Newsy

Nie uda się przeprowadzić w Polsce reformy systemu opakowań w wymaganym terminie. To oznacza wyższe opłaty mieszkańców za odbiór odpadów

2023-01-04  |  06:25

Polska jest jednym z ostatnich krajów Unii Europejskiej, które nie wdrożyły jeszcze systemu rozszerzonej odpowiedzialności producentów, czyli nowych zasad organizacji gospodarki odpadami opakowaniowymi. Czas na jego wprowadzenie mija 5 stycznia 2023 roku, ale mało prawdopodobne, aby udało się go dotrzymać. To oznacza nie tylko groźbę kar ze strony Komisji Europejskiej, ale także wymierne straty społeczne i środowiskowe. Dziś koszty zagospodarowania odpadów opakowaniowych ponoszą głównie mieszkańcy gmin. Zmiany w polskim systemie są pilnie potrzebne również z tego względu, że w UE trwają prace nad zaostrzeniem wymogów dotyczących recyklingu odpadów opakowaniowych.

– Rozszerzona odpowiedzialność producentów powinna zostać wprowadzona do polskiego porządku prawnego do 5 stycznia 2023 roku. Czas ucieka, ale jak wiadomo, trwają przepychanki między różnymi interesariuszami i w tej chwili sytuacja wygląda tak, że dziś nikt nie jest w stanie precyzyjnie powiedzieć, kiedy to zostanie wprowadzone – mówi agencji Newseria Biznes Grzegorz Piotr Rękawek, dyrektor biura Stowarzyszenia „Polski Recykling”.

Do wdrożenia rozszerzonej odpowiedzialności producentów (ROP) zobowiązuje Polskę przyjęty w 2018 roku unijny pakiet odpadowy. Zgodnie z tą regulacją firmy wprowadzające na rynek produkty opakowane m.in. w tworzywa sztuczne, takie jak folie czy twarde plastiki, powinny partycypować w kosztach ich selektywnej zbiórki, segregacji i przygotowania do recyklingu. W Polsce prace nad nowym systemem trwają od 2019 roku, kiedy ówczesne Ministerstwo Środowiska zainaugurowało cykl konsultacji w tej sprawie. Kilka miesięcy temu utknęły w martwym punkcie po tym, jak projekt rządowej ustawy przygotowanej przez resort klimatu i środowiska znalazł się w ogniu krytyki ze strony przedstawicieli biznesu. Opracowywane przepisy zakładają wdrożenie ROP w połączeniu z systemem kaucyjnym, który ma skłonić konsumentów do oddawania zużytych opakowań do punktów zbiórek. 

Drugą regulacją dotyczącą odpadów, której Polska nie wdrożyła w terminie narzuconym przez KE, jest dyrektywa plastikowa Single-Use Plastica. Jej zadaniem jest ograniczenie produkcji i stosowania jednorazowych wyrobów plastikowych takich jak sztućce, talerze, kubki czy torby.

 W drugiej połowie grudnia br. Rada Ministrów przyjęła już projekt ustawy wdrażającej Single-Use Plastics, jednocześnie w Sejmie wciąż dyskutowana jest też kwestia systemu kaucyjnego. Dobrze by było, gdyby to wszystko szło w jednym kierunku. Te akty prawne, które są dyskutowane bądź są już w przygotowaniu, powinny być spójne, tymczasem w tej chwili trochę się ze sobą nie zazębiają – zauważa Grzegorz Piotr Rękawek. – W dodatku rok wyborczy prawdopodobnie spowoduje to, że być może część rzeczy znowu trafi do zamrażarki lub będzie tworzona na nowo. 

To zaś oznacza, że Polska będzie musiała się liczyć z kolejnymi sankcjami finansowymi ze strony Komisji Europejskiej, ale to niejedyne finansowe konsekwencje, jakie wiążą się z brakiem ROP. System ten, który funkcjonuje już w większości krajów UE, zakłada, że koszty gospodarowania odpadami są dzielone pomiędzy mieszkańców a biznes, który wprowadza na rynek produkty opakowane m.in. w folie czy plastiki. Im więcej dany producent wprowadza na rynek plastikowych opakowań, tym więcej powinien dołożyć się do kosztu późniejszego zagospodarowania odpadów, które z nich powstają. Dzięki temu gospodarstwa domowe są obciążone niższymi opłatami. W Polsce przez brak systemu ROP to gospodarstwa domowe w ramach opłat gminnych wciąż ponoszą wyłączne koszty zbiórki i zagospodarowania odpadów po opakowaniach.

Szacujemy, że przez brak ROP w polskim systemie gospodarowania odpadami brakuje przynajmniej 5 mld zł z tzw. opłaty opakowaniowej – podkreśla dyrektor biura Stowarzyszenia „Polski Recykling”. – Istnieje ryzyko, że te koszty będą dalej przerzucane na mieszkańców, którzy będą obciążeni coraz wyższymi stawkami.

Oprócz niższych opłat po stronie mieszkańców ROP ma też wymierne korzyści prośrodowiskowe. Wymusza bowiem na producentach oszczędniejsze gospodarowanie surowcami, ograniczenie liczby opakowań wprowadzonych na rynek i rozwój projektowania takich systemów pakowania produktów, które wykorzystują mniej surowców. 

