Mówi: | Krystyna Ptok, przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych Andrzej Arendarski, prezes Krajowej Izby Gospodarczej |
Kolejne epidemie mogą być groźniejsze niż SARS-CoV-2. Potrzeba nowych procedur i dużej reformy w służbie zdrowia
Ochrona zdrowia musi być przygotowana na kolejne kryzysy, bo eksperci są zgodni, że epidemie chorób zakaźnych będą coraz częstsze i bardziej dotkliwe niż koronawirus. Dlatego potrzebna jest gruntowna reforma systemu i wsparcie dla przeciążonego personelu medycznego, w które powinien zaangażować się również biznes. Taki jest cel inicjatywy My, Solidarni, która ma zapewnić pomoc medykom walczącym na pierwszej linii frontu z SARS-CoV-2. Do Sejmu ma niedługo trafić projekt ustawy, na mocy której państwowe spółki i instytucje publiczne będą mogły zaoferować medykom np. rabaty na stacjach benzynowych czy zniżki w placówkach kulturalnych i sportowych. Głównym filarem akcji ma być jednak solidarność na najniższym poziomie – po stronie społeczeństwa.
– To bardzo trudny okres dla kadry medycznej. Sytuacja pielęgniarek w czasie pandemii była szczególnie trudna, braki kadrowe w tej grupie zawodowej dodatkowo utrudniają działanie. Przeszkadzał nam przede wszystkim chaos decyzyjny i kompetencyjny. Pracownicy byli zamykani w zakładach pracy na kwarantannę i w tym czasie świadczyli pracę. Z jednej strony ich oklaskiwano i nazywano bohaterami, a z drugiej – kierowano na świadczenia przestojowe, które ograniczały ich wynagrodzenie do jednej trzeciej – mówi agencji Newseria Biznes Krystyna Ptok, przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych.
Lekarze, pielęgniarki, ratownicy oraz pozostały personel medyczny tworzą pierwszy front w walce z pandemią wirusa SARS-CoV-2. Ostatnie miesiące pokazały, jak duże znaczenie ma ich praca dla ludzkiego zdrowia i bezpieczeństwa publicznego. Sytuacja medyków jest jednak szczególnie trudna. Obok przewlekłego stresu i obciążającej pracy muszą mierzyć się także z nawet 40-krotnie większym ryzykiem zakażenia SARS-CoV-2 i psychologicznymi skutkami wojny z pandemią.
– Na początku najbardziej doskwierały brak środków ochrony indywidualnej i złe zabezpieczanie pracowników. Sytuacja zaczęła się normalizować dopiero na początku maja – mówi Krystyna Ptok. – Zmniejsza się liczba zakażonych i przebywających na kwarantannie pielęgniarek, ale niestety cztery nasze koleżanki zmarły. W tej chwili zaopatrzenie w środki ochrony indywidualnej jest już dobre, natomiast nadal szwankują procedury. Krzywa wzrostu zachorowań trochę się spłaszcza, więc chcielibyśmy ujednolicenia wytycznych dotyczących sposobów postępowania, które płyną z Ministerstwa Zdrowia, Głównego Inspektoratu Sanitarnego i Głównego Inspektoratu Pracy. Należałoby wprowadzić jakieś wspólne standardy postępowania.
Jak podkreśla, w tej chwili medycy potrzebują przede wszystkim właściwych procedur i rozwiązań prawnych, które wyznaczą standardy postępowania i zagwarantują im możliwość bezpiecznego wykonywania swojej pracy.
– Przepisy powinny również regulować prawa pracowników w związku z zakażeniem SARS-CoV-2. Odległe skutki zachorowania wciąż są nam nieznane. Dlatego pracownicy, którzy zakazili się w miejscu pracy, powinni być rejestrowani i na tej podstawie mogliby później występować o orzeczenie choroby zawodowej czy o rentę – mówi przewodnicząca OZZPiP.
