Mówi: | Igor Petryk |
Funkcja: | dyrektor rozwoju rynku |
Firma: | Wärtsilä Energy |
Integracja energetyki i ciepłownictwa w Polsce może przynieść 4 mld euro oszczędności. Emisja CO2 w tych sektorach może spaść o 57 proc.
Energia wyprodukowana w instalacjach słonecznych i wiatrowych może skutecznie ograniczyć udział węgla w polskiej energetyce i ciepłownictwie. Eksperci fińskiej spółki Wärtsilä Energy obliczyli, że przy wprowadzeniu odpowiednich rozwiązań i elastycznych technologii w ciągu dekady udział węgla w instalacjach ciepła systemowego może spaść z 80 do 8 proc., a w energetyce – z 61 do 27 proc. Ich zdaniem integracja obu tych sektorów przez 10 lat może przynieść znaczące oszczędności – zarówno finansowe, jak i środowiskowe. I to mimo prognozowanego wzrostu zapotrzebowania na energię.
Ostatnie lata w polskiej energetyce i ciepłownictwie nie należały do najłatwiejszych. Najpierw pandemia (2020–2022), potem agresja Federacji Rosyjskiej na Ukrainę (2022) wpłynęły znacząco na funkcjonowanie całego sektora. Z jednej strony mocno spadła rentowność wielu firm działających w branży. Według Urzędu Regulacji Energetyki skumulowany wzrost kosztów prowadzenia działalności ciepłowniczej między 2020 a 2022 rokiem wyniósł ponad 70 proc. Z drugiej zaś odnotowano wzrost kosztów ciepła systemowego ponoszonych przez końcowych odbiorców. Przeobrażeniu uległa także strategia odchodzenia od węgla, ponieważ z logistycznej i surowcowej układanki „wypadł” ważny element.
– Wcześniej panowała koncepcja, że paliwem przejściowym będzie gaz. Teraz, ponieważ gaz okazał się być mało stabilnym źródłem energii, w dodatku narażonym na zawirowania polityczne, pojawiają się wątpliwości, czy będzie on mógł zastąpić węgiel – mówi agencji informacyjnej Newseria Igor Petryk, dyrektor rozwoju rynku w Wärtsilä Energy, fińskiej spółce działającej w 180 krajach. – Mamy na to bardzo dobry pomysł, bo na podstawie naszego modelu, a dysponujemy bardzo wyrafinowanym oprogramowaniem, które może modelować różne systemy energetyczne, rozpoznaliśmy, że podstawą produkcji prądu będą źródła odnawialne – energia wiatrowa i słoneczna. Należy tylko zrównoważyć tę nieciągłą produkcję ze źródeł odnawialnych, a żeby zrobić to w najbardziej opłacalny sposób, nie trzeba inwestować w duże elektrownie gazowe. Polska powinna raczej korzystać z instalacji ciepła systemowego – a jest ich aż 350.
Pomysł wpisuje się w strategię odchodzenia od paliw opartych na węglu w kolejnych latach, która wynika zarówno z polityki unijnej, jak i krajowej. To ogromne wyzwanie dla ciepłownictwa systemowego, które jest istotnym elementem w branży energetycznej. Według URE od 2002 roku długość sieci ciepłowniczej w Polsce wzrosła z 17,3 tys. km do prawie 22,6 tys. km w 2022 roku. Długość sieci przypadającej na jedno przedsiębiorstwo zwiększyła się w tym samym czasie z prawie 24 km do niemal 63 km. Jednocześnie zaobserwowano spadek całkowitej wielkości mocy cieplnej zainstalowanej u wytwórców posiadających koncesję z ok. 71 GW w 2002 roku do ok. 53 GW w 2022 roku.
Jak podkreślają eksperci Wärtsilä Energy w raporcie „Energetyzując polską przyszłość. Optymalizacja systemu elektroenergetycznego i ciepłowniczego na następną dekadę”, dekarbonizacja ciepłownictwa jest technologicznie znacznie bardziej wymagająca niż w przypadku systemu energetycznego. To o tyle istotne, że węgiel odpowiada za 80 proc. produkcji ciepła w Polsce i za 61 proc. produkcji energii. Eksperci oceniają, że znaczącą rolę odgrywać będą elastyczne zasoby wytwórcze w systemach ciepłowniczych. Zastosowanie pomp ciepła oraz kogeneracyjnych silników gazowych (CHP – combined heat and power) będzie kluczowe dla bilansowania nierównomiernie wytwarzanej energii z OZE.
