego działania, ale wciąż wielu z nich daje się na te fałszywe informacje nabrać. Szczególnie podatni są na to ludzie młodzi, którzy dużo czasu spędzają w social mediach i im ufają. Dla 2/3 badanych są one podstawowym źródłem newsów o Polsce i świecie.
Dwie edycje badania Zymetrii przeprowadzone w lutym i w marcu br. wskazują, że po 24 lutego liczba fake newsów znacznie wzrosła. Kilka dni po wybuchu wojny odsetek osób, które zetknęły się z nieprawdziwymi informacjami, wynosił 26 proc., a miesiąc później – 40 proc. Wśród często wykorzystywanych przez propagandę rosyjską wątków pojawiały się m.in. informacje na temat prac Ukraińców nad bronią chemiczną, ostrzeżeń przed atakiem atomowym. Pojawiały się też wpisy podważające autentyczność zdjęć z masakry z Buczy czy opisujące domniemane historie na temat tego, jak przybywający do Polski uchodźcy są faworyzowani w służbie zdrowia kosztem oczekujących w kolejce polskich pacjentów. Tego typu wpisy miały na celu nastawianie Polaków przeciwko Ukraińcom. Fake newsy często zresztą dotyczą kwestii bliskich odbiorcom, m.in. zdrowia.
– Najczęściej źródłami fake newsów są ludzie, którzy robią celowy trolling, żeby wprowadzić dezinformację, żeby osiągnąć jakieś swoje cele. Natomiast on oczywiście nie jest w stanie nic zrobić bez zwykłych internautów, którzy się na tego fake newsa nabiorą. Największą bronią w rękach osób, które wprowadzają dezinformację czy robią trolling, jesteśmy my, zwykli internauci. Jeżeli te osoby sobie nawet założą farmy trolli, zorganizują fejkowe profile, które będą powielać te informacje, to one nie są w stanie zrobić tego na taką skalę i nie ma to takiego pola rażenia, jak wtedy, gdy zwykli, realni użytkownicy zaczną to sobie podawać dalej – mówi twórca portalu ZglosTrolla.pl.
Reakcje w sieci na fałszywe informacje mogą mieć swoje odbicie w zachowaniu w realnym świecie. Wystraszeni konsumenci mogą np. zacząć wypłacać oszczędności z bankomatów, robić zakupy spożywcze na zapas czy tankować w obawie przed brakiem paliw.
– To jest trochę tak jak z każdą kryzysową informacją. Póki ona nie wychodzi poza internet, to jeszcze nie jest najgorzej, ale jeżeli zacznie wychodzić poza internet i np. ludzie zaczną robić coś pod wpływem fake newsa, to wtedy robi się zdecydowanie większy kryzys – mówi ekspert Nieagencji.
Taki kryzys jest często celem osób wprowadzających fake newsy do sieci, kiedy chodzi o wywołanie chaosu, zasianie niepokoju i niepewności, nastawienie opinii publicznej przeciw komuś lub przeciw jakiemuś zjawisku.
Podatność na fake newsy w social mediach jest tym większa, że zwykle czytamy je szybko, pobieżnie, w zasadzie ograniczając się do chwytliwych nagłówków i haseł. Osoby, którym zależy na ich rozprzestrzenianiu, często dodają do nich emocjonalny przekaz, wsparty jeszcze pseudonaukowym autorytetem. Fundacja Digital Poland wskazuje, że fake news ma średnio 70 proc. więcej szans na bycie podanym dalej i rozchodzi się nawet sześć razy szybciej.
– Aby zweryfikować informacje w internecie, powinniśmy zacząć od wyrobienia w sobie nawyku, że wszystko, co widzimy w internecie, może być potencjalnie nieprawdą. Nie zakładajmy, że to, co tam widzimy, nosi znamiona prawdziwości, bo tak wcale być nie musi, lepiej założyć, że niekoniecznie to musi być stuprocentowo wiarygodne. Jak już zrobimy takie założenie, to nauczmy się, że są w sieci źródła bardziej i mniej wiarygodne. Przykładowo, jeżeli na Twitterze widzimy newsa podanego przez oficjalny organ rządowy, to jego wiarygodność jest znacznie większa niż newsa, że czyjś znajomy pracujący w ministerstwie coś powiedział, podany przez jakieś konto prywatne, które ma mało followersów. To jest podstawowa technika – mówi Marcin Żukowski.
Kolejna możliwość weryfikacji to sprawdzenie, czy o danej sprawie piszą jeszcze inne źródła. W razie wątpliwości i zastrzeżeń potencjalnie fałszywy wpis można zgłosić do odpowiednich instytucji.
Czytaj także
- 2025-06-12: Uchodźcy z Ukrainy pomogli wygenerować 2,7 proc. PKB Polski w 2024 roku. Napływ nowych pracowników znacznie zmienił polski rynek pracy
- 2025-06-04: Rusza ważna inwestycja w Ustce. Nowa baza będzie zapleczem serwisowym dla morskich farm wiatrowych [AUDIO]
- 2025-06-10: Prof. G. Kołodko: Trump osiągnie efekt odwrotny od zamierzonego i spowolni rozwój Ameryki. Na wojnie handlowej z resztą świata to Stany mogą tracić najmocniej
- 2025-05-08: J. Scheuring-Wielgus: Napięcia geopolityczne wymagają silniejszego zjednoczenia państw Europy. To lekcja z II wojny światowej
- 2025-05-20: Rosyjskie surowce przestaną płynąć do UE. Spóźniony, ale ambitny i istotny plan ma być wdrożony do 2027 roku
- 2025-05-09: Europoseł PiS zapowiada walkę o reparacje wojenne dla Polski na forum UE. Niemiecki rząd uznaje temat za zamknięty
- 2025-05-15: Z UE na pomoc Ukrainie trafiło 148 mld euro. Potrzebne jest dalsze wsparcie, także w kontekście wypracowania sprawiedliwego pokoju
- 2025-05-22: Negocjacje między UE i USA w sprawie ceł trwają. Przełom możliwy podczas czerwcowej wizyty Trumpa w Europie
- 2025-05-09: Odbudowa Ukrainy pochłonie setki miliardów euro. Polskie firmy już teraz powinny szukać partnerów, nie tylko w kraju, ale i w samej Ukrainie
- 2025-05-02: Im bliżej wyborów prezydenckich, tym więcej dezinformacji. Polacy nie umieją jeszcze jej rozpoznawać
Kalendarium
Więcej ważnych informacji
Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Prawo

