Newsy

Inflacja w Polsce jest najwyższa od ponad roku. Napędzają ją głównie wzrost wynagrodzeń i cen energii

2021-05-04  |  06:20

Mimo że ekonomiści przewidywali, że marcowy odczyt inflacji będzie ostatnim mieszczącym się w dopuszczalnym paśmie odchyleń od celu inflacyjnego, nie spodziewali się aż tak wysokiego poziomu w kwietniu. Wzrost cen miał oscylować wokół 3,8–3,9 proc. w ujęciu rocznym, tymczasem według szybkiego odczytu Głównego Urzędu Statystycznego przyspieszył aż do 4,3 proc., a to poziom najwyższy od 13 miesięcy. Składa się na to kilka czynników, m.in. wzrost kosztów pracy. – Ryzyko wzrostu inflacji jest dość spore – uważa ekonomista Marek Zuber.

Według szybkiego odczytu inflacji Głównego Urzędu Statystycznego w kwietniu ceny średnio poszybowały do poziomu 4,3 proc. – najwyższego od marca 2020 roku. Polska ma najwyższą inflację w Unii Europejskiej, nawet już w marcu, gdy mieściła się jeszcze ona w dopuszczalnym paśmie wahań od celu inflacyjnego (wyniosła 3,2 proc.), wyraźnie wyprzedzała inne kraje. HICP, czyli inflacja zharmonizowana, pozwalająca na porównanie wzrostu cen w różnych krajach, wyniósł 4,4 proc., podczas gdy drugie w kolejności Węgry odnotowały wzrost cen o 3,9 proc., a trzecia Rumunia – o 2,5 proc.

 Wzrost wynagrodzeń jest jednym z ważniejszych czynników działających na rzecz wzrostu cen towarów i usług w Polsce i to od kilku lat. Nie musiałoby tak być, gdyby wydajność pracy w Polsce istotnie rosła. Ona dalej jest piąta od końca w Unii Europejskiej. Wprawdzie w ostatnich latach jesteśmy w czołówce pod względem wzrostu wydajności pracy, tyle tylko, że to jest średnia dla całej gospodarki – mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes Marek Zuber. – Tymczasem po jednej stronie mamy potężny wzrost w supernowoczesnej fabryce, np. z sektora automotive, ale po drugiej stronie mamy małe i średnie polskie firmy, które od pięciu lat nie inwestują albo inwestują niewiele, więc skąd ma się wziąć ten wzrost wydajności.

Jak podał GUS 30 kwietnia, przeciętne miesięczne wynagrodzenie brutto w gospodarce narodowej w Polsce w 2020 roku wyniosło 5167,47 zł. W porównaniu z 2019 rokiem wzrosło o 5,0 proc., czyli trochę wolniej niż rok wcześniej (7,2 proc.). W sektorze publicznym wyniosło 5900,60 zł (o 14,2 proc. więcej niż średnia), a w sektorze prywatnym 5013,54 zł (o 3,0 proc. mniej od średniej).

Jeśli wziąć pod uwagę sekcje PKD, w 2020 roku przeciętne miesięczne wynagrodzenie brutto wahało się od 3793,01 zł w sekcji „zakwaterowanie i gastronomia” do 9250,85 zł w sekcji „informacja i komunikacja”. W porównaniu do 2019  roku odnotowano wzrost przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia brutto we wszystkich analizowanych sekcjach PKD. Największy w sekcji „edukacja” (o 8,8 proc.), a najmniejszy w sekcji „zakwaterowanie i gastronomia” (o 0,8 proc.).

Przeciętne miesięczne wynagrodzenie brutto w 2020 roku pozostało zróżnicowane także w regionach. W warszawskim stołecznym było ono najwyższe i wyniosło 6839,72 zł. Było to więcej o 2076,66 zł niż w regionie warmińsko-mazurskim, gdzie zanotowano najniższą jego wartość.

– Wzrost wynagrodzeń będzie w najbliższym czasie istotnym czynnikiem tworzącym presję na wzrost cen i to nawet wtedy, gdy w 2021 roku po rozliczeniu tarcz finansowych dojdzie do wzrostu bezrobocia, bo ten wzrost będzie przejściowy. W Polsce za chwilę znowu pojawi się w zdecydowanej większości branż problem z ludźmi do pracy – uważa ekspert.

Kolejnymi czynnikami sprzyjającymi wzrostowi cen, zwłaszcza w usługach, są drożejąca energia elektryczna, dodatkowe opłaty, takie jak tzw. opłata cukrowa w przypadku napojów czy podatek od sprzedaży detalicznej, presja ekologiczna wymuszająca inwestycje w zmianę opakowań oraz spowodowany pandemią „dodruk” pieniądza.

