Telemedycyna pod obserwacją cyberprzestępców
Epidemia koronawirusa przyspieszyła cyfryzację nie tylko wśród przedsiębiorców, ale również w instytucjach medycznych. Pozbawieni możliwości spotkania z lekarzem, musieliśmy korzystać z dobrodziejstw telemedycyny. Możliwość konsultacji ze specjalistą bez konieczności czekania w kolejce – brzmi jak rozwiązanie odwiecznych problemów polskiej służby zdrowia? Niekoniecznie. Przeprowadzona pod koniec 2019 kontrola NIK nie pozostawia złudzeń co do tego – większość sprawdzanych placówek nie zapewnia skutecznej ochrony danych pacjentów, a w ponad połowie doszło do naruszeń. Zagrożenie komentuje ekspert serwisu ChronPESEL.pl.
Trwająca epidemia niewątpliwie przyspieszyła rozwój telemedycyny. Z e-wizyty u lekarza mogą skorzystać zarówno pacjenci publicznej, jak i prywatnej służby zdrowia. Żeby to zrobić, w przypadku tej pierwszej należy za pośrednictwem odpowiedniego formularza internetowego opisać swoje dolegliwości, podać dane m.in. imię i nazwisko, dokładny adres oraz numer PESEL i czekać na kontakt z przychodni. Pacjenci korzystający z prywatnych przychodni rezerwują wizyty korzystając z aplikacji mobilnych lub dzwoniąc na recepcję.
Historia choroby w telefonie
Po takiej rozmowie lekarz zdecyduje, czy pacjent potrzebuje e-recepty, e-zwolnienia, czy konieczna będzie standardowa wizyta w placówce. Dodatkowo za pośrednictwem, przygotowanego przez Ministerstwo Zdrowia, Internetowego Konta Pacjenta zyskujemy dostęp do m.in. wszystkich recept, które otrzymaliśmy od początku 2019 r., historii naszych wizyt w placówkach prowadzonych przez NFZ. Dzięki aplikacji mamy również dostęp danych naszych dzieci (przed ukończeniem 18. roku życia). To dotyczy pacjentów publicznej służby zdrowia. Do korzystania z IKP konieczne jest posiadanie profilu zaufanego. Podobne funkcjonalności oferują również aplikacje prywatnych sieci medycznych. Pacjenci dobrze odbierają nowe rozwiązania ułatwiające leczenie. Według raportu Fundacji Digital Poland, PwC i IQS 92% Polaków pozytywnie ocenia nowe technologie w medycynie.
NIK alarmuje: szpitale nie chronią danych pacjentów
W parze z niewątpliwymi zaletami rozwiązań takich, jak teleporada lub możliwość otrzymania recepty SMS-em idą również poważne zagrożenia. Większość przetwarzanych przez firmy medyczne danych archiwizowana jest w formie cyfrowej. Ich zabezpieczenie budzi z kolei poważne wątpliwości.
Jako pierwsza na alarm biła Najwyższa Izba Kontroli, która w raporcie z listopada 2019 r. o ochronie danych osobowych w szpitalach pokazuje, że większość sprawdzanych w ramach kontroli placówek medycznych nie zapewnia skutecznej ochrony danych pacjentów, a w ponad połowie doszło do naruszeń. Zaufania do ochrony danych przez instytucje publiczne, jakimi są szpitale, ale także prywatne przedsiębiorstwa, nie mają również sami Polacy. Jak wynika z przeprowadzonego w kwietniu przez IMAS International na zlecenie Krajowego Rejestru Długów badania, 54% z nich obawia się, że mogą mieć problem na skutek braku wystarczających zabezpieczeń, niedbałości lub niekompetencji tych, którzy informacje na ich temat przechowują, czyli urzędów i firm.
- Służba zdrowia to drugi po instytucjach finansowych cel ataków hakerów na świecie. W Polsce w szpitalach leczy się rocznie 8-9 mln osób. Każda z nich może stać się nieświadomym kredytobiorcą lub „właścicielem” drogiego telewizora kupionego na raty. Znamy przecież z niedalekiej przeszłości przypadki poważnych wycieków danych z ośrodków medycznych. W grudniu 2019 r. o pomoc do ekspertów serwisu ChronPESEL.pl zwróciła się farmaceutka z województwa zachodniopomorskiego, która otrzymała listowne powiadomienie z Narodowego Funduszu Zdrowia o wycieku danych kierowników kilkuset aptek z tego województwa, w tym ich numerów PESEL. Takich sytuacji jest więcej – mówi Bartłomiej Drozd, ekspert serwisu ChronPESEL.pl, partnera Krajowego Rejestru Długów.
Dane z kradzionego komputera
Rok temu w maju wyciekły dane prawie 29 000 pacjentów Prywatnej Praktyki Lekarskiej Specjalisty Medycyny Pracy we Wrocławiu. Można je było znaleźć na niezabezpieczonym serwerze poradni. Widoczne były numery PESEL, adresy i szczegółowe informacje związane z celem badania, np. uzyskaniem orzeczenia do pracy na wysokości dla danego zawodu.
Powodem wycieku nie zawsze musi być jednak brak ostrożności administratorów sieci. Zdarza się, że dochodzi do niego w wyniku pospolitej kradzieży. W listopadzie 2019 r., również we Wrocławiu, zaginęły dane 200 tys. pacjentów oraz pracowników placówki. Wśród nich były imiona, nazwiska, numery PESEL i daty urodzenia. Baza znajdowała się w komputerze firmy zewnętrznej, która obsługiwała szpital w zakresie informatyki.
- Rozwój telemedycyny jest nieunikniony i wskazany. Równolegle z rozwojem usług powinniśmy jednak pracować nad zabezpieczeniem dostępu do danych. Ich utrata wiązać się bowiem może z poważnymi konsekwencjami. W przypadku wycieku, istotna jest postawa instytucji, która była administratorem skradzionych danych. Ostatni przykład Politechniki Warszawskiej, która zareagowała właściwie, pokazuje, jak ważne jest, by od razu poinformować o wydarzeniu oraz zaproponować odpowiednie działania mające na celu zapobiegnięcie skutkom wykorzystania danych. Nie możemy jednak wyłącznie czekać na komunikat z firmy, która przetwarza nasze dane. Dlatego bardzo ważne jest, by oprócz przestrzegania podstawowych zasad bezpieczeństwa, stale monitorować zapytania na swój temat w Krajowym Rejestrze Długów. Tylko wtedy będziemy w stanie szybko zareagować, gdy ktoś spróbuje wykorzystać nasze dane – dodaje Bartłomiej Drozd, ekspert serwisu ChronPESEL.pl.
Zarówno instytucje finansowe, jak i firmy pożyczkowe oraz telekomy przed podpisaniem umowy z nowym klientem, weryfikują, czy nie jest notowany w Krajowym Rejestrze Długów, jako osoba zadłużona. Żeby to zrobić muszą najpierw uzyskać naszą pisemną zgodę. Jeśli więc dostaniemy SMS-a, że właśnie sprawdza nas np. jakiś bank, a my w nim nie składaliśmy wniosku o kredyt, to znak że trzeba szybko reagować.
ChronPESEL.pl daje również wsparcie prawne osobom, które padły ofiarą oszusta. W zależności od wybranej opcji zarejestrowany użytkownik platformy otrzyma albo komplet dokumentów wraz z adresami instytucji, do których należy je wysłać, aby nie płacić cudzego kredytu albo pomoc prawnika, który zajmie się tym w jego imieniu.

