Obligacje Skarbu Państwa wracają do łask.
Autor: Bartosz Tomczyk, przewodniczący Rady Nadzorczej polskiego fintech’u Provema.
W momencie, gdy większość banków komercyjnych wycofywało się z preferencyjnych stawek na lokatach, państwo ponownie wita amatorów papierów dłużnych. Rok 2020 zakończono powrotem kapitału do czteroletnich obligacji antyinflacyjnych oraz papierów trzymiesięcznych. Czy słusznie?
Krótkie lokowanie, a więc ucieczka przed inflacją
Według sprawozdań Ministerstwa Finansów popyt na detaliczne obligacje Skarbu Państwa osiągnął poziom 28,4 mld zł. Poprzedni rekord? Mierny w porównaniu z ostatnim grudniem. W roku 2019 zainteresowanie papierami dłużnymi szacowało się na 17,3 mld zł. W tym sezonie na fali były przede wszystkim dwa typy obligacji. Pierwsze miesiące 2020 roku minęły pod znakiem czteroletnich obligacji antyinflacyjnych, natomiast druga połowa roku skupiła się wokół trzymiesięcznych krótkoterminówek. Koniec końców zainteresowanie obydwoma rodzajami było wyrównane, ale tylko w sensie nominalnym – popyt na czteroletnie wyceniono na 11,2 mld zł, co stanowiło 39,5 proc. całego rynku, a na trzymiesięczne – 10,6 mld zł, czyli 37,2 proc.
Ostatecznie to trzymiesięczne papiery dłużne wiodły prym w rocznym zestawieniu, ponieważ 54,6 proc. sprzedanych w grudniu obligacji to właśnie krótkoterminówki oprocentowane na 0,5 proc. Wniosek? Inwestorzy na moment lokowali środki, aby uciec przed inflacją. Nic dodać, nic ująć. Obligacje nadal pozostają względnie bezpieczną przystanią w niepewnych czasach. Pomimo marnej stopy zwrotu, i tak jest lepiej, niż w większości banków komercyjnych, gdzie 0,3 proc. staje się covidowym standardem. Kolejnym bodźcem do wejścia w portfelowy deal było widmo następnych obniżek ze strony Ministerstwa Finansów.
Ministerstwo w centrum zainteresowania
Jeszcze w lipcu resort finansów ogłosił, że nie planuje kolejnych obniżek procentowych obligacji. Półprocentowa stopa zwrotu była 5-krotnie większa, niż wynosi stopa referencyjna w Narodowym Banku Polskim (najniższa w historii 0,1-proc.). Papiery dwuletnie nadal objęte są 1 proc., trzyletnie (w pierwszym okresie odsetkowym) wypłacą 1,1 proc., a obligacje indeksowane inflacją w pierwszym roku przyniosą 1,3 proc. (czteroletnie) oraz 1,7 proc. (dziesięcioletnie). Jeśli chodzi o beneficjentów programu „Rodzina 500+”, ministerstwo proponuje z kolei 1,5 proc. w pierwszym roku w przypadku obligacji sześcioletnich i 2 proc. przy okazji dwunastoletnich [stan na styczeń 2021 roku].
Nie wdając się w motywy polityczne, które mogły odgrywać większą rolę przed wyborami prezydenckimi, Ministerstwo Finansów najpewniej nie chciało całkowitej zapaści w popycie na papiery dłużne. Efekt? W ogólnym rozrachunku również sam grudzień okazał się rekordowy. W ostatnim miesiącu 2020 roku zakupiono obligacje wyceniane na 2,47 mld zł, a jest to wynik nie tylko wyższy o 25,8 proc. od listopadowego, ale także prześciga notowania sprzed roku na poziomie 50,3-proc. awansu.
Dla leniwych?
Popyt na obligacje Skarbu Państwa nie jest napędzany wyłącznie marną alternatywą ze strony banków komercyjnych. Resort umożliwia opcję zakupu papierów dłużnych szybko, sprawnie i przede wszystkim — bez większych stresów. Transakcja mobilna to skuteczny bodziec głównie dla zmęczonych formalnościami inwestorów (a raczej oszczędzających) na poziomie jednostkowym. Powiedzmy sobie szczerze, obligacje stały się kuszącą opcją dla osób indywidualnych, niekoniecznie dla spółek. Faktycznie, ukłon w stronę rodzin, a także pojedynczych osób fizycznych daje efekty. Udział z poziomu serwisu zakup.obligacjeskarbowe.pl szacowano na 35 proc.
Czy obligacje są jedyną opcją? Bardzo kuszące było złoto, srebro i ogólnie — fundusze inwestycyjne. Również warto odważyć się przy okazji inwestowania w start-upy, szczególnie działające w sektorze e-commerce. Interesującym wariantem są także fintechy, digital marketing i e-grocery. W tych kategoriach otwiera się pole do popisu dla samych spółek i funduszy skupiających start-upy. Warto wyjść naprzeciw potencjalnym inwestorom, którzy nie mają większego backgroundu, doświadczenia i rozbudowanego portfolio. Śmiech śmiechem, sporo można się nauczyć właśnie od Ministerstwa Finansów w kwestii user i customer experience.
Oszczędzanie w dobie koronawirusa to przede wszystkim powrót do macierzy, czyli obligacji skarbowych. Co ważne jednak resort nie jest jedyną przystanią, która powinna zadomowić się w świadomości początkujących, a także zachowawczych inwestorów. Opcji jest sporo, więc podążajmy za trendami. Warunkiem jest otwartość ze strony samych spółek poszukujących inwestorów.

