Maszyny połączone, czyli biznes przy wsparciu technologii
Świadomość dotycząca możliwości oraz umiejętność wdrożenia nowoczesnych technologii w codziennej pracy rolnika coraz częściej idą w parze. Przykładem mogą być gospodarstwa prowadzone przez Państwa Przechadzkich na północy kraju – prowadzone z pasją, zaangażowaniem oraz coraz lepszymi rezultatami.
Rolnik z tradycji i wykształcenia
Początki działalności gospodarstwa sięgają lat 80., kiedy Waldemar Przechadzki, pochodzący z rolniczej rodziny po ukończeniu studiów (profil rolniczy) rozpoczął prowadzenie działalności na ok. 7 ha. Gospodarstwo rozwinął do ok. 150 ha, a opierało się ono głównie na produkcji owoców: porzeczek, aronii, jabłek, wiśni. Zmiany strukturalne w polskim rolnictwie na początku lat 90. otworzyły przed Przechadzkimi nowe możliwości rozszerzenia działalności. O skali działalności w tamtym okresie świadczy fakt, że jeszcze kilkanaście lat temu w trakcie sezonu Waldemar Przechadzki sprzedawał około 700 t samych truskawek.
Około roku 2010 w działalność zaczęli angażować się synowie pana Waldemara: Jeremiasz i Tobiasz. Był to jeden z ważniejszych momentów w historii gospodarstwa.
– Pracujemy razem, uzupełniamy się i to jest właśnie klucz do sukcesu. Gdyby synowie nie stali za mną, nie bylibyśmy w tym miejscu, w którym jesteśmy. Dziś mogę powiedzieć, że praca w ogóle mnie nie męczy. Obecnie mamy utworzone dwie grupy producenckie: związane z trzodą oraz ze zbożami. W kwietniu rozszerzyliśmy działalność o biogazownię o mocy 1 MW. Dzięki temu nasza działalność jest kompletna, możemy przetwarzać gnojowicę i być neutralnym dla lokalnej społeczności. Jest to również jedna z moich zasad, bo zawsze współpracowałem z lokalnym samorządem, dziś wspieramy go czy finansowo, czy rzeczowo – staramy się pomagać, rozwiązywać problemy, a nie je tworzyć – mówi Waldemar Przechadzki.
– Naszą siłą jest też doświadczona i zaufana kadra. Jest to o tyle istotne, że przy naszym areale, pola są rozrzucone w odległości 20 km, jedne z nich mają powierzchnię 10-20 ha, ale mamy też takie o powierzchni 100 ha. Zdecydowanie łatwiej delegować pracę osobom, które już znają nasze areały – uzupełnia Tobiasz Przechadzki.
Obecnie w gospodarstwach pracuje około 20 pracowników, zboża zajmują ponad 700 ha, rzepak – ponad 500 ha, kukurydza – również ponad 500 ha, co łącznie w grupie produkcyjnej daje około 1 800 ha. Skala produkcji zwierzęcej to 12 000 tucznika.
Teren, na którym funkcjonują gospodarstwa jest zróżnicowany – znajdziemy tu zarówno niewielkie wzniesienia, jak i doliny, gleby piaszczyste, ale też glinę czy torfy. Dlatego też tak ważna jest kontrola nad pracą, szczególnie, że podczas krótkich okien pogodowych jest potrzeba wykonania zabiegów w możliwie krótkim czasie i zmieszczenia się w oknie pogodowym, np. w przypadku siewu to nawet 60-70 ha dziennie.
Pierwszy GPS – potwierdził słuszność kierunku
Nowe pokolenie Przechadzkich chętnie korzysta z nowoczesnych maszyn i możliwości, jakie daje ich wykorzystanie w prowadzeniu gospodarstw.
– Pierwszy GPS pojawił się u nas około 2010 roku. Dla nas wszystkich była to nowość, bo owszem znaliśmy dane wynikające z badań, czytaliśmy o zaletach w publikacjach, natomiast zastanawialiśmy się, jak to wyjdzie w praktyce. Okazało się, że są same zalety: minimalizacja zmęczenia, brak nakładek, a przecież na kawałku o długości 1,5 km przy nakładce na poziomie 20-30 cm, koszty i strata czasu są olbrzymie – mówi Jeremiasz Przechadzki, starszy z synów pana Waldemara.
