Newsy

Prof. A. Strupczewski: w USA nie będzie powtórki z Fukushimy

2012-10-31  |  06:45
Mówi:Prof. Andrzej Strupczewski
Funkcja:Przewodniczący Komisji Bezpieczeństwa Jądrowego
Firma:Narodowe Centrum Badań Jądrowych w Świerku
  • MP4

    Po przejściu huraganu Sandy Stanom Zjednoczonym nie grozi powtórka z japońskiej Fukushimy. Mimo, że zostały wyłączone dwa reaktory, a bez prądu jest ok. 8 mln mieszkańców północno-wschodniej części kraju, sytuacja jest pod stałą kontrolą – zapewnia Nuclear Regulatory Comission (NRC), czyli amerykańska agencja odpowiadająca za bezpieczeństwo jądrowe. Eksperci podkreślają, że to dzięki temu, że Amerykanie, podobnie jak Europejczycy, unowocześnili stare elektrownie jądrowe wybudowane jeszcze przed latami 90-tymi. W przeciwieństwie do Japończyków.

     To są reaktory II generacji, reaktory z wodą pod ciśnieniem albo reaktory wrzące. Jak na dzień dzisiejszy stosunkowo już stare, bo budowane od lat 70-tych do początku 90-tych. Wszystkie one były sprawdzane przez  NRC i stwierdzono, że wytrzymują maksymalne obciążenia – tak prof. Andrzej Strupczewski, ekspert ds. bezpieczeństwa jądrowego z Narodowego Centrum Badań Jądrowych charakteryzuje amerykańskie elektrownie.

    Na drodze potężnego huraganu Sandy znalazło się prawie 20 elektrowni jądrowych (z ponad 100 wybudowanych w Stanach Zjednoczonych). W jednej z nich – w Oyster Creek, w New Jersey – wprowadzono stan alarmowy, ponieważ został przekroczony bezpieczny poziom wody chłodzącej blok. Jednak ta elektrownia wówczas już nie pracowała. Blok jest odstawiony do przeładunku paliwa i w związku z tym, jak zapewnia w rozmowie z Agencją Informacyjną Newseria prof. Andrzej Strupczewski, nie ma powodu do obaw.

    –  W przypadku takiego kataklizmu, jak trzęsienie ziemi czy huragan, może się okazać, że elektrownia musi polegać na własnych zasobach wody chłodzącej i energii elektrycznej. Wówczas przestaje pracować i dostarczać energię do sieci. Jest wyłączana. Natomiast każda elektrownia ma własne generatory diesla, które dostarczają energię elektryczną dla utrzymania w ruchu tego, co jest w niej niezbędne. To właśnie w Fukushimie zawiodło i powódź zalała te elementy, które powinny były trzymać w ruchu generatory. Elektrownia ma także zapas własnej wody, który nawet w wypadku, kiedy uderzy huragan, powinny wystarczyć, aby wychłodzić elektrownię i zapewnić bezpieczne wyłączenie – uspokaja profesor. 

    Zarówno elektrownie amerykańskie, jak i te japońskie, zostały wybudowane według tzw. II generacji. Dziś buduje się już obiekty III, a nawet III+ generacji i prowadzi prace nad najnowocześniejszymi – IV generacji, po to, by zwiększyć ich bezpieczeństwo i wydajność.

     – Niestety, Japończycy nie wprowadzali ulepszeń, które obowiązują w Europie. Jednym z nich jest to, że od lat 90-tych w Europie obowiązują tzw. pasywne autokatalizatory powodujące automatyczne spalanie wodoru. Dlatego w europejskich elektrowniach nie dojdzie do wybuchu wodoru – przypomina ekspert. – Natomiast Japończycy użyli starej techniki, która wymaga dopływu prądu, czyli aktywnych katalizatorów. Ponieważ prądu nie było, nie udało się tego wodoru zneutralizować. Doszło do wybuchów, które zniszczyły całą elektrownię.

