Czy w 2024 podwyższona inflacja obciąży portfele Polaków?
Rok 2023 przyzwyczaił nas do spadającej dynamiki cen. Ze szczytów inflacji konsumenckiej (CPI) na poziomie 18,4% zeszliśmy do 6,2%. Amplituda imponująca na tyle, że termin „dezinflacja” przebił się do mainstreamu. Jest się czym chwalić, ale są i powody do obaw. Do celu (2,5%) wciąż daleko. Ponadto dane mówią, że im niższe poziomy tempa wzrostu cen będziemy osiągać, tym trudniej o dalsze spadki. Rośnie także ryzyko odbicia. W niniejszym artykule przeanalizujemy aktualną sytuację inflacyjną w Polsce i zastanowimy się, czy warto przygotować się na ewentualne utrzymanie tempa wzrostu cen na podwyższonych poziomach przez kolejne lata.
Wpływ pandemii
Przyczyn wzrostu inflacji w Polsce po 2020 roku było wiele. Na potrzebę niniejszego tekstu pozwolę sobie przytoczyć kilka głównych. Obniżenie stóp procentowych zwiększyło liczbę osób uprawnionych do otrzymania kredytu. Dodatkowo zarówno osoby fizyczne jak i firmy mogły korzystać z licznych tarcz czy subsydiów, mających zapobiegać obniżeniu jakości życia w niepewnych czasach. To zwiększyło kreację taniego pieniądza. Z drugiej strony, zamknięcie gospodarek wywołało zerwanie łańcuchów dostaw. Pojawienie się dwóch wyżej opisanych zjawisk w tym samym czasie doprowadziło do sytuacji, w której na rynku pojawiła się zwiększona ilość waluty przy jednoczesnym spadku podaży produktów. Mniej towarów lub ich brak z nominalnie zwiększającą się ilością pieniądza w obiegu doprowadziło do wzrostu cen produktów, czyli inflacji.
Dlaczego inflacja spada?
W drugiej połowie 2021 roku podwyższona inflacja (która miała być przejściowa) zaczęła wymykać się spod kontroli. Gdy dostrzeżono, że taktyka zamiatania problemu pod dywan jest skazana na porażkę, decydenci postanowili podwyższać koszt pieniądza. Skutkiem działania był nie tylko coraz droższy koszt pożyczki (który zniechęcał do inwestycji na kredyt), ale również surowsze kryteria jej otrzymania. Dla dłużników, którzy byli w posiadaniu kredytu na zmienną stopę procentową, oznaczało to wyższe raty uszczuplające domowy budżet. W rezultacie konsumpcja spowalniała, ponieważ nie było za co kupować (chyba że na kredyt, na który już nie każdy mógł sobie pozwolić). Z drugiej strony rosło oprocentowanie lokat bankowych, zachęcając do oszczędzania obywateli dysponujących gotówką. Jako że inflacja „zjada” oszczędności, coraz więcej osób „zamrażało” walutę w banku, wykluczając ją na pewien czas z obiegu. Powyższe dusiło tempo wzrostu cen. Proces ten jest jednak powolny. Na efekty podnoszenia stóp procentowych w danych makroekonomicznych trzeba poczekać kilka (a nawet kilkanaście) miesięcy.
Czym jest efekt bazy?
Trwałe obniżanie poziomu inflacji konsumenckiej zauważyliśmy w roku 2023. Redukcja konsumpcji i zmniejszenie płynności waluty nie były jedynymi przyczynami spadków. Akceleratorem był również efekt bazy. Dane o dynamice cen są najczęściej przedstawiane w ujęciu rocznym. Oznacza to, że nawet jeżeli w 2023 roku ceny na półkach sklepowych utrzymywałby się na stałym poziomie, to ich odnoszenie do coraz wyższej bazy (w 2022 roku dynamika cen rosła z miesiąca na miesiąc) spowodowałoby spadek indeksu CPI. Dla przykładu w styczniu 2023 wskazanie 16,6% było wynikiem odniesienia danych rynkowych do niższej bazy na poziomie 9,2% (ze stycznia 2022). W listopadzie odczyt 6,6% był wynikiem odniesienia cen do prawie dwa razy wyższej bazy, jaką było 17,5% (listopad 2022).
Panta rhei
Przewidzenie przyszłej sytuacji makroekonomicznej nie należy do najłatwiejszych zadań. Złożoność gospodarki uniemożliwia jej porównywanie 1 do 1 do stanu z przeszłości, ponieważ w funkcji czasu wiele warunków rynkowych ulega zmianie. Dla przykładu, w styczniu 2024 roku inflacja konsumencka w Polsce znajduje się na podwyższonym poziomie. Podobna sytuacja miała miejsce dwa lata temu, jednak na tej podstawie nie możemy zakładać, że i tym razem tempo wzrostu cen będzie zachowywać się idealnie tak samo jak w roku 2022, gdyż pozostałe wskaźniki (PKB, poziom wynagrodzeń, inflacja producencka, bezrobocie itd.) pokazują zupełnie inne wartości.
Czy w 2024 inflacja będzie dalej spadać?
Przyjrzyjmy się zagadnieniu przyszłej dynamiki cen bliżej. Z pewnością powinniśmy przygotować się na wygasający efekt bazy. W 2023 roku mieliśmy do czynienia z dezinflacją. Odczyty z kolejnych miesięcy (od lutego do października) były niższe od swoich poprzedników. Coraz niższy punkt odniesienia (baza) z pewnością nie będzie akceleratorem dalszych spadków. Dodatkowo nie znamy odpowiedzi na pytanie, kiedy rząd wycofa zerową stawkę vat na żywność. Czy będzie to zapowiadany koniec pierwszego kwartału 2024, czy może termin zostanie oddalony. Jest to bardzo ważny aspekt, gdyż według szacunków NBP ulga obniża poziom inflacji o ok. jeden punkt procentowy. Kolejnym aspektem jest utrzymywanie dopłat do rachunków za energię elektryczną, które również nie wiadomo kiedy się zakończą. A jeżeli tak, to czy pomoc zostanie zniesiona w trybie natychmiastowym, czy będziemy od niej odchodzić stopniowo, co złagodziłoby presję inflacyjną. Pewne jest, że gdy subsydia znikną, nastąpi urynkowienie cen, a to wiązać się będzie z ich wzrostem, co znów stworzy presję inflacyjną.
Czy czeka nas odbicie inflacji?
Nie chciałbym być złym prorokiem, jednak wiele na to wskazuje. Co więcej, przedstawione powyżej aspekty nie uwzględniają nowych programów kredytowych na zakup nieruchomości, wzrostu wynagrodzeń, czy ewentualnych wzrostów cen surowców prowadzących do podwyżek na stacjach benzynowych. Trzeba jednak zaznaczyć, że duszeniu wzrostu tempa dynamiki cen sprzyja utrzymywanie kosztu pieniądza na wysokim poziomie (5,75%). Istnieje zatem prawdopodobieństwo, że kolejny rok (jak nie dwa) to okres, który spędzimy z niechcianym towarzyszem w postaci inflacji kroczącej (5-10%). Sam fakt uświadomienia sobie takiego scenariusza sprawia, że mentalnie przygotujemy się do życia w realiach rosnących cen. Niektórzy już zawczasu podejmą kroki pomagające zniwelować efekty inflacji, która tym razem nie zaskoczy ich z taką siłą, jak miało to miejsce w czasie pandemii. Większa świadomość i lepsze przygotowanie może dodatkowo zwiększyć poczucie spokoju i bezpieczeństwa.
Autor: Dawid Górny - analityk w Walutomat.pl

