Mówi: | Piotr Rzetelski |
Funkcja: | wiceprezes stowarzyszenia Polskie Stacje Narciarskie i Turystyczne |
Firma: | właściciel ośrodka narciarskiego NARTRAJ w Chrzanowie |
Wiele stacji narciarskich może nie doczekać przyszłej zimy. Branża liczy na unijne pieniądze i domaga się odszkodowania za stracony sezon
Lockdown w czasie sezonu zimowego 2020/2021 negatywnie odbił się na branży turystycznej, w tym na stacjach narciarskich rozlokowanych w całej Polsce. Przez zamknięcie stoków niemal przez całą zimę obiekty zarobiły jedynie 30 proc. tego, co przed rokiem. Dodatkowo wiele z nich nie dostało wsparcia z tarcz finansowych, przez co dziś są zagrożone upadłością. Dlatego branża domaga się od rządu specjalnej pomocy i wypłaty odszkodowań. Bez tego wiele firm może nie dotrwać do przyszłego sezonu.
Każdy dzień zamknięcia stoków narciarskich w tym sezonie to ok. 5 mln zł strat dziennie dla całej branży. Samo przygotowanie do sezonu pochłonęło 32 mln zł, a koszty przygotowania do działania w reżimie sanitarnym to kolejne 600 tys. zł. Do tego dochodzą raty leasingowe i kredytowe oraz podatki. Zamknięcie stoków w sezonie 2020/2021 oraz brak uregulowanych zasad dotyczących dofinansowywania z tarczy finansowej może spowodować bankructwo branży narciarskiej, której przychody spadły nawet do 80 proc. Jak wylicza Stowarzyszenia Polskie Stacje Narciarskie i Turystyczne, realne przychody, na jakie może liczyć branża, to ok. 90 mln zł z szacowanych przed lockdownem 450 mln zł.
– Kondycja branży jest słaba, ponieważ sytuacja, w której polskie stacje narciarskie były zamknięte, kiedy nie mogły funkcjonować przy tak pięknej zimie, doprowadziła do tego, że wszystkie ośrodki straciły pieniądze. Okresem, w którym zarabia się pieniądze i kiedy turyści korzystają z tych ośrodków, są święta Bożego Narodzenia, Nowy Rok i ferie. W tym roku cały ten okres, do którego stacje się przygotowują cały rok, był zamknięty. To spowodowało, że stacje uzyskały może 30 proc. dochodu, który uzyskują normalnie – informuje w rozmowie z agencją Newseria Biznes Piotr Rzetelski, wiceprezes stowarzyszenia Polskie Stacje Narciarskie i Turystyczne, skupiające prawie 90 proc. stacji narciarskich w kraju.
Kolejne tarcze antykryzysowe i finansowe nie trafiały do wszystkich firm ze względu na profil prowadzonej działalności. Pomoc ta była przewidziana głównie na ochronę miejsc pracy, więc mogły na nią liczyć stacje, które zatrudniają pracowników przez cały rok. Małe stacje, które są bardzo często firmami rodzinnymi, niezatrudniającymi pracowników, nie mogły z tego wsparcia skorzystać. Efektem tego pomoc od państwa z pierwszej tarczy objęła tylko 65 proc., a z drugiej już tylko niecałe 36 proc. stacji zrzeszonych w PSNiT. W sumie opiewała ona na ok. 70 mln zł. Jak podkreślają przedstawiciele stowarzyszenia, ci, którzy otrzymali dofinansowanie, byliby w stanie wygenerować kwotę otrzymanej pomocy w ciągu jednego dobrego weekendu – jeśli mówimy o dużym ośrodku, lub pracując ok. 10–15 dni w sezonie w przypadku mniejszych stacji.
– Nikt na stacji narciarskiej nie zatrudnia ludzi we wrześniu, tylko w październiku lub listopadzie, i zatrudnia te osoby na sezon, czyli do kwietnia. Jesteśmy więc specyficzną branżą, która działa innymi schematami. Dlatego apelujemy, domagamy się, żeby stworzono pomoc dedykowaną dla stacji narciarskich, która będzie dla nas dostępna – tłumaczy Piotr Rzetelski.
Przedstawiciele PSNiT domagają się odszkodowania za utracone zyski w czasie sezonu 2020/2021 w granicach 60 proc. przychodu, jaki uzyskiwano w poprzednich sezonach. W przeciwnym razie wiele stacji i powiązanych z nimi biznesów może w najbliższym czasie upaść. Pojawiają się już pierwsze oferty sprzedaży stacji przez przedsiębiorców, którzy nie wytrzymali presji. Pieniądze, które udało im się zarobić, wystarczyły wyłącznie na pokrycie kosztów związanych z przygotowaniem do sezonu.
– W naszym odczuciu byliśmy narzędziem polskiego rządu – zamknięto stacje, więc ludzie nie pojechali w góry w czasie świat czy ferii. W związku z tym – jako narzędzie, które służyło do pewnego celu – uważamy, że należy nam się rekompensata i te 60 proc. przychodu z poprzednich sezonów powinniśmy otrzymać i o to do rządu apelujemy – podkreśla wiceprezes PSNiT.
Stowarzyszenie apeluje również o ustawowe ulgi lub zwolnienia z podatku od nieruchomości i od budowli, dofinansowanie do wynagrodzeń pracowników, umorzenie ZUS i postojowe aż do następnego sezonu narciarskiego. Piotr Rzetelski podkreśla, że rozważane są różne opcje, również kroki prawne, ale branża liczy na negocjacje z rządem.
– Chcielibyśmy się spotkać, pokazać te niuanse prawne, które nas wyeliminowały z pomocy, pokazać, co nas boli. Mamy nadzieję, że jest to możliwe, że przyjdzie czas na rozmowę, stworzenie jakiegoś programu dla nas, który doprowadzi do tego, że przeżyjemy do przyszłego sezonu – mówi. – W 2022 roku mamy nadzieję, że będzie już normalna zima, że uporamy się z tym wielkim problemem, jakim jest COVID, że zaczniemy normalnie funkcjonować.
Branża liczy także na zastrzyk pieniędzy z unijnych programów pomocowych.
– Ośrodki narciarskie to nie jest tylko sama stacja, ale też tysiące biznesów wokół: wypożyczalnie sprzętu, serwisy, kwatery agroturystyczne, wynajem pokoi, hotele i pensjonaty i wszystko, co wokół ośrodków narciarskich się kręci. Nie wyobrażamy sobie, że turysta będzie skazany na wyjazd za granicę, bo polskie stacje narciarskie nie doczekają zimy, nie dadzą rady finansowo – podkreśla wiceprezes PSNiT.
Jak podaje stowarzyszenie, widać to było już w styczniu tego roku. Na zamkniętych stokach w Polsce skorzystała m.in. Szwajcaria, która zaliczyła wzrost liczby turystów z Polski o ponad 60 proc. r/r.
Czytaj także
- 2024-05-07: Tanie dekoracje do domu coraz poważniejszym problemem dla środowiska. Eksperci ostrzegają przed skutkami fast homeware
- 2024-04-15: Rynek dań gotowych z silnym potencjałem wzrostu. Producent makaronów przyspiesza rozwój w tym obszarze
- 2024-04-22: Rynek makaronów w Polsce wart jest około 800 mln zł. Producenci pracują nad nowymi funkcjami tych produktów w diecie
- 2024-03-20: Polski rynek leasingu jest jednym z największych w UE. Prawie 1/3 inwestycji jest finansowana leasingiem
- 2024-04-02: Marta Wiśniewska: Otwieram kolejne filie mojej szkoły tańca. Cieszę się, że pomagają mi w tym moje dzieci
- 2024-02-26: Duże zapotrzebowanie na usługi środowiskowe dla seniorów. Instytucje wsparcia są gotowe je uruchamiać, ale brakuje kadr
- 2024-02-20: Unijny akt o usługach cyfrowych obowiązuje od soboty. KE informuje o pierwszym wszczętym postępowaniu przeciwko TikTokowi
- 2024-02-14: Kwestie klimatyczne coraz bardziej obecne w strategiach firm. Część z nich wyprzedza nawet unijne regulacje
- 2024-02-26: Ostatnie cztery lata mocno wpłynęły na spółki paliwowe. Branża szuka alternatyw dla paliw kopalnych
- 2024-02-05: Rekordowe wyniki lotniska w Gdańsku. Rozbudowa siatki połączeń pozwoli na obsłużenie w tym roku ponad 6 mln pasażerów
Kalendarium
Więcej ważnych informacji
Jedynka Newserii
Jedynka Newserii
Finanse
Postępowania sądowe w Polsce trwają coraz dłużej. Wydłuża się zwłaszcza czas w sprawach gospodarczych
Czas trwania postępowań sądowych, zamiast maleć, w ostatnich latach wzrósł. W przypadku spraw gospodarczych przewlekłość procesów może oznaczać paraliż działalności firmy, a w konsekwencji nawet jej upadłość. Zdaniem prezesa Naczelnej Rady Adwokackiej receptą na ten stan rzeczy powinna być informatyzacja systemu sądowego, zwiększenie jego finansowania oraz ograniczenia zakresu przypadających do rozstrzygnięcia spraw, w których orzeczenia nie wymagają kompetencji sądów. Niepotrzebna jest też procedura gospodarcza.
Transport
Mazowieckie lotniska będą mogły wkrótce obsłużyć 40 mln pasażerów rocznie. Trwają przygotowania do modernizacji na Okęciu i w Modlinie
Lotnisko Chopina, które właśnie obchodziło 90. urodziny, może w tym roku obsłużyć nawet 20 mln pasażerów. To o 10 proc. więcej niż rok temu. Aby sprostać rosnącemu ruchowi turystycznemu w kolejnych latach, potrzebne jest jednak zwiększenie przepustowości. Planowana rozbudowa do 2028 roku pozwoli obsługiwać rocznie nawet 30 mln pasażerów. Łącznie z możliwościami lotnisk w Modlinie i Radomiu ma to być ok. 10 mln pasażerów więcej.
Ochrona środowiska
Stworzenie cyfrowego bliźniaka Ziemi coraz bliżej. Pomoże precyzyjniej przewidywać klęski żywiołowe
Na początku czerwca mają zostać uruchomione dwa pierwsze komponenty cyfrowej repliki Ziemi. To inicjatywa Komisji Europejskiej, w ramach której powstaje superzaawansowana symulacja zjawisk, m.in. atmosferycznych i klimatycznych, do jakich dochodzi na Ziemi. Oparte na bogatych zbiorach danych, m.in. ze zdjęć satelitarnych, i ich zaawansowanej analizie narzędzia pozwolą z dwutygodniowym wyprzedzeniem przewidywać zdarzenia pogodowe, precyzując prognozę do obszarów podzielonych na kwadraty o boku zaledwie kilku kilometrów. Będą mogły być wykorzystywane także w planowaniu miast, farm wiatrowych czy w rolnictwie. W tworzeniu rozwiązania bierze udział polski dostawca rozwiązań chmurowych.
Partner serwisu
Szkolenia
Akademia Newserii
Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.