Mówi: | prof. dr hab. n. med. Łukasz Krzych |
Funkcja: | kierownik Katedry i Zakładu Medycyny Stanów Nagłych |
Firma: | Śląski Uniwersytet Medyczny |
Potężne deficyty kadrowe w służbie zdrowia skutkują przemęczeniem lekarzy. Wprowadzenie unijnych limitów czasu pracy spowodowałoby konieczność zamknięcia części placówek
Czterdzieści osiem godzin tygodniowo – tyle zgodnie z dyrektywą Unii Europejskiej może pracować lekarz. – Gdybyśmy chcieli stosować te przepisy, okazałoby się, że część placówek należy zamknąć z dnia na dzień z powodu deficytów kadrowych – ocenia prof. dr hab. n. med. Łukasz Krzych, kierownik Katedry Medycyny Stanów Nagłych w Śląskim Uniwersytecie Medycznym. Problem przepracowania lekarzy jest dziś jednym z najpoważniejszych zmartwień służby zdrowia.
Według danych GUS w 2022 roku liczba lekarzy, którzy mieszkają w Polsce i posiadają prawo wykonywania zawodu, wynosiła 158,9 tys. To nieco więcej niż rok wcześniej, jednak nie zmienia to faktu, że problemy kadrowe są nadal jedną z największych bolączek służby zdrowia. Według raportu Komisji Europejskiej „State of Health in th EU” Polska jest jednym z krajów o najniższej liczbie pracowników ochrony zdrowia w Unii w przeliczeniu na tysiąc mieszkańców – w przypadku lekarzy jest to 3,4. To sporo mniej od średniej dla całej UE, która wynosi 4,1. Raport wskazuje, że w niektórych regionach, szczególnie wiejskich, można mówić o znacznym niedoborze lekarzy.
Taka sytuacja przekłada się na większe obciążenie pracą medyków różnych specjalizacji. Choć zgodnie z unijną dyrektywą z 2003 roku lekarz nie może pracować ponad przyjęty czas pracy ustalony na 48 godz. tygodniowo, to jednak ten pułap jest w naszym kraju notorycznie przekraczany.
– Unijne przepisy regulują, ile powinniśmy pracować w ciągu doby oraz w wymiarze tygodniowym, ile powinniśmy odpoczywać, niezależnie od funkcji, którą sprawujemy w szpitalu jako pracownicy ochrony zdrowia. Dotyczy to tak samo lekarzy, jak i pielęgniarek zatrudnionych na etatach. Gdybyśmy chcieli stosować te przepisy, okazałoby się, że niestety część placówek należy zamknąć z dnia na dzień z powodu deficytów kadrowych – mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes prof. dr hab. n. med. Łukasz Krzych, kierownik Katedry Medycyny Stanów Nagłych w Śląskim Uniwersytecie Medycznym.
Niedobór kadr w polskiej ochronie zdrowia prowadzi do stanu, w którym zarówno lekarze, jak i pielęgniarki pracują w różnych placówkach na kilku etatach na różnych formach zatrudnienia. Jak wynika z badania PZWL przeprowadzonego na potrzeby „Raportu o wynagrodzeniach w sektorze medycznym”, 63,8 proc. lekarzy wskazuje na nadmierne obciążenie pracą jako czynnik pozapłacowy wpływający na niezadowolenie z wykonywanej pracy. Co ciekawe, w tym samym badaniu tylko 34,8 proc. ankietowanych uważa, że ich zarobki są adekwatne do wysiłku i zaangażowania, jakie wkładają w pracę. Co istotne, 58,9 proc. badanych nie jest zadowolonych ze swoich łącznych zarobków, a dwie trzecie uważa, że zwiększenie ich wynagrodzenia jest możliwe poprzez podjęcie dodatkowej pracy w placówce publicznej lub prywatnej.
– W przeliczeniu na etat limit wynosi 140–160 godz. w wymiarze miesięcznym. Bardzo łatwo jest to przekroczyć, pracując chociażby w systemie dyżurowym, bo jeżeli pracujemy 24 godz., to de facto pozostaje nam jeszcze jeden, maksymalnie dwa dni pracy w tygodniu, żeby tę normę wypełnić, a w pozostałe dni pracy też ktoś musi pracować – tłumaczy prof. Łukasz Krzych. – Bardzo trudno jest znaleźć lekarza, który by pracował 140 czy 160 godz. miesięcznie, większość pracuje więcej, chociaż nie zawsze chce, czasem po prostu musi, żeby zagwarantować płynność pracy szpitala, jeżeli to jest duży szpital.
Główną przyczyną tego stanu rzeczy jest deficyt kadrowy. Wymienia go również w swoim raporcie z sierpnia 2023 roku Najwyższa Izba Kontroli. Zdaniem instytucji kolejnymi nieprawidłowościami są: przepracowanie oraz zawieranie dodatkowych umów cywilnoprawnych z pracownikami na takiego samego rodzaju pracę. NIK zauważa, że są przypadki, w których kierownicy placówek nie próbowali skutecznie zaradzić tym problemom. W skontrolowanych przypadkach zdarzało się, że przerywano udzielanie świadczeń w poradniach, a także niektórych oddziałach szpitalnych.
– Zmęczony lekarz to niebezpieczeństwo dla pacjenta, my nie chcemy być zmęczeni, bo wiemy, że wtedy jakość pracy i jakość świadczonych przez nas usług jest suboptymalna. Każdy z nas chciałby znaleźć czas dla siebie, swoich bliskich, ale jednak wciąż pamiętamy o tym, że pracujemy dla pacjentów i nasze decyzje muszą być w tym sensie wyważone. Zatem też decydujemy się sami na większą liczbę przepracowywanych godzin, żeby pomóc społeczeństwu, żeby pomóc pacjentowi, bo jednak wciąż wśród nas są osoby, które wybrały ten zawód z misji – mówi kierownik Katedry Medycyny Stanów Nagłych w Śląskim Uniwersytecie Medycznym.
Według najnowszych danych GUS opublikowanych w sierpniu ub.r. wśród lekarzy uprawnionych do wykonywania zawodu dominującą grupę (ponad 20 proc.) stanowią osoby w wieku 50–59 lat. Dominacja tej grupy wieku jest większa wśród mężczyzn niż kobiet lekarzy.
Według stanu na 31 grudnia 2022 roku (najaktualniejsze dane opublikowane przez GUS) najmniej lekarzy na tysiąc mieszkańców jest w województwie lubuskim (2,38). Nieco lepiej jest w opolskim (2,43). Najlepsze pod tym względem statystyki mają województwo łódzkie (4,28) oraz mazowieckie (4,14).
Kalendarium
Więcej ważnych informacji
Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Polityka