Pracujący w ciężkich warunkach personel medyczny na co dzień potrzebuje też wsparcia i społecznej solidarności. Tymczasem w ostatnich tygodniach sytuacja bywała wręcz odwrotna – lekarze czy pielęgniarki muszą mierzyć się z ostracyzmem czy wręcz agresją sąsiadów i pacjentów powodowaną lękiem przed przeniesieniem zakażenia. Ich przejawem były zdewastowane samochody czy obraźliwe wiadomości zostawiane medykom na klatkach schodowych.
– Nie doceniamy osób, które przeżywają właśnie najtrudniejsze doświadczenia zawodowe, które poświęcają swoje życie. Sytuację, której doświadczamy, należy postrzegać w kategoriach kryzysu prowadzącego do traumy, zarówno w wymiarze indywidualnym, jak i społeczno-kulturowym. Skala zmian, doświadczeń granicznych, przez które właśnie przechodzimy, zagrożenia życia i zdrowia oraz obrazów, którymi jesteśmy bombardowani – jak ciężarówki wywożące ciała umierających – prowadzi do traumy i szukania kozłów ofiarnych – mówi Konrad Ciesiołkiewicz, przewodniczący Komitetu Dialogu Społecznego KIG. – Jeżeli tak dalej pójdzie, nie będziemy mieli osób, które zechcą pełnić służbę państwu.
– To są ludzie, którzy bardzo ciężko pracują, ponadwymiarowo, narażają siebie i swoje rodziny. Dlatego powinni być wynagradzani odpowiednio do tego ryzyka i nakładu pracy. W tej chwili nie są, więc tu jest szerokie pole do działania – mówi Andrzej Arendarski, prezes Krajowej Izby Gospodarczej. – Druga sprawa to walka o dobre imię służby zdrowia, lekarzy, ratowników i pielęgniarek. Ci ludzie powinni być noszeni na rękach, a nie być ofiarami różnych nieprzyjemnych odruchów społecznych.
My, Solidarni to społeczna inicjatywa, która ma zapewnić pomoc i wsparcie medykom walczącym na pierwszej linii frontu z SARS-CoV-2. Jest wzorowana na podobnym programie skierowanym do weteranów polskiej armii. Inicjatywa opiera się na czterech filarach: administracji rządowej, samorządowej, przedsiębiorstwach i obywatelach. Niedługo do Sejmu ma trafić projekt ustawy, na mocy której państwowe spółki i instytucje publiczne będą mogły zaoferować medykom np. rabaty na stacjach benzynowych Orlenu czy zniżki w placówkach kulturalnych i sportowych. Podobną możliwość będą mieć samorządy. W akcję mogą włączyć się też prywatne firmy, oferując np. zniżki czy preferencyjne oferty i rabaty na swoje towary i usługi dla pracowników zawodów medycznych i ich rodzin.
– Chcieliśmy, żeby inicjatywa nie wyszła od środowisk medycznych, aby ktoś nie wziął tego za próbę budowania jakiegoś systemu przywilejów. Nie chodzi o to, żeby ktoś na tym zarobił – mówi prof. Paweł Kowal. – Chciałbym też podkreślić kwestie bezpieczeństwa prawnego, ubezpieczeń, pewnych gwarancji państwowych dla medyków. To jest umotywowane bezpieczeństwem kraju i możliwością, że w przyszłości będziemy mieli do czynienia z podobnymi albo gorszymi historiami.
Głównym filarem akcji ma być solidarność na poziomie społeczeństwa. Inicjatorzy podkreślają, że każdy może się włączyć – wystarczy zacząć od siebie, od udostępnienia miejsca w kolejce do apteki czy na poczcie, od prostego gestu życzliwości. W czasie pandemii i obecnego kryzysu bardzo ważne jest wsparcie, uznanie, zaufanie i zrozumienie dla pracowników medycznych oraz docenienie ich pracy.
