Mówi: | Myroslava Keryk |
Funkcja: | prezeska |
Firma: | Fundacja „Nasz Wybór” |
Pandemia koronawirusa pogłębiła problemy ukraińskich imigrantek. Wśród nich są trudności ze znalezieniem pracy, brak opieki społecznej czy możliwości nauki języka
Imigrantki z Ukrainy boleśnie odczuły skutki pandemii – wynika z badania Fundacji „Nasz Wybór” przeprowadzonego we współpracy z Fundacją im. Heinricha Bölla. Wiele z nich straciło pracę przez zamknięcie gałęzi gospodarek, które chętnie zatrudniają Ukrainki, oraz mniejszy popyt na usługi sprzątania czy opieki nad dziećmi. W efekcie często zostały bez dochodów, dostępu do opieki społecznej i wsparcia rodzin w kraju. Mimo rządowego automatycznego przedłużenia zezwoleń na pobyt wiele osób zmagało się z trudnościami administracyjnymi. Dodatkowymi wyzwaniami są ograniczenie możliwości nauki języka polskiego i trudności związane z trybem zdalnym nauczania ich dzieci.
– Jeszcze przed pandemią jednym z najważniejszych problemów dla cudzoziemców była legalizacja pobytu. To się wiąże z działalnością wojewódzkich urzędów ds. cudzoziemców, które wydają karty pobytu czasowego czy długoterminowego. Niestety sytuacja w tych urzędach była tragiczna jeszcze przed pandemią. W większości spraw, które skontrolował NIK, były naruszenia procedur i terminów wydawania dokumentów. Pandemia jeszcze zaostrzyła tę sytuację – podkreśla w rozmowie z agencją Newseria Biznes Myroslava Keryk, prezeska Fundacji „Nasz Wybór”.
W związku z sytuacją epidemiologiczną wszystkie zezwolenia na pobyt zostały przez tarczę antykryzysową przedłużone do 30 dni po ogłoszeniu końca stanu epidemicznego w Polsce. Jak wskazuje raport „Sytuacja ukraińskich migrantek w Polsce w czasie COVID-19” Fundacji „Nasz Wybór” przygotowany we współpracy z Fundacją im. Heinricha Bölla, pierwsze tygodnie po ogłoszeniu stanu zagrożenia epidemiologicznego były jednak wyjątkowo trudne.
– Po ogłoszeniu zamknięcia granic okazało się, że dla wielu osób sytuacja zrobiła się niepewna, nie wiedziały, czy będą mogły skorzystać ze służby medycznej, kiedy zachorują na COVID-19, co dalej, jak straciły pracę albo kończą się ich dokumenty legalizacyjne. Pierwszy okres był to czas chaosu, potęgowanego także przez ukraińskie władze, które ogłaszały, że zamykają granice i kasują loty międzynarodowe czy połączenia autobusowe. To spowodowało, że każdego dnia kilka tysięcy osób chciało przekroczyć granicę polsko-ukraińską – mówi Myroslava Keryk.
Początkowo nieokreślony status cudzoziemców, zamknięcie granic, brak informacji i niespodziewane bezrobocie, które pociągnęło za sobą także problemy mieszkaniowe, spowodowały, że około 160 tys. Ukraińców wiosną 2020 roku wyjechało z Polski. Z danych GUS wynika, że w marcu i kwietniu liczba wszystkich cudzoziemców przebywających w kraju zmniejszyła się o 223 tys. (czyli 10 proc. w porównaniu z lutym ub.r.). Dane resortu pracy przytaczane w raporcie wskazują, że w pierwszym półroczu 2020 roku zmniejszyła się także liczba zezwoleń na pracę wydawanych Ukraińcom (z 217 tys. w I połowie 2019 roku do 198 tys.) oraz liczba oświadczeń o powierzeniu im wykonywania pracy (z 846 tys. do 612 tys.). Chociaż spadki te po części wynikają z automatycznego przedłużenia prawa pobytu cudzoziemców, to miało na nie wpływ również zamykanie wielu biznesów podczas lockdownu.
W kolejnych miesiącach do pracy w Polsce przyjeżdżało coraz więcej osób. Zdecydowana większość Ukraińców przebywa tu na podstawie wiz, ruchu bezwizowego lub jest w trakcie ubiegania się o zezwolenie na pobyt. Osoby bez zezwoleń nie posiadają szeregu praw, np. nie kwalifikują się do pomocy opieki społecznej.