– Polska nie może dalej trzymać się węgla. Pytanie, jaka będzie właściwa kombinacja technologii, które będą mogły zastąpić węgiel. Mamy bardzo silne przekonanie, że będzie to połączenie energetyki wiatrowej i słonecznej oraz elastyczne technologie, które zrównoważą te dwa źródła. Inwestując w takie nowe technologie jak źródła odnawialne plus bilansowanie, Polska może nie tylko ograniczyć udział węgla, ale także sporo oszczędzić na kosztach inwestycyjnych i operacyjnych. Według naszych obliczeń ta „kooptymalizacja” może przynieść blisko 4 mld euro oszczędności na całych kosztach systemu w okresie 10 lat – mówi Igor Petryk.
Do tej pory, w ocenie ekspertów spółki, pomijano w Polsce potencjał wynikający z łączenia sektorów energetyki i ciepłownictwa. Z przygotowanego modelowania wynika jednak, że taka integracja zapewniłaby wymierne korzyści. Poza oszczędnościami finansowymi eksperci wyliczyli także inne możliwe efekty takiej „kooptymalizacji”. Jednym z nich jest zwiększenie udziału OZE z 29 proc. w 2023 roku do 68 proc. w 2032 roku.
– Przygotowaliśmy model realizacji tego pomysłu w perspektywie dziesięcioletniej i odkryliśmy, że w ciągu 10 lat udział węgla w instalacjach ciepła systemowego spadnie z 80 proc. do 8 proc. Będzie to miało także wpływ na wytwarzanie energii, co przełoży się na spadek udziału węgla w tym procesie z 61 do 27 proc. Łącznie oznacza to obniżenie śladu węglowego o 57 proc. rocznie, a to tylko przy, jak to nazywamy, kooptymalizacji wytwarzania prądu i ciepła – mówi przedstawiciel fińskiej firmy.
Problemem jest to, że energia pochodząca z OZE, czyli w tym przypadku słońca i wiatru, nie jest dostępna bez przerwy. Zmienna długość dnia, nasłonecznienie i różne warunki wiatrowe sprawiają, że nie możemy mówić o ciągłych dostawach oraz stabilnej produkcji energii.
– To naturalne i istnieją technologie, które sobie z tym radzą. Te technologie bilansują wytwarzanie energii i zapewniają elastyczność. Mogą one obsługiwać odnawialne źródła energii w skali sekund, minut, godzin czy pór roku. Aby mieć pełne zaufanie do bezpieczeństwa dostaw energii, wystarczy więc wprowadzić połączenie różnych technologii, które będą wspierać technologie odnawialne – zaznacza Igor Petryk.
Tu kluczową rolę będą odgrywały magazyny energii w różnej konfiguracji np. w elektrowniach szczytowo-pompowych. Jak zaznacza ekspert, Polska ma ograniczone możliwości zwiększenia mocy tego typu zakładów. Drugim rozwiązaniem są zdobywające popularność na świecie magazyny oparte na akumulatorach.
– Nasza firma jest jednym z największych integratorów magazynowania energii na świecie. Opracowujemy nasze rozwiązania w tym zakresie, ale mamy też świadomość, że magazynowanie w akumulatorach jest ograniczone czasowo. Energia nie może być w nich magazynowana przez całe miesiące czy nawet tygodnie. Niezbędne są więc niezawodne źródła wytwarzania – dodaje dyrektor rozwoju rynku w Wärtsilä Energy. – Mamy silne przekonanie, że tym źródłem może być gaz ziemny, ale nie jako baza, ale jako moc bilansująca, uruchamiana i zatrzymywana według potrzeb, w sposób elastyczny, wiele razy dziennie. Jednocześnie konieczne jest przejście z gazu ziemnego na bardziej zrównoważone paliwo, takie jak wodór i jego pochodne.
Magazyny energii są w Polsce coraz częściej stosowane. Według danych na ostatni dzień 2023 roku Polskie Sieci Energetyczne wydały warunki przyłączenia dla takich instalacji o łącznej mocy prawie 9,7 tys. MW. Według prognoz rynkowych to dopiero początek. Popularność magazynów może rosnąć wraz z obserwowanym spadkiem cen baterii. Według ekspertów McKinsey do 2030 roku światowy rynek magazynów ma osiągnąć wartość w przedziale 120–150 mld dol. To oznacza ponad dwukrotny wzrost w perspektywie bieżącej dekady.
