Mówi: | Łukasz Chodkowski |
Funkcja: | dyrektor zarządzający |
Firma: | Déhora Consultancy Group w Polsce |
Pandemia może na stałe zmienić podejście firm do organizacji czasu pracy. Pracownicy dostaną większą swobodę i kredyt zaufania
Ponad połowa firm ocenia, że planowanie czasu pracy pracowników stało się trudniejsze w czasie pandemii, a 41 proc. respondentów podało, że zatrudnieni częściej korzystali ze zwolnień lekarskich. Nie zawsze radzili sobie również z organizacją czasu pracy w domu, co skutkowało większą liczbą nadgodzin. To wnioski z badania „Czas pracy w czasie pandemii. Nowe wyzwania, nowe rozwiązania” zrealizowanego na zlecenie Déhora Consultancy Group. Dla pewnej grupy firm pandemia jest doświadczeniem, które wymusi zmianę długofalowej strategii zarządzania zasobami ludzkimi, także w obszarze organizacji czasu pracy.
– Pandemia bardzo mocno wpłynęła na podejście firm do czasu pracy. Przez wiele lat obserwowaliśmy pewną stagnację w tym obszarze działalności firm, natomiast zostały one niejako zmuszone do wprowadzenia pracy zdalnej i zaczęły się coraz mocniej zastanawiać nad tym, jak praca jest u nich organizowana i czy nie powinny zmienić podejścia do określania czasu pracy. Uczyniły to bardzo szybko i proces ten trwa aż do dzisiaj – mówi agencji Newseria Biznes Łukasz Chodkowski, dyrektor zarządzający Déhora Consultancy Group w Polsce.
Aż 57 proc. respondentów badania potwierdziło, że w okresie pandemii planowanie czasu pracy pracowników stało się trudniejsze. Wśród firm, w których pracuje się zmianowo, odsetek ten wyniósł 77 proc. Badanie wykazało, że większe problemy w tym zakresie miały też duże podmioty. Z kolei na pytanie, czy w okresie pandemii nastąpił wzrost korzystania ze zwolnień lekarskich, 41 proc. respondentów podało, że tak, ale w stopniu mało znaczącym. W 20 proc. przypadków wzrost był na tyle poważny, że utrudnił realizację zadań. Było to szczególnie problematyczne w firmach produkcyjnych i pracujących zmianowo.
To wymusiło na firmach zmianę podejścia do organizacji pracy na bardziej elastyczne. Potwierdziło to 82 proc. ankietowanych przez Déhorę firm.
– Zauważyliśmy zwiększenie elastyczności w planowaniu czasu pracy, mniejszą chęć kontroli pracowników, jeśli chodzi o ich czas pracy, danie im większej swobody w decydowaniu o tym, kiedy, w jakich godzinach i jak mają pracować. Mówiąc inaczej, firmy zostały niejako zmuszone do tego, żeby zaufać swoim pracownikom w zakresie tego, jak oni pracują – mówi Łukasz Chodkowski.
33 proc. respondentów umożliwiło pracownikom samodzielną organizację czasu pracy, np. zadaniowego lub ruchomego. 28 proc. ustalało grafiki wedle potrzeb pracowników.
– To ma też negatywne skutki, ponieważ bardzo dużo pracowników ma dużo więcej nadgodzin, niż miało to miejsce przed pandemią – mówi dyrektor zarządzający Déhora Consultancy Group w Polsce. – Z badań jednoznacznie wynika, że praca w domu jest wykonywana dłużej.
Jak podkreśla, pracownikom trudniej jest kontrolować czas, jaki spędzają na pracy, mimo że 39 proc. firm wdrożyło działania mające na celu promowanie równowagi między życiem prywatnym a zawodowym. Co więcej, pracodawcy w mniejszym zakresie weryfikują czas pracy osób zatrudnionych. 69 proc. firm twierdzi, że nie kontroluje godzin, a tylko rozlicza pracowników z wykonanych zadań. Tylko 14 proc. wprowadziło obowiązek raportowania godzin rozpoczęcia i zakończenia pracy.
Mimo trudności firmy zdały egzamin z wprowadzania zmian w organizacji czasu pracy.
– Zmiany te miały charakter nagły, zostały niejako wymuszone przez pierwszy lockdown. Zaobserwowaliśmy wtedy znaczący wzrost zainteresowania inwestycjami w narzędzia IT ułatwiające planowanie i ewidencję czasu pracy, a także wprowadzające większą elastyczność w podejściu do czasu pracy. Bardzo szybko firmy zreorganizowały procesy i zapewniły pracownikom odpowiednie warunki do pracy w domach – zaznacza Łukasz Chodkowski.
Na początku pandemii 26 proc. badanych podmiotów obniżyło wymiar czasu pracy pracowników, a 41 proc. wprowadziło zmiany w harmonogramie czasu pracy. Co piąty wysłał pracowników na przymusowe urlopy. Tylko jedna czwarta firm nie podjęła żadnych działań związanych z planowaniem czasu pracy.
Zdaniem eksperta zmiany wymuszone gwałtownie sytuacją epidemiczną w pewnym stopniu zostaną w firmach na dłużej. Długofalowo może się też zmienić podejście pracodawców.