PE przedstawił swoje priorytety budżetowe po 2027 roku. Wydatki na obronność kluczowe, ale nie kosztem polityki spójności
Parlament Europejski przegłosował w tym tygodniu rezolucję w sprawie priorytetów budżetu UE na lata 2028–2034. Europosłowie są zgodni co do tego, że obecny pułap wydatków w wysokości 1 proc. dochodu narodowego brutto UE-27 nie wystarczy do sprostania rosnącej liczbie wyzwań, przed którymi stoi Europa. Mowa między innymi o wojnie w Ukrainie, trudnych warunkach gospodarczych i społecznych oraz pogłębiającym się kryzysie klimatycznym. Eurodeputowani zwracają też uwagę na ogólnoświatową niestabilność, w tym wycofywanie się Stanów Zjednoczonych ze swojej globalnej roli.
Infrastruktura
Odbudowa Ukrainy pochłonie setki miliardów euro. Polskie firmy już teraz powinny szukać partnerów, nie tylko w kraju, ale i w samej Ukrainie

Według stanu na koniec 2024 roku odbudowa Ukrainy wymagać będzie zaangażowania ponad pół biliona euro, a Rosja wciąż powoduje kolejne straty. Najwięcej środków pochłoną sektory mieszkaniowy i transportowy, ale duże są także potrzeby energetyki, handlu czy przemysłu. Polski biznes wykazuje wysokie zaangażowanie w Ukrainie, jednak może ono być jeszcze wyższe w procesie odbudowy. Zdaniem wiceprezesa działającego w tym kraju Kredobanku należącego do Grupy PKO BP firmy powinny szukać partnerów do udziału w odbudowie i w Polsce, i w Ukrainie.
Polityka
Europoseł PiS zapowiada walkę o reparacje wojenne dla Polski na forum UE. Niemiecki rząd uznaje temat za zamknięty

Nowy kanclerz Niemiec Friedrich Merz podczas konferencji prasowej w Polsce ocenił, że temat reparacji wojennych w relacjach polsko-niemieckich jest prawnie zakończony. Nie zgadza się z tym europoseł PiS Arkadiusz Mularczyk, który chce do tego tematu wrócić na forum UE. Przygotowana za rządów PiS publikacja „Raport o stratach poniesionych przez Polskę w wyniku agresji i okupacji niemieckiej w czasie II wojny światowej” szacuje straty na ponad 6,2 bln zł.
Partner serwisu
Szkolenia

Akademia Newserii
Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.