Newsy

Na nietrzymanie moczu cierpi co najmniej 2,5 mln Polaków. Brakuje dostępu do nowoczesnych terapii, które na świecie są standardem

2017-07-03  |  06:35
Mówi:Tomasz Michałek, pełnomocnik zarządu UroConti ds. współpracy międzynarodowej

Anna Sarbak, prezes zarządu Głównego Stowarzyszenia UroConti

prof. Ewa Barcz, I katedra i Klinika Położnictwa i Ginekologii WUM

  • MP4
  • Nietrzymanie moczu to wstydliwy problem, dlatego trudno o dokładne dane obrazującego jego skalę. Specjaliści szacują, że to schorzenie dotyka od 2,5 do nawet 5 mln Polaków, częściej kobiet niż mężczyzn. Pacjenci z nietrzymaniem moczu apelują do Ministerstwa Zdrowia o lepszy dostęp do sprawdzonych w Europie metod terapeutycznych i nowych leków. 

    – Nietrzymanie moczu to bardzo interdyscyplinarny problem, z którym mierzą się lekarze różnych specjalizacji. Społeczne i ekonomiczne koszty tego problemu są trudne do oszacowania. Z pewnością są wysokie, ponieważ mówimy o dużej części społeczeństwa. Ponadto system ochrony zdrowia w Polsce nie proponuje systemowych rozwiązań, a tylko stara się gasić pożary. Brak refundacji w leczeniu farmakologicznym i zabiegowym powoduje, że część osób zostaje pozostawiona sama sobie – mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes Tomasz Michałek, pełnomocnik zarządu Stowarzyszenia UroConti do spraw współpracy międzynarodowej. – Z naszych wyliczeń wynika, że koszt absencji wynikających ze zwolnień chorobowych związanych z nietrzymaniem moczu wynosi ponad 1,3 mld zł według konserwatywnych wyliczeń.

    Według Światowej Organizacji Zdrowia i Międzynarodowego Towarzystwa Kontynencji (ICS) nietrzymanie moczu to przypadłość obejmująca mimowolny wyciek moczu z pęcherza moczowego. Przyczyn tego schorzenia jest bardzo wiele, w zależności od tego, czy osoba cierpiąca na NTM jest mężczyzną, kobietą, osobą starszą czy dzieckiem.

    Częstotliwość występowania nietrzymania moczu (NTM) jest trudna do określenia ze względu na brak jednoznacznych danych. Szacuje się, że na tę przypadłość cierpi od 4 do 8 proc. społeczeństwa. Od kilku lat ten odsetek sukcesywnie wzrasta. W 2018 roku na całym świecie problem nietrzymania moczu dotknie około 420 mln osób – 300 mln kobiet i 120 mln mężczyzn (dane przyjęte podczas 6. Międzynarodowych Konsultacji nad Inkontynencją). W Polsce na NTM cierpi łącznie około 2,5 mln pacjentów. 

    Wśród kobiet NTM występuje częściej niż inne choroby przewlekłe, nawet takie jak nadciśnienie tętnicze, depresja czy cukrzyca. Według WHO ta przypadłość może dotyczyć nawet co trzeciej kobiety.

    Pacjent, u którego pojawią się problemy z nietrzymaniem moczu, powinien się zgłosić do lekarza rodzinnego w POZ, a następnie zasięgnąć konsultacji specjalisty – urologa, neurologa a w przypadku kobiet również ginekologa. Lekarz powinien przeprowadzić bardzo szczegółowy wywiad i zlecić badania diagnostyczne, by znaleźć źródło problemu. Do podstawowych badań zaliczają się: USG, cystoskopia, posiew moczu oraz badanie urodynamiczne, które pozwalają wykluczyć schorzenia wpływające na funkcje pęcherza.