– Dla wielu ludzi była i jest to sytuacja trudna. Pozostają w zawieszeniu, np. złożyli dokumenty przed pandemią lub w jej trakcie, a do dzisiaj mogą nie mieć odpowiedzi, co się dzieje z ich dokumentami. To o tyle istotne, że na przykład 500+ na dziecko czy świadczenie dla samotnej matki są uzależnione od karty pobytu – zauważa prezeska Fundacji „Nasz Wybór”.
Dane z ZUS-u na temat cudzoziemców opłacających składki na ubezpieczenie społeczne wskazują, że w czasie kryzysu ponad 40 tys. Ukraińców straciło ubezpieczenie, co może się wiązać z utratą pracy na podstawie umów o pracę lub cywilnoprawnych. Przyczyniło się do tego zamknięcie wielu branż, w których chętnie zatrudniani są cudzoziemcy, m.in. gastronomii, hoteli, handlu czy instytucji kultury. Skala problemu bezrobocia może być jednak znacznie większa, bo w niektórych obszarach, np. usługach sprzątania czy opieki nad dziećmi i osobami starszymi, dominują nieformalne sposoby zatrudnienia.
– Część Ukrainek przez stratę pracy musiała wyjechać na Ukrainę lub szukać nowej pracy, co było bardzo trudne w okresie lockdownu. Jeśli mówimy np. o sektorze opieki lub prac domowych, to też bardzo wielu ludzi bało się wpuszczać kogoś obcego do domu, żeby się nie zarazić. Niestety właśnie te kobiety, które pracowały w opiece czy sprzątały, straciły pracę i zostały bez środków do utrzymania – wskazuje Myroslava Keryk.
Eksperci fundacji podkreślają, że COVID-19 obnażył wady współczesnych stosunków pracy i grozi dalszym pogłębieniem nierówności społecznych.
W związku z pandemią wiele Ukrainek straciło dostęp do służby zdrowia, w dużej mierze ze względu na brak formalnego zatrudnienia i świadomości swoich praw. Ucierpiały ich kontakty społeczne tutaj, a dodatkowo część kobiet straciła kontakt z rodziną w kraju ojczystym. Ograniczone zostały możliwości nauki języka polskiego, a nieznajomość języka stanowi kluczową przeszkodę w wielu aspektach życia ukraińskich migrantek.
– Formalnie Ukrainki mogą skorzystać z różnych ofert pomocy, ale przez barierę językową i brak przygotowanych materiałów w języku ukraińskim myślą, że nie mają wsparcia – mówi prezeska Fundacji „Nasz Wybór”.
Problemem dla pracujących w Polsce imigrantek, które rzadko kiedy mogą pracować zdalnie, z domu, było również zamknięcie szkół. Długie godziny pracy rodziców powodują, że dzieci często pozostawiane są same w czasie dni szkolnych, a opieką zajmuje się starsze rodzeństwo. Problemy w nauczaniu zdalnym mogą wynikać także z braku odpowiednich warunków życia i infrastruktury technologicznej. Trzeba też pamiętać o tym, że szkoła jest dla dzieci imigrantów kluczowym aspektem ich integracji z polskim społeczeństwem.
– Dzieci, zwłaszcza starsze, od czwartej klasy, uczą się prawie cały rok w domu, nie integrują się, nie uczą języka. Nawet jeżeli już były zintegrowane, znały język, to teraz mają regres i czują się wyizolowane. To powoduje też psychologiczne problemy. Odczuwają je też polskie dzieci, ale migranckie, które jeszcze do tego mają barierę językową, pochodzą z innego kraju, odczuwają to wszystko jeszcze głębiej – zauważa Myroslava Keryk.
Raport wskazuje, że konieczne są zmiany w polskiej polityce migracyjnej. Dotyczy to przede wszystkim usprawnienia systemu wydawania zezwoleń na pobyt i pracę czy uruchomienia aplikacji online i ulepszenia e-systemu do sprawdzania statusu wniosków. Potrzebne są również mechanizmy, które zapewnią większe bezpieczeństwo i pewność pracującym imigrantom, a zwłaszcza kobietom, które często pracują poniżej swoich kwalifikacji, za niskie wynagrodzenie i przy braku opieki społecznej.
