Mówi: | Sławomir Grzelczak |
Funkcja: | wiceprezes zarządu |
Firma: | Biuro Informacji Kredytowej |
Dostęp do danych kluczowy dla dobrego funkcjonowania rynku kredytowego. Wymianę informacji można jeszcze poprawić
Dane na temat klientów rynku kredytowego, zaciąganych przez nich kredytach, wysokości i terminowości spłat pozwalają monitorować na bieżąco kondycję rynku i ewentualnie reagować na pojawiające się zagrożenia. Dzięki udostępnianej przez BIK bankom i instytucjom finansowym historii kredytowej klientów cały proces udzielenia kredytu jest szybszy, łatwiejszy i obarczony mniejszym ryzykiem. W procesie wymiany danych wciąż jest wiele obszarów do poprawy i udoskonalenia.
– Jako Biuro Informacji Kredytowej zbieramy dane o wszystkich Polakach i większości firm, o tym, z jakich kredytów ludzie i firmy korzystają, jak je spłacają, jakie są wysokości i rodzaje tych kredytów, na jaki czas. Te dane statystyczne bardzo często udostępniamy na rynku poprzez różne prezentacje, które robimy na różnych kongresach, ale także regularnie udostępniamy te dane jednostkom rządowym, czy to KNF, czy Ministerstwom Finansów i Sprawiedliwości – mówi agencji Newseria Sławomir Grzelczak, wiceprezes Biura Informacji Kredytowej.
Analizy udostępniane przez BIK przede wszystkim koncentrują się na statystykach dotyczących poszczególnych rodzajów produktów kredytowych, a także na ich jakości. To wskazuje na ewentualne ryzyko wystąpienia spirali zadłużenia i innych niepokojących zjawisk na rynku kredytowym.
– To są bardzo ciekawe analizy. One na przykład pokazują, że w Polsce ukredytowienie jest nierównomierne. Spłacanie kredytów też nie jest takie samo: zupełnie inne – gorsze – jest na przykład w Zachodniopomorskiem, a dużo lepsze w Podkarpackiem. To dwa przeciwległe bieguny – mówi Sławomir Grzelczak.
BIK gromadzi i udostępnia bankom i instytucjom finansowym dane o historii kredytowej klientów indywidualnych i przedsiębiorców z całego rynku kredytowego oraz dane z obszaru pożyczek pozabankowych. Baza BIK zawiera informacje o 323 mln rachunków należących do 25,2 mln klientów indywidualnych oraz 6,6 mln rachunków należących do 1,7 mln przedsiębiorców. Jak podkreśla wiceprezes tej instytucji, to przede wszystkim dostęp do danych z różnych źródeł pozwala stworzyć holistyczny obraz kredytobiorcy.
– Liczymy na to, że będzie otwartość na współdzielenie danych, czy to z ZUS-em, czy z GUS-em. Są też podmioty prywatne, z którymi często współpracujemy, takie jak Orange, MasterCard, Visa. Ich dane też bardzo wiele pokazują, wzbogacają wiedzę, którą przekazujemy bankom i firmom, a potem umożliwiają to, że konsumenci mają tańszy kredyt i mają go szybciej, jest mniej procedur i mniej formalizmów. Odsiewani są ci, którzy albo nie chcą płacić, albo na przykład próbują wyłudzić kredyty. Dużo łatwiej jest to zrobić, jeśli są zintegrowane bazy danych i szybka wymiana informacji – podkreśla wiceprezes BIK.
Jako przykład pozytywnej zmiany, która mogłaby jeszcze poprawić dostęp do danych, a tym samym usprawnić cały proces udzielania kredytu, ekspert podaje jawność dochodów.
– Na panelu pokazywałem kraje, w których dochody są jawne, na przykład w krajach skandynawskich, albo gdzie za zgodą obywatela banki mogą pobierać dane na przykład z urzędu skarbowego albo ZUS-u. Tak jest w Rumunii, a pilotażowe projekty są też w Portugalii i Hiszpanii. My od bardzo długiego czasu postulujemy, żeby te dochody albo przynajmniej informacje o składkach były dostępne za zgodą obywatela w procesie kredytowym – wskazuje wiceprezes BIK. – Krótko mówiąc, kiedy ktoś wnioskuje o kredyt, to bank każe mu wykazać dochody. Jak trzeba iść do pracodawcy, wziąć formularz z pieczątką, to już się z tego robi czas, pieniądze, nerwy, często jakieś tam niespójności. My mówimy, że są sposoby, i wiele krajów w to idzie, żeby ten proces zautomatyzować.
Druga istotna dla sektora kwestia to dołączenie do systemu wymiany danych kolejnych podmiotów, np. funduszy sekurytyzacyjnych związanych z firmami windykacyjnymi czy firm z branży leasingowej.
– Dobrze byłoby, gdyby niektóre branże miały łatwiejszy dostęp do BIK-u, ale też mogły raportować do BIK-u, żeby obraz obywatela i firmy był holistyczny – ocenia ekspert BIK.
Firmy leasingowe nie przekazują do BIK-u danych o leasingobiorcach ani o wysokości zaciągniętych przez nich zobowiązań. Także informacje o zaległościach w spłacie leasingu czy innych problemach nie są standardowo raportowane.
Podczas panelu na V Kongresie Statystyki Polskiej wiceprezes BIK mówił także o stosunkowo nowym źródle danych o klientach i ich historii kredytowej, czyli transakcjach „buy now pay later” (BNPL). To opcja, w której klient może zapłacić za zakup bezodsetkowo w ciągu 30 dni od zakupu, a po tym terminie może rozłożyć płatność na raty, co zwykle wiąże się z dodatkowymi kosztami. Firmy BNPL mają obowiązek raportowania do BIK takich płatności odroczonych. Jednak zasypanie banków informacjami o BNPL mogłoby spowodować utratę zdolności kredytowej wielu użytkowników, a w konsekwencji wykluczenie możliwości zaciągnięcia przez nich innego kredytu. Dlatego też BIK wspólnie z sektorem finansowym wypracował standardy raportowania tych transakcji umożliwiające właściwą interpretację przekazywanych danych.
Analiza BIK wykazała, że użytkownicy BNPL dobrze spłacają swoje zobowiązania i mają niższe prawdopodobieństwo opóźnienia niż ogół klientów, więc włączenie do historii kredytowej wszystkich transakcji tego typu – czynnych i zamkniętych – może poprawić wiarygodność kredytową wielu klientów. Tym bardziej że BNPL to coraz popularniejszy produkt szczególnie wśród młodych ludzi, którzy zwykle nie mogą się pochwalić historią kredytową. Poprawa wiarygodności kredytowej może z kolei mieć duże znaczenie dla decyzji kredytowych. Dla sektora finansowego istotny jest również napływ nowej grupy klientów – ponad 16 proc. nowych klientów na rynku finansowym w Polsce w tym roku skorzystało z BNPL jako pierwszego produktu finansowego, a ponad 55 proc. z nich to klienci w wieku do 24. roku życia.
Czytaj także
- 2025-08-20: W ciągu roku w Polsce ubyło 500 przedsiębiorstw odzieżowo-tekstylnych. Problemem są spadki zamówień z Europy Zachodniej i wzrost kosztów
- 2025-08-20: D. Obajtek: Orlen powinien być o 30–40 proc. większą spółką. Byłoby to z korzyścią dla konsumentów
- 2025-07-15: Branża piwowarska dodaje do polskiej gospodarki ponad 20,5 mld zł rocznie. Spadki sprzedaży i produkcji piwa uderzają również w inne sektory
- 2025-07-04: Rośnie liczba i wartość udzielonych konsumentom kredytów gotówkowych. Gorzej mają się kredyty ratalne oraz te udzielane firmom
- 2025-07-24: Rynek domów prefabrykowanych może do 2030 roku być wart 7 mld zł. Inwestorów przekonuje krótszy czas budowy
- 2025-07-18: Wzrost wynagrodzeń ekip budowlanych najmocniej wpływa na koszty budowy domu. Zainteresowanie inwestorów mimo to nieznacznie wzrasta
- 2025-06-30: Do 2029 roku rynek pracy skurczy się o milion pracowników. Przedsiębiorcy wskazują, jak zaktywizować cztery wykluczone dotąd zawodowo grupy [DEPESZA]
- 2025-08-01: Blockchain zmienia rynek pracy i edukacji. Poszukiwane są osoby posiadające wiedzę z różnych dziedzin
- 2025-08-04: W 2030 roku zetki będą stanowić jedną trzecią globalnej siły roboczej. Ich odmienne od starszej generacji oczekiwania zmienią podejście firm
- 2025-06-12: Uchodźcy z Ukrainy pomogli wygenerować 2,7 proc. PKB Polski w 2024 roku. Napływ nowych pracowników znacznie zmienił polski rynek pracy
Więcej ważnych informacji
Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Prawo

