Newsy

Rosja coraz bliżej WTO. To może być koniec z embargami na produkty z Polski czy Gruzji

2012-06-12  |  06:30
Mówi:Jarosław Ćwiek-Karpowicz
Funkcja:Koordynator programu ds. Europy Wschodniej i Południowo-Wschodniej
Firma:Polski Instytut Spraw Międzynarodowych
  • MP4

    4 lipca rosyjska Duma zdecyduje, czy Rosja stanie się członkiem Światowej Organizacji Handlu. Rosyjscy politycy już dziś alarmują, że gospodarka straci kilka miliardów euro na obniżce ceł. –  Rosja nie będzie mogła już tak, jak wcześniej swobodnie nakładać różnego rodzaju embarga na produkty rolne z Polski, z Gruzji czy z Mołdawii  – uważa Jarosław Ćwiek-Karpowicz, ekspert z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.

    Negocjacje Rosjan ze Światową Organizacją Handlu trwały kilkanaście lat i zakończyły się dopiero w grudniu ubiegłego roku. Zgodnie z ustaleniami na początku lipca, rosyjska Duma powinna ratyfikować wszystkie dokumenty. Wielu ekspertów wątpiło, czy kiedykolwiek Rosja zdecyduje się na akcesję do WTO.

     – Wydaje się, że władze rosyjskie po prostu stwierdziły, że już nieopłacalne jest ciągłe pozostawanie poza tą największą organizacją handlową. Tak naprawdę Rosja była jedynym dużym państwem, które było poza strukturami WTO, a pewne wymagania, które niesie za sobą członkostwo, Rosja i tak będzie musiała na siebie przyjąć – uważa Jarosław Ćwiek-Karpowicz, koordynator programu ds. Europy Wschodniej i Południowo-Wschodniej w Polskim Instytucie Spraw Międzynarodowych.

    Chodzi przede wszystkim o obowiązek obniżenia ceł, dzięki czemu towary zagraniczne będą mieć łatwiejszy dostęp do rosyjskiego rynku. To, jak podkreślają rosyjscy politycy, jest największym zagrożeniem dla produkcji krajowej.

    Zgodnie z wynegocjowanym porozumieniem Rosja obniży cła importowe na produkty rolne i na towary przemysłowe, ograniczy cła na eksport i otworzy swój rynek dla zagranicznych usługodawców.

    Z drugiej jednak strony również towary rosyjskie zyskują większy dostęp do rynków zagranicznych. Problem w tym, że rosyjski eksport opiera się głównie na surowcach energetycznych, od których w dodatku uzależnionych jest wiele państw Europy i Azji, jednak ta grupa produktów wyłączona jest spod regulacji WTO.

     – W przypadku innych niż surowce produktów rosyjskich możliwe jest prowadzenie polityki handlowej. Więc Rosja nie odczuwała zbyt wielu zachęt, by zostać członkiem WTO, oprócz zachęt prestiżowych, aby być w największej organizacji handlowej. Teraz ma szanse się w niej znaleźć, chociaż nie jest to jeszcze przesądzone – uważa Jarosław Ćwiek-Karpowicz.

    Zdaniem eksperta, brak ratyfikacji ze strony Dumy wcale nie byłby niespodzianką. Podobna sytuacja miała miejsce w przypadku unijno-rosyjskiego Traktatu o Karcie Energetycznej, który Rosja podpisała w latach 90-tych, po czym po wielu latach zwlekania stwierdziła, że nie zamierza go w ogóle ratyfikować.

    Tym razem, jak podkreśla Jarosław Ćwiek-Karpowicz, wszystko wskazuje na to, że parlamentarzyści jednak zgodzą się na ratyfikację.

     – Wydaje się, że Rosja będzie raczej zdecydowana, żeby wejść do WTO, ponieważ sama chce modernizować swoją gospodarkę. Nie chce jej opierać wciąż o eksport surowców naturalnych. Widzi, że nie jest w stanie utrzymywać sztucznych barier wokół siebie i bronić dostępu do rodzimego rynku, ponieważ w tym przypadku rosyjskie produkty po prostu nie są konkurencyjne – podkreśla analityk PISM.

    Według niego trudno jednoznacznie ocenić bilans strat i korzyści dla rosyjskiej gospodarki.

     – Z jednej strony możemy powiedzieć, że obniżka ceł spowoduje w pierwszych latach, że rosyjska produkcja może nie wytrzymać konkurencji, ale z drugiej strony, jeśli mamy bardziej konkurencyjne produkty na naszym rodzimym rynku, a nasi producenci także mają ułatwiony dostęp do rynków zewnętrznych, to w sumie gospodarka będzie się modernizować, nowe technologie będą się pojawiać i gospodarka będzie na tym zyskiwać – ocenia Ćwiek-Karpowicz.

    Do Dumy trafił już zatwierdzony przez rosyjski rząd projekt ratyfikacji. Chociaż jednocześnie minister finansów ostrzega przed zmniejszeniem dochodów budżetowych. Jak wynika z rządowych szacunków rosyjski budżet straci na obniżce ceł 10 mld dolarów, a przedsiębiorcy ok. 7,5 mld dolarów.

    Zdaniem eksperta PISM, te ostrzeżenia to taktyka rosyjskich władz.

