Mówi: | Reinier Schlatmann, prezes Philips na Europę Środkowo-Wschodnią prof. dr hab. n. med. Piotr Przybyłowski, dyrektor ds. medycznych Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu Tomasz Zdrojewski, Komitet Zdrowia Publicznego Polskiej Akademii Nauk |
Co czwarty pacjent z zawałem serca umiera przed dotarciem do szpitala. Ból w klatce piersiowej zbyt często jest lekceważony
Co roku ponad 100 tys. Polaków przechodzi zawał serca. Co czwarty umiera zanim trafia do szpitala. Choć większość prawidłowo rozpoznaje objawy, to zwleka z wezwaniem pomocy. U połowy osób z zawałem serca od pierwszych objawów do udzielenia profesjonalnej pomocy mija 260 minut. By nie doszło do zgonu lub poważnych powikłań, czas ten nie powinien przekraczać 90 minut. Dlatego kampania społeczna „Zawał serca – czas to życie” ma uświadamiać, jak postępować przy zawale oraz jak ważne jest szybkie wezwanie pomocy.
– Choroby układu krążenia należą do głównych przyczyn śmierci i dlatego działania w tym obszarze są tak ważne. W Polsce, co roku około 100 tys. osób ma zawał serca, a 20 proc. z nich w ogóle nie trafia do szpitala. Dodatkowo 75 proc. osób wie, że bóle w klatce piersiowej mogą być objawem zawału serca, a jednocześnie 75 proc. w takiej chwili zwleka z podjęciem działań – mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes Reinier Schlatmann, prezes Philips w krajach Europy Środkowo-Wschodniej.
Z danych GUS wynika, że z przyczyn kardiologicznych rocznie umiera ok. 175 tys. osób. Nawet 80 tys. osób trafia do szpitala z zawałem serca. U ok. 30 tys. Polaków zawał kończy się śmiercią, bo zbyt długo zwlekają z wezwaniem pomocy. Lekarze oceniają, że od momentu rozpoznania zawału serca do chwili udzielenia pomocy nie powinno upłynąć więcej niż 60–90 minut. U połowy pacjentów jest to ponad 260 minut.
– W Polsce potrafimy już w tej chwili dobrze leczyć zawał serca, udrażniając naczynia wieńcowe. Notujemy ogromny progres pod względem zarówno liczby miejsc, w których potrafimy to zrobić, jak i lekarzy, natomiast w redukcji śmiertelności dużą rolę odgrywa tzw. czas przedszpitalny. To oczywiście transport przez pogotowie, ale również decyzja o podniesieniu słuchawki i zadzwonieniu po karetkę – tłumaczy prof. Piotr Przybyłowski, dyrektor ds. medycznych w Śląskim Centrum Chorób Serca.
Co ciekawe, większość chorych prawidłowo rozpoznaje objawy zawału. Z badania „Zawał serca – Opinie Polaków” przeprowadzonego przez SW Research wynika, że blisko 74 proc. wie, że ból za mostkiem, pieczenie w klatce piersiowej i duszności mogą oznaczać zawał lub inne problemy z sercem, ale tylko co piąty (22,2 proc.) zadzwoniłby wówczas po pogotowie. Większość zwleka z wezwaniem pomocy i czeka, aż ból przejdzie samoczynnie. Często oceniamy, że jest on wynikiem stresu.
– Ludzie kojarzą ból serca, natomiast trywializują go, odsuwają tę świadomość, że to może ich dotyczyć. Tu mamy największe pole do działania, żeby uświadomić, że ten ból może być groźny – przekonuje prof. Piotr Przybyłowski.
Tymczasem im szybciej wezwana pomoc, tym większa szansa na uniknięcie śmierci i pozawałowych powikłań. Nieodwracalne zmiany powstają w przeciągu kilku pierwszych minut, a z upływem czasu postępują. Z powodu niedokrwienia obumiera serce, a martwica powiększa się wraz z czasem. Im krócej trwa zamknięcie naczyń krwionośnych, tym mniejszy obszar martwicy i mniejsze konsekwencje dla pacjenta
– Poprzez podniesienie świadomości Polaków można znacząco zredukować liczbę zgonów przedszpitalnych. Jeśli chodzi o liczbę tych najgorszych scenariuszy, czyli zgonów u Polaków w wieku produkcyjnym, jesteśmy zupełnie w tyle Europy. Mamy 3–4 razy wyższą umieralność niż kraje starej Unii Europejskiej – podkreśla Tomasz Zdrojewski, przewodniczący Komitetu Zdrowia Publicznego w Polskiej Akademii Nauk.
Pomóc to zmienić ma kampania „Zawał serca – czas to życie”, która uświadamia, jak postępować przy zawale serca. Honorowy patronat nad kampanią objęła Agata Kornhauser-Duda, małżonka Prezydenta, członkiem Komitetu Honorowego jest minister zdrowia prof. Łukasz Szumowski.
To właśnie niewiedza, unikanie lekarzy i niezdrowy tryb życia są największym zagrożeniem dla zdrowia Polaków. Prestiżowe czasopismo medyczne „The Lancet”, które opublikowało prognozy średniej długości życia na świecie do roku 2040, ocenia, że Polacy w 2040 roku będą żyli mniej więcej o pięć lat dłużej niż w 2016 roku – 82,65 lat vs. 77,89 w 2016 roku.
– To jest bardzo dużo, więc jest o co walczyć. Przyszłoroczny budżet i struktura nakładów na zdrowie Polaków będą naprawdę bardzo ważnym elementem wydłużania naszego życia, a 5 lat to jest naprawdę bardzo dużo – przekonuje Tomasz Zdrojewski.
– W walce z chorobami serca ważne jest partnerstwo, praca ramię w ramię z uczelniami i sektorem publicznym. Pamiętajmy też o stowarzyszeniach pacjentów, które są kluczowym ogniwem w tej współpracy. Choroby krążenia i kardiologia stanowią główny obszar naszego zainteresowania i wiemy, jak bardzo ważne jest podejście do tych chorób z szerszej perspektywy. Mam na myśli zdrowy tryb życia, profilaktykę oraz świadomość społeczną. Poza tym choremu po zawale należy zapewnić odpowiednią opiekę i dalszą obserwacje, bo jest duże ryzyko powtórnego zawału. Tylko dzięki szerokiej współpracy nasze działania mogą coś zmienić – podkreśla Reinier Schlatmann.
Czytaj także
- 2025-04-30: W połowie maja pierwszym pakietem deregulacyjnym zajmie się Senat. Trwają prace nad drugim pakietem
- 2025-04-14: Trwa kontrola szczepień dzieci. Rodzice uchylający się od tego obowiązku muszą się liczyć z karami
- 2025-04-07: Młode pokolenie szczególnie narażone na choroby cywilizacyjne. Unijni ministrowie zdrowia chcą przemodelować kwestie profilaktyki
- 2025-04-30: Katarzyna Dowbor: Jak najszybciej muszę się zaszczepić przeciw kleszczowemu zapaleniu mózgu. Do tej pory zabezpieczałam przed tymi pasożytami tylko moje zwierzęta
- 2025-03-27: Coraz więcej osób choruje na kleszczowe zapalenie mózgu. Na profilaktyczne szczepienie zdecydował się tylko co 10. Polak
- 2025-04-02: Julia Kamińska: Bardzo niepokoi mnie trend odwrotu od sprawdzonych szczepionek ratujących życie. Chciałabym, żeby ludzie ufali naukowcom i nie bali się
- 2025-03-04: Realizacja Planu dla Chorób Rzadkich przyspiesza. Są już nowe warunki wyceny i poszerza się pakiet badań screeningowych
- 2025-03-04: Anna Dec: Za mówienie kontrowersyjnych rzeczy byłam karcona w szkole przez rówieśników. Teraz w pracy jestem za to doceniana
- 2025-03-06: Pracodawcy chcą ułatwień w zatrudnianiu cudzoziemców. Strategia migracyjna ograniczy jednak napływ imigrantów
- 2025-02-07: Nowoczesne formy podania leków pozwalają uniknąć hospitalizacji. To duże ułatwienie dla pacjentów z chorobami przewlekłymi
Kalendarium
Więcej ważnych informacji
Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Polityka

PE przedstawił swoje priorytety budżetowe po 2027 roku. Wydatki na obronność kluczowe, ale nie kosztem polityki spójności
Parlament Europejski przegłosował w tym tygodniu rezolucję w sprawie priorytetów budżetu UE na lata 2028–2034. Europosłowie są zgodni co do tego, że obecny pułap wydatków w wysokości 1 proc. dochodu narodowego brutto UE-27 nie wystarczy do sprostania rosnącej liczbie wyzwań, przed którymi stoi Europa. Mowa między innymi o wojnie w Ukrainie, trudnych warunkach gospodarczych i społecznych oraz pogłębiającym się kryzysie klimatycznym. Eurodeputowani zwracają też uwagę na ogólnoświatową niestabilność, w tym wycofywanie się Stanów Zjednoczonych ze swojej globalnej roli.
Infrastruktura
Odbudowa Ukrainy pochłonie setki miliardów euro. Polskie firmy już teraz powinny szukać partnerów, nie tylko w kraju, ale i w samej Ukrainie

Według stanu na koniec 2024 roku odbudowa Ukrainy wymagać będzie zaangażowania ponad pół biliona euro, a Rosja wciąż powoduje kolejne straty. Najwięcej środków pochłoną sektory mieszkaniowy i transportowy, ale duże są także potrzeby energetyki, handlu czy przemysłu. Polski biznes wykazuje wysokie zaangażowanie w Ukrainie, jednak może ono być jeszcze wyższe w procesie odbudowy. Zdaniem wiceprezesa działającego w tym kraju Kredobanku należącego do Grupy PKO BP firmy powinny szukać partnerów do udziału w odbudowie i w Polsce, i w Ukrainie.
Polityka
Europoseł PiS zapowiada walkę o reparacje wojenne dla Polski na forum UE. Niemiecki rząd uznaje temat za zamknięty

Nowy kanclerz Niemiec Friedrich Merz podczas konferencji prasowej w Polsce ocenił, że temat reparacji wojennych w relacjach polsko-niemieckich jest prawnie zakończony. Nie zgadza się z tym europoseł PiS Arkadiusz Mularczyk, który chce do tego tematu wrócić na forum UE. Przygotowana za rządów PiS publikacja „Raport o stratach poniesionych przez Polskę w wyniku agresji i okupacji niemieckiej w czasie II wojny światowej” szacuje straty na ponad 6,2 bln zł.
Partner serwisu
Szkolenia

Akademia Newserii
Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.