– Przez wiele lat obserwowaliśmy niską gotowość firm do zmian w obszarze organizacji i planowania czasu pracy. Były one mocno przywiązane i przyzwyczajone do sztywnych, konserwatywnych ram i do kontroli pracowników – mówi. – Poza firmami produkcyjnymi czy zakładami logistycznymi mamy do czynienia z szeregiem kreatywnych zawodów, gdzie samo planowanie czasu pracy już nie będzie tak istotne, a bardziej będziemy musieli rozliczać pracowników tylko za wykonane efekty, nawet tych, którzy pracują u nas na etacie.
Jego zdaniem zmiany na stałe w obszarze czasu pracy wymagają analiz i konsultacji z załogą. W ich dokonywaniu pomagają badania nad czasem pracy, które pozwalają precyzyjnie określić kierunek zmian czy gotowość do wejścia w innowacyjne systemy planowania, jak choćby samodzielne planowanie. Przykładem może być self rostering, idea, która odwraca podejście do planowania czasu pracy – pracodawca nie jest odpowiedzialny za ustalanie czasu pracy pracownika. Robi to sam zainteresowany, trzymając się pewnych ustalonych z góry reguł, uwzględniając także swoje prywatne preferencje: hobby, opiekę nad członkami rodziny, dodatkowy czas wolny itp.
– To jest odwrócenie sposobu myślenia o czasie pracy, które naszym zdaniem będzie szybciej zyskiwało na popularności właśnie w wyniku tych zmian, z którymi mamy dzisiaj do czynienia – przewiduje dyrektor Déhora Consultancy Group.
Ważne jest też, żeby w nowoczesnym podejściu do planowania czasu pracy uwzględniać najnowszą wiedzę z zakresu medycyny pracy czy ergonomii czasu pracy w taki sposób, żeby przy okazji wprowadzania zmian skupiać się nie tylko na organizacji i procesach, ale też na dobrostanie pracowników.
– Przykładem może być praca zmianowa, a zwłaszcza praca nocna, która jest bardzo obciążająca dla organizmu, ale też jest bardzo obciążająca społecznie. Uwzględnianie również społecznych aspektów przy wprowadzaniu zmian związanych z czasem pracy powinno zyskiwać na popularności – podkreśla Łukasz Chodkowski.
Déhora Consultancy Group stworzyła w Łodzi Międzynarodowe Centrum Badawcze Czasu Pracy, które ma pomagać przedsiębiorcom w poszukiwaniu właściwego kierunku przy wprowadzaniu zmian w zakresie zarządzania czasem pracy oraz rozwiązań dopasowanych do polskich realiów. Chodzi o to, aby nie tylko w prosty w sposób adaptować to, co jest stosowane w innych regionach świata, ale też tworzyć i kreować nowe rozwiązania.
Kalendarium
Więcej ważnych informacji
Jedynka Newserii
Jedynka Newserii
Konsument
Bezpieczeństwo żywnościowe 10 mld ludzi wymaga zmian w rolnictwie. Za tym pójdą też zmiany w diecie
Zapewnienie bezpieczeństwa żywnościowego na świecie wymaga znaczących zmian w systemie rolniczym – ocenia think tank Żywność dla Przyszłości. Tym bardziej że niedługo liczba ludności globalnie się zwiększy do 10 mld. Zdaniem ekspertów warunkiem jest odejście od rolnictwa przemysłowego na model rolnictwa regeneratywnego, opartego na równowadze przyrodniczej. To obejmuje także znaczące ograniczenie konsumpcji mięsa na rzecz żywności roślinnej.
Ochrona środowiska
Branża wiatrakowa niecierpliwie wyczekuje liberalizacji przepisów. Zmiany w prawie mocno przyspieszą inwestycje
W trakcie procedowania jest obecnie rządowy projekt tzw. ustawy odległościowej, który ostatecznie zrywa z zasadą 10H/700m i wyznacza minimalną odległość wiatraków od zabudowań na 500 m. Kolejna liberalizacja przepisów ma zapewnić impuls dla sektora, przyspieszyć transformację energetyczną i przynieść korzyści lokalnym społecznościom. Branża liczy także na usprawnienie i skrócenie procedur planistycznych i środowiskowych, które dziś są barierą znacznie wydłużającą czas inwestycji w elektrownie wiatrowe na lądzie.
Transport
Część linii lotniczych unika wypłacania odszkodowań za opóźnione lub niezrealizowane loty. Może im grozić zajęcie samolotu przez windykatora
Mimo jasno sprecyzowanych przepisów linie lotnicze niechętnie wypłacają odszkodowania za opóźnione lub odwołane loty, często powołując się na zdarzenia nadzwyczajne lub problemy z przepustowością ruchu lotniczego. Wielu konsumentów odstępuje od dalszego postępowania, bo obawiają się żmudnych formalności. Zdaniem eksperta z kancelarii DelayFix, specjalizującej się w egzekwowaniu należnych odszkodowań, warto się ubiegać o należne rekompensaty. Ostatecznym – i skutecznym – środkiem po wyczerpaniu drogi polubownej i sądowej jest zajęcie samolotu przez windykatora.
Partner serwisu
Szkolenia
Akademia Newserii
Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.