    Profesor wyjaśnia, że inżynierowie projektujący elektrownie jądrowe obliczają, jakiej grubości musi być osłona reaktora. Stało się to szczególnie ważne po zamachu z 11 września 2001 roku. W ten sposób mogą przyjąć maksymalne obciążenia, jakie mogą wystąpić w miejscu, gdzie ma zostać wybudowana. Zatem inne zabezpieczenia będą stosowane w rejonach aktywnych sejsmicznie, jak Japonia, a inne – w Polsce.

     – Huragan wiejący z prędkością 360 km/h może nieść w powietrzu samochód albo ciężarówkę i uderzyć nimi w osłonę reaktora – mówi prof. Andrzej Strupczewski. 

    Zapewnia, że takie przypadki są brane pod uwagę, tak by konstrukcja elektrowni pozostała nienaruszona. 

     – Huragan może uszkodzić linie energetyczne, może zagrozić niektórym budynkom w elektrowni, zniszczyć je tak, że przestaną pracować. Natomiast nie zagrozi reaktorowi, jego obudowie, ani częściom ważnym dla bezpieczeństwa. Nie dojdzie zatem do wydzielania produktów radioaktywnych na zewnątrz. Elektrownia pozostanie bezpieczna dla mieszkańców i po kilkudniowym przestoju zapewne będzie mogła wrócić do pracy – zapewnia ekspert.

    Najpoważniejszy wypadek związany z energetyką jądrową w Stanach Zjednoczonych miał miejsce w elektrowni Three Mile Island 28 marca 1979 roku. Nastąpiło wówczas częściowe stopienie rdzenia w drugim reaktorze elektrowni. Jest to też najpoważniejszy wypadek w historii, jakiemu uległ reaktor typu PWR (wodny ciśnieniowy). Nikt nie zginął i ostatecznie nie doszło do wycieku radioaktywnego.

    Czytaj także

    Więcej ważnych informacji

    Jedynka Newserii

    Jedynka Newserii

    Kongres Profesjonalistów Public Relations

    Polityka

    W tym tygodniu Komisja Europejska przedstawi projekt budżetu na lata 2028–2034. To będzie pierwsza długoletnia perspektywa czasu wojny

    16 lipca Komisja Europejska przedstawi swój pomysł na budżet w kolejnej siedmioletniej perspektywie. Projekt ma przewidywać mniej programów, większy udział kwot niezaplanowanych, a także mechanizmy i rezerwy, które umożliwią szybszą i bardziej elastyczną reakcję na zmieniające się potrzeby. Więcej w nim będzie również środków przewidzianych na wzmocnienie bezpieczeństwa. W maju Parlament Europejski odrzucił w głosowaniu propozycję KE, by budżety przewidziane na okres po roku 2027 konstruować tak jak KPO.

    Polityka

    P. Müller: Wnioski z ludobójstwa w Srebrenicy szczególnie aktualne w kontekście ukraińskim. Społeczność międzynarodowa nie może przymykać oczu

    W ubiegłym tygodniu obchodzono 30. rocznicę ludobójstwa w Srebrenicy, gdzie z rąk Serbów w lipcu 1995 roku zginęło ponad 8 tys. bośniackich mężczyzn i chłopców. To jeden z najciemniejszych rozdziałów najnowszej historii Europy – podkreślali szefowie instytucji UE. – ​To także lekcja dla społeczności międzynarodowej, która nabiera szczególnego znaczenia w kontekście agresji Rosji na Ukrainę – mówi Piotr Müller, europoseł z PiS.

    Media i PR

    Parlament Europejski wzywa do większej ochrony wolności dziennikarzy. Wiceprzewodnicząca: media mają pełnić funkcję kontrolną, a niektórym rządom to się nie podoba

    8 sierpnia br. w państwach członkowskich UE zacznie obowiązywać europejski akt o wolności mediów. Przepisy rozporządzenia mają chronić pluralizm i niezależność mediów. Jak wynika z nowego raportu KE dotyczącego praworządności, wciąż jest to obszar, w którym jest dużo zagrożeń. Również Parlament Europejski wzywa kraje członkowskie do intensywnych wysiłków na rzecz wolności mediów i ochrony dziennikarzy.

    Partner serwisu

    Instytut Monitorowania Mediów

    Szkolenia

    Akademia Newserii

    Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a  także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.