Newsy

Zmiany w unijnych przepisach o delegowaniu pracowników uderzą w polski transport. Firmy mogą być zmuszone do zakładania oddziałów w innych krajach

2018-01-02  |  06:25

Planowane zmiany w przepisach dotyczących pracy kierowców w Europie wciąż budzą sprzeciw Polski i branży transportowej. Zdaniem przedsiębiorców część regulacji jest nie do zrealizowania, a inne mogą w efekcie zaszkodzić polskiej gospodarce.

– Regulacje dotyczące pakietu mobilności i pracowników delegowanych, które zostały nam zakomunikowane, oczywiście nie w ostatecznej wersji, powodują dużą niepewność i brak możliwości zaplanowania strategii działania na przyszłość – mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes Jan Załubski, prezes firmy logistycznej ZET Transport. – Na pewno wiąże się to z o wiele większymi kosztami w zakresie administracji, z koniecznością raportowania różnego rodzaju regulacji w poszczególnych krajach, które według obecnego stanu wiedzy wydają się totalnie nie do spełnienia.

Komisja Europejska zaproponowała pod koniec maja wprowadzenie regulacji, które w efekcie zmniejszą konkurencyjność polskich firm transportowych, będących znaczącym graczem w branży międzynarodowych przewozów na Starym Kontynencie. Złożą się one na tzw. pakiet mobilności. Zakłada on m.in. konieczność płacenia kierowcom przynajmniej pensji minimalnej kraju, w którym aktualnie przebywa, o ile spędza na jego terenie więcej niż trzy dni w miesiącu. To nie tylko wyższe koszty, lecz także konieczność gruntownej znajomości przepisów w różnych krajach.

– Najbardziej niekorzystny czy wręcz niemożliwy do spełnienia dziś element, to konieczność płacenia składki na ubezpieczenie społeczne od pracownika w kraju przyjmującym – mówi Załubski. – Jak będzie to zdefiniowane w Niemczech, Austrii, we Francji, we wszystkich krajach, które są inicjatorem takiego a nie innego uregulowania, tego jeszcze nie wiemy, to dziś jest najbardziej niekorzystny i kosztowy element, który nam zagraża.

Dodaje, że według projektu po trzech dniach pracownik miałby podlegać pod regulacje kabotażowe (kabotaż to transport między krajami trzecimi bądź wewnątrz jednego kraju) i po okresie 12, 18 czy 24 miesięcy wszystkie składki na ubezpieczenie społeczne będą musiały być odprowadzane do kraju przyjmującego.

– Wydaje się, że jeżeli te regulacje wejdą w takim kształcie, to może się okazać, że dla niektórych operacji w łańcuchu logistycznym czy w kwestii przepływu masy towarowej, wygodniejsze i prostsze będzie wykonywanie tych operacji na niemieckich, a nie polskich tablicach rejestracyjnych, w związku z tym będziemy zmuszeni do zakładania oddziałów czy spółek zależnych w poszczególnych krajach, co byłoby niekorzystne z punktu widzenia interesów gospodarczych Polski – wyjaśnia prezes ZET Transport.

Według Głównego Urzędu Statystycznego polskie firmy transportu drogowego wykonały w ubiegłym roku pracę przewozową 303,6 mln tonokilometrów, a to wynik o 11,2 proc. wyższy niż rok wcześniej. Szacuje się, że branża transportowa generuje nawet 10 proc. polskiego PKB. Dlatego Polska stanowczo sprzeciwia się projektowi zainicjowanemu przez kraje starej UE, a zwłaszcza Francję i Niemcy. Na początku grudnia podczas spotkania w Brukseli polskie stanowisko poparło trzynaście innych państw, w tym także Hiszpania, Portugalia, Wielka Brytania czy Irlandia. Ostateczny kształt przepisów ma być znany w ciągu roku od ogłoszenia wstępnych założeń, czyli do końca maja 2018 roku.

Oczywiście oprócz tych elementów, które spotykają nas w korelacji z przepisami UE, mamy też problemy branżowe na własnym podwórku – brak ludzi do pracy, brak kierowców, brak systemu szkolenia, niejednoznaczną sytuację prawną w zakresie wydawania pozwoleń A1 dla kierowców spoza UE, w tym przypadku kierowców ukraińskich czy białoruskich –  wylicza problemy przedsiębiorców Załubski. – To wszystko stwarza sytuację totalnej niepewności. 

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Polityka

PE przedstawił swoje priorytety budżetowe po 2027 roku. Wydatki na obronność kluczowe, ale nie kosztem polityki spójności

Parlament Europejski przegłosował w tym tygodniu rezolucję w sprawie priorytetów budżetu UE na lata 2028–2034. Europosłowie są zgodni co do tego, że obecny pułap wydatków w wysokości 1 proc. dochodu narodowego brutto UE-27 nie wystarczy do sprostania rosnącej liczbie wyzwań, przed którymi stoi Europa. Mowa między innymi o wojnie w Ukrainie, trudnych warunkach gospodarczych i społecznych oraz pogłębiającym się kryzysie klimatycznym. Eurodeputowani zwracają też uwagę na ogólnoświatową niestabilność, w tym wycofywanie się Stanów Zjednoczonych ze swojej globalnej roli.

Infrastruktura

Odbudowa Ukrainy pochłonie setki miliardów euro. Polskie firmy już teraz powinny szukać partnerów, nie tylko w kraju, ale i w samej Ukrainie

Według stanu na koniec 2024 roku odbudowa Ukrainy wymagać będzie zaangażowania ponad pół biliona euro, a Rosja wciąż powoduje kolejne straty. Najwięcej środków pochłoną sektory mieszkaniowy i transportowy, ale duże są także potrzeby energetyki, handlu czy przemysłu. Polski biznes wykazuje wysokie zaangażowanie w Ukrainie, jednak może ono być jeszcze wyższe w procesie odbudowy. Zdaniem wiceprezesa działającego w tym kraju Kredobanku należącego do Grupy PKO BP firmy powinny szukać partnerów do udziału w odbudowie i w Polsce, i w Ukrainie.

Polityka

Europoseł PiS zapowiada walkę o reparacje wojenne dla Polski na forum UE. Niemiecki rząd uznaje temat za zamknięty

Nowy kanclerz Niemiec Friedrich Merz podczas konferencji prasowej w Polsce ocenił, że temat reparacji wojennych w relacjach polsko-niemieckich jest prawnie zakończony. Nie zgadza się z tym europoseł PiS Arkadiusz Mularczyk, który chce do tego tematu wrócić na forum UE. Przygotowana za rządów PiS publikacja „Raport o stratach poniesionych przez Polskę w wyniku agresji i okupacji niemieckiej w czasie II wojny światowej” szacuje straty na ponad 6,2 bln zł.

Partner serwisu

Instytut Monitorowania Mediów

Szkolenia

Akademia Newserii

Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a  także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.