Wycena prezesów #TOP 30 polskiej giełdy według SEC Newgate CEE

Big Cheese Studio S.A. ogłasza nowy plan rozwoju na 2025 rok!

Bankier.pl „Najpopularniejszym Serwisem Internetowym” wśród inwestorów
Kalendarium
Więcej ważnych informacji
Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Polityka

Z UE na pomoc Ukrainie trafiło 148 mld euro. Potrzebne jest dalsze wsparcie, także w kontekście wypracowania sprawiedliwego pokoju
Prezydent Rosji Władimir Putin ogłosił gotowość do podjęcia bezpośrednich rozmów pokojowych z Ukrainą, które mają się rozpocząć 15 maja w Stambule. USA i UE liczą, że Rosja zgodzi się na 30-dniowe zawieszenie broni i wstrzyma ataki na infrastrukturę krytyczną. Unia już zapowiedziała, że w przypadku odmowy zaostrzy sankcje. Europoseł PiS Arkadiusz Mularczyk apeluje o większą determinację UE w wykorzystaniu zamrożonych rosyjskich aktywów i wsparcie w odbudowie Ukrainy.
Polityka
Prof. L. Balcerowicz: Polska obok Turcji ma największy udział własności państwowej. Potrzebujemy odpolitycznienia gospodarki

Nacjonalizacja i repolonizacja polskiej gospodarki zapowiedziana przez Donalda Tuska wzbudziła mieszane komentarze i reakcje, głównie z powodu niedoprecyzowania, jakie działania miałaby oznaczać. Zdaniem prof. Leszka Balcerowicza to „mętny slogan”, za którym może się kryć wiele znaczeń, takich jak ograniczenie wpływu kapitału zagranicznego albo nacjonalizacja. Tymczasem tym, co naprawdę potrzebne jest gospodarce, jest wycofanie się z niej polityków i prywatyzacja spółek, których wciąż zbyt wiele znajduje się w gestii rządzących – ocenia ekonomista.
Przemysł
Trwa operacja zmiany wyposażenia indywidualnego żołnierzy. Potrzebny modułowy system „od stóp do głów”

Według zapowiedzi MON ten rok ma być przełomowy pod względem zmiany wyposażenia indywidualnego polskich żołnierzy. To efekt trwającej od 1,5 roku operacji Szpej, której celem jest modernizacja umundurowania oraz uzbrojenia i której rząd nadał wysoki priorytet. Podczas ubiegłotygodniowego forum Defence24 Days dwie polskie firmy przedstawiły swoją propozycję systemu wyposażenia „od stóp do głów” dla żołnierzy, którego zaletą ma być nie tylko kompleksowość, ale także modułowość i możliwość dostosowania do konkretnych potrzeb danego operatora.
Partner serwisu
Szkolenia

Akademia Newserii
Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.