– Widzimy naukę na przyszłość, że jest potrzebna spójna polityka państwa odnośnie do integracji cudzoziemców i zwrócenie uwagi na system edukacji, służbę zdrowia, usprawnienie systemu zatrudniania cudzoziemców. Trzeba wypracowywać mechanizmy, żeby jednak cudzoziemcy pracowali na podstawie umów i byli ubezpieczeni – podkreśla prezeska Fundacji „Nasz Wybór”.
Czytaj także
- 2024-12-02: W ostatnich miesiącach coraz więcej Polaków sięga po jabłka. Konsumpcja tych owoców jednak z roku na rok spada [DEPESZA]
- 2024-11-28: Pozew przeciwko Skarbowi Państwa za brak skutecznej walki ze smogiem. Może to wpłynąć na przyszłe regulacje
- 2024-12-09: Zaangażowanie północnokoreańskich żołnierzy eskaluje konflikt w Ukrainie. Europosłowie wzywają do większej współpracy obronnej w UE
- 2024-12-12: Wdrażanie GenAI może oznaczać nasilenie stresu wśród pracowników. Firmy potrzebują odpowiedniej strategii komunikacyjnej
- 2024-12-09: Podejście do przemocy wobec dzieci się zmienia, ale wciąż dużo jest do zrobienia. Trwają prace nad uszczelnieniem przepisów
- 2024-11-15: Rok regularnej aktywności fizycznej wydłuża życie w zdrowiu o co najmniej rok. Zmniejsza też absencję chorobową w pracy
- 2024-12-03: Stan budynków w Polsce poprawia się zbyt wolno. Ma to negatywny wpływ na klimat i zdrowie mieszkańców
- 2024-11-20: Katarzyna Ankudowicz: Jestem z przemocowego domu. Dużo kosztowało mnie, żeby wyjść z tego i zacząć funkcjonować bez piętna bycia totalnie gorszą
- 2024-11-21: Akcesja Ukrainy będzie dużym wyzwaniem dla unijnego rolnictwa. Obie strony czeka kilka lat przygotowań
- 2024-11-19: Rozwój rolnictwa kluczowy dla przetrwania Ukrainy. Odpowiada ono za ponad 60 proc. dochodów z eksportu
Kalendarium
Więcej ważnych informacji
Jedynka Newserii
Jedynka Newserii
Handel
Nowe obowiązki dla e-sklepów. Wchodzi w życie rozporządzenie o bezpieczeństwie produktów
13 grudnia br. w życie wchodzą zapisy unijnego rozporządzenia w sprawie bezpieczeństwa produktów. Wprowadza ono szereg obowiązków dla producentów, ale też importerów czy sprzedawców dotyczących m.in. informowania o właściwościach oferowanych produktów czy reagowania na ewentualne wypadki z ich udziałem. Nowy akt prawny dostosowuje przepisy do nowych wyzwań związanych m.in. z rosnącą sprzedażą online.
Ochrona środowiska
Powodzie, susze i zanieczyszczenie rzek to największe zagrożenia wodne dla Polski. Brakuje specjalistów w tej dziedzinie
Zagrożenia związane z wodą pojawiają się w Polsce coraz częściej wraz ze wzrastającą częstotliwością występowania hydrologicznych zjawisk ekstremalnych, jak susze i powodzie. Problemem jest również niska jakość wody w rzekach – tylko 1,8 proc. naszych rzek ma wodę pierwszej klasy czystości, zdatnej do picia. Polska Akademia Nauk powołała Komitet Nauk o Wodzie i Gospodarki Wodnej. Jego celem jest przede wszystkim wypracowanie programu badawczego ukierunkowanego na bezpieczeństwo wodne Polski, diagnoza zagrożeń i propozycje skutecznych rozwiązań.
Transport
15 proc. Polaków na co dzień korzysta z miejskich rowerów publicznych. To rosnący potencjał dla reklamodawców
Wypożyczalnie rowerów miejskich to już pełnoprawny element transportu publicznego w miastach. 15 proc. Polaków deklaruje, że korzysta z nich codziennie. Do dyspozycji mieszkańców jest prawie 30 tys. rowerów w 130 miastach – wskazuje Nextbike. Przedstawiciele firmy podkreślają, że rowery publiczne to także duży potencjał dla reklamodawców. Obrandowanie miejskich jednośladów czy stacji zdaniem użytkowników jest znacznie mniej inwazyjne niż bilbordy czy ulotki.
Partner serwisu
Szkolenia
Akademia Newserii
Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.