Newsy

Najbogatsze kraje wychodzą z dołka. Spowolnienie dotknie szybko dotąd rosnące kraje: Rosję, Brazylię, Indie i Chiny

2014-05-06  |  06:45
Mówi:Krzysztof Kamiński
Funkcja:członek zarządu
Firma:Millennium Towarzystwo Funduszy Inwestycyjnych Spółka Akcyjna
  • MP4
  • Gospodarki państw rozwiniętych – Stanów Zjednoczonych, UE i Japonii – mają przed sobą coraz lepsze perspektywy i powoli odrabiają straty, jakie przyniósł im światowy kryzys finansowy. Zupełnie inaczej wygląda sytuacja tzw. państw BRIC, czyli Brazylii, Rosji, Indii oraz Chin. Od ponad roku ich gospodarki rozwijają się znacznie wolniej od wieloletniej średniej. W efekcie tego lokalne waluty oraz indeksy giełdowe zanotowały silne spadki.

    – Prognozy głównych ekonomistów i banków inwestycyjnych mówią o wzroście gospodarczym w Stanach Zjednoczonych na poziomie 3 proc. W Europie jest on relatywnie nieduży, bo Europa dopiero wychodzi z recesji. Prognozy mówią o 1-1,5  proc., co jest i tak najlepszym wynikiem od kilku lat. Podobnie rzecz ma się w Japonii, która po tsunami także weszła na ścieżkę wzrostu gospodarczego. Tak więc rynki rozwinięte zdecydowanie są w trendzie wzrostowym. Wydaje się, że świat wchodzi w nową fazę cyklu koniunkturalnego – mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes Krzysztof Kamiński, członek zarządu Millennium TFI SA.

    Świat nie składa się jednak z jednorodnych gospodarek, dlatego cykle koniunkturalne nie są w pełni zsynchronizowane. Szczególnie mocno zróżnicowana jest liczna grupa biedniejszych rynków, określanych mianem emerging markets. Inwestorzy często traktują ich problemy jako wspólne, jednak nawet w przypadku wąskiej, bo złożonej z czterech państw, grupy BRIC widać częściowo odmienne przyczyny spowolnienia gospodarczego. Przykładowo, niskie ceny surowców hamują wzrost PKB Rosji i Brazylii, natomiast sprzyjają gospodarce Chin, które są ich ogromnym importerem. Na to wszystko nakładają się problemy społeczne i polityczne, m.in. napięte stosunki między Chinami a Japonią, gwałtowne zamieszki w największych brazylijskich miastach i konflikt między Rosją a Ukrainą.

    – Wiele się mówi o spowolnieniu wzrostu gospodarczego w Chinach, widzimy także spadek tempa wzrostu PKB w Brazylii i Rosji czy na innych głównych rynkach wschodzących. Chiny były i są znacznym konsumentem surowców, i w pewnym sensie oczekiwania co do wzrostu cen surowców w wyniku wzrostu gospodarczego Chin mogą być na razie odłożone. Z pewnością konflikt na Ukrainie miał negatywny wpływ na nastroje inwestorów, mieliśmy do czynienia z korektą na rynkach akcji i ze wzrostem awersji do ryzyka, czyli przesunięciem się  inwestorów w stronę bezpiecznych aktywów, takich jak chociażby obligacje – mówi Kamiński. 

    Dalsze pogorszenie sytuacji na Ukrainie grozi nawet recesją w Rosji, z której odpłynęło od początku roku ponad 70 mld USD kapitału. Według ekonomistów PKB Ukrainy spadnie w tym roku co najmniej o kilka proc., a dokładne szacunki są utrudnione ze względu na trwający konflikt i rzeczywiste skutki programu MFW. Z kolei PKB Rosji wzrosnąć ma według szacunków tej instytucji zaledwie o 0,2 proc. zamiast wcześniej szacowanych 1,3 proc. Zdaniem Kamińskiego, jeżeli uda się uniknąć zaostrzenia sankcji, to kryzys polityczny na Ukrainie będzie oddziaływał głównie na Moskwę i Kijów, a pozostałe gospodarki w średniej perspektywie nie odczują jego skutków.

    – Dopóki konflikt na Ukrainie nie będzie przybierał rozmiarów szerszych niż lokalny i nie będą towarzyszyły mu narastające sankcje, których konsekwencje będą miały negatywny wpływ na wzrost gospodarczy w Europie czy w Stanach Zjednoczonych, dopóty naszym zdaniem ten konflikt nie będzie miał istotnego znaczenia w dłuższym horyzoncie – prognozuje członek zarządu Millennium TFI SA. 

