CBAM - szansa czy zagrożenie dla polskiego przemysłu?
Polityka klimatyczna Unii Europejskiej od lat wyznacza ambitne cele redukcji emisji, stawiając coraz większe wymagania wobec firm działających na wspólnym rynku. Dla wielu przedsiębiorców oznacza to nie tylko inwestycje w nowe technologie, ale także wzrost kosztów i skomplikowane obowiązki raportowe. Jednocześnie firmy z państw, w których regulacje środowiskowe są mniej restrykcyjne, eksportując do UE, korzystały z przewagi kosztowej, nie ponosząc opłat za emisje CO2. Nowe regulacje w ramach mechanizmu CBAM, mają wyrównać warunki konkurencji i powstrzymać tzw. „ucieczkę emisji”. W praktyce oznaczają wyższe koszty oraz zupełnie nowe wyzwania i… szanse strategiczne dla europejskiego przemysłu.
CBAM, czyli Carbon Border Adjustment Mechanism, jest jednym z kluczowych elementów Europejskiego Zielonego Ładu i pakietu „Fit for 55”, którego celem jest redukcja emisji gazów cieplarnianych o 55% do 2030 r. Podstawowym zadaniem mechanizmu CBAM jest wycena emisji gazów cieplarnianych powstających przy produkcji towarów importowanych na obszar Unii Europejskiej i nałożenie na importerów opłat emisyjnych, proporcjonalnych do emisji związanych z ich produkcją – tak jakby były wytwarzane w UE.
– CBAM to nie kolejny zielony wymóg, ale fundament nowej logiki handlu międzynarodowego. Dla firm to sygnał, że czas tanich, emisyjnych dostawców się kończy – komentuje Magdalena Stelmach, CEO Redigo Carbon.
Do końca 2025 roku trwa okres przejściowy, w czasie którego na importerach i pośrednich przedstawicielach celnych dokonujących przywozu na obszar celny UE towarów objętych CBAM ciąży m.in. obowiązek złożenia sprawozdania CBAM. Od 1 stycznia 2026 r. importerzy będą już zobowiązani do zakupu certyfikatów.
Kto zapłaci za emisję i dlaczego nie tylko zagraniczni producenci
Międzynarodowa wymiana handlowa stanowi obecnie fundament zaopatrywania ludzi w towary i usługi. Nie znajdziemy na świecie kraju, który byłby w pełni samowystarczalny i zapewniał wysoki poziom życia swoim obywatelom. Faktem jest, że udział importu do Unii Europejskiej z krajów wysokiej emisji jest znaczący. Wyłącznie z Chin w 2024 roku UE importowała towary o łącznej wartości 517,8 mld euro. Drugim największym eksporterem do UE są Stany Zjednoczone, a wartość importu z USA wyniosła 333,4 mld euro [1]. Wprowadzenie CBAM oznacza, że importowane do Unii towary z branż wysokoemisyjnych, takich jak żelazo, stal, aluminium, cement, nawozy, wodór i energia elektryczna, będą musiały przejść ocenę śladu węglowego, a ich importerzy uiścić opłatę odpowiadającą kosztowi, jaki ponosiłby unijny producent w ramach systemu EU ETS. Oznacza to nie tylko wzrost cen produktów takich jak stal czy cement, lecz także pośredni wpływ na koszty w wielu innych sektorach przemysłu, które opierają się na komponentach sprowadzanych z krajów spoza UE, zwłaszcza z Azji.
Wymiana handlowa Polski również opiera się w dużej mierze na imporcie z krajów, które nie ponoszą kosztów związanych z emisją CO2. W 2024 roku wartość polskiego importu ogółem wyniosła 349,7 mld euro, z czego aż 115,8 mld euro przypadało na kraje rozwijające się, w tym głównie Chiny (50,7 mld euro) oraz Stany Zjednoczone (17,5 mld euro) [2]. Z krajów tych często sprowadzane są do Polski komponenty wykorzystywane w sektorach energochłonnych, takich jak przemysł stalowy, chemiczny czy maszynowy, a więc objętych lub potencjalnie objętych CBAM. Jednocześnie polski eksport, wart w 2024 roku 350,4 mld euro, w przeważającej części (259,4 mld euro) trafił do państw Unii Europejskiej [3]. Wejście w życie CBAM może więc oznaczać, że w starciu z dostawcami spoza Wspólnoty, których dotąd nie obowiązywały żadne standardy emisyjne ani konieczność certyfikacji śladu węglowego, polscy producenci zyskają przewagę konkurencyjną.
– Ci dostawcy, którzy nawet mimo braku obowiązku mierzą swój ślad węglowy i potrafią nim zarządzać, bez wątpienia będą w uprzywilejowanej pozycji w relacjach z klientami z pozostałych krajów UE – mówi Magdalena Stelmach.
W rezultacie CBAM może stać się impulsem do przebudowy łańcuchów dostaw i większej koncentracji produkcji w Europie, m.in. w Polsce. CBAM może okazać się nie tyle barierą, co akceleratorem rozwoju polskich eksporterów w ramach jednolitego rynku UE.
Zielone cło w epoce nowego protekcjonizmu
Warto pamiętać, że CBAM nie pojawia się w próżni. Jego wprowadzenie zbiega się z nasileniem napięć geopolitycznych i odrodzeniem protekcjonistycznych tendencji w globalnym handlu. Powrót Donalda Trumpa do Białego Domu oraz jego polityka celna silnie wpływają na międzynarodową wymianę handlową. Jednocześnie UE coraz mocniej dąży do autonomii strategicznej, także w obszarze energetyki i surowców, przy jednoczesnym zachowaniu przyjętych standardów klimatycznych. W tej sytuacji CBAM, choć formalnie przedstawiany jako instrument klimatyczny, w praktyce pełni również funkcję narzędzia handlowej samoobrony. Nakładając opłaty na emisje w produktach importowanych, Unia zyskuje instrument kontroli nad jakością środowiskową dóbr napływających spoza Wspólnoty. To wyraźny sygnał dla naszych partnerów handlowych: Chin, Indii czy USA, że UE nie będzie godzić się na obniżanie swoich celów klimatycznych.
– W dobie braku globalnego konsensusu klimatycznego CBAM może być odczytywany jako jednostronny ruch Europy – zauważa Magdalena Stelmach. – Jednak w praktyce to także próba obrony własnego rynku i klimatycznych inwestycji przed konkurencją nieponoszącą kosztów środowiskowych - dodaje.
Niezależnie od politycznego tonu jedno jest pewne: rola emisji w globalnym handlu będzie rosła. Dla firm to nie tylko koszt, ale też szansa: ci, którzy zainwestują w przejrzystość środowiskową, będą lepiej przygotowani na wielowektorowe zmiany w globalnych łańcuchach wartości. Dzięki CBAM firmy z dobrze udokumentowanym śladem węglowym mogą też stać się atrakcyjniejszym partnerem handlowym.
– To gra o przewagę, a nie tylko o przetrwanie – dodaje Stelmach.
Test dojrzałości dla odpowiedzialnego przemysłu
Uruchomienie mechanizmu CBAM to kolejny krok Unii Europejskiej w stronę zrównoważonego rozwoju przy jednoczesnej ochronie wspólnotowej gospodarki i znak, że UE nie wycofa się z tej drogi. Zamiast pytać, jak długo uda się jeszcze działać po staremu, warto zacząć planować, jak zyskać na nowym porządku. Bo zyskać bez wątpienia można. CBAM stanie się testem dojrzałości i tylko firmy świadome, przygotowane i zorientowane na przyszłość utrzymają swoją pozycję na rynku.
[1] http://bit.ly/4k3cyDy
[2] https://bit.ly/3SlhGXz
[3] https://bit.ly/3SlhGXz
Źródło informacji: Redigo Carbon

