Newsy

Prezes LOT: dopiero dzięki Dreamlinerowi zaczniemy zarabiać na lotach do Pekinu

2012-09-06  |  06:59
Mówi:Marcin Piróg
Funkcja:Prezes Zarządu
Firma:PLL LOT
  • MP4

    Pierwszy z zamówionych przez LOT Boeingów 787 Dreamliner przyleci do Polski w połowie listopada. Miesiąc później odbędzie swój pierwszy lot komercyjny. W sumie do polskiego przewoźnika trafić ma osiem takich maszyn, które obsługiwać będą połączenia z Ameryką Północną i z Azją, również z Pekinem. – Kiedy na tej trasie przejdziemy z 767 na Dreamlinera, to od dnia pierwszego lotu będziemy na niej zarabiać – zapewnia Marcin Piróg, prezes PLL LOT. Od wiosny LOT planuje uruchomić połączenie na trasie Warszawa-Pekin pięć razy w tygodniu.

    Pierwszy z zamówionych samolotów spodziewany jest na warszawskim lotnisku im. Chopina 15 listopada. 

     – Odbieramy go w Seattle, prawdopodobnie 11 lub 12 listopada – mówi Agencji Informacyjnej Newseria Marcin Piróg, prezes zarządu PLL LOT.

    Miesiąc później – 11 grudnia – maszyna ma polecieć w swój pierwszy komercyjny lot. Pasażerowie polecą nią do jednej z europejskich stolic.

     – Regularne loty na siatce długiego zasięgu zaczną się od 16 stycznia do Chicago – zapowiada prezes  lotniczej spółki.

    To jeden z kierunków, który mają obsługiwać nowoczesne maszyny, zamówione przez LOT. Druga, która przyleci do Polski na początku roku, od 1 lutego będzie latała do Nowego Jorku.

     – Do Pekinu będzie latać trzeci samolot, który do nas przyleci w lutym i – prawdopodobnie – już od 1 marca zacznie rejsy – zapewnia Piróg.

    Kolejne dwa z partii ośmiu zamówionych Dreamlinerów trafią do Polski w pierwszym kwartale przyszłego roku. Obok wymienionych wcześniej Chicago, Nowego Jorku i Pekinu obsługiwać będą także od marca połączenie na linii Warszawa – Toronto.

     – W lecie będzie więcej lotów do Nowego Jorku i Chicago. Zwiększamy również liczbę lotów do Pekinu. W tej chwili latamy trzy razy w tygodniu, a od wiosny będziemy latać pięć razy – zapowiada Marcin Piróg.

    Taka decyzja nie dziwi, szczególnie że zainteresowanie pasażerów połączeniem ze stolicą Chin przekroczyło oczekiwania przewoźnika.

     – W lipcu i w sierpniu obłożenie było bliskie 100 proc. – mówi szef LOT. – Również business-class, mimo że te standardy są dalekie od tego, co będziemy mieli w Dreamlinerze, jest w ponad 50 proc. zapełniona.

    Docelowo spółka zamierza uruchomić codzienne loty na trasie Pekin-Warszawa. Jak podkreśla Marcin Piróg, będzie to możliwe już za dwa lata.

     – To, co nas najbardziej cieszy, to stopień transferowania. Liczyliśmy, że 1/3 pasażerów na tej trasie będzie się transferować w Warszawie, tymczasem jest to ponad połowa. I to są pasażerowie z Zachodniej Europy, z Paryża, Londynu, Amsterdamu i Mediolanu, co potwierdza, że otwieranie nowych kierunków w Azji jest bardzo dobre strategicznie dla naszej siatki, zarówno azjatyckiej, jak i europejskiej – podkreśla prezes.

    Przyznaje jednocześnie, że loty na tej trasie nie przynoszą przewoźnikowi zysków.

     – W tej chwili inwestujemy, czyli nie zarabiamy na tym, ale jest to zgodne z naszym biznesplanem – tłumaczy szef LOT i zapowiada, że zmieni się to, jak tylko trasy te zaczną obsługiwać 787. – Od dnia pierwszego lotu na Dreamlinerze będziemy zarabiać.

    Jak wyjaśnia, od strony kosztów niewiele się zmieni. Wprawdzie nowe maszyny będą spalać mniej paliwa, ale będą droższe w leasingu niż obecnie latające Boeingi 767. Przewoźnik liczy jednak na zdecydowanie wyższe przychody.

    Wiąże się to z wysokimi dzisiaj kosztami obsługi maszyn na tym dystansie przy niewielkich możliwościach czystego zarobku. 

     – Ze względu na business class, która jest na poziomie first class u naszych europejskich konkurentów i dzięki nowej klasie premium, która się pojawi pomiędzy klasą business a ekonomiczną, na każdym rejsie do Pekinu i z powrotem liczymy na przychody większe o ok. 150 tys. zł – mówi prezes. – I to nam pozwoli zarabiać.

    Czytaj także

    Kalendarium

    Więcej ważnych informacji

    Jedynka Newserii

    Jedynka Newserii

    Prawo

    Polityka

    Wynik wyborów prezydenckich w USA zależeć będzie od kilku stanów. Jest ryzyko nieuznania przegranej jednej ze stron, zwłaszcza przez Donalda Trumpa

    Kończy się kampania prezydencka w Stanach Zjednoczonych, obfitująca w historyczne wydarzenia. Symbolicznie wybory rozstrzygną się we wtorek 5 listopada, ale ostateczną decyzję podejmie Kolegium Elektorów dopiero w grudniu. O wyniku zadecydują głosy w tzw. stanach wahających się, czyli niepopierających tradycyjnie demokratów ani republikanów. Najnowszy sondaż wskazuje na minimalną przewagę Kamali Harris w większości tych okręgów. Istnieje ryzyko, że Donald Trump nie uzna niekorzystnego dla siebie wyniku wyborów, jak było to cztery lata temu.

    Konsument

    Sztuczna inteligencja wzbudza w Polakach głównie ciekawość i obawy. Ponad połowa widzi w niej zagrożenie

    Prawie połowa Polaków twierdzi, że myśląc o sztucznej inteligencji, odczuwa zaciekawienie, ale aż 39 proc. przyznaje, że są to głównie obawy. Dotyczą one niewłaściwego wykorzystania SI, utraty kontroli nad nią i marginalizacji roli człowieka na rynku pracy. Na razie jednak tylko 11 proc. badanych używa narzędzi opartych na sztucznej inteligencji w swojej pracy. Chociaż rozwiązania te zyskują zwolenników, to wciąż duża grupa pracowników nie wie, w jaki sposób mogłyby one wspomóc ich w obowiązkach zawodowych – wskazuje badanie „Polacy o AI. Codzienność, nadzieje, obawy”.

    Partner serwisu

    Instytut Monitorowania Mediów

    Szkolenia

    Akademia Newserii

    Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a  także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.