Mówi: | Paweł Szczepanik |
Funkcja: | analityk |
Firma: | Szkolenia z Inwestycji Giełdowych |
GPW potrzebuje więcej emisji akcji oraz debiutów. Zbyt niska zmienność dla instrumentów pochodnych
Niewielka zmienność notowań na warszawskim parkiecie zniechęca inwestorów do instrumentów pochodnych. Liczba transakcji na rynku kontraktów terminowych na WIG20 spadła w ciągu roku o 20 proc. GPW stara się przeciwdziałać tej tendencji, dlatego zmieniła indeksy giełdowe oraz podwyższyła mnożnik na kontrakty z 10 do 20 zł. To może rozruszać rynek, choć potrzebny jest również napływ nowego kapitału i zainteresowanie spółek debiutowaniem na parkiecie.
– To jest bezdyskusyjne, że koszty zawierania transakcji dzięki mnożnikowi 20 zł zmniejszamy o połowę, czyli już przy jednym punkcie zysku inwestor jedną połowę zysku zabiera dla siebie, a drugą zostawia w prowizji maklerskiej. W przypadku mnożnika 10 zł było to niemożliwe – mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes Paweł Szczepanik, analityk z firmy Szkolenia z Inwestycji Giełdowych.
W najprostszym ujęciu daytrading polega na kupnie i sprzedaży instrumentów finansowych w ramach jednej sesji giełdowej. Horyzont inwestycyjny jest zatem bardzo krótki, dlatego gracze stosujący tę strategię starają się zarobić na pojawiających się (i zazwyczaj szybko znikających) okazjach na rynku. Ich źródłem mogą być np. ważne informacje, których rynek nie zdążył jeszcze uwzględnić w wycenach lub co do których istnieje duża niepewność względem ich rzeczywistego wpływu na wyceny.
Prawdopodobieństwo chwilowej, błędnej wyceny w stosunku do fundamentów spółki oraz dostępnych informacji jest tym wyższe, im mniej płynny jest dany instrument. Z tego względu część daytraderów preferuje grę na spółkach o średniej lub niskiej kapitalizacji, np. wchodzących w skład indeksów WIG50 lub WIG250. W przypadku największych spółek zmienność jest statystycznie niższa, co wynika z dużej liczby zaangażowanych inwestorów (w tym handlu automatycznego).
Z drugiej strony wyższa płynność na rynku zmniejsza ryzyko transakcji, co wraz z mnożnikiem jest zaletą inwestowania w kontrakty terminowe na indeksy. W ostatnim okresie wielu inwestorów narzeka jednak na zbyt niską zmienność na polskiej giełdzie. W tej sytuacji wzrost mnożnika do 20 zł może nie wystarczyć do przyciągnięcia daytraderów na rynek.
– Minimalna zmienność musi wynosić przynajmniej 50-60 punktów, aby móc takie transakcje zawierać. Jeżeli ta zmienność będzie wynosiła 20 punktów, to daytradingu nie będzie, bo w przypadku daytradingu i tak nie weźmiemy całego ruchu, jesteśmy w stanie wziąć 1/3, 1/4 dziennego zakresu. W przypadku 50 punktów dziennej zmienności jesteśmy w stanie wziąć dla siebie 10-15 punktów – uważa Szczepanik.
Minimalna zmiana w wysokości 50 punktów oznacza, że przy wartości indeksu WIG20 na poziomie 2500 pkt. powinien on spaść lub urosnąć o 2 proc. Ostatnie miesiące to okres względnego spokoju na GPW, poza momentami podwyższonej nerwowości z powodu zmian w OFE i konfliktu na Ukrainie. W rezultacie w maju 2014 r. wolumen obrotu kontraktami na WIG20 był niższy o 20 proc. w porównaniu z majem 2013 r. Z powodu niskiej zmienności jeszcze silniej spadła liczba transakcji na rynku kontraktów terminowych na akcje. Z danych GPW wynika, że w maju br. była o 36 proc. niższa niż rok wcześniej.
Na tym tle pozytywnie wyróżniały się kontrakty na indeks mWIG40. W analogicznym okresie wolumen transakcji wzrósł o blisko 90 proc., choć – trzeba przyznać – z niskiego poziomu (w maju 2013 r. zanotowano 3,2 tys. transakcji na tym rynku, w porównaniu z ponad 540 tys. na kontrakcie terminowym opartym o WIG20). Powodem dynamicznego wzrostu handlu kontraktami na mWIG40 mogła być właśnie niewielka zmienność notowań blue chipów, czyli spółek z WIG20 lub WIG30. Dynamice rynku mogła również zaszkodzić niewielka liczba debiutów giełdowych, w tym spółek sprzedawanych przez Skarb Państwa, które w przeszłości cieszyły się dużym zainteresowaniem inwestorów.
– Moim zdaniem pomóc rynkowi mogą tylko nowe emisje, które będą wchodziły, pozwalając zarabiać drobnym inwestorom, tak jak się działo w starych dobrych czasach. Dużo nowych spółek, ale które wchodzą z zyskiem. Inwestor musi wiedzieć, że zapisując się na nową emisję, będzie miał notowania po wyższych cenach i wtedy ludzie przyjdą. W innym przypadku, jeżeli te emisje nie będą przynosiły zysków, inwestorzy będą się od rynku oddalać – uważa analityk.
Okres wakacyjny może jednak przynieść dalszy spadek obrotów na rynkach instrumentów pochodnych na GPW. Wielu inwestorów realizuje wtedy zyski i przygotowuje strategie inwestycyjne na jesień. To może wymagać od daytraderów jeszcze uważniejszego poszukiwania okazji na rynku, czyli potencjalnej zmienności.