W 2019 zdecydowano o wymianie siewnika na 9-metrowy oraz jednoczesne doposażenie go w drugi nadajnik GPS i zsynchronizowanie go ze stacją RTK. Dlaczego? Otóż okazało się, że maszyna ucieka w bok o 70-80 cm, czego operator nie był w stanie wychwycić w lusterku. Zmiana pozwoliła pracować z prędkością na poziomie 15-18 km/h, bez nakładek. Pracownicy są mniej zmęczeni, komfort jest znacznie większy.
W gospodarstwach Przechadzkich od lat sprawdza się zsynchronizowanie maszyn w John Deere Operations Center. Obecnie w gospodarstwach pracuje: pięć ciągników John Deere serii 8, trzy maszyny serii 7 oraz jedna serii 6. Zanim wdrożono system, zdania wśród pracowników co do zasadności jego użycia były podzielone.
– To jest trochę jak z klimatyzacją, co do której kiedyś nie wszyscy byli przekonani, a dziś wielu z operatorów nie wyobraża sobie bez niej pracy. Prowadzenie automatyczne, kontrola sekcji, zmienne dawki wysiewu, generowanie granic, ścieżek – to opcje z których na co dzień korzystamy i to się sprawdza – dodaje Waldemar Przechadzki.
Wykorzystanie w codziennej pracy Operations Center pozwala zarządcom gospodarstw nie tyko mieć pełną wiedzę co do pracującej maszyny i jej parametrów, wyników pracy zestawionych w drobiazgowych raportach. To też sposób, by sprawnie delegować pracę, wybierając maszynę, środki (można dopisać ręcznie mieszaniny), ich dawkę, operatora, zalecenia robocze / komentarz.
Wygoda i znaczne oszczędności
Centrum Operacyjne dostarcza kluczowe informacje dla codziennej pracy: gdzie jest ciągnik, jaką jedzie prędkością, czy praca przebiega według planu, jakie jest zużycie paliwa. Wszystkie dane są gromadzone w chmurze i następnie analizowane. – Są to bardzo ważne parametry dla nas. Operatorzy mówią wprost, że obecnie praca jest dla nich przyjemnością: wjeżdżasz na pole, a maszyna sama pracuje: jeździ, sieje, zawraca, a rolą operatora jest kontrolowanie i poszukiwanie kolejnych udogodnień. Ważniejsze jest jednak przełożenie tych danych na oszczędności – widzimy to na podstawie danych dotyczących zużycia paliwa na hektar (brak nakładek), środków ochrony roślin, gdzie przy areale 500 ha rzepaku „uciekało” nam 10-15 ha – wymienia Jeremiasz Przechadzki.
Skala oszczędności została szczegółowo policzona. Przy opryskiwaczu oszczędność paliwa to 0,7 l / ha, przy rozsiewie nawozu – 0,6 l / ha, siewie zboża – 5 l / ha wliczając w to dojazdy, serwisowanie itd.
O świadomości dotyczącej finansów oraz rzetelnej kalkulacji kosztów w gospodarstwach świadczy ostatnia decyzja o zakupie ciągnika John Deere serii 7R, mimo że paradoksalnie tańsza była maszyna serii 8R.
– Wspólnie przeanalizowaliśmy dane JDLINK z populacji 60 ciągników i okazało się, że średnie spalanie, koszty eksploatacji maszyny serii 7R były jednak niższe. Przy założeniu pracy 300 godzin rocznie w transporcie, różnica w cenie zwróciłaby się po 7 latach, przy 600 godzinach już po 3-4 latach, a finalnie maszyna pracuje około 1000 godzin rocznie, więc ten zwrot nastąpi jeszcze szybciej – zaznacza Sławomir Krupa, koordynator oddziału Fricke w Pasłęku, autoryzowanego dealera John Deere.
Praca za trzech
Innym przykładem tego, jakie poparte liczbami decyzje mogą przynieść wymierne korzyści jest zakup opryskiwacza samojezdnego John Deere, który przy belce o szerokości 36 m oraz średniej prędkości około 18 km/h wykonał tę samą pracę, co trzy konkurencyjne opryskiwacze o belce 24-metrowej i prędkości maksymalnej roboczej na poziomie 10-11 km/h.
Dodatkowo, co ważne opryskiwacz wykorzystuje dokładnie te same ścieżki, co ciągnik 8400R poruszający się po tym polu podczas siewu, co również optymalizuje jego poruszanie się po polu.
– Dla nas wykorzystanie nowoczesnego opryskiwacza to także element dbania o środowisko. Opryskiwanie terenów poza polem, np. lasu, drogi, ale też wykonywanie nakładek a co za tym idzie wyższe zużycie paliwa, to elementy, które powinniśmy wyeliminować dla dobra środowiska – dodaje Waldemar Przechadzki.