Czytaj także
- 2025-08-05: 1 października ruszy w Polsce system kaucyjny. Część sieci handlowych może nie zdążyć z przygotowaniami przed tym terminem
- 2025-08-04: Branża ciepłownictwa czeka na unijną i krajową strategię transformacji. Liczy na większe fundusze i korzystne regulacje
- 2025-07-16: Konflikty i żywioły wpływają na wakacyjne plany Polaków. Bezpieczeństwo coraz ważniejsze przy wyborze letniej destynacji
- 2025-07-11: Polskie MŚP otrzymają większe wsparcie w ekspansji międzynarodowej. To cel nowej inicjatywy sześciu instytucji
- 2025-07-09: GUS chce walczyć z fake newsami. Współpraca z sektorem prywatnym ma pomóc ograniczyć chaos informacyjny
- 2025-07-18: Były prezes PGE: OZE potrzebuje wsparcia magazynów energii. To temat traktowany po macoszemu
- 2025-06-16: Przedsiębiorcom coraz bardziej doskwiera niestabilność i skomplikowanie przepisów podatkowych. Problemem są też niejasne ich interpretacje
- 2025-06-27: Za trzy miesiące ruszy w Polsce system kaucyjny. Wątpliwości budzą kwestie rozliczeń i podatków
- 2025-06-17: Nowe opłaty za emisję CO2 mogą spowodować wzrost kosztów wielu małych i średnich firm. Eksperci apelują o mądre instrumenty wsparcia [DEPESZA]
- 2025-06-16: Z powodu braku przejrzystego prawa branża recyklingu odkłada inwestycje. Firmy apelują o szybkie wdrożenie przepisów
Więcej ważnych informacji
Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Farmacja

Nowy pakiet farmaceutyczny ma wyrównać szanse pacjentów w całej Unii. W Polsce na niektóre leki czeka się ponad dwa lata dłużej niż w Niemczech
Jeszcze pod przewodnictwem Polski Rada UE uzgodniła stanowisko w sprawie pakietu farmaceutycznego – największej reformy prawa lekowego od 20 lat. Ma on skrócić różnice w dostępie do terapii między krajami członkowskimi, które dziś sięgają nawet dwóch–trzech lat. W Unii Europejskiej wciąż brakuje terapii na ponad 6 tys. chorób rzadkich, a niedobory obejmują również leki ratujące życie. Nowe przepisy mają zapewnić szybszy dostęp do leków, wzmocnić konkurencyjność branży oraz zabezpieczyć dostawy.
Handel
Wzrost wydobycia ropy naftowej nie wpłynie na spadek cen surowca. Kierowcy jesienią zapłacą więcej za olej napędowy

Sierpień jest trzecim z rzędu miesiącem, gdy osiem krajów OPEC+ zwiększa podaż ropy naftowej na globalnym rynku; we wrześniu nastąpi kolejna zwyżka. Kraje OPEC, zwłaszcza Arabia Saudyjska, chcą w ten sposób odzyskać udziały w rynku utracone na skutek zmniejszenia wydobycia od 2022 roku, głównie na rzecz amerykańskich producentów. Nie należy się jednak spodziewać spadku cen ropy, gdyż popyt powinien być wysoki, a pod znakiem zapytania stoi dostępność ropy z Rosji. Nie zmienia to faktu, że jesienią ceny paliw na stacjach zazwyczaj rosną, a w największym stopniu podwyżki dotyczyć będą diesla.
Nauka
Szacowanie rzeczywistej liczby użytkowników miast dużym wyzwaniem. Statystycy wykorzystują dane z nowoczesnych źródeł

Różnica między liczbą rezydentów a rzeczywistą liczbą osób codziennie przebywających w Warszawie może sięgać nawet niemal pół miliona. Rozbieżności są dostrzegalne przede wszystkim w dużych miastach i ich obszarach funkcjonalnych. Precyzyjne dane populacyjne są tymczasem niezbędne w kształtowaniu usług społecznych i zdrowotnych, edukacyjnych, opiekuńczych, a także w planowaniu inwestycji infrastrukturalnych. W statystyce coraz częściej dane z oficjalnych źródeł, takich jak Zakład Ubezpieczeń Społecznych, są uzupełniane o te pochodzące od operatorów sieci komórkowych czy kart płatniczych.
Partner serwisu
Szkolenia

Akademia Newserii
Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.