Newsy

Sztuczne napędzanie wzrostu PKB grozi destabilizacją unijnej gospodarki

2015-05-12  |  06:45

Pobudzanie wzrostu gospodarczego na siłę może bardziej zaszkodzić niż pomóc europejskiej gospodarce – ocenia Tomáš Sedláček, czeski ekonomista i pisarz. Kraje UE powinny teraz przede wszystkim zmniejszyć zadłużenie, bo w innym przypadku nie poradzą sobie z kolejnym spowolnieniem.

Z ekonomicznego punktu widzenia największym zagrożeniem dla Zachodu jesteśmy my sami. Kiedy zaczął się kryzys, nie było żadnego zagrożenia zewnętrznego. Obawiam się, że problemem jest to, co zrobiliśmy z naszą cywilizacją w ostatnich dwóch pokoleniach: sprzedawaliśmy stabilność, by kupić wzrost. I udało się nam. Stworzyliśmy szybko rozwijające się, ale bardzo niestabilne społeczeństwo – przekonuje w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Tomáš Sedláček, ekonomista i pisarz z Uniwersytetu Karola w Pradze.

Sedláček zwraca uwagę na to, że stymulowanie przez państwo gospodarki związane z rosnącym zadłużeniem powinno być narzędziem do walki z kryzysem. W okresie dekoniunktury państwo może w ten sposób pobudzić gospodarkę. Jest to jednak możliwe jedynie wtedy, gdy wciąż możliwe jest zwiększenie zadłużenia.

Teraz państwa w Europie są jednak tak zadłużone, że dalsze zwiększanie deficytu nie jest możliwe. Dług publiczny całej UE w 2013 r. wyniósł 87,4 proc. PKB – o 25 pkt proc. więcej niż w 2008 r. Wśród najbardziej zadłużonych państw są nie tylko wciąż borykające się z problemami Grecja (175,1 proc. PKB) czy Włochy (132,6 proc.), lecz także najważniejsze kraje wspólnoty: Francja (93,5 proc.), Wielka Brytania (90,6 proc.) czy Niemcy (78,4 proc.).

Jako Zachód jesteśmy w sytuacji, w której wykorzystaliśmy już do końca politykę fiskalną i nie możemy bardziej pogrążać się w długach. Wykorzystaliśmy już do końca politykę monetarną, a gospodarka wciąż nie rośnie, więc może powinniśmy na chwilę odpuścić. Nie da się wyprodukować cudu, nie da się wyprodukować wzrostu, więc powinniśmy po prostu się zrelaksować – apeluje Sedláček.

Czeski ekonomista przypomina, że właśnie takie usilne stymulowanie wzrostu finansowane z długu doprowadziło do kryzysu w latach 2008-2009. Wtedy w Stanach Zjednoczonych bezrobocie było niskie, a wszystkie wskaźniki makroekonomiczne bardzo pozytywne. W wyniku załamania systemu finansowego i niestabilności gospodarki kryzys rozpoczął się jednak bardzo szybko i był bardzo głęboki.

Jak podkreśla, kryzys nie zaczął się na południu Europy, lecz uderzył przede wszystkim w kraje bogate, nie będące w strefie euro: poza Stanami była to Islandia i Wielka Brytania. Dopiero potem skutki zapaści odczuły inne kraje – podkreśla Sedláček.

Według niego wzrostu opartego na zadłużaniu w ogóle nie powinno się liczyć, bo nie wpływa on na stabilny przyrost dobrobytu.

Jeśli wezmę kredyt w wysokości 10 tysięcy euro, to tylko głupiec powie, że jestem o 10 tysięcy euro bogatszy. Jednakże kiedy rząd zrobi dokładnie to samo, kosztuje to 3 proc. PKB zainwestowanego jako kredyt, zainwestowanego w gospodarkę. Powiedzmy, że w kolejnym roku gospodarka rośnie o 3 proc. i wszyscy bijemy brawo, że jesteśmy o 3 proc. bogatsi. Sztucznie przyspieszyliśmy gospodarkę, ale skończyliśmy z większym długiem – mówi Sedláček.

Podkreśla, że takie stymulowanie gospodarki powinno być działaniem zarezerwowanym na wyjątkowy czas. Cykliczność gospodarki każe spodziewać się kryzysu nawet wtedy, gdy koniunktura jest bardzo dobra. Dlatego odczuwana teraz poprawa sytuacji powinna być dla rządów motywacją do szybkiego zmniejszenia zadłużenia.

Sedláček przekonuje, że nawet jeśli mniejsze wydatki publiczne i spłata zadłużenia spowolnią wzrost gospodarczy, to pozwoli to zwiększyć stabilność gospodarek UE. W ten sposób będą lepiej przygotowane do kolejnego kryzysu.

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Polityka

PE przedstawił swoje priorytety budżetowe po 2027 roku. Wydatki na obronność kluczowe, ale nie kosztem polityki spójności

Parlament Europejski przegłosował w tym tygodniu rezolucję w sprawie priorytetów budżetu UE na lata 2028–2034. Europosłowie są zgodni co do tego, że obecny pułap wydatków w wysokości 1 proc. dochodu narodowego brutto UE-27 nie wystarczy do sprostania rosnącej liczbie wyzwań, przed którymi stoi Europa. Mowa między innymi o wojnie w Ukrainie, trudnych warunkach gospodarczych i społecznych oraz pogłębiającym się kryzysie klimatycznym. Eurodeputowani zwracają też uwagę na ogólnoświatową niestabilność, w tym wycofywanie się Stanów Zjednoczonych ze swojej globalnej roli.

Infrastruktura

Odbudowa Ukrainy pochłonie setki miliardów euro. Polskie firmy już teraz powinny szukać partnerów, nie tylko w kraju, ale i w samej Ukrainie

Według stanu na koniec 2024 roku odbudowa Ukrainy wymagać będzie zaangażowania ponad pół biliona euro, a Rosja wciąż powoduje kolejne straty. Najwięcej środków pochłoną sektory mieszkaniowy i transportowy, ale duże są także potrzeby energetyki, handlu czy przemysłu. Polski biznes wykazuje wysokie zaangażowanie w Ukrainie, jednak może ono być jeszcze wyższe w procesie odbudowy. Zdaniem wiceprezesa działającego w tym kraju Kredobanku należącego do Grupy PKO BP firmy powinny szukać partnerów do udziału w odbudowie i w Polsce, i w Ukrainie.

Polityka

Europoseł PiS zapowiada walkę o reparacje wojenne dla Polski na forum UE. Niemiecki rząd uznaje temat za zamknięty

Nowy kanclerz Niemiec Friedrich Merz podczas konferencji prasowej w Polsce ocenił, że temat reparacji wojennych w relacjach polsko-niemieckich jest prawnie zakończony. Nie zgadza się z tym europoseł PiS Arkadiusz Mularczyk, który chce do tego tematu wrócić na forum UE. Przygotowana za rządów PiS publikacja „Raport o stratach poniesionych przez Polskę w wyniku agresji i okupacji niemieckiej w czasie II wojny światowej” szacuje straty na ponad 6,2 bln zł.

Partner serwisu

Instytut Monitorowania Mediów

Szkolenia

Akademia Newserii

Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a  także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.