    Obok ryzyka wojny domowej na Ukrainie, na światowych rynkach coraz częściej mówi się o tzw. wojnie walutowej. W ten sposób określa się ekstremalnie luźną politykę pieniężną Fed, EBC i Banku Japonii, która prowadzi do osłabienia tych walut. Amerykańska Rezerwa Federalna zaczęła jednak ograniczać program skupu aktywów, co poprzez zmniejszenie dopływu dodatkowych sum pieniędzy do sektora finansowego doprowadziło do umocnienia dolara. Teraz w ślady Fed może pójść Europejski Bank Centralny, który osłabiając euro i zwiększając podaż płynności, mógłby odsunąć ryzyko deflacji w strefie euro. Jak na razie japoński bank centralny nie zapowiedział ograniczenia tzw. luzowania ilościowego, czyli skupu aktywów, co powinno sprzyjać osłabieniu jena, zwłaszcza w relacji do dolara.

    – Na rynkach walutowych mamy ścieranie się interesów głównych banków: z jednej strony Bank Japonii prowadzący politykę osłabiania jena, z drugiej strony EBC, który w swoich przyszłych decyzjach może chcieć także doprowadzić do osłabienia euro w stosunku do dolara. To wszystko powoduje, że raczej myślimy o dolarze jako o silniejszej walucie, a o walutach, takich jak euro czy jen, myślimy jako o słabszych – uważa Krzysztof Kamiński.

    Czytaj także

    Kalendarium

    Więcej ważnych informacji

    Newseria na XVI Europejskim Kongresie Gospodarczym

    Jedynka Newserii

    Jedynka Newserii

    Finanse

    Zmiany klimatu i dezinformacja wśród największych globalnych zagrożeń. Potrzeba nowego podejścia do zarządzania ryzykiem

    Niestabilność polityczna i gospodarcza, coraz większa polaryzacja społeczeństwa, kryzys kosztów utrzymania, rosnąca liczba konfliktów zbrojnych i ryzyka cybernetyczne związane z rozwojem sztucznej inteligencji – to największe zagrożenia dla biznesu wskazywane w tegorocznym „Global Risks Report 2024”. Z raportu wynika, że obawy o bliską i dalszą przyszłość wciąż są zdominowane przez ryzyka klimatyczne i środowiskowe. Jednak w tym roku przykryły je niebezpieczeństwa związane z dezinformacją, wspieraną przez AI, która może wywoływać coraz większe niepokoje społeczne. – W tym roku na świecie 3 mld ludzi weźmie udział w wyborach, więc konieczność zaradzenia temu ryzyku staje się coraz pilniejsza – podkreśla Christos Adamantiadis, CEO Marsh McLennan w Europie.

    Ochrona środowiska

    Ciech od czerwca będzie działać jako Qemetica. Chemiczny gigant ma globalne aspiracje i nową strategię na sześć lat

    Globalizacja biznesu, w tym możliwe akwizycje w Europie i poza nią – to jeden z głównych celów nowej strategii Grupy Ciech. Przedstawione plany na sześć lat zakładają także m.in. większe wykorzystanie patentów, współpracę ze start-upami w obszarze czystych technologii i przestawienie biznesu na zielone tory. – Mamy ambitny cel obniżenia emisji CO2 o 45 proc. do 2029 roku – zapowiada prezes spółki Kamil Majczak. Nowej strategii towarzyszy zmiana nazwy, która ma podsumować prowadzoną w ostatnich latach transformację i lepiej podkreślać globalne aspiracje spółki. Ciech oficjalnie zacznie działać jako Qemetica od czerwca br.

    Finanse

    72 proc. firm IT planuje podwyżki. W branży wciąż ogromna jest różnica w wynagrodzeniach kobiet i mężczyzn

    W ubiegłym roku rynek pracy IT był znacznie mniej dynamiczny niż w poprzednich latach – wynika z „Raportu płacowego branży IT w 2024” Organizacji Pracodawców Usług IT. Przy wysokim poziomie podwyżek specjaliści rzadziej zmieniali pracę, ale niektórych zmusiły do tego cięcia w zatrudnieniu wynoszące w zależności od wielkości firmy od 12 do 26 proc. Ten rok zapowiada się bardziej optymistycznie: 61 proc. przedsiębiorstw planuje zwiększać zatrudnienie, a 72 proc. – pensje. Eksperci zwracają uwagę na wciąż duży rozstrzał między wynagrodzeniami kobiet i mężczyzn w tej branży.

    Partner serwisu

    Instytut Monitorowania Mediów

    Szkolenia

    Akademia Newserii

    Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a  także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.