– W dłuższej perspektywie brak wdrożenia w Polsce systemu ROP może skutkować karą w postaci tego, że nadal będziemy ponosili wysokie opłaty z tytułu Plastic Levy, czyli odpadów opakowaniowych niepoddanych recyklingowi [obecnie budżet państwa traci z tego tytułu ok. 6 mln zł dziennie – red.] – zauważa Grzegorz Piotr Rękawek. 

Te opłaty będą coraz wyższe, ponieważ Komisja Europejska zamierza zastąpić dyrektywę opakowaniową nowym rozporządzeniem, które będzie obowiązywać wprost we wszystkich państwach członkowskich. Nowe przepisy mają zaostrzać wymogi dotyczące tego, w jakiej części dane opakowanie z tworzywa sztucznego ma pochodzić z surowców z recyklingu.

Rozporządzenie będzie dotyczyć nie tylko opakowań z tworzyw sztucznych, ale też zużytego sprzętu elektrycznego i elektronicznego. W momencie, kiedy ta regulacja wejdzie w życie, Polska też będzie musiała się liczyć z określonymi konsekwencjami finansowymi z tytułu braku ROP – mówi ekspert.

Głównym celem zaproponowanych pod koniec listopada nowych przepisów dyrektywy jest ograniczenie do 2040 roku odpadów opakowaniowych o 15 proc. na mieszkańca w każdym państwie członkowskim w porównaniu z 2018 rokiem. Doprowadziłoby to do całkowitego zmniejszenia ilości odpadów w UE o prawie 37 proc. w porównaniu ze scenariuszem bez zmiany przepisów.

Z danych KE wynika, że każdy Europejczyk co roku wytwarza średnio prawie 180 kg odpadów opakowaniowych. Bez podejmowania dodatkowych działań ich ilość do 2030 roku wzrosłaby o 19 proc., a w przypadku odpadów opakowaniowych z tworzyw sztucznych nawet o 46 proc.

Opakowania są jednym z głównych sposobów wykorzystywania surowców pierwotnych, ponieważ 40 proc. tworzyw sztucznych i 50 proc. papieru używanych w UE jest przeznaczone na opakowania. Wdrożenie zaostrzonych przepisów mogłoby więc zmniejszyć zapotrzebowanie na surowce, ale też emisję gazów cieplarnianych pochodzących z opakowań. Komisja Europejska szacuje, że do 2030 roku możliwa jest jej redukcja do 43 mln t w porównaniu do 66 mln t w sytuacji, gdyby przepisy nie zostały zmienione. Tym samym koszty szkód w środowisku dla gospodarki i społeczeństwa zostałyby zmniejszone o 6,4 mld euro w stosunku do poziomu bazowego.

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Polityka

PE przedstawił swoje priorytety budżetowe po 2027 roku. Wydatki na obronność kluczowe, ale nie kosztem polityki spójności

Parlament Europejski przegłosował w tym tygodniu rezolucję w sprawie priorytetów budżetu UE na lata 2028–2034. Europosłowie są zgodni co do tego, że obecny pułap wydatków w wysokości 1 proc. dochodu narodowego brutto UE-27 nie wystarczy do sprostania rosnącej liczbie wyzwań, przed którymi stoi Europa. Mowa między innymi o wojnie w Ukrainie, trudnych warunkach gospodarczych i społecznych oraz pogłębiającym się kryzysie klimatycznym. Eurodeputowani zwracają też uwagę na ogólnoświatową niestabilność, w tym wycofywanie się Stanów Zjednoczonych ze swojej globalnej roli.

Infrastruktura

Odbudowa Ukrainy pochłonie setki miliardów euro. Polskie firmy już teraz powinny szukać partnerów, nie tylko w kraju, ale i w samej Ukrainie

Według stanu na koniec 2024 roku odbudowa Ukrainy wymagać będzie zaangażowania ponad pół biliona euro, a Rosja wciąż powoduje kolejne straty. Najwięcej środków pochłoną sektory mieszkaniowy i transportowy, ale duże są także potrzeby energetyki, handlu czy przemysłu. Polski biznes wykazuje wysokie zaangażowanie w Ukrainie, jednak może ono być jeszcze wyższe w procesie odbudowy. Zdaniem wiceprezesa działającego w tym kraju Kredobanku należącego do Grupy PKO BP firmy powinny szukać partnerów do udziału w odbudowie i w Polsce, i w Ukrainie.

Polityka

Europoseł PiS zapowiada walkę o reparacje wojenne dla Polski na forum UE. Niemiecki rząd uznaje temat za zamknięty

Nowy kanclerz Niemiec Friedrich Merz podczas konferencji prasowej w Polsce ocenił, że temat reparacji wojennych w relacjach polsko-niemieckich jest prawnie zakończony. Nie zgadza się z tym europoseł PiS Arkadiusz Mularczyk, który chce do tego tematu wrócić na forum UE. Przygotowana za rządów PiS publikacja „Raport o stratach poniesionych przez Polskę w wyniku agresji i okupacji niemieckiej w czasie II wojny światowej” szacuje straty na ponad 6,2 bln zł.

Partner serwisu

Instytut Monitorowania Mediów

Szkolenia

Akademia Newserii

Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a  także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.