MSV 2025 – przemiany w przemyśle, technologie przyszłości i szeroki zakres tematyczny

Rosnąca popularność wynajmu wózków widłowych. Koszty, dostępność i serwis decydują o wyborze

Zwyżki nożycowe – co je wyróżnia i do jakich zadań są polecane?
Kalendarium
Więcej ważnych informacji
Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Handel

Ze względu na różnice w cenach surowce wtórne przegrywają z pierwotnymi. To powoduje problemy branży recyklingowej
Rozporządzenie PPWR stawia ambitne cele w zakresie wykorzystania recyklatów w poszczególnych rodzajach opakowań. To będzie oznaczało wzrost popytu na materiały wtórne pochodzące z recyklingu. Obecnie problemy branży recyklingu mogą spowodować, że popyt będzie zaspokajany głównie przez import. Dziś do dobrowolnego wykorzystania recyklatów nie zachęcają przede wszystkim ceny – surowiec pierwotny można kupić taniej niż ten z recyklingu.
Przemysł spożywczy
Rośnie presja konkurencyjna na unijne rolnictwo. Bez rekompensat sytuacja rolników może się pogarszać

Rolnictwo i żywność, w tym rybołówstwo, są sektorami strategicznymi dla UE. System rolno-spożywczy, oparty na jednolitym rynku europejskim, wytwarza ponad 900 mld euro wartości dodanej. Jego konkurencyjność stoi jednak przed wieloma wyzwaniami – to przede wszystkim eksport z Ukrainy i niedługo także z krajów Mercosur, a także presja związana z oczekiwaniami konsumentów i Zielonym Ładem. Bez rekompensat rolnikom może być trudno tym wyzwaniom sprostać.
Transport
Infrastruktury ładowania elektryków przybywa w szybkim tempie. Inwestorzy jednak napotykają szereg barier

Liczba punktów ładowania samochodów elektrycznych wynosi dziś ok. 10 tys., a tempo wzrostu wynosi ok. 50 proc. r/r. Dynamika ta przez wiele miesięcy była wyższa niż wyniki samego rynku samochodów elektrycznych, na które w poprzednim roku wpływało zawieszenie rządowych dopłat do zakupu elektryka. Pierwszy kwartał br. zamknął się 22-proc. wzrostem liczby rejestracji w ujęciu rocznym, ale kwiecień przyniósł już wyraźne odbicie – o 100 proc.
Partner serwisu
Szkolenia

Akademia Newserii
Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.