Eksperci są zgodni, że epidemie chorób zakaźnych będą coraz częstsze. Ochrona zdrowia musi być przygotowana do kolejnych kryzysów. Dlatego potrzebna jest jej gruntowna reforma i wsparcie dla personelu medycznego – zarówno na poziomie rządowym, jak i społecznym.
– Musimy zbudować szeroki front, który będzie wspierał prawdziwą reformę służby zdrowia w Polsce. Bez tego nie damy sobie rady ani na co dzień, ani w przyszłości – podkreśla Andrzej Arendarski. – Gdybyśmy zostali skonfrontowani z podobną pandemią, ale wirus byłby dużo bardziej agresywny, wówczas skutki mogłyby być trudne do wyobrażenia. Trzeba już teraz temu przeciwdziałać. Służba zdrowia to zbyt poważna sprawa, żeby ją zostawiać politykom, bo oni zawsze chcą coś ugrać. Tutaj trzeba stworzyć pewien ruch społeczny, który na politykach wymoże zajęcie się zreformowaniem służby zdrowia na poważnie.
Według danych Ministerstwa Zdrowia od wybuchu w Polsce pandemii SARS-CoV-2 do 3 czerwca zakażenie stwierdzono u ponad 2,4 tys. pracowników ochrony zdrowia, w tym 660 lekarzy i 1659 pielęgniarek oraz 85 położnych, a 428 osób było hospitalizowanych lub w trakcie kwarantanny. To oznacza, że personel medyczny stanowi ok. 10 proc. wszystkich zakażonych. Pracownicy służby zdrowia są również szczególnie narażeni na psychologiczne skutki pandemii, co podkreśla też ONZ. Według danych przytaczanych przez Medicover 35 proc. z nich odczuwa traumatyczny stres, a 15 proc. cierpi na depresję.
Kalendarium
Więcej ważnych informacji
Jedynka Newserii
Jedynka Newserii
Infrastruktura
Rekordowy przelew dla Polski z KPO. Część pieniędzy trafi na termomodernizację domów i mieszkań
Przed świętami Bożego Narodzenia do Polski wpłynął największy jak dotąd przelew unijnych pieniędzy – nieco ponad 40 mld zł z Krajowego Planu Odbudowy. Zgodnie z celami UE ponad 44 proc. tych środków zostanie przeznaczona na transformację energetyczną, w tym m.in. termomodernizację domów i mieszkań czy wymianę źródeł ciepła. Od początku tego roku na ten cel trafiło 3,75 mld zł z KPO, które sfinansowały program Czyste Powietrze.
Prawo
W lutym zmiana na stanowisku Europejskiego Rzecznika Praw Obywatelskich. Co roku trafia do niego kilka tysięcy spraw związanych z instytucjami unijnymi
W ubiegłym tygodniu Parlament Europejski wybrał Portugalkę Teresę Anjinho na stanowisko Europejskiego Rzecznika Praw Obywatelskich. Ombudsman przyjmuje i rozpatruje skargi dotyczące przypadków niewłaściwego administrowania przez instytucje unijne lub inne organy UE. Tylko w 2023 roku pomógł ponad 17,5 tys. osobom i rozpatrzył niemal 2,4 tys. skarg.
Problemy społeczne
Przeciętny Polak spędza w sieci ponad trzy godziny dziennie. Tylko 11 proc. podejmuje próby ograniczenia tego czasu
Polacy średnio spędzają w internecie ponad trzy godziny dziennie. Jednocześnie, według badania na temat higieny cyfrowej, jedynie 14 proc. respondentów kontroluje swój czas ekranowy, a co piąty ogranicza liczbę powiadomień w telefonie czy komputerze. Nadmierne korzystanie z ekranów może wpływać na zaniedbywanie obowiązków i relacji z innymi, a także obniżenie nastroju i samooceny. Kampania Fundacji Orange „Nie przescrolluj życia” zwraca uwagę na potrzebę dbania o higienę cyfrową. Szczególnie okres świątecznego wypoczynku sprzyja takiej refleksji.
Partner serwisu
Szkolenia
Akademia Newserii
Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.