Newsy

Pracownicy z Ukrainy wracają do kraju walczyć z Rosją. Szereg branż polskiej gospodarki musi się liczyć z brakiem rąk do pracy

2022-03-16  |  06:30

Szacuje się, że z Polski wyjechało kilkadziesiąt tysięcy Ukraińców, którzy wrócili zaciągnąć się do armii i bronić kraju przez rosyjską inwazją. Dla polskiego rynku pracy oznacza to potężny odpływ pracowników. Nie spowoduje on całkowitego paraliżu, ale przysporzy dużych problemów pracodawcom w branżach takich jak transport czy budownictwo, które już wcześniej borykały się z problemem rąk do pracy. Ich miejsce – przynajmniej w części – mogą jednak zająć uchodźcy z Ukrainy, którzy już przyjechali do Polski. Dlatego eksperci apelują o umiejętne zarządzanie tą falą imigracji, żeby uniknąć chaosu, oraz wprowadzenie mechanizmów ułatwiających uchodźcom płynne wejście na polski rynek pracy.

Szacuje się, że już kilkadziesiąt tysięcy osób przekroczyło polsko-ukraińską granicę, żeby wziąć udział w działaniach wojennych. To oznacza odpływ pracowników m.in. z branży budowlanej, logistycznej, produkcyjnej i magazynowej. I to jest dość duża liczba, natomiast ona nie powinna sparaliżować polskiego rynku pracy, chociaż w sektorze budowlanym te odpływy zostały już zauważone i niektóre z inwestycji będą opóźnione – mówi Mikołaj Zając, ekspert rynku pracy i prezes firmy konsultingowej Conperio.

Z „Raportu Mobilności Transgranicznej” EWL Group i Studium Europy Wschodniej Uniwersytetu Warszawskiego, który został opublikowany na krótko przed rosyjską inwazją na Ukrainę, wynika, że jeszcze przed wojną w Polsce mieszkało ponad 1,5 mln obywateli Ukrainy, którzy stanowili najliczniejszą grupę cudzoziemców i duże wsparcie rodzimego rynku pracy. Jednak w końcówce ubiegłego tygodnia rzecznik ukraińskiej straży granicznej Andrij Demczenko poinformował, że od początku wojny z zagranicy do Ukrainy wróciło już 215 tys. obywateli tego kraju. Szacuje się, że tylko z Polski wyjechało kilkadziesiąt tysięcy Ukraińców, którzy wrócili zaciągnąć się do armii i bronić kraju przed rosyjską inwazją.

– Ten odpływ pracowników, którzy wyjechali bronić swojego kraju, będzie raczej trudny do zastąpienia. Pozyskanie w ich miejsce pracowników z Polski będzie problemem m.in. ze względu na niskie bezrobocie i bardzo dużą liczbę wakatów – mówi Mikołaj Zając.

Jak wskazuje, choć odpływ ukraińskich pracowników nie powinien całkowicie sparaliżować polskiego rynku pracy, to jednak przysporzy dużych problemów pracodawcom zwłaszcza w branżach takich jak transport czy budownictwo, w których pracownicy z Ukrainy stanowili bardzo duży odsetek ogółu zatrudnionych. Dla przykładu według danych MRiPS w 2021 roku w sektorze budownictwa na podstawie tzw. oświadczeń o powierzeniu pracy i zezwoleń na pracę pracowało ok. 373 tys. Ukraińców (wzrost aż o 21 proc. r/r), co stanowiło prawie 80 proc. zatrudnionych w ten sposób pracowników z zagranicy. Ten sektor jest silnie uzależniony od pracowników zza wschodniej granicy. Dlatego dobrowolne powroty Ukraińców do ojczyzny, wynikające z pobudek patriotycznych, mogą prowadzić do opóźnień na polskich budowach wynika z niedawnej analizy Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa, który wskazuje również, że duże kłopoty ma w tej chwili także sektor transportowy, który mierzy się z dotkliwym odpływem kierowców z Ukrainy.

– Problemy będą mieć branże, w których i tak brakuje rąk do pracy. Aby im zapobiegać, polski rząd powinien zastanowić się m.in. nad możliwością zatrudnienia pracowników z innych krajów – mówi prezes Conperio.

Eksperci wskazują, że aby zapobiec kryzysowi na rynku pracy rząd powinien maksymalnie uprościć i przyśpieszyć procedury, które w przyszłości zachęcałyby pracowników z Ukrainy do podejmowania pracy zarobkowej w Polsce, oraz pilnie zapoczątkować budowę systemu zachęt, które ułatwiłyby Ukraińcom podjęcie decyzji o osiedleniu się tu na stałe i usprawniły proces asymilacji.

Niezbędne jest też wprowadzenie mechanizmów ułatwiających płynne wejście na rynek pracy uchodźcom z Ukrainy, którzy już przyjechali do Polski. Z danych przekazywanych przez Straż Graniczną wynika, że od 24 lutego polsko-ukraińską granicę przekroczyło już 1,72 mln osób. Tylko w niedzielę, 13 marca do Polski przyjechało 62,7 tys. uchodźców. Ekspert rynku pracy wskazuje, że w Polsce nie zabraknie dla nich wolnych wakatów, a problemu nie stanowi nawet fakt, że większość przybyszy stanowią kobiety z dziećmi. Konieczne jest jednak umiejętne zarządzanie tą falą imigracji, żeby uniknąć chaosu.

Znikoma część przybyszy zza wschodniej granicy, przyjeżdżając do Polski, ma zorganizowaną pracę. A pracodawcy chcą i potrzebują zatrudniać. Dlatego w punktach przygranicznych powinny powstawać bazy danych kompetencji uchodźców. To są często osoby o umiejętnościach, których w Polsce brakuje szwaczki, kucharki, nauczycielki, tłumaczki czy pracownice administracji. Poza tym w wielu zakładach produkcyjnych zajęcia, które kiedyś zarezerwowane były tylko dla mężczyzn  jak np. spawanie bądź operowanie wózkiem widłowym  dziś z powodzeniem wykonują panie. Znaczna część podzespołów, przede wszystkim z branży automotive i zbrojeniowej, jest dziś produkowanych w Polsce i wysyłanych np. do Niemiec, a w około 70 proc. tych firm prawie połowę pracowników stanowią właśnie kobiety – mówi Mikołaj Zając.

Prezes Conperio wskazuje też, że z dużym brakiem rąk do pracy boryka się w tej chwili automotive, będący zarazem najsilniejszym sektorem polskiej produkcji. W nadchodzących miesiącach to właśnie ta branża może „wchłonąć” pracowników z Ukrainy, którzy uciekli do Polski przed wojną.

– Po Niemczech i Francji polski automotive jest trzecim co do wielkości pod względem zatrudnienia. I na szczęście ta branża jest w stanie zapewnić pracę nawet tym pracownikom, którzy w zasadzie nie posiadają kwalifikacji. Nie rozgranicza też płci, co oznacza, że równie dobrze odnajdą się w niej kobiety i mężczyźni. A ze względu na przewidywane niemieckie inwestycje w zbrojenia polski automotive będzie miał bardzo dużą liczbę zleceń, którym podoła tylko wtedy, jeśli zapewni sobie odpowiednią liczbę pracowników – mówi ekspert.

W sobotę, 12 marca br. Sejm przyjął specjalną ustawę dotyczącą pomocy uchodźcom z Ukrainy. Zakłada ona m.in. przyznanie im prawa pobytu na terenie Polski przez 18 miesięcy z możliwością przedłużenia, numeru PESEL oraz świadczeń pieniężnych, socjalnych i bezpłatnej pomocy psychologicznej. Znalazł się w niej również zapis gwarantujący Ukraińcom legalnie przekraczającym granicę z Polską dostęp do rynku pracy.

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Konkurs Polskie Branży PR

NEWSERIA Partnerem Medialnym Forum Ekonomicznego

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Prawo

Bez dobrowolnego wydłużenia aktywności zawodowej Polakom trudno będzie liczyć na wyższe emerytury. Obecni 30-latkowie dostaną jedną czwartą ostatniej pensji

Ustawowego podniesienia wieku emerytalnego w Polsce nie będzie – zapowiadają politycy rządzącej koalicji. To według ekspertów oznacza jednak, że trzeba inaczej zachęcać kobiety po 60. i mężczyzn po 65. roku życia do pozostawania na rynku pracy. – Wydłużenie aktywności zawodowej jest pewnym sposobem na podniesienie emerytur, ale tego się nie da zrobić siłowo, raczej trzeba szukać rozwiązań, żeby ludzie chcieli dalej pracować – podkreśla Agnieszka Łukawska, ekspertka w Instytucie Emerytalnym. Już dziś pracujący seniorzy mogą liczyć na szereg zachęt, m.in. zwolnienie z podatku, ale ekspertka zwraca uwagę dodatkowo na potrzebne zaplecze szkoleniowe, a także odpowiednią opiekę zdrowotną.

Transport

Branża logistyki coraz bardziej zautomatyzowana. Rozładunkiem towaru zajmują się autonomiczne wózki, a inwentaryzacją roboty stukrotnie szybsze niż człowiek

Do 2028 roku globalny rynek automatyzacji w logistyce wzrośnie o ponad 50 proc. – przewidują analitycy Markets and Markets. Wpłyną na to czynniki związane ze wzrostem kosztów pracowniczych, dążenie klientów do osiągania optymalnego zarządzania ich towarem, a także czynniki pozarynkowe, takie jak cele środowiskowe. Już dziś za rozładunek towaru odpowiadają coraz częściej inteligentne, autonomiczne wózki, a inwentaryzację można powierzyć robotom stukrotnie szybszym niż człowiek.

DlaWas.info

Firma

Tylko 2 proc. właścicieli zwierząt płaci za opiekę nad zwierzętami podczas ich nieobecności. Spodziewany szybki wzrost zapotrzebowania na takie usługi

Według badań CBOS średnio co drugi Polak mieszka pod wspólnym dachem z jakimś zwierzęciem domowym – najczęściej psem lub kotem. Rynek produktów i usług dla domowych pupili sukcesywnie się powiększa. Według rynkowych prognoz za kilka lat globalnie może być już wart blisko pół biliona dolarów. Szczególnie szybko ma się rozwijać segment opieki nad zwierzętami, który coraz częściej będzie wykorzystywać nowe technologie.

Partner serwisu

Instytut Monitorowania Mediów

Szkolenia

Akademia Newserii

Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a  także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.