– Najlepszy statystycznie okres na rynkach światowych i także na rynku polskim to jest listopad-czerwiec, a okres od czerwca do października czy listopada to jest statystycznie okres słaby i większość inwestorów odpoczywa. Uważam nawet tak, że jeżeli ktoś nie zarobił pieniędzy na odcinku listopad-czerwiec 2014, to tym bardziej nie powinien być na giełdzie w III kwartale – twierdzi Paweł Szczepanik.
Ostatnie lata pokazały, że banki centralne są w stanie wywołać duże wstrząsy na rynku. Europejskie parkiety entuzjastycznie przyjęły ostatnią decyzję EBC o obniżce bazowej stopy procentowej do 0,15 proc. oraz obniżeniu stopy depozytowej do -0,1 proc., co jest wydarzeniem bez precedensu w historii strefy euro. Paweł Szczepanik nie spodziewa się jednak dalszych zmian w polityce monetarnej, które mogłyby doprowadzić do gwałtownej zmiany nastrojów na rynkach finansowych. Jak dotąd inwestorzy w USA ze spokojem przyjmują kontynuację ograniczania programu QE3, czyli skupu aktywów przez Fed. Według analityka rekordowe poziomy indeksów na Wall Street oraz niemieckiego DAXa będą hamować apetyt inwestorów na dalsze wzrosty, ale nie nastąpi też gwałtowna wyprzedaż.
– Nie chodzi o to, że zatrzymamy wzrosty i dojdzie do poważnej przeceny, natomiast dynamika oczywiście nie będzie już tak wysoka, jak obserwowana do tej pory, bo jesteśmy już po dużych wzrostach. Teraz raczej będzie następować powolne wyhamowanie wzrostów aniżeli przyspieszenie – prognozuje Paweł Szczepanik
Czytaj także
- 2025-01-30: Za rok USA oficjalnie wycofają się z porozumienia paryskiego. To nie musi oznaczać rezygnacji z zielonych inwestycji
- 2025-01-30: Duża inwestycja w browarze w Elblągu. Nowa linia produkuje piwo z prędkością 60 tys. puszek na godzinę
- 2025-01-23: Ryanair rozbudowuje siatkę połączeń w Polsce. W tym roku linia planuje przewieźć niemal 20 mln pasażerów
- 2025-01-07: W ciągu 10 lat w Polsce może brakować 2,1 mln pracowników. Ratunkiem dla rynku pracy wzrost zatrudnienia cudzoziemców
- 2024-12-19: Polska centralna przyciąga coraz więcej inwestycji. W Łodzi powstaje nowe centrum dystrybucyjne dla Della
- 2025-01-08: Coraz więcej inwestorów stawia na budownictwo modułowe. Kolejne dwa lata powinny przynieść duże wzrosty
- 2025-01-03: Dobre prognozy dla rynku kredytów mieszkaniowych. Mimo braku rządowego programu wsparcia
- 2024-12-20: Polskie firmy przemysłowe bardziej otwarte na technologie. Sztuczną inteligencję wdrażają z ostrożnością [DEPESZA]
- 2024-12-11: Kobiety nie wierzą w swoje kompetencje dotyczące inwestowania. Niska samoocena często przeszkadza w podjęciu pierwszych kroków
- 2024-12-04: Ulga na badania i rozwój może być lekiem na rosnące koszty zatrudnienia. Korzysta z niej tylko 1/4 uprawnionych firm
Kalendarium
Więcej ważnych informacji
Jedynka Newserii
Jedynka Newserii
Prawo
Unijne przepisy zwiększą bezpieczeństwo inwestycji w kryptowaluty. Nowe regulacje mają uporządkować rynek
Wprowadzona przez Unię Europejską regulacja Markets in Crypto-Assets (MiCA) to pierwsza na świecie duża próba regulacyjna, która ma wprowadzić standaryzację i bezpieczeństwo do branży kryptowalut. Według założeń nowe przepisy mają uporządkować rynek i stanowić pierwszy krok do dogonienia Stanów Zjednoczonych. Nie brakuje jednak przeciwników takiej próby, którzy ostrzegają, że regulacje nie tylko nie spełnią swojej funkcji, ale mogą de facto zahamować rozwój kryptowalut w Europie.
Edukacja
Kompetencje STEM wchodzą szerzej do edukacji. Inicjatywa edukacyjna Amazon objęła już pół miliona dzieci w Polsce
Na warszawskiej Pradze Północ otwarto właśnie pierwszą STEM Kindlotekę, czyli przestrzeń edukacyjną dla dzieci i młodzieży, która stawia na rozwój kompetencji w obszarze nauki, technologii, inżynierii i matematyki. To inicjatywa Amazon i stowarzyszenia Cyfrowy Dialog rozwijana od 2019 roku, w ramach której funkcjonuje ponad 100 takich placówek, a z prowadzonych w nich zajęć skorzystało już pół miliona dzieci. STEM uważane są za kompetencje przyszłości, a badania wskazują, że można je rozwijać już u najmłodszych uczniów.
Prawo
Zmieni się definicja mobbingu. Nowe prawo da skuteczniejsze narzędzia ochrony nękanym pracownikom
Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej chce uprościć prawną definicję mobbingu. Dodatkowo opracowywana nowelizacja przepisów ma nałożyć nowe obowiązki na pracodawców, których celem będzie określenie zasad przeciwdziałania mobbingowi i to na poziomie regulaminu pracy lub innych wewnętrznych regulacji. Dzięki któremu podwładni będą bardziej świadomi swoich praw i będą mogli lepiej reagować na przypadki ich łamania.
Partner serwisu
Szkolenia
Akademia Newserii
Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.