    – Pacjent, który podejrzewa u siebie nietrzymanie moczu, powinien się zgłosić do lekarza podstawowej opieki zdrowotnej. Tu zaczynają się schody. Niestety, część lekarzy nie jest w pełni przygotowana na to, aby konfrontować się z tym wyzwaniem. Bardzo ważne jest, aby pacjent, szukając pomocy, nie poddawał się od razu, jeśli usłyszy, że jest zbyt stary albo zbyt stara i tak już musi być, to absolutnie nie powinien w to wierzyć. Nietrzymanie moczu można i należy leczyć, nie można tego schorzenia pozostawić samego sobie. Trzeba starać się szukać rozwiązań, które oferuje współczesna medycyna, które oferuje słabo działający, ale jednak działający, system ochrony zdrowia. Takim przykładem jest odpowiedni dobór środków chłonnych, które są w Polsce refundowane. Zanim zaczniemy leczyć NTM, powinniśmy wspólnie z lekarzem POZ zadbać o higienę. To podstawa – podkreśla Tomasz Michałek.

    Z danych Narodowego Funduszu Zdrowia wynika, że w ubiegłym roku koszt świadczeń związanych z wykonaniem badań urodynamicznych wyniósł 12,1 mln zł (spadek o 8 proc. w ujęciu rocznym).

    – Może to wydawać się dużo, ale odnotowaliśmy trend spadkowy, ponieważ w 2015 roku było to ponad milion złotych więcej. Ministerstwo Zdrowia zdecydowało się usunąć niepotrzebny, jak twierdzą eksperci medyczni, wymóg badania urodynamicznego przy refundacji leków na zespół pęcherza nadreaktywnego. Usunięcie tego wymogu spowodowało, że koszty wreszcie zaczęły spadać, a badanie oferowane jest tylko tym pacjentom, którym jest to naprawdę potrzebne – wyjaśnia Tomasz Michałek.

    Pierwszym sposobem leczenia nietrzymania moczu (NTM) jest tzw. leczenie zachowawcze, niewymagające stosowania leków. Opiera się na fizjoterapii, między innymi ćwiczeniach mięśni Kegla, elektrostymulacji, biofeedback’u i treningu pęcherza.

    – Innym środkiem pomocniczym są leki. Niestety, w Polsce stosowane są tylko dwa leki refundowane: tolterodyna i solifenacyna. Refundacja wynosi 30 proc. Na świecie stosuje się różne leki, my cały czas czekamy na refundację mirabegronu, który jest w tej chwili dostępny jedynie pełnopłatnie. Nasi pacjenci nie mogą sobie pozwolić na pełnopłatne kupowanie tego leku i korzystanie z takiej terapii – dodaje prezes stowarzyszenia Anna Sarbak.

    Mirabegron stwarza możliwość dalszego leczenia tym pacjentom, u których dostępne i stosowane dotychczas leki nie przyniosły efektów albo musieli oni zrezygnować z farmakoterapii ze względu na zbyt dużą uciążliwość skutków ubocznych. Mimo pozytywnej rekomendacji AOTMiT, wydanej już w 2014 roku, mirabegron nie znalazł się na liście refundacyjnej i jest w Polsce pełnopłatny. Na całym świecie ta substancja uznawana jest za terapię przyszłości w leczeniu nadreaktywnego pęcherza. Zdaniem specjalistów mirabegron może być w przyszłości lekiem pierwszego rzutu ze względu na wysoką skuteczność i znikome działania niepożądane.

    Narodowy Fundusz Zdrowia refunduje obecnie siedem innych preparatów stosowanych w leczeniu NTM – jeden na bazie solifenacyny oraz sześć na bazie tolterodyny. Są one przeznaczone są dla osób chorych na zespół pęcherza nadreaktywnego (OAB). W ubiegłym roku wydano łącznie 394 551 opakowań leków stosowanych w przypadku leczenia NTM. Na ich refundację NFZ wydał 12,7 mln zł.

    – Pacjenci potrzebują leków łatwo dostępnych, tanich i nowoczesnych. W chwili obecnej mamy możliwość wypisywania refundowanych leków, stosowanych w leczeniu nadreaktywności pęcherza moczowego. Są to leki nowoczesne, ale nie wszystkie z nich są refundowane. W związku z tym pewien obszar leczenia jest dla części pacjentów nadal niedostępny – podkreśla Ewa Barcz, ginekolog-położnik z Uniwersyteckiego Centrum Zdrowia Kobiety i Noworodka WUM.

    Ostatnią, inwazyjną metodą leczenia nietrzymania moczu (NTM) jest leczenie operacyjne. W zasięgu pacjentów są refundowane operacje z użyciem taśm oraz zabieg założenia sztucznego zwieracza cewki moczowej. W ubiegłym roku NFZ wydał na refundację zabiegów operacyjnych stosowanych w terapii nietrzymania moczu nieco ponad 33 mln zł (spadek o 1,2 proc.). Liczba zabiegów wykonanych z użyciem taśm spadła w tym czasie do 3 232.