 Banki centralne mogą oczywiście, bo mają takie narzędzia, hamować ewentualny wzrost inflacji w przyszłości. Zresztą dyskusja na temat ryzyka wzrostu inflacji nie toczy się tylko w Polsce, ale w zasadzie na większości rynków. Przykładem są Stany Zjednoczone, w których ekonomiści debatują w kontekście nowego planu Joe Bidena. Mam na myśli nie ten ostatni akt pomocy pandemicznej, czyli 1,9 bln dol., ale także plan rozwoju infrastruktury wart 2 bln dol. – zwraca uwagę ekonomista. – Podobną sytuację mamy w Europejskim Banku Centralnym. Na razie wzrostu inflacji nie ma, ale mówimy o przyszłości. Banki mogą to ograniczyć, jeżeli zaczną operacje ograniczania ilości wydrukowanego pieniądza w gospodarce. Ale to oznacza ściąganie tego pieniądza lub podnoszenie stóp procentowych.

W grudniu 2015 roku amerykański Fed podniósł stopy po raz pierwszy po kryzysie finansowym z lat 2008–2009. Rok później podniósł główną stopę procentową do 0,50–0,75 proc. z 0,25–0,50 proc., a w kolejnym roku zdecydował się aż na trzy podwyżki. W grudniu 2018 roku stopy sięgnęły przedziału 2,25–2,50 proc. Jednak już jesienią 2019 roku Fed zaczął obniżać ten poziom.

– Banki centralne wiedzą, w którym kierunku iść, ale to będzie oznaczało także hamowanie gospodarki, więc moim zdaniem pomysł jest taki: niech ona się rozkręci, odbuduje po pandemii i dopiero za rok, półtora, dwa lata zaczniemy coś robić, jeżeli będzie taka potrzeba. Miejmy nadzieję, że to się uda, że ewentualne działania przeciwko inflacji nie doprowadzą potem do bardzo dużego hamowania czy recesji – podkreśla Marek Zuber.

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Konkurs Polskie Branży PR

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Prawo

Na rynku kapitałowym brakuje indywidualnych inwestorów. Nowe regulacje UE mają pobudzić ich zaangażowanie

– Rola rynku kapitałowego w rozwoju polskiej gospodarki jest nie do przecenienia – podkreśla Tomasz Orlik, członek zarządu PFR TFI. Jak wskazuje, obecnie kluczowy jest wzrost poziomu inwestycji, a w najbliższych latach przed nami duże wyzwanie w postaci zielonej transformacji. Rynek kapitałowy ma w tym procesie do odegrania ważną rolę, ale do tego potrzebuje aktywnych inwestorów, także indywidualnych. Dlatego pilnie potrzebne są działania, które pobudziłyby ich aktywność i zachęciły do lokowania na rynku oszczędności gospodarstw domowych. Pomóc w tym mają nowe regulacje unijne.

Ochrona środowiska

Rośnie liczba producentów ekologicznych zarówno w Polsce, jak i innych krajach Unii. Wciąż jednak jest to ułamek produkcji rolnej

Rolnictwo i hodowla zwierząt to jedna z głównych przyczyn wycinki lasów na świecie, utraty bioróżnorodności i największy emitent metanu. Sektor ten pochłania ogromne zasoby wody i odpowiada w dużym stopniu za zanieczyszczenie gleby. Ekspansja rolnictwa przyczynia się więc do zmian klimatu, a jednocześnie sektor boleśnie odczuwa ich skutki, co odbija się na produkcji rolnej. Zdaniem naukowców transformacja ekologiczna rolnictwa jest dziś koniecznością w walce z postępującymi niekorzystnymi zmianami klimatycznymi.

Transport

Firmy budowlane wyczekują na harmonogram największych krajowych inwestycji. Problemem mogą być terminy i brak rąk do pracy

W kolejnych latach z jednej strony napłynie do Polski  strumień funduszy europejskich z nowej perspektywy oraz Krajowego Planu Odbudowy, z drugiej strony w przygotowaniu są wielkie projekty infrastrukturalne związane z budową Centralnego Portu Komunikacyjnego, kolei dużych prędkości, elektrowni jądrowej czy infrastruktury w obszarze bezpieczeństwa. – Mamy do czynienia z analizą programów po poprzednim rządzie, weryfikacją niektórych inwestycji. Firmy chcą, żeby został podany harmonogram prac – co, kiedy i w jakiej części kraju będzie realizowane, bo one też muszą się do tego przygotować – mówi Adrian Furgalski, prezes Zespołu Doradców Gospodarczych TOR. Wyzwaniem w realizacji tych inwestycji mogą się okazać braki kadrowe.

Partner serwisu

Instytut Monitorowania Mediów

Szkolenia

Akademia Newserii

Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a  także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.