Newsy

Europejscy rolnicy mają do 2030 roku ograniczyć używanie pestycydów o połowę. Według nich może to zagrozić pozycji europejskiej żywności

2020-06-26  |  06:22

Organizacje rolników i sadowników sprzeciwiają się przedstawionemu przez Komisję Europejską projektowi strategii „Od pola do stołu” i różnorodności biologicznej. To składowe Europejskiego Zielonego Ładu. Ich zdaniem założenia są nierealne i nie tylko nie pomogą rozwiązać problemów wsi, ale wręcz sprawią, że europejska żywność stanie się droga, niekonkurencyjna i zostanie wyparta przez import spoza UE, gdzie nie obowiązują proekologiczne zasady, a uprawy często pozyskiwane są za pomocą gospodarki rabunkowej. Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi przez ostatnie dni zbierało uwagi do nowej strategii.

 Nie zgadzamy się ze stanowiskiem, które zaproponowała Komisja Europejska w sprawie Zielonego Ładu, „Od pola do stołu”. Jest tam wiele kwestii, na które nie ma dzisiaj odpowiedzi i nie wiadomo, jakie będą na ten cel finanse. Założenia strategii są dzisiaj dla rolników nie do spełnienia – mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes Wiktor Szmulewicz, prezes Krajowej Rady Izb Rolniczych.

W ramach zaproponowanej strategii europejscy rolnicy mieliby do 2030 roku ograniczyć używanie pestycydów o połowę, ugorować 10 proc. gruntów w celu przywrócenia różnorodności biologicznej oraz pozyskiwać 25 proc. żywności z upraw ekologicznych. Zdaniem rolników są to cele nierealne do uzyskania, bo dziś z upraw ekologicznych pochodzi 6-7 proc. europejskiej żywności.

Co do ugorowania, rolnicy płacili za ziemię po to, żeby rodziła plony i przynosiła im dochody. Wyłączenie 10 proc. to praktycznie pozbawienie ich  dochodów. Pytanie, jaka będzie z tego tytułu rekompensata finansowa. Ogromne ilości ziemi są dzisiaj wyłączane pod urbanizację, więc to jest niezrozumiałe ograniczenie. Tym bardziej jeżeli mówimy o tym, że ludność na kuli ziemskiej w najbliższym czasie wzrośnie o 2 mld, a my zaczynamy wycofywać się z produkcji rolnej – mówi Wiktor Szmulewicz.

Ograniczenie użycia środków ochrony roślin wpłynęłoby na niższe plony i pozbawiło rolników części dochodów. Wymagałoby także użycia bardziej kosztownych metod odchwaszczania, np. mechanicznych, a do tego brakuje rąk do pracy lub pieniędzy na inwestycje w nowe maszyny.

 W Europie są różne limity stosowania środków ochrony roślin, nawożenia. Takie kraje jak Francja i Niemcy mają limit stosowania czystego składnika na hektar około 400 kg, my mamy mniej niż 150 kg. Jeżeli ograniczymy to o 50 proc., to będziemy mieć 75 kg, a Francuzi 200 kg – argumentuje prezes Krajowej Rady Izb Rolniczych. – Mamy rolnictwo rozdrobnione, rodzinne. To jest cel, do którego w Europie chcemy dążyć, więc jeżeli nam się to ograniczy, to może być mniej chętnych wśród młodych do zostawania na wsi, bo opłacalność produkcji będzie mniejsza. Na końcu konsument musi sobie zadać pytanie, czy jest w stanie za tę żywność zapłacić więcej. Albo też będzie spływała do nas żywność z całego świata, produkowana bez żadnych obostrzeń. To grozi likwidacją rolnictwa w Europie.