Prosta budowa maszyny to mniejszy problem
Obok ciągników, w gospodarstwach wykorzystuje się również dwa kombajny John Deere: po jednym z serii S i serii T.
– Gdy otworzyliśmy kombajn serii S, by zobaczyć go od środka, byliśmy zaskoczeni prostotą konstrukcji. Kombajn jest tak zbudowany, żeby ewentualne usuwanie usterek było szybkie, a nie oszukujmy się, że takie zdarzają się w każdej marce. Z każdą najmniejszą rzeczą nie możemy jeździć do serwisu, bo zwyczajnie nie ma na to czasu – dodaje Jeremiasz Przechadzki.
Oba kombajny działają w oparciu o nawigację, wykorzystując mapowanie plonu, co z kolei pozwala analizować szczegółowo wszelkie dane i podejmować świadome decyzje np. co do odmian.
Telematyka, czyli szybsza reakcja dealera
Wdrażanie nowoczesnych technologii w gospodarstwach znacznie przyspiesza wsparcie ze strony dealera.
– Często wystarczający jest sygnał telefoniczny ze strony klienta i dzięki połączeniu maszyny z nami, nasz pracownik może dzięki kilku kliknięciom rozwiązać problem, bez straty czas związanej z dojazdem. Ponadto możemy w sposób zdalny na wyświetlaczu lub panelu przypominać o przeglądach, planować serwis lub sprawdzać, czy praca maszyn odbywa się zgodnie z planem. Wszystkie maszyny pracujące w gospodarstwach państwa Przechadzkich wyposażone są w wyświetlacze nowej generacji 4600 i 4240, dzięki czemu obsługa jest intuicyjna i nie sprawia problemów. Tak było choćby w przypadku opryskiwacza – po kilkugodzinnym szkoleniu z udziałem Jeremiasza, Tobiasza oraz operatorów byli oni już gotowi do rozpoczęcia pracy – podsumowuje Sławomir Krupa.
Czy kolejne nowoczesne gospodarstwo zostanie zlikwidowane decyzją urzędników podległych MRiRW?
SVI podwaja moce produkcyjne, otwierając drugi moduł szklarni w Zdunowie
Sytuacja w rolnictwie w 2024 i prognoza krótkookresowa
Kalendarium
Więcej ważnych informacji
Jedynka Newserii
Jedynka Newserii
IT i technologie
W Krakowie powstało centrum operacyjne cyberbezpieczeństwa. Sektor małych i średnich firm zyska dostęp do specjalistycznych usług [DEPESZA]
Security Operations Center, które zostało uruchomione w ramach Centrum Technologicznego Hitachi w Krakowie, ma zapewnić firmom dostęp do usług specjalistów w zakresie cyberbezpieczeństwa, bez konieczności tworzenia własnych działów IT. Dla przedsiębiorstw outsourcing tego typu zadań jest rozwiązaniem, które pozwala uniknąć wysokich nakładów inwestycyjnych, zabezpieczyć się przed coraz intensywniejszymi atakami hakerów, a także sprostać wymogom legislacyjnym.
Edukacja
Podwyżki wynagrodzeń nie rozwiążą problemu niedoboru nauczycieli. Ważny jest też prestiż zawodu i obciążenie obowiązkami
Niski poziom wynagrodzenia nauczycieli w porównaniu z innymi zawodami to tylko jeden z czynników, które wpływają na niedobór kadr pedagogicznych w różnych krajach. Z analizy naukowców z Wielkiej Brytanii wynika, że popularne strategie szybkich rozwiązań, takie jak programy stypendialne, nie działają w długiej perspektywie. Potrzebne jest więc nie tylko zwiększenie płac, ale i budowanie prestiżu tego zawodu, by osoby, które mają predyspozycje do jego wykonywania, nie bały się obierać takiej ścieżki kariery zawodowej.
Fundusze unijne
Coraz więcej inwestorów stawia na budownictwo modułowe. Kolejne dwa lata powinny przynieść duże wzrosty
Do 2030 roku rynek budownictwa modułowego ma osiągnąć wartość 7 mld zł – szacuje firma Spectis. Szczególnie ten i przyszły rok będą dla niego korzystne ze względu na duży napływ środków z KPO, których wydatkowanie wiąże się z ograniczeniami czasowymi. Presja kosztowa i czasowa oraz otwartość na nowe technologie może skłonić inwestorów indywidualnych i instytucjonalnych do zwrotu w kierunku budynków modułowych.
Partner serwisu
Szkolenia
Akademia Newserii
Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.