Brakuje nowych samochodów, rośnie popyt na zabezpieczenia przeciw złodziejom
Problemy branży motoryzacyjnej związane z brakiem podzespołów spowodowały, że na niektóre modele nowych aut czeka się nawet 12 miesięcy. Efektem jest rosnąca liczba właścicieli samochodów, którzy zabezpieczają je na wypadek kradzieży. Liczą, że pojazdy uda się odzyskać, jeśli padną łupem złodziei. Zakup następcy będzie bowiem znacznie odłożony w czasie, co oznacza problemy zarówno dla kierowców indywidualnych jak i firm, w tym flotowych.
O przerwach w produkcji samochodów głośno zrobiło się w połowie 2021 r. Głównym powodem zastojów w fabrykach stały się problemy z łańcuchami dostaw surowców i części, przede wszystkim półprzewodników. Zmniejszenie lub całkowite wstrzymanie montażu pojazdów ogłaszały m.in. Ford, Stellantis, Toyota i koncern Volkswagena. Specjaliści z firmy KMPG ocenili, że branża motoryzacyjna, która była jednym z najbardziej dotkniętych skutkami pandemii COVID-19 sektorów gospodarki, chociaż odpowiada za zaledwie ok. 10 proc. światowego zapotrzebowania na półprzewodniki, może ponieść nawet 80 proc. ogółu strat wywołanych problemami z ich dostępnością.
Skutkiem jest bowiem znacznie wydłużone oczekiwanie na zamówione nowe auta, których dostawa jest coraz częściej uzależniona od rezygnacji z wybranych elementów wyposażenia. Klienci zgłaszają, że na niektóre modele Audi w konkretnej specyfikacji czeka się nawet 12 miesięcy, Kii – do 9 miesięcy, a po ok. pół roku od zamówienia odbierzemy Volvo czy Mercedesa. Jednemu z mieszkańców Podkarpacia oferowano możliwość nabycia Audi Q7 wykorzystywanego w salonie jako auto testowe, z przebiegiem ok. 40 tys. km, za kwotę 70 tys. zł wyższą niż cena cennikowa, tylko dlatego, że... było dostępne „od ręki”. Tymczasem parkingi przy fabrykach zapełniają się samochodami czekającymi na brakujące półprzewodniki.
Do efektów „półprzewodnikowego kryzysu” należy rosnący popyt na zabezpieczenia antykradzieżowe, w tym rozwiązania pozwalające odzyskać auta po kradzieży. – Samochód firmowy, który padnie łupem złodziei, to realna strata w prowadzaniu działalności. W zależności od rodzaju i przeznaczenia pojazdu, może oznaczać przymusową przerwę w wykonywaniu zadań przez pracowników mobilnych, niemożność podejmowania zleceń, brak możliwości realizowania dostaw albo znaczące ich ograniczenia. Za pieniądze z odszkodowania autocasco można co prawda kupić kolejne auto, ale wielomiesięczne oczekiwanie na samochód to... dalsze straty – mówi Dariusz Kwakszys, IT Project Manager w firmie Gannet Guard Systems. Wskazuje, że w przypadku klientów indywidulanych w grę wchodzą frustrujące problemy dnia codziennego związane z dojazdami do pracy czy przewożeniem dzieci do szkoły.
Właściciele samochodów chętniej niż kilka miesięcy temu sięgają więc po rozwiązania, które mają chronić ich auta przed złodziejami. Na popularności zyskują m.in. systemy lokalizacji pozwalające namierzyć i odzyskać skradziony pojazd. – W grę wchodzą rozwiązania łączące monitoring GPS z namierzaniem radiowym. Taki system umożliwia odnalezienie zaginionego pojazdu dzięki wykorzystaniu pasma częstotliwości radiowych, których nie są w stanie zniwelować zagłuszarki powszechnie stosowane przez złodziei. Sam monitoring GPS nie jest wystarczająco skuteczny. Dodatkowy moduł GPS/GSM pozwala na alarmowanie o takich zdarzeniach jak odpięcie głównego zasilania czy wspomniane zagłuszanie, co jest sygnałem o potencjalnej kradzieży. Dzięki tym funkcjom można błyskawicznie poinformować właściciela o zaistniałej sytuacji i rozpocząć procedurę namierzania skradzionego obiektu – wyjaśnia ekspert z Gannet Guard Systems.
W przypadku kradzieży samochodu ogromne znaczenie mają pierwsze godziny po jego zniknięciu. Szybkie odnalezienie pojazdu daje szanse, że nie zostanie rozebrany na części, co w większości przypadków dzieje się z kradzionymi autami. Podzespoły znacznie łatwiej jest bowiem przestępcom upłynnić w serwisach aukcyjnych czy zaprzyjaźnionych warsztatach. – Liczy się tak naprawdę pierwsza doba. Przy zastosowaniu radiowego systemu monitoringu ponad 90 proc. samochodów jest namierzanych w ciągu 24 godzin. Do akcji wkracza wówczas policja, która odzyskuje pojazd i po zakończeniu formalności dochodzeniowo-śledczych przekazuje w ręce prawowitego właściciela – zaznacza Dariusz Kwakszys.