Ekspert podkreśla, że choć trudno jeszcze oceniać, jakie będzie przełożenie finansowe, to sam fakt, że rolnicy będą mieć więcej pracy w trudniejszych warunkach i za niższe wynagrodzenie, może skłaniać ich do porzucania gospodarstw na rzecz łatwiejszego życia w mieście. Dotyczy to zwłaszcza młodych ludzi. Dlatego organizacje branżowe związane z rolnictwem oraz hodowlą zwierząt zawiązały porozumienie, by wspólnie namawiać do debaty na temat Europejskiego Zielonego Ładu i strategii „Od pola do stołu” (Farm 2 Fork). Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi w ostatnich dniach zbierało uwagi na temat nowej propozycji KE, by na ich podstawie wypracować stanowisko rządu

– Nie za bardzo widać zwiększone środki na rolnictwo, raczej się je ogranicza. Jeszcze przed wejściem Polski do Unii Europejskiej wspólna polityka rolna to było około 50 proc. budżetu unijnego. W ostatniej perspektywie to było około 36 proc., a dzisiaj proponuje nam się około 21 proc., jednocześnie narzucając dodatkowe cele, nawet jeśli one są ważne – zastrzega prezes KRIR. – Poza tym jeżeli z rynku wypadnie europejski producent żywności, to te produkty będą musiały powstawać gdzie indziej. Czyli np. będą wycinane lasy w Brazylii pod pola rolne. Wtedy ten cel, aby chronić planetę i dbać o środowisko, nie zostanie osiągnięty.

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Konkurs Polskie Branży PR

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Handel

Polskie firmy z szansą na zdobycie azjatyckich rynków. Mogą otrzymać wsparcie na promocję podczas Expo 2025 w Osace

W 2025 roku w japońskiej Osace odbędzie się Wystawa Światowa Expo 2025. Udział w niej, a także towarzyszących imprezie wydarzeniach i targach to dla polskich firm szansa na wzrost rozpoznawalności swoich marek za granicą, a w konsekwencji na rozwój ich potencjału eksportowego. Expo 2025 będzie się koncentrowało na innowacjach służących zrównoważonemu rozwojowi. PARP, który jest partnerem wydarzenia w Polsce, do 26 września br. czeka na wnioski firm zainteresowanych udziałem w wydarzeniu i ekspansją na azjatyckie rynki. W ramach programu mogą one otrzymać wsparcie na udział w targach, na misje wyjazdowe i kampanie promocyjne przed i po zakończeniu Expo. Nabór finansowany jest z Funduszy Europejskich dla Nowoczesnej Gospodarki 2021–2027

Polityka

Rośnie ryzyko wybuchu epidemii w Strefie Gazy. Brakuje czystej wody, kanalizacji i toalet, a w zniszczonej enklawie wykryto polio

W Strefie Gazy brakuje praktycznie wszystkiego – od żywności i wody po podstawowe leki – ale najgorsze może dopiero nadejść – alarmuje Polska Akcja Humanitarna. – Kilka dni temu w wodzie w Strefie Gazy znaleziono polio typu 2. Ta woda jest bardzo zanieczyszczona, infrastruktura wodno-sanitarna na tym terenie tak naprawdę już nie istnieje. Na dodatek od dziewięciu miesięcy dzieci nie są szczepione, ponieważ nie ma warunków, żeby to zrobić, więc istnieje bardzo duże zagrożenie wybuchu epidemii – mówi Magdalena Foremska z PAH. W odpowiedzi na kryzys organizacja uruchomiła duże projekty pomocowe, które mają zapewnić żywność i opiekę medyczną w Strefie Gazy i na Zachodnim Brzegu.

IT i technologie

Gminy potrzebują inwestycji w cyberbezpieczeństwo. Eksperci widzą duże ryzyka wynikające z zaniedbań

Dane gromadzone przez jednostki samorządu terytorialnego mogą być bardzo niebezpiecznym narzędziem w rękach przestępców. Wykradzione mogą posłużyć do fałszowania tożsamości człowieka. Tymczasem poziom inwestycji w cyberbezpieczeństwo jest w gminach niski, a liczba ataków hakerskich na nie stale rośnie. Eksperci czekają na pozytywne skutki rządowego programu Cyberbezpieczny Samorząd. W jego ramach 1,5 mld zł trafi na inwestycje w poprawę bezpieczeństwa cybernetycznego samorządów: zarówno na poziomie sprzętu i oprogramowania, jak i kompetencji oraz procedur.

Partner serwisu

Instytut Monitorowania Mediów

Szkolenia

Akademia Newserii

Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a  także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.