Spoglądając w przyszłość Unii Europejskiej, czyli o wzmocnieniu bezpieczeństwa i konkurencyjności do 2040 roku

Sukces z przeszkodami: Blisko 1/3 polskich przedsiębiorczyń zmaga się z koniecznością udowadniania swojej wartości w biznesie

Czarna Lista Barier: postulaty deregulacyjne Konfederacji Lewiatan
Więcej ważnych informacji
Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Handel

1 października ruszy w Polsce system kaucyjny. Część sieci handlowych może nie zdążyć z przygotowaniami przed tym terminem
Producenci, sklepy i operatorzy systemu kaucyjnego mają niespełna dwa miesiące na finalizację przygotowań do jego startu. Wówczas na rynku pojawią się napoje w specjalnie oznakowanych opakowaniach, a jednostki handlu powinny być gotowe na ich odbieranie. Część z nich jest już do tego przygotowana, część ostrzega przed ewentualnymi opóźnieniami. Jednym z ważniejszych aspektów przygotowań na te dwa miesiące jest uregulowanie współpracy między operatorami, których będzie siedmiu, co oznacza de facto siedem różnych systemów kaucyjnych.
Ochrona środowiska
KE proponuje nowy cel klimatyczny. Według europosłów wydaje się niemożliwy do realizacji

Komisja Europejska zaproponowała zmianę unijnego prawa o klimacie, wskazując nowy cel klimatyczny na 2040 roku, czyli redukcję emisji gazów cieplarnianych o 90 proc. w porównaniu do 1990 rok. Jesienią odniosą się do tego kraje członkowskie i Parlament Europejski, ale już dziś słychać wiele negatywnych głosów. Zdaniem polskich europarlamentarzystów już dotychczas ustanowione cele nie zostaną osiągnięte, a europejska gospodarka i jej konkurencyjność ucierpi na dążeniu do ich realizacji względem m.in. Stanów Zjednoczonych czy Chin.
Handel
Amerykańskie indeksy mają za sobą kolejny wzrostowy miesiąc. Druga połowa roku na rynkach akcji może być nerwowa

Lipiec zazwyczaj jest pozytywnym miesiącem na rynkach akcji i tegoroczny nie był wyjątkiem. Amerykańskie indeksy zakończyły go na plusie, podobnie jak większość europejskich. Rynki Starego Kontynentu nie przyciągają jednak już kapitału z taką intensywnością jak w pierwszej części roku. Z drugiej strony wyceny za oceanem po kolejnych rekordach są już bardzo wysokie, a wpływ nowego porządku celnego narzuconego przez Donalda Trumpa – na razie trudny do przewidzenia. W najbliższym czasie na rynkach można się spodziewać jeszcze większej zmienności i nerwowości, ale dopóki spółki pokazują dobre wyniki, przesłanek do zmiany trendu na spadkowy nie ma.
Partner serwisu
Szkolenia

Akademia Newserii
Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.