Mówi: | Joanna Kotłowska |
Funkcja: | prezeska zarządu |
Firma: | Polskie Stowarzyszenie Nowe Kina |
Od wiosny możliwe braki w kinowej ofercie filmów zagranicznych. To szansa dla polskich produkcji
Kina wracają do formy sprzed pandemii. Tylko w III kwartale 2023 roku w kasach kupiono 13,7 mln biletów. Był to najlepszy kwartał od początku pandemii i jeden z najlepszych w ostatnich latach. W 2024 roku kina mogą wrócić do poziomu z 2019 roku, dużo zależy jednak od oferty i spektakularnych premier. Ze względu na tegoroczny strajk scenarzystów i aktorów kina spodziewają się braków w ofercie filmów zagranicznych, co może się okazać szansą dla polskich produkcji.
– Ten rok szacujemy na około 48 mln biletów, czyli jesteśmy ok. 20 proc. poniżej rekordowego 2019 roku, kiedy sprzedaliśmy 61 mln biletów. Niemniej oczywiście rośnie nam sprzedaż o mniej więcej 20 proc. w porównaniu do ubiegłego roku – mówi agencji Newseria Biznes Joanna Kotłowska, prezeska Polskiego Stowarzyszenia Nowe Kina.
Z danych Boxoffice wynika, że w ciągu pierwszych dziewięciu miesięcy 2023 roku do kin wybrało się ponad 34 mln osób. Do wyniku z zeszłego roku brakuje już tylko 7 mln, więc niemal na pewno zostanie on poprawiony. W III kwartale sprzedano 13,7 mln biletów i był to jeden z najlepszych kwartałów w ostatnich latach. Tak duża publiczność to w dużej mierze zasługa dwóch produkcji – „Barbie” i „Oppenheimera”. Ten pierwszy film obejrzało prawie 2,8 mln widzów, co jest wynikiem lepszym niż hit z III kwartału 2019 roku „Król Lew” (2,5 mln). Drugi film przyciągnął ponad 1,9 mln osób. Obie produkcje obejrzało w sumie 4,8 mln widzów, czyli 35 proc. ogółu. Teraz rekordy popularności bije polski kandydat do Oscara, czyli „Chłopi”.
– Te filmy, które się podobają, podobają się w coraz większej skali. Mamy teraz na przykład „Chłopów” na ekranach, już ponad 1,6 mln biletów, czyli taki poziom, którego dawno nie widzieliśmy – wskazuje Joanna Kotłowska.
To, czy w 2024 roku uda się już wrócić do czasów sprzed pandemii, będzie zależeć od liczby premier największych hitów.
– Mam nadzieję, że w przyszłym roku będziemy mieli też takie duże filmy, ale raczej nie zagraniczne, to już dzisiaj możemy powiedzieć. Widzimy skutki pandemii, nie mamy stabilnej oferty filmowej. Byliśmy świadkami strajku scenarzystów i aktorów w Stanach Zjednoczonych, który de facto zahamował na kilka miesięcy pracę w branży. Spodziewamy się braków w ofercie międzynarodowych filmów mniej więcej od wiosny przyszłego roku przez następne 12 miesięcy. To szansa dla polskich producentów, którzy wtedy będą mieli trochę więcej przestrzeni, żeby pokazać swoje filmy – ocenia prezeska Polskiego Stowarzyszenia Nowe Kina.
Dane Boxoffice wskazują, że po wrześniu widownia polskich filmów sięgnęła 5,1 mln i tym samym brakowało już tylko 700 tys. do rezultatu sprzed roku. Bardzo dobry październik sprawił, że wynik ten jest już znacznie poprawiony. Eksperci spodziewają się, że na koniec roku widownia rodzimych produkcji może być o ok. 40–50 proc. większa niż w roku ubiegłym. W III kwartale w pierwszej dziesiątce znalazły się trzy polskie tytuły, a dwa z nich przekroczyły granicę pół miliona widzów („O psie, który jeździł koleją” i „Zielona granica”). W IV kwartale ten pułap przekroczyła także widownia filmu „Uwierz w Mikołaja”.
– Pewnego rodzaju filmy przestały się oglądać na dużym ekranie. Widzowie część filmów, na przykład prostsze komedie romantyczne, oglądają na małym ekranie. Po to, żeby wyjść do kina, potrzebują ciekawszej historii, lepszej produkcji, żeby wartość oglądania tego filmu na dużym ekranie rzeczywiście dała im dużą przyjemność – tłumaczy Joanna Kotłowska.
Z danych Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej wynika, że wyjście do kina dla większości widzów to przemyślana decyzja. Ponad połowa Polaków sprawdza recenzje filmu, na który zamierza się wybrać, jedynie co piąty widz wybiera seans spontanicznie. Jak przekonuje ekspertka, świadomy wybór filmu może być szansą dla ambitnego kina.
– W Polsce mamy 1,5 tys. ekranów i właściwie możemy pokazać każdy film, który wchodzi do dystrybucji. To jest bardzo dobra wiadomość, że jest tam też miejsce na kino gatunkowe, kino autorskie, i tak, te filmy są oglądane. Dobre kino autorskie w tym roku może sprzedać 150 tys. biletów, więc to jest całkiem przyzwoity wynik, ale nie ma tych filmów za dużo – mówi prezeska Polskiego Stowarzyszenia Nowe Kina.
