Mówi: | dr Henryk Buczak |
Funkcja: | przewodniczący Rady Nadzorczej |
Firma: | Ogólnopolska Izba Gospodarcza Ochrony Środowiska |
Zbiórka elektroodpadów wciąż mało skuteczna. W przyszłym roku zebrana musi zostać połowa zużytego sprzętu wprowadzonego do obrotu
Z ostatniego raportu Najwyższej Izby Kontroli na temat działania systemu zbiórki zużytych urządzeń elektrycznych i elektronicznych płyną niepokojące wnioski o niedostatecznym stopniu odzyskiwania takiego sprzętu. Zdaniem autorów raportu, a także Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Ochrony Środowiska konieczne jest wprowadzenie standardów w tym zakresie. Bez uporządkowania rynku będziemy mieć problem, żeby sprostać wymogom unijnym. W tym roku musimy zebrać 40 proc. zużytego sprzętu, a w 2021 roku – już 65 proc.
– Unia Europejska stawia przed nami takie wymogi, że w 2017 roku możemy zebrać 40 proc. zużytego sprzętu elektrycznego i elektronicznego, wprowadzonego na rynek i przetworzyć go, ale ten udział procentowy ma stosunkowo szybko wzrastać. W przyszłym roku musimy już zebrać 50 proc., a w 2021 roku – 65 proc. – mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes dr Henryk Buczak, przewodniczący rady nadzorczej Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Ochrony Środowiska. – Bez radykalnych zmian polegających m.in. na uszczelnieniu systemu zbiórki, zapewnieniu natychmiastowego odbioru zużytego sprzętu z polskich domów przy zakupie nowego oraz wprowadzeniu standardów do zakładów przetwarzania nie uda się nam spełnić tych wymogów – dodał.
Z kwietniowego raportu NIK wynika, że choć w 2015 roku masa niezebranego sprzętu zmniejszyła się do 328 tys. ton wobec 346 tys. ton w 2014 roku, to i tak jest wyższa niż w poprzednich dwóch latach. W 2015 roku wprowadzono na rynek 527 tys. ton nowego sprzętu, najwięcej od 2008 roku. A jest on coraz lżejszy, więc przekłada się to na większą liczbę pralek i lodówek niż np. 10 lat temu. Tymczasem przed Polską stoi zadanie poprawy zbieralności zużytych urządzeń elektrycznych i elektronicznych o ponad połowę w ciągu czterech lat.
– To przede wszystkim jest zagrożenie dla przedsiębiorców importujących i wytwarzający sprzęt elektryczny i elektroniczny, bo ich obowiązki mogą nie zostać wykonane, wówczas przedsiębiorcy ci będą zmuszeni do zapłacenia opłaty produktowej za tę część obowiązków, których nie byli w stanie wykonać. Są to duże kary, które na pewno zostaną przeniesione na nabywców sprzętu elektrycznego. To jest najpoważniejsze zagrożenie – tłumaczy Buczak.
Zebranie sprzętu to jedno, jego przetworzenie – drugie. Tylko raz, w 2011 roku, przetworzono więcej sprzętu niż zebrano. W ostatnich latach postęp z roku na rok jest tu minimalny: między 2012 a 2015 rokiem masa przetworzonych urządzeń zwiększyła się zaledwie o 10 tys. ton do 169 tys. ton.
Jednak zebrany sprzęt utylizowany jest w sposób pozostawiający wiele do życzenia. Jak punktuje NIK, „stan techniczny niektórych polskich zakładów przetwarzania zdecydowanie odbiega od standardów podobnych podmiotów działających w innych krajach Unii Europejskiej oraz wiele zakładów przetwarzania opiera swoją działalność na ręcznym demontażu zużytego sprzętu, do którego wykorzystuje narzędzia ręczne oraz elektronarzędzia”.
– Na rynku przede wszystkim ktoś powinien zacząć panować nad obrotem zużytym sprzętem, ściśle nadzorować ten obrót i zakłady przetwarzania. Należałoby również bardziej pilnować funkcjonowania ustawy o zużytym sprzęcie elektrycznym i elektronicznym, ponieważ zgodnie z nią zużyty sprzęt, duże AGD, musi być odebrany od klienta przez dostawcę nowego sprzętu – podkreśla przewodniczący rady nadzorczej OIGOŚ. – Rzecz w tym, że nie wszyscy dostawcy zabierają ten sprzęt natychmiast. Wiadomo, że jeśli ktoś ma starą lodówkę, a przyjechała do domu nowa, on natychmiast chce pozbyć się tej starej, bo jest to brzydki i zużyty grat. To oczywiste, że jeżeli nie zostanie odebrana natychmiast, to zostanie wystawiona tego samego wieczora pod wiatę śmietnikową, a tam dalej zajmą się nią złomiarze.
Od 2016 roku obowiązuje ustawa o zużytym sprzęcie elektrycznym i elektronicznym, nakazująca sklepom RTV i AGD darmowy odbiór zużytych urządzeń w placówkach handlowych, nawet jeśli klient nie dokonuje zakupu w nich nowego sprzętu oraz zapewnienie odbioru od klienta zużytych urządzeń przy zakupie nowych z dostawą do domu. Ze względów logistycznych jednak dostawcy nie zawsze od razu zabierają zużyte urządzenia.
– Najważniejsza zmiana to jednak wprowadzenie standardów przetwarzania sprzętu elektrycznego, przynajmniej dla grup sprzętów niebezpiecznych takich jak świetlówki, telewizory i monitory oraz sprzęt chłodniczy – mówi Henryk Buczak.
