Ceny hamują szybciej niż oczekiwali analitycy

Inflacja hamuje. Drugi miesiąc z rzędu. W styczniu ceny wzrosły o 4,1 proc. w porównaniu do stycznia 2011 roku. Analitycy są zaskoczeni. Prognozy mówiły o inflacji na poziomie 4,3-4,4 proc.

Wyhamował wzrost cen niemal wszystkich kategorii towarów i usług. Inflację zbijał jednak już sam fakt, że rok temu wprowadzono podwyżkę VAT i wzrost cen był wyraźnie szybszy.

 - Na pewno niższa inflacja niż w poprzednich miesiącach cieszy. Natomiast ona jest cały czas wysoka. 4,1 proc. to jest znacznie powyżej górnej granicy odchylenia od celu inflacyjnego - mówi Wiktor Wojciechowski, główny ekonomista Invest-Banku.

Ekonomiści ostrzegają jednak, że na dalsze, głębokie spadki w najbliższych miesiącach nie ma co liczyć.

 - Wydaje mi się, że jeszcze jest zbyt wcześnie, aby mówić o tym, że w krótkiej perspektywie NBP uda się sprowadzić inflację do celu - podkreśla Wiktor Wojciechowski.

Cel inflacyjny NBP wynosi 2,5 proc., dopuszczalne są jednak odchylenia w górę lub w dół o 1 proc. Prognozy mówią, że inflacja w tym roku może zbliżyć się do górnej granicy 3,5 proc.

Do wyhamowania wzrostu cen w dużej mierze przyczynił się silny złoty. Dzięki umacniającej się walucie słabnie presja na wzrost cen towarów importowanych, głównie paliw.

 - W dużym stopniu do obniżenia inflacji przyczyniło się umocnienie złotego. Natomiast sytuacja na rynku walutowym, jest cały czas niepewna. Trudno jest jednoznacznie powiedzieć w tym momencie, że to umocnienie złotego, które spowodowało niższą inflację w styczniu będzie zjawiskiem trwałym, jeszcze jest zbyt dużo czynników ryzyka - mówi ekonomista.

Zdaniem Wiktora Wojciechowskiego styczniowe dane GUS o inflacji z pewnością zostaną uwzględnione przez Radę Polityki Pieniężnej na kolejnym posiedzeniu w sprawie stóp procentowych. Decydujące znaczenie będzie mieć jednak marcowa projekcja inflacji i dane o ogólnej sytuacji gospodarczej kraju.