Polski rynek dóbr luksusowych rośnie, Mercedes odpowiada

Specjalna oferta i dodatkowe rabaty na SUV-y i crossovery Toyoty. Wybiera je już połowa klientów

Rejestracja samochodów za granicą. Czy to się nadal opłaca? Kto może skorzystać?
Kalendarium
Więcej ważnych informacji
Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Ochrona środowiska

Ostateczny kształt rozszerzonej odpowiedzialności producenta wciąż pod znakiem zapytania. Przykładem dla Polski mogą być rozwiązania z Czech czy Belgii
Zgodnie z wytycznymi Unii Europejskiej do końca 2025 roku Polska powinna osiągnąć poziom recyklingu odpadów opakowaniowych na poziomie min. 65 proc. Trudno to osiągnąć bez wdrożenia systemu rozszerzonej odpowiedzialności producenta (ROP), który w świetle unijnych zaleceń powinien być zaimplementowany już w 2023 roku, a którego ostatecznego kształtu jeszcze nie znamy. Zagraniczni eksperci uważają, że Polska powinna iść w ślady Czech, Belgii i Włoch, stawiając na elastyczną organizację odpowiedzialności producenta (OOP).
Handel
Prof. G. Kołodko: Trump osiągnie efekt odwrotny od zamierzonego i spowolni rozwój Ameryki. Na wojnie handlowej z resztą świata to Stany mogą tracić najmocniej

– Liczne decyzje prezydenta Trumpa, nie tylko na polu ekonomicznym, są po prostu oparte na nieracjonalnych przesłankach, są fałszywe, są szkodliwe i dla Stanów Zjednoczonych, i dla innych, mówiąc językiem popularnym, są chore – ocenia prof. Grzegorz Kołodko, były minister finansów, i wskazuje m.in. na chaos spowodowany wprowadzaniem, zawieszaniem i przywracaniem ceł. Ekonomista w książce „Trump 2.0. Rewolucja chorego rozsądku” analizuje trumponomikę, a więc ekonomię i politykę gospodarczą pomysłu prezydenta oraz jej wpływ na gospodarkę, przestrzega przed zagrożeniami i wskazuje sposoby wyjścia z nasilającego się globalnego zamieszania. Autor ocenia też negatywnie pozaekonomiczne aspekty działalności amerykańskiego prezydenta z wyjątkiem jednego aspektu.
Farmacja
Samoleczenie generuje w UE oszczędności na poziomie 40 mld euro rocznie. Dzięki temu odciążone są europejskie systemy zdrowotne

Każdego roku Europejczycy leczą samodzielnie ok. 1,2 mld drobnych dolegliwości, w tym przeziębienie czy niestrawność. Zdaniem ekspertów wzmocnienie tych kompetencji społeczeństwa może być remedium na braki kadrowe w opiece zdrowotnej i jej deficyt budżetowy. Sięganie po leki bez recepty (OTC), suplementy diety i wyroby lecznicze pozwala uniknąć ok. 120 mln konsultacji lekarskich w skali roku, co odpowiada pracy nawet 36 tys. lekarzy pierwszego kontaktu. Samoleczenie generuje w UE oszczędności na poziomie 40 mld euro rocznie – wynika z danych przedstawionych podczas 61. konferencji AESGP, która odbyła się w Warszawie.
Partner serwisu
Szkolenia

Akademia Newserii
Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.