    – Pacjenci, którym nie pomagają terapie pierwszego rzutu, powinni skorzystać z neuromodulacji. Szacujemy, że w Polsce takich operacji może być rocznie około stu. Są to przypadki, gdzie nic innego nie pomaga. Operacja polega na wszczepieniu elektrod i aparatu podobnego do rozrusznika w sercu, tzw. stymulatora. W tej chwili taka terapia jest w Polsce niemożliwa, takich operacji się nie przeprowadza. Postulowaliśmy, aby pojawiła się możliwość wykonywania takich operacji, ale Ministerstwo Zdrowia na razie jej nie widzi. Istnieje jeszcze możliwość wyjazdu na leczenie za granicę, co umożliwia dyrektywa transgraniczna, ale wymagane są tu zezwolenia konsultanta krajowego do spraw urologii – mówi Anna Sarbak.

    Czytaj także

    Kalendarium

    Więcej ważnych informacji

    Kongres MOVE

    Jedynka Newserii

    Jedynka Newserii

    Infrastruktura

    Sektor ochrony zdrowia odpowiada za większe emisje CO2 niż lotnictwo. Zielone zmiany wymagają drastycznego przyspieszenia

    Sektor ochrony zdrowia ponosi znaczące konsekwencje wynikające z rosnącej liczby ekstremalnych zjawisk klimatycznych, ale też poważnego zanieczyszczenia powietrza, a koszty z tym związane będą rosły. Z drugiej strony sam sektor też się przyczynia do zmian klimatycznych – odpowiada za 4 proc. emisji CO2, czym wyprzedza takie branże jak żegluga czy lotnictwo. O potrzebie przyspieszenia zielonych zmian w ochronie zdrowia coraz więcej się mówi, ale to wymaga konkretnych działań. Temu ma służyć powołana właśnie do życia Zielona Koalicja dla Zdrowia, w której uczestniczy prawie 30 podmiotów i której patronuje m.in. Narodowy Fundusz Zdrowia.

    Ochrona środowiska

    Nowa kadencja samorządów pod znakiem działań energetycznych i klimatycznych. 15 mld euro z UE może przyspieszyć zmiany w tym zakresie

    Do wyborów samorządowych pozostał nieco ponad tydzień. Jak pokazuje nowy raport Fundacji Instytut na rzecz Ekorozwoju, na samorządowców nadchodzącej kadencji będzie czekać wiele wyzwań związanych z energetyką i polityką klimatyczną, które wynikają zarówno z regulacji UE, jak i oczekiwań społecznych. Jednak w praktyce możliwości aktywnego działania samorządów w tym obszarze są tak szerokie, jak umożliwiają im to regulacje prawne. – Tutaj pewnych rozwiązań po prostu nie ma albo są w dość dokuczliwy sposób szczegółowe i stwarzają samorządom duże trudności. Dlatego potrzebna jest interwencja rządu, żeby umożliwić samorządom aktywne działania – ocenia dr Wojciech Szymalski, prezes Fundacji Instytut na rzecz Ekorozwoju.

    Prawo

    Postęp technologiczny rewolucjonizuje pracę specjalistów ds. finansów. Stają się strategicznymi doradcami biznesu

    Częste zmiany regulacyjne i postęp technologiczny wymuszają na specjalistach ds. finansów ciągłe nabywanie nowych kompetencji, doszkalanie i uaktualnianie swojej wiedzy. Ci, którzy potrafią się dostosować do szybkich zmian i wesprzeć swoimi umiejętnościami rozwój biznesu, mogą jednak liczyć na większe możliwości rozwoju kariery. – Finanse operują w świecie, który coraz szybciej się zmienia. To powoduje, że w przyszłości ludzie z obszaru finansów będą musieli poświęcać dużo więcej energii na to, żeby dotrzymać tempa – mówi Kuba Neneman, head of finance.ai, commercial data science manager w Shellu.

    Partner serwisu

    Instytut Monitorowania Mediów

    Szkolenia

    Akademia Newserii

    Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a  także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.