Newsy

Zmiany na rynku kredytów hipotecznych. Kredytobiorcy mogą liczyć na stałą wysokość rat przez wiele lat

2016-06-06  |  06:50

Zmiana sposobu refinansowania kredytów hipotecznych może zrewolucjonizować rynek. Dzięki emisji listów zastawnych banki zyskają długoterminowe środki oprocentowane według stałej stawki, które będą przeznaczać na kredyty hipoteczne. Co spowoduje, że będą mogły oferować kredyty także o stałym oprocentowaniu. To oznacza, że klienci będą mieli gwarancję stałych rat przez wiele lat. Ponadto, depozyty krótkoterminowe, z których dziś banki finansują kredyty hipoteczne, zostaną przeznaczone na finansowanie przedsiębiorstw, co powinno pobudzić wzrost gospodarczy.

Emisja listów zastawnych ma zapewnić długoterminowe refinansowanie kredytów hipotecznych. To oznacza, że długoterminowe środki będą pozyskiwane po stałej stopie procentowej, w efekcie banki będą mogły zaoferować kredyty hipoteczne o stałym oprocentowaniu – wyjaśnia w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Biznes Rafał Kozłowski, prezes zarządu PKO Banku Hipotecznego. – W rezultacie klient będzie w stanie przewidzieć, jaka jest wysokość raty kredytowej w horyzoncie np. pięciu kolejnych lat.

Emisja listów zastawnych jest także korzystna dla całej gospodarki. Bank może uwolnić środki pochodzące z depozytów i przeznaczyć je na udzielanie pożyczek dla przedsiębiorstw. W  ten sposób firmy zyskują dodatkowy impuls do rozwoju.

Zdaniem Rafała Kozłowskiego emisja listów zastawnych korzystna jest  także dla systemu finansowego oraz bankowego, które dzięki temu stają się bardziej stabilne. Środki pozyskiwane są bowiem w perspektywie długoterminowej, na 5–7 lat.

Inwestor nie może wycofać się z takiego instrumentu przed terminem, chyba że sprzeda go na giełdzie, gdzie emitowane przez nas listy zastawne już są notowane – precyzuje prezes PKO Banku Hipotecznego. – Ale wówczas pojawia się inny podmiot, który w ten papier inwestuje. Po stronie banku mamy więc stałe źródło finansowania na lata, co wzmacnia stabilność danego banku i całego sektora.

Pierwsza emisja listów zastawnych PKO Banku Hipotecznego wzbudziła bardzo duże zainteresowanie inwestorów. Wartość oferty wyniosła 500 mln zł. Podczas budowania księgi popytu deklaracje nabycia papierów na łączną kwotę ponad 1,2 mld zł złożyło 37 inwestorów.

Inwestorzy uznają listy zastawne za instrumenty uzupełniające portfele papierów skarbowych – tłumaczy Rafał Kozłowski. – Zapewniają one nieco wyższe odsetki niż obligacje, czyli są bardziej dochodowe, a jednocześnie mają porównywalny poziom ryzyka.

List zastawny jest swego rodzaju zabezpieczoną obligacją, która ma dodatkowy element bezpieczeństwa w postaci możliwości sięgnięcia po raty spłaty kredytów mieszkaniowych. Z takiego bezpiecznika inwestor może skorzystać, gdyby emitent z różnych powodów przestał obsługiwać list zastawny. Inwestor może wtedy nabyć prawo do raty spłacanej przez klientów detalicznych z tytułu zaciągnięcia pożyczki hipotecznej.

Zabezpieczenie działa w ten sposób, że klient detaliczny spłaca kredyt do banku, a uzyskane w ten sposób środki wędrują do inwestora – wyjaśnia Rafał Kozłowski.  

W grudniu ubiegłego roku agencja Moody’s nadała listom zastawnym PKO Banku Hipotecznego rating na poziomie Aa3, czyli najwyższy możliwy do osiągnięcia przez krajowe papiery wartościowe. Rządowe obligacje skarbowe są oceniane na A2.

PKO Bank Hipoteczny planuje kolejną emisję listów o podobnej skali w czerwcu br. Natomiast na przełomie września i października bank chciałby uplasować tego rodzaju papiery na rynku europejskim, przy czym ostateczna decyzja w tej sprawie zależy od odpowiedniego klimatu inwestycyjnego.

Gdyby okazało się, że jesteśmy w stanie te same środki pozyskać w kraju, to bardzo chętnie pozostaniemy w Polsce i nową emisję listów zastawnych zaoferujemy tylko polskim inwestorom – zapowiada Rafał Kozłowski.

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Handel

Ważą się losy nowej umowy między Unią Europejską a Ukrainą na temat zasad handlu. Obecne przepisy wygasają 5 czerwca

5 czerwca wygasa ATM, czyli wprowadzona przed trzema laty i potem z modyfikacjami przedłużana umowa między UE a Ukrainą, liberalizująca zasady wwozu ukraińskich towarów na teren Wspólnoty. Strona ukraińska chciałaby jej przedłużenia, na razie jednak Unia zgodziła się jedynie na przedłużenie bezcłowego przywozu żelaza i stali. Największe obawy, zwłaszcza w Polsce, budzi kwestia produktów rolnych. Zdaniem europosłanki Konfederacji Anny Bryłki należałoby wrócić do obowiązującej przed 2022 rokiem umowy stowarzyszeniowej DCFTA, ponieważ Ukraina może dziś eksportować swoje towary drogą morską poprzez porty na Morzu Czarnym, a dzięki darmowemu dostępowi do unijnego rynku bogacą się jedynie potentaci rolni.

Ochrona środowiska

Nowe technologie pomagają szybciej i dokładniej sortować odpady. Wciąż nie wszystkie da się jednak przetworzyć

Do 2030 roku 55 proc. odpadów opakowaniowych z tworzyw sztucznych powinno trafiać do przetworzenia. W ubiegłym roku było to ok. 27 proc. Nowe technologie w coraz większym stopniu ułatwiają sortowanie odpadów, ale nie pozwalają jeszcze na przetworzenie wszystkich ich rodzajów. To pierwsze wyzwanie związane z zamykaniem obiegu. Kolejnym jest zwiększanie zawartości materiałów pochodzących z recyklingu w produkowanych opakowaniach, czego wymagają unijne przepisy. Choć w tym obszarze widać w ostatnich latach znaczące postępy, nie brakuje wyzwań.

Handel

Rosyjskie surowce przestaną płynąć do UE. Spóźniony, ale ambitny i istotny plan ma być wdrożony do 2027 roku

– Kupowanie surowców energetycznych z Rosji jest jak kupowanie broni przeciwko Ukrainie – uważa europosłanka PO Mirosława Nykiel. Dlatego KE planuje do 2027 roku ograniczyć do zera import rosyjskich paliw. Joanna Scheuring-Wielgus ocenia, że taka decyzja powinna zapaść już dawno, ale lepiej późno niż wcale. Co więcej, państwa członkowskie powinny być w tych deklaracjach zjednoczone najbardziej, jak się da.

Partner serwisu

Instytut Monitorowania Mediów

Szkolenia

Akademia Newserii

Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a  także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.