Pożyczka czy bankructwo? Dziś decyzja w sprawie pomocy dla Grecji

Ministrowie finansów eurolandu zadecydują dziś, czy pożyczyć Grecji kolejne 130 mld euro. Coraz częściej mówi się o bankructwie kraju, ale kontrolowanym, bo pozostawienie Grecji samej sobie zaszkodzi przede wszystkim innym gospodarkom strefy euro.

Choć rynki finansowe od dawna uważają Grecję za bankruta, formalne ogłoszenie niewypłacalności może mieć fatalne skutki. Ale presja na wyjście zadłużonego kraju ze strefy euro jest coraz większa.

 - Wiemy, że Grecja jest bankrutem. Jest tylko sztucznie reanimowanym, utrzymywanym warzywem z wieloma rurkami, którymi dopływają środki unijne. Czy oficjalnie Grecja ogłosi bankructwo? Myślałem, że to jeszcze potrwa, że kiedyś to do tego dojdzie, ale widzę, że ta chęć wypchnięcia Grecji ze strefy euro zaczyna nabierać siły - mówi Piotr Kuczyński, główny analityk Xelion.Doradcy Finansowi.

Według brytyjskiego "Sunday Times" niemiecki minister finansów Wolgang Schaeuble naciska na grecki rząd, by ogłosił bankructwo kraju. Zdaniem polityka zapowiadane cięcia i reformy nie przyniosą oczekiwanych rezultatów, co potwierdza tajny raport trojki, czyli przedstawicieli Komisji Europejskiej, Międzynarodowego Funduszu Walutowego oraz Europejskiego Banku Centralnego.

Ministrowie finansów przy podejmowaniu decyzji będą musieli uwzględnić, jak upadek Grecji wpłynie na sytuację w innych zadłużonych gospodarkach eurolandu.

 - Gdyby pozwolono Grecji upaść - bo w tej chwili politycy myślą, że jest wszystko opanowane, a to wcale nie musi tak być - wystarczy drobna iskierka, zainteresowanie Hiszpanią czy Włochami, to będzie trudno wtedy ten pożar opanować, skoro nie wybudowało się tej ściany pieniędzy, o której się mówiło, czyli 2 bln euro. To co jest, te kilkaset miliardów, nie wystarczy - uważa Piotr Kuczyński.

Europejski Fundusz Stabilizacji Finansowej, bo o nim mowa, jest głównym narzędziem strefy euro, by walczyć z kryzysem zadłużenia. Zdaniem Piotra Kuczyńskiego w sprawie pomocy Europa nie ma też co liczyć na Chiny.

 - Chiny nie pomogą. Mówią, że pomogą od roku, półtora, dwóch. Jeżeli pomogą to na pewno nie za darmo, a cena będzie taka, że nie wiem, czy będziemy chcieli z niej skorzystać. Niekoniecznie ta pomoc będzie korzystna dla Chin. Mówi się, że to 500 mln ludzi, że duży rynek, tylko że Chiny działają troszeczkę jak Kościół katolicki, a nie jak politycy, którzy mają 4 lata kadencji. Oni myślą na wiele lat do przodu - prognozuje analityk Xelion.

Decyzja w sprawie pomocy jest pilna. Grecja potrzebuje ponad 14 mld euro na wykup obligacji, których termin zapadalności mija 20 marca.