Trwają dyskusje nad kształtem unijnego budżetu na lata 2028–2034. Mogą być rozbieżności w kwestii Funduszu Spójności czy dopłat dla rolników
Trwają prace nad wieloletnimi unijnymi ramami finansowymi (WRF), które określą priorytety wydatków UE na lata 2028–2034. W maju Parlament Europejski przegłosował rezolucję w sprawie swojego stanowiska w tej sprawie. Postulaty europarlamentarzystów mają zostać uwzględnione we wniosku Komisji Europejskiej w sprawie WRF, który zostanie opublikowany w lipcu 2025 roku. Wciąż jednak nie ma zgody miedzy państwami członkowskimi, m.in. w zakresie Funduszu Spójności czy budżetu na rolnictwo.
Konsument
35 proc. gospodarstw domowych nie stać na zakup mieszkania nawet na kredyt. Pomóc może wsparcie budownictwa społecznego i uwolnienie gruntów pod zabudowę

W Polsce co roku oddaje się do użytku ok. 200 tys. mieszkań, co oznacza, że w ciągu dekady teoretycznie potrzeby mieszkaniowe społeczeństwa mogłyby zostać zaspokojone. Jednak większość lokali budują deweloperzy na sprzedaż, a 35 proc. gospodarstw domowych nie stać na zakup nawet za pomocą kredytu. Jednocześnie ta grupa zarabia za dużo, by korzystać z mieszkania socjalnego i komunalnego. Zdaniem prof. Bartłomieja Marony z UEK zmniejszeniu skali problemu zaradzić może wyłącznie większa skala budownictwa społecznego zamiast wspierania kolejnymi programami zaciągania kredytów.
Problemy społeczne
Hejt w sieci dotyka coraz więcej dzieci w wieku szkolnym. Rzadko mówią o tym dorosłym

Coraz większa grupa dzieci zaczyna korzystać z internetu już w wieku siedmiu–ośmiu lat – wynika z raportu NASK „Nastolatki 3.0”. Wtedy też stykają się po raz pierwszy z hejtem, którego jest coraz więcej w mediach społecznościowych. Według raportu NASK ponad 2/3 młodych internautów uważa, że mowa nienawiści jest największym problemem w sieci. Co więcej, dzieci rzadko mówią o takich incydentach dorosłym, dlatego tym istotniejsze są narzędzia technologiczne służące ochronie najmłodszych.
Partner serwisu
Szkolenia

Akademia Newserii
Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.