Zdaniem zarówno OIGOŚ, jak i NIK konieczne jest dokładne określenie sposobu postępowania z różnymi rodzajami elektrośmieci tak, by zawarte w nich szkodliwe substancje nie uwalniały się do środowiska. Najwyższa Izba Kontroli wskazuje na taką możliwość prawną, jaką daje ministrowi środowiska ustawa o odpadach. Miałaby ona mieć formę rozporządzenia.
– Brak standardów skutkuje tym, że odpady są przetwarzane nieprawidłowo. W przypadku sprzętu chłodniczego skutkuje to na przykład tym, że nie odzyskuje się gazów szkodliwych zawartych w piance izolacyjnej, nie odgazowuje się oleju etc. W ten sposób zawarte w nich szkodliwe substancje trafiają do atmosfery, gleby i wody – obrazuje Henryk Buczak. – W przypadku świetlówek sprawa wygląda trochę lepiej, ale w przypadku sprzętu chłodniczego wygląda to bardzo źle – siedemdziesiąt podmiotów ma decyzję zezwalającą na przetwarzanie, a trzy są w pełni do tego przygotowane.
Czytaj także
- 2024-12-05: Saszetki nikotynowe dodane na finiszu prac do ustawy tytoniowej. Pracodawcy RP: to kontrowersyjna wrzutka legislacyjna
- 2024-12-16: Pierwsze lasy społeczne wokół sześciu dużych miast. Trwają prace nad ustaleniem zasad ich funkcjonowania
- 2024-12-13: Do lutego 2025 roku państwa ONZ muszą przedstawić swoje nowe zobowiązania klimatyczne. Na razie emisje gazów cieplarnianych wciąż rosną
- 2024-12-17: Polscy badacze pracują nad kwantowym przetwarzaniem sygnału. To rozwiązanie pomoże zapewnić superbezpieczną łączność
- 2024-12-05: Walka z globalnym wylesianiem przesunięta o rok. Rozporządzenie UE prawdopodobnie zacznie obowiązywać dopiero w grudniu 2025 roku
- 2024-12-03: W rządowym planie na rzecz energii i klimatu zabrakło konkretów o finansowaniu transformacji. Bez tego trudno będzie ją przeprowadzić
- 2024-12-09: Firmy nie znają korzyści z wdrażania zrównoważonego rozwoju. Swój ślad węglowy mierzy tylko co piąta firma
- 2024-11-22: Trwają prace nad ostatecznym kształtem ustawy o związkach partnerskich. Kluczowe są kwestie tzw. małej pieczy
- 2024-11-19: Polacy wprowadzają na razie tylko drobne nawyki proekologiczne. Do większych zmian potrzebują wsparcia
- 2024-11-12: Polskę czeka boom w magazynach energii. Rząd pracuje nad nowymi przepisami
Kalendarium
Więcej ważnych informacji
Jedynka Newserii
Jedynka Newserii
Infrastruktura
Prąd z największej prywatnej inwestycji energetycznej w Polsce popłynie w 2027 roku. Polenergia dostała właśnie potężny zastrzyk finansowania
Polenergia S.A. i Bank Gospodarstwa Krajowego podpisały umowę pożyczki ze środków Krajowego Planu Odbudowy (KPO) na budowę morskich farm wiatrowych. Finansowanie wyniesie 750 mln zł i zostanie wykorzystane do budowy dwóch farm o łącznej mocy 1440 MW. Największa prywatna grupa energetyczna w Polsce realizuje ten projekt z norweskim Equinorem. Prace związane z budową fundamentów turbin na Bałtyku mają się rozpocząć w 2026 roku. Projekty offshorowe będą jednym z filarów nowej strategii Polenergii, nad którą spółka właśnie pracuje.
Przemysł
Polskie firmy przemysłowe bardziej otwarte na technologie. Sztuczną inteligencję wdrażają z ostrożnością [DEPESZA]
Innowacje cyfrowe w przemyśle, choć wiążą się z kosztami i wyzwaniami, są jednak postrzegane przez firmy jako szansa. To podejście przekłada się na większą otwartość do ich wdrażania i chęć inwestowania. Ponad 90 proc. firm przemysłowych w Polsce, które wprowadziły co najmniej jedno rozwiązanie Przemysłu 4.0, dostrzega wyraźną poprawę efektywności procesów produkcyjnych – wynika z nowego raportu Autodesk. Choć duża jest wśród nich świadomość narzędzi opartych na sztucznej inteligencji, na razie tylko 14 proc. wykorzystuje je w swojej działalności.
Prawo
Przez „wrzutkę legislacyjną” saszetki nikotynowe mogły zniknąć z rynku. Przedsiębiorcy domagają się konsultowania nowych przepisów
Coraz popularniejsze na rynku saszetki z nikotyną do tej pory funkcjonują poza systemem fiskalnym i zdrowotnym. Nie są objęte akcyzą ani zakazem sprzedaży osobom niepełnoletnim. Dlatego też sami producenci od dawna apelują do rządu o objęcie ich regulacjami, w tym podatkiem akcyzowym, żeby uporządkować rosnący rynek i zabezpieczyć wpływy budżetowe państwa. Ministerstwo Zdrowia do projektu ustawy porządkującej rynek e-papierosów bez zapowiedzi dodało regulację dotyczącą saszetek nikotynowych, która jednak w praktyce mogła zlikwidować tę kategorię wyrobów na rynku. Przedsiębiorcy nie kryją rozczarowania sposobem, w jaki wprowadzane są zmiany w przepisach regulujących rynek.
Partner serwisu
Szkolenia
Akademia Newserii
Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.