Popularną alternatywą dla kina, zwłaszcza od czasów pandemii, są portale streamingowe. Z raportu Deloitte’a „Digital Consumer Trends 2023” wynika, że z subskrypcji filmów na żądanie korzysta 68 proc. Polaków (spadek o 4 pkt proc.). Wzrosła za to średnia liczba abonamentów streamingu wideo na osobę – z 2,31 do 2,59. Rośnie również odsetek osób, które kupują nowe subskrypcje. W ciągu 12 miesięcy zdecydował się na to co trzeci ankietowany, co oznacza 15-proc. wzrost rok do roku.
– Pandemia zmieniła rynek, mamy bardzo rozbudowaną ofertę i w ogóle dosyć dużo platform streamingowych. Można zaobserwować, że twórcy czy producenci część czasu i zasobów poświęcają na produkowanie właśnie na mały ekran, chociaż wszyscy przyznają, że nie ma to jak film kinowy. To jest dzieło. Kino jest miejscem kontaktu twórców z widzem. Jeszcze jednak czekamy na odbudowanie się tej widowni po pandemii i na zwiększanie się oferty filmowej na duży ekran – podkreśla Joanna Kotłowska.
Czytaj także
- 2024-12-06: Polska nie powołała jeszcze koordynatora ds. usług cyfrowych. Projekt przepisów na etapie prac w rządzie
- 2024-12-02: W ostatnich miesiącach coraz więcej Polaków sięga po jabłka. Konsumpcja tych owoców jednak z roku na rok spada [DEPESZA]
- 2024-11-29: W tym roku liczba nowych zakażeń wirusem HIV sięgnie w Polsce 2 tys. Większość z nich rozpoznawana jest na późnym etapie
- 2024-12-11: Coraz większa rola sztucznej inteligencji w marketingu. Wirtualni influencerzy na razie pozostają ciekawostką
- 2024-11-18: Polscy producenci żywności obawiają się utraty unijnych rynków zbytu. Wszystko przez umowę z krajami Ameryki Południowej
- 2024-11-22: Artur Barciś: Od sztucznej inteligencji dowiedziałem się, że zmarłem na scenie. Dla niej jestem kompletnie nikim
- 2024-12-18: Piotr Szwedes: Teraz znowu zrobił się trend na brzydotę. Pokazujemy coś brudnego, siebie bez makijażu, że jesteśmy tacy prawdziwi
- 2024-11-05: Polski rynek odzieży sportowej i outdoorowej notuje stabilne wzrosty. Kupujący szukają technologicznych nowinek
- 2024-10-15: Klaudia Carlos: Nie myślę o konkurowaniu z innymi formatami. „Pytanie na śniadanie” jest programem interdyscyplinarnym i wielopokoleniowym
- 2024-11-25: Futra z negatywnym wpływem na środowisko na każdym etapie produkcji. Wiąże się z 400-krotnie większym zużyciem wody niż poliestru
Kalendarium
Więcej ważnych informacji
Jedynka Newserii
Jedynka Newserii
Infrastruktura
Prąd z największej prywatnej inwestycji energetycznej w Polsce popłynie w 2027 roku. Polenergia dostała właśnie potężny zastrzyk finansowania
Polenergia S.A. i Bank Gospodarstwa Krajowego podpisały umowę pożyczki ze środków Krajowego Planu Odbudowy (KPO) na budowę morskich farm wiatrowych. Finansowanie wyniesie 750 mln zł i zostanie wykorzystane do budowy dwóch farm o łącznej mocy 1440 MW. Największa prywatna grupa energetyczna w Polsce realizuje ten projekt z norweskim Equinorem. Prace związane z budową fundamentów turbin na Bałtyku mają się rozpocząć w 2026 roku. Projekty offshorowe będą jednym z filarów nowej strategii Polenergii, nad którą spółka właśnie pracuje.
Przemysł
Polskie firmy przemysłowe bardziej otwarte na technologie. Sztuczną inteligencję wdrażają z ostrożnością [DEPESZA]
Innowacje cyfrowe w przemyśle, choć wiążą się z kosztami i wyzwaniami, są jednak postrzegane przez firmy jako szansa. To podejście przekłada się na większą otwartość do ich wdrażania i chęć inwestowania. Ponad 90 proc. firm przemysłowych w Polsce, które wprowadziły co najmniej jedno rozwiązanie Przemysłu 4.0, dostrzega wyraźną poprawę efektywności procesów produkcyjnych – wynika z nowego raportu Autodesk. Choć duża jest wśród nich świadomość narzędzi opartych na sztucznej inteligencji, na razie tylko 14 proc. wykorzystuje je w swojej działalności.
Prawo
Przez „wrzutkę legislacyjną” saszetki nikotynowe mogły zniknąć z rynku. Przedsiębiorcy domagają się konsultowania nowych przepisów
Coraz popularniejsze na rynku saszetki z nikotyną do tej pory funkcjonują poza systemem fiskalnym i zdrowotnym. Nie są objęte akcyzą ani zakazem sprzedaży osobom niepełnoletnim. Dlatego też sami producenci od dawna apelują do rządu o objęcie ich regulacjami, w tym podatkiem akcyzowym, żeby uporządkować rosnący rynek i zabezpieczyć wpływy budżetowe państwa. Ministerstwo Zdrowia do projektu ustawy porządkującej rynek e-papierosów bez zapowiedzi dodało regulację dotyczącą saszetek nikotynowych, która jednak w praktyce mogła zlikwidować tę kategorię wyrobów na rynku. Przedsiębiorcy nie kryją rozczarowania sposobem, w jaki wprowadzane są zmiany w przepisach regulujących rynek.
Partner serwisu
Szkolenia
Akademia Newserii
Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.