Biznes z misją. Diagnostyka podsumowała działania w obszarze ESG

Walka z ALS – nadzieja w obliczu diagnozy

Rada Przedsiębiorców apeluje o uchwalenie przepisów zmieniających zasady wypłat zasiłku chorobowego
Kalendarium
Więcej ważnych informacji
Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Polityka

PE przedstawił swoje priorytety budżetowe po 2027 roku. Wydatki na obronność kluczowe, ale nie kosztem polityki spójności
Parlament Europejski przegłosował w tym tygodniu rezolucję w sprawie priorytetów budżetu UE na lata 2028–2034. Europosłowie są zgodni co do tego, że obecny pułap wydatków w wysokości 1 proc. dochodu narodowego brutto UE-27 nie wystarczy do sprostania rosnącej liczbie wyzwań, przed którymi stoi Europa. Mowa między innymi o wojnie w Ukrainie, trudnych warunkach gospodarczych i społecznych oraz pogłębiającym się kryzysie klimatycznym. Eurodeputowani zwracają też uwagę na ogólnoświatową niestabilność, w tym wycofywanie się Stanów Zjednoczonych ze swojej globalnej roli.
Infrastruktura
Odbudowa Ukrainy pochłonie setki miliardów euro. Polskie firmy już teraz powinny szukać partnerów, nie tylko w kraju, ale i w samej Ukrainie

Według stanu na koniec 2024 roku odbudowa Ukrainy wymagać będzie zaangażowania ponad pół biliona euro, a Rosja wciąż powoduje kolejne straty. Najwięcej środków pochłoną sektory mieszkaniowy i transportowy, ale duże są także potrzeby energetyki, handlu czy przemysłu. Polski biznes wykazuje wysokie zaangażowanie w Ukrainie, jednak może ono być jeszcze wyższe w procesie odbudowy. Zdaniem wiceprezesa działającego w tym kraju Kredobanku należącego do Grupy PKO BP firmy powinny szukać partnerów do udziału w odbudowie i w Polsce, i w Ukrainie.
Polityka
Europoseł PiS zapowiada walkę o reparacje wojenne dla Polski na forum UE. Niemiecki rząd uznaje temat za zamknięty

Nowy kanclerz Niemiec Friedrich Merz podczas konferencji prasowej w Polsce ocenił, że temat reparacji wojennych w relacjach polsko-niemieckich jest prawnie zakończony. Nie zgadza się z tym europoseł PiS Arkadiusz Mularczyk, który chce do tego tematu wrócić na forum UE. Przygotowana za rządów PiS publikacja „Raport o stratach poniesionych przez Polskę w wyniku agresji i okupacji niemieckiej w czasie II wojny światowej” szacuje straty na ponad 6,2 bln zł.
Partner serwisu
Szkolenia

Akademia Newserii
Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.