     – Nie dziwi fakt, że rosyjscy politycy często mówią, że wejście do WTO wiąże się z poważnymi wyrzeczeniami. Podkreślają to, ale tak naprawdę po to, żeby Zachód zaakceptował ewentualne odstępstwa, co do których Rosja zdążyła się już porozumieć z WTO – ocenia Ćwiek-Karpowicz.

    Kilka miesięcy temu rosyjski rząd zapowiedział, że chce rekompensować przedsiębiorcom straty, które poniosą w wyniku otwarcia krajowego rynku dla firm zagranicznych. Zamierza przeznaczyć na ten cel ponad 6 mld dolarów.

    Jak ocenia Jarosław Ćwiek-Karpowicz, największe kłopoty sprawi Rosji przestrzeganie przepisów dotyczących rozwiązywania sporów handlowych. Do tej pory polityka handlowa była dość często przez władze stosowana w polityce zagranicznej.

     – Rosja nie będzie mogła już tak, jak wcześniej swobodnie nakładać różnego rodzaju embarga na produkty rolne z Polski, z Gruzji, z Mołdawii, z wielu innych państw, ale będzie musiała respektować zasady i korzystać z mechanizmów WTO – dodaje ekspert PISM. – Dla pozostałych państw, w tym dla Polski, wejście Rosji do WTO jest opłacalne, właśnie  z tego powodu, że nasz handel będzie bardziej cywilizowany.

    Zmiany te będą dotyczyły pozaenergetycznych sektorów rosyjskiej gospodarki.

     – Rosja może sobie  dowolnie nakładać cła eksportowe na ropę i gaz w zależności o tego, jak będzie chciała rozwijać własny sektor energetyczny. Więc sposób rozwiązywania sporów handlowych dotyczących dostaw ropy i gazu w niewielkim stopniu się zmieni w związku z wejściem Rosji do WTO. Niewiele tu może zmienić się z korzyścią dla odbiorców rosyjskich surowców energetycznych – podsumowuje Jarosław Ćwiek-Karpowicz.

    Czyli również dla Polski. Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo prowadzi obecnie spór z rosyjskim monopolistą na rynku gazu. Domaga się od Gazpromu sposobu obliczania taryf gazowych, które dla polskich odbiorców są jedne z najwyższych w Europie.

    Czytaj także

    Kalendarium

    Więcej ważnych informacji

    Newseria na XVI Europejskim Kongresie Gospodarczym

    Jedynka Newserii

    Jedynka Newserii

    Finanse

    Zwolnienia lekarskie w prywatnej opiece medycznej są ponad dwa razy krótsze niż w publicznej. Oszczędności dla gospodarki to ok. 25 mld zł

    Stan zdrowia pracujących Polaków wpływa nie tylko na konkurencyjność firm i koszty ponoszone przez pracodawców, ale i na całą gospodarkę. Jednak zapewnienie dostępu do szybkiej i efektywnej opieki zdrowotnej może te koszty znacząco zmniejszyć. Podczas gdy średnia długość zwolnienia lekarskiego w publicznym systemie ochrony zdrowia wynosi 10 dni, w przypadku opieki prywatnej to już tylko 4,5 dnia – wynika z badania Medicover. Kilkukrotnie niższe są też koszty generowane przez poszczególne jednostki chorobowe, co pokazuje wyraźną przewagę prywatnej opieki. Zapewnienie dostępu do niej może ograniczyć ponoszone przez pracodawców koszty związane z prezenteizmem i absencjami chorobowymi w wysokości nawet 1,5 tys. zł na pracownika.

    Ochrona środowiska

    Trwają prace nad szczegółami ścisłej ochrony 20 proc. lasów. Prawie gotowy jest także projekt ws. kontroli społecznej nad lasami

    Postulat ochrony najcenniejszych lasów w Polsce znalazł się zarówno w „100 konkretach na pierwsze 100 dni rządów”, jak i w umowie koalicyjnej zawartej po wyborach 15 października 2023 roku. W wyznaczonym terminie nie udało się dotrzymać wyborczej obietnicy, ale prace nad nowymi regulacjami przyspieszają. Wśród priorytetów jest objęcie ochroną 20 proc. lasów najbardziej cennych przyrodniczo i ustanowienie kontroli społecznej nad lasami. Ministerstwo Klimatu i Środowiska konsultuje swoje pomysły z przedstawicielami różnych stron, m.in. z leśnikami, ekologami, branżą drzewną i samorządami.

    Motoryzacja

    Dwie duże marki chińskich samochodów w tym roku trafią do sprzedaży w Polsce. Są w stanie konkurować jakością z europejskimi producentami aut

    Według danych IBRM Samar w Polsce w pierwszych dwóch miesiącach 2024 roku zarejestrowano 533 auta chińskich producentów. Jednak niedługo mogą się one pojawiać na polskich drogach znacznie częściej, ponieważ swoją obecność na tutejszym rynku zapowiedziało już kilku kolejnych producentów z Państwa Środka. Chińskich samochodów, przede wszystkim elektryków, coraz więcej sprzedaje się również w Europie. Prognozy zakładają, że ich udział w europejskim rynku do 2025 roku ma zostać niemal podwojony. – Jakość produktów dostarczanych przez chińskich producentów jest dzisiaj zdecydowanie lepsza i dlatego one z powodzeniem konkurują z producentami europejskimi – mówi Wojciech Drzewiecki, prezes IBRM Samar.

    Partner serwisu

    Instytut Monitorowania Mediów

    Szkolenia

    Akademia Newserii

    Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a  także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.