Kolejne polskie miasta chcą być przyjazne dzieciom. Planują stworzyć najmłodszym dobre warunki do rozwoju
Cztery miasta w Polsce posiadają tytuł Miasta Przyjaznego Dzieciom nadany przez UNICEF Polska. Dziewięć kolejnych miast czeka na certyfikację, a w ostatnich miesiącach do programu zgłosiło się kilka następnych. Na całym świecie inicjatywa została przyjęta już w ponad 4 tys. samorządów, a w Hiszpanii objęła połowę dziecięcej populacji miast. Program UNICEF-u ma na celu zachęcenie włodarzy do traktowania najmłodszych obywateli w sposób podmiotowy, respektowania ich praw i zaproszenia ich do współdecydowania o przyszłości.
Przemysł
W ciągu roku w Polsce ubyło 500 przedsiębiorstw odzieżowo-tekstylnych. Problemem są spadki zamówień z Europy Zachodniej i wzrost kosztów

Wartość rynku odzieżowego w Polsce wynosi 66,9 mld zł, z czego 10 mld zł to wartość krajowej produkcji – wynika z danych PIOT. Od czasu pandemii branża mierzy się z szeregiem wyzwań, wśród których najpoważniejsze to wzrost kosztów pracy i produkcji, przerwane łańcuchy dostaw i spadek zamówień – zarówno w kraju, jak i za granicą, a także wzrost nieuczciwej konkurencji na rynku, czyli głównie importu z Chin. Skala wyzwań sprawia, że w ubiegłym roku z rynku zniknęło 500 firm. Producenci odzieży apelują do rządu o wsparcie.
Handel
D. Obajtek: Orlen powinien być o 30–40 proc. większą spółką. Byłoby to z korzyścią dla konsumentów

Orlen jest największym polskim przedsiębiorstwem. Jego przychody ze sprzedaży w 2024 roku wyniosły blisko 295 mln zł, a rok wcześniej – ponad 372 mln – wynika z raportu Rzeczpospolitej „Lista 500”. W ubiegłorocznym rankingu Fortune 500 uwzględniającym największe korporacje znalazł się na 216. miejscu na świecie i 44. w Europie. Według Daniela Obajtka, europosła PiS-u i byłego prezesa Orlenu, spółka powinna jeszcze urosnąć, tym samym gwarantując konsumentom szereg korzyści, a także przyspieszać inwestycje m.in. w obszarze petrochemii i energetyki zero- oraz niskoemisyjnej.
Partner serwisu
Szkolenia

Akademia Newserii
Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.