Mówi: | Sebastian Gościniarek |
Funkcja: | partner |
Firma: | BBSG |
Polskie lotniska mierzą się z największym kryzysem w historii. Część portów czeka upadłość lub będzie musiała się przebranżowić
Pandemia i lockdowny spowodowały, że polskie lotniska mierzą się z największym kryzysem w historii. Polska Agencja Żeglugi Powietrznej podaje, że w całym 2020 roku liczba wszystkich operacji lotniczych spadła o 58,7 proc. w porównaniu do 2019 roku. Większość lotnisk regionalnych musi walczyć o utrzymanie płynności finansowej, a przed nimi jeszcze co najmniej dwa trudne sezony. Na wsparcie państwa raczej nie powinny liczyć, więc niektóre porty czeka upadłość lub przynajmniej znaczące zmiany w działalności.
– Generalnie kondycja lotnisk jest zła, ponieważ właściwie nie pracują albo pracują w minimalnym zakresie. Niektóre lotniska radzą sobie w tym kryzysie lepiej, inne gorzej. Wynika to z tego, w jakiej kondycji finansowej w niego weszły. Co do zasady duże lotniska miały jakieś zapasy środków finansowych, a lotniska małe miały je minimalne lub w ogóle, co oznacza, że każde z nich musiało podjąć działania restrukturyzacyjne związane ze zwolnieniem części personelu, ze zmianą zakresu czy czasu wykonywania operacji. Tak szyjąc i łatając, żyją z dnia na dzień i z miesiąca na miesiąc – podkreśla w rozmowie z agencją Newseria Biznes Sebastian Gościniarek, partner BBSG.
Polska Agencja Żeglugi Powietrznej w raporcie podsumowującym 2020 rok podaje, że liczba wszystkich operacji lotniczych w polskiej przestrzeni publicznej spadła o 58,7 proc., do poziomu 376,9 tys. Liczba operacji na polskich lotniskach wyniosła 193,7 tys., po spadku o 56,4 proc. Największe spadki dotknęły lotniska w Warszawie (-59 proc.), Krakowie (-57 proc.), Wrocławiu (-56 proc.) oraz Modlinie (-56 proc.). Najmniejsze straty odnotowały porty w Zielonej Górze (-12 proc.), Łodzi (-38 proc.) i Olsztynie-Szymanach (-38 proc.).
Z kolei Związek Regionalnych Portów Lotniczych zebrał statystyki ruchu pasażerskiego za trzy kwartały 2020 roku w 13 funkcjonujących w Polsce lotniskach regionalnych. Wynika z nich, że od początku stycznia do końca września 2020 roku z połączeń regularnych i czarterowych skorzystało ok. 8,04 mln podróżnych, czyli o 15,3 mln pasażerów mniej (-65,6 proc.) r/r. Wiadomo, że statystyki za cały rok będą jeszcze gorsze, bo podsumowania największych portów – w Warszawie, Krakowie, Katowicach czy Gdańsku – mówią o ok. 70-proc. spadkach.
– Do poziomu ruchu z 2019 roku wrócimy w 2025, może nawet w 2026 roku. Lekki wzrost będzie notowany dopiero w 2022, a może w 2023 roku. Lotniska muszą się przygotować, że jeszcze przynajmniej dwa sezony, letni i zimowy, będą bardzo trudne, więc będą musiały zwracać się o pomoc na zewnątrz, czy to do swoich udziałowców, czy do rynków finansowych. W konsekwencji może się okazać, że niektóre z lotnisk albo upadną, albo w znaczący sposób przeformułują swoją działalność – ocenia Sebastian Gościniarek.
Część portów, aby przetrwać, będzie musiała np. znacząco ograniczyć ruch, czyli wstrzymać wszystkie operacje w danych godzinach. Mogą też zdecydować się na to, by przestać być lotniskiem użytku publicznego i nie przyjmować ruchu czarterowego czy regularnych przewoźników, ale stać się lotniskiem general aviation, czyli o charakterze ogólnym. Wszelkie tego typu zmiany oznaczają jednak duże zwolnienia i obniżki wynagrodzeń.
– Nie są to na pewno łatwe decyzje, ale myślę, że lotniska albo w tej chwili są przymuszone do tego i wykonują takie działania, albo już wkrótce nie będą miały wyjścia i będą musiały je podjąć – prognozuje ekspert ds. lotnictwa BBSG. – Lotniska w Poznaniu i Katowicach ogłosiły, że będą zwalniały pracowników, i weszły w odpowiednie procedury. Podobnie dzieje się na lotnisku w Rzeszowie, przy czym w przypadku tych lotnisk mamy do czynienia ze zwalnianiem dosyć sporej grupy zatrudnionych. W innych portach ten proces również się odbywa, może jeszcze nie na taką skalę, ale nie sądzę, żeby którekolwiek lotnisko ostało się w takim zestawie personelu, w jakim weszło w ten kryzys na początku 2020 roku.
W listopadzie lotniska dostały z budżetu państwa 142,2 mln zł w ramach rekompensaty za czas administracyjnego zamknięcia ruchu pasażerskiego od 15 marca do 30 czerwca. ZRPL podaje, że środki pokryły 30–40 proc. poniesionych w tym okresie strat. Pomoc państwa dla lotnisk regionalnych powinna być większa, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że IV kwartał przyniósł dalszy spadek ruchu pasażerskiego, nawet o 90 proc. r/r.
– Znacznie mniej będzie ruchu biznesowego, czyli tego najbardziej wartościowego do tej pory, zarówno dla przewoźników, jak i dla lotnisk. Więcej będzie ruchu prywatnego, czarterów. Struktura ruchu się zmieni i będą musiały się zmienić też podmioty występujące na rynku, czyli zarówno przewoźnicy, jak i porty lotnicze – ocenia Sebastian Gościniarek.
Jego zdaniem mimo zmian czekających rynek i okresowego spowolnienia w ruchu lotniczym decyzja o kontynuowaniu budowy Centralnego Portu Lotniczego nie podlega wątpliwości. Pandemia może jedynie opóźnić całą inwestycję, ale nie powinna jej wstrzymać.
Rząd wydłużył termin korzystania ze specustawy lotniskowej do końca 2025 roku. Ma to pozwolić na nowe inwestycje dotyczące infrastruktury lotniczej, w tym także inwestycji towarzyszących budowie Centralnego Portu Komunikacyjnego.
– Obecna sytuacja rynkowa powinna skłonić decydentów do tego, żeby jeszcze raz przyjrzeć się, jak ten CPK powinien wyglądać – postuluje ekspert BBSG. – Bez wątpienia musimy mieć nowe lotnisko, które zastąpi Lotnisko Chopina, ponieważ w obecnej lokalizacji ono nie ma możliwości rozwoju i w pewnej perspektywie czasowej przestanie wystarczać. Nie może być tak, że dojdziemy do tego momentu i dopiero wtedy zaczniemy się zastanawiać, co robić. To jest dodatkowy argument. Jeśli kwestię budowy CPK wyczyścimy z wszystkich politycznych ozdobników, to okaże się, że jest konieczne wyjście z sytuacji.
Czytaj także
- 2024-11-15: Rok regularnej aktywności fizycznej wydłuża życie w zdrowiu o co najmniej rok. Zmniejsza też absencję chorobową w pracy
- 2024-11-18: Polscy producenci żywności obawiają się utraty unijnych rynków zbytu. Wszystko przez umowę z krajami Ameryki Południowej
- 2024-11-14: Odwożenie dzieci do szkoły samochodem nie bez wpływu na jakość powietrza. Wielu rodziców tylko po to uruchamia auto
- 2024-10-31: Rosnące ceny energii i usług podbijają inflację. W pierwszej połowie przyszłego roku będzie się utrzymywać około 5-proc. wzrost cen
- 2024-11-19: Rozwój rolnictwa kluczowy dla przetrwania Ukrainy. Odpowiada ono za ponad 60 proc. dochodów z eksportu
- 2024-10-31: Policja zachęca do kontroli świateł w autach przed zimą. Nieprawidłowe ustawienie grozi wypadkiem i mandatem
- 2024-11-15: Rynek roślinnych zamienników nabiału jest wart 640 mln zł. Polski start-up promuje na nim produkty z łubinu
- 2024-11-08: Firmy czują rosnącą presję na inwestycje w dekarbonizację. Do zmian muszą się dostosować także małe przedsiębiorstwa
- 2024-10-21: Druga polska prezydencja w Radzie UE okazją na wzmocnienie głosu polskich przedsiębiorców. Teraz ich aktywność w UE jest niewielka
- 2024-10-28: Firmy zainteresowane udziałem w odbudowie Ukrainy z nowym instrumentem wsparcia. Na początku 2025 roku ruszą preferencyjne pożyczki
Kalendarium
Więcej ważnych informacji
Jedynka Newserii
Jedynka Newserii
Handel
Polscy producenci żywności obawiają się utraty unijnych rynków zbytu. Wszystko przez umowę z krajami Ameryki Południowej
Polscy rolnicy obawiają się utraty rynków zbytu dla produktów rolno-spożywczych w krajach UE na rzecz bardziej konkurencyjnych cenowo producentów z krajów Mercosur, czyli Brazylii, Argentyny, Paragwaju i Urugwaju. Taki może być efekt umowy o wolnym handlu, której negocjacje mają się zakończyć przed końcem roku. Polskie Ministerstwo Rolnictwa wyraziło swoje negatywne stanowisko w tej sprawie, podobnie jak unijne i krajowe organizacje rolnicze.
Transport
Sprzedaż kart telemetrycznych M2M mocno przyspieszyła. Dzięki nim internet rzeczy wspiera cyfryzację firm
Usługi machine-to-machine (M2M) w połączeniu z szybką siecią umożliwiają niezakłóconą komunikację między urządzeniami w czasie rzeczywistym. Dzięki kartom telemetrycznym M2M możliwy jest np. zdalny odczyt liczników energii czy wody, wypożyczenie roweru miejskiego, płatności zbliżeniowe czy nawet zdalne badanie EKG. Według danych UKE w ubiegłym roku w Polsce działało prawie 8 mln kart M2M, a ich liczba w sieci dynamicznie rośnie. Ponad 4 mln pochodzi od Orange Polska.
Ochrona środowiska
Błyskawiczne powodzie będą coraz częstszym zjawiskiem w Europie. Zwłaszcza miasta muszą być na nie przygotowane
Hiszpania wciąż walczy ze skutkami ekstremalnych powodzi, które przetoczyły się w ostatnich tygodniach przez wschodnie i południowe regiony. Ze względu na postępujące ocieplenie klimatu tego typu ulewne, gwałtowne deszcze powodujące powodzie błyskawiczne mogą być coraz częstszym problemem w Europie – ostrzegają hydrolodzy. Podkreślają, że szczególnie dotkliwie będą je odczuwać miasta. Kluczową rolę odgrywa tu nie tylko adaptacja do zmian klimatu, ale też przygotowanie mieszkańców na zagrożenia.
Partner serwisu
